Allegrowicz 2006-02-28 21:32:41

Przegląd garderoby mego syna nasunął mi podejrzenie, że dziwnym trafem ubrania zaczęły się kurczyć.
Zasiadłam więc przed komputerem i zaczęłam pod kątem odzieży dla Kuby przeglądać Allegro. Syn przyszedł, zajrzał mi przez ramię: "Ładne te koszulki, kupisz mi takie?"
"To będzie zależało, ile bedą kosztować"
Kuba: "Nie ma KUP TERAZ"?

***

Wieczór, w pokoju panuje nieopisany bałagan, n-ty raz proszę o posprzatanie. W końcu wkurzona zaczynam grozić: "Jak natychmiast nie posprzątacie tych zabawek..."
"To sprzedasz je na Allegro?" podpowiada mój syn.

***

Dziś ostatni dzień karnawału...tak balowały Pyrki na Monsterowych urodzinach. Widać słynną kolczugę.

Nocne marki olimpijskie 2006-02-26 21:28:30

Dzisiejszy wieczór na sofie zalegli oboje, w piżamkach, zabrali sobie nawet z łóżka kołdrę i oglądają ceremonię zakończenia igrzysk olimpijskich.
Tata, który pewnie chciałby zająć miejsce i pozbyć się towarzystwa próbuje przegonić towarzystwo zadaje pytanie: " jestem ciekaw, kto was jutro rano obudzi do przedszkola?"
"Nikt"-pada odpowiedż ze sofy- "my po prostu wcale nie pójdziemy spać".

Założymy się? ;-)

Męskie sprawy 2006-02-25 21:56:13

W sobotni wieczór utknęłam przed komputerem i wkraczając do tzw. salonu o godzinie 21:30 ujrzałam moich panów rozwalonych na sofie i oglądających hokej (byłam pewna, że Kuba po dzisiejszych atrakcjach w postaci imprezy urodzinowej padnie natychmiast).
Mecz dla mojego męża musi być fascynujący, gdyż sprawozdanie ma w stereo, z telewizora i od syna :-)).
O 21:55 nadal sofa była zajęta przez mężczyzn mego życia.
Perspektywa filmu na DVD jakby odległa...

Ciasteczkowe potwory 2006-02-24 22:14:51

Za oknem mamy coś, co zimy nie przypomina, sanki stoją pod drzwiami, już nie pamiętam, kiedy z nich korzystaliśmy. Śniegu nie ma w Pyrlandii...
Majka zaczęła się dopytywać, kiedy będziemy piec pierniki. Stwierdziłam, że czas jest mało piernikowy, ale możemy zabrać się za ciasteczka maślane.
Chcieliśmy ruszyć do akcji w środę, ale za dużo było strasznych nerwów. Wczoraj pączkowaliśmy, więc postanowilismy zrobić tylko ciasto, które i tak powinno poleżeć kilka godzin w lodówce.Julka ucięła sobie popołudniową drzemkę a my szaleliśmy w kuchni. Musiałam dzielić wszystko na pół, każdy musiał wsypać pół szklanki cukru, połowę mąki, problem pojawił się przy jajku...Gdzie dwóch się bije...
Dzisiaj chyba całe przedszkole zostało poinformowane przez Majkę o naszych planach. Dzieciaki bez przypominania umyły łapki i stawiły sie w kuchni gotowe do działania. Było wałkowanie, wycinanie, układanie na blaszkach. Tylko częścią piekarnikową zajęła się matka.
Udało nam się niczego nie przypalić a ciastka smakowały naprawdę pysznie. Zostało niewiele i chyba tylko dlatego, że z Kubą musiałam jechać na pływalnię.

Kariera 2006-02-21 15:11:50

Maja oświadczyła dziś, że jak będzie duza to będzie sprzedawac lody. Chyba się tym bardzo przejęła, bo cały czas chodzi z zabawkowymi lodami, serwuje je siostrze, czestuje mnie. Przed chwilą usłyszałam nawet,żze zaczynają się działania marketingowe. Piosenka reklamowa brzmi tak:
"lody, lody, lody; truskawkowe, waniliowe: dla maluchów są malutkie a dla dużych są dużutkie".

Jedenasty i dwunasty 2006-02-21 12:34:29

Od trzech nocy mamy jazdę, bo Julianna daje nam ostro popalić. Wrzaski takie, jakby ktoś biedne dziecko ze skóry odzierał. Zaczyna się, zanim jeszcze zdążę się połozyć, zwykle gdy wracam z łazienki i potem jest: pięc minut ryku, dziesięć minut ciszy. Nauczyłam się już prawie spać wg. zasady "śpij szybko poduszka potrzebna", nauczyłam się prawie, co oznacza, że w dzień funkcjonuję na zwolnionych obrotach i uprawiam ziewactwo i kawopijstwo, coby nie narobić huku opadającymi z trzaskiem powiekami.
Były juz czasy, gdy córka położona do łóżeczka zasypiała i spała ciągiem do siódmej rano, zostawała nakarmiona i ciągnęła jeszcze do 9.30. Było, minęło...
Do ryków doszła jeszcze trochę wyższa niz normalnie temperatura. Najpierw zastanawiałam się, czy nie bierze ją gardłowa sprawa, która dopadła Majkę. Zanim jednak pokłusowałam do lekarza, puknęłam się w czoło i zajrzałam do córkowej paszczy. Wszystko wskazuje na to, że przyczyną stanu rzeczy są dwie dolne czwórki, czyli ząb jedenasty i dwunasty z kolei.
Niech już szybko wyjdą, bo z niedospania zaczynam się robić niebezpieczna dla otoczenia.

sprawa formy, czyli rzecz o marchewce 2006-02-20 14:33:36

Szykuję dziś surówkę na obiad i moja starsza córka, która z okazji przyjmowania nagardłowego antybiotyku pozostaje w domu, postanawia mi pomóc. Dostaje do wsypania do miski kukurydzę, kapustę, ogórki. Ja zabieram się za tarcie marchewki i próbuję nakłonić Maję do spróbowania: kroję plasterek i czestuje ją. Próbuje i stwierdza, że pycha. No to matka idzie za ciosem i produkuje miseczkę surówki ze startej marchwi specjalnie dla Majeczki. Okazuje sie, że tarta marchew jest "niepyszna". Wobec tego atakuję kolejną marchew i kroję w plasterki i dowiaduję się, że grubsze plasterki są pyszne, ale zbyt cienkie są "niepyszne". Cienkie składam po dwa, jest ok.
Przy okazji dowiaduję się, że gotowane marchewki w kostkach są "niepyszne", malutkie młode marchewki również, tylko i wyłącznie plasterki da się zjeść!!!

Niejadek 2006-02-19 12:05:20

Kiedyś były czasy, że z talerza znikało wszystko. Smakowała brukselka, marchewka, kalafior, smakowały zupy, mięso w różnych postaciach, owoce były pycha. Stawiano ja za wzór dziecka, które wszystko je i nie grymasi.
Od jakiegoś roku menu Majki sukcesywnie skraca się: warzywa są niedobre (no ewentualnie pomidory), z zup jedynie rosół da się zjeść, mięsa omija szerokim łukiem, jogurty akceptuje tylko takie, w których nie ma żadnych pływających jednostek owocowych. Z owoców jabłka tylko i wyłącznie.
Teraz jak jest chora to prócz tego, że generalnie niewiele co jej podchodzi, znacząco zmniejszyła się też wielkość porcji: pół skibki chleba ze serkiem Almette, na obiad jeden ziemniaczek...i od razu twierdzi, że strasznie się objadła i ma pełny brzuch.
Nie zmuszam, bo to bez sensu.
Wyciągnęła się bardzo a teraz widac jeszcze żebra. Figurą zaczyna przypominac swego chudego brata.

A kiedyś...


Czarna rozpacz... 2006-02-15 23:58:47

...ogarnęła moją starszą córkę, gdy rano dowiedziała się, że temperatura 38,2 st. jest bezwzglednym, kategorycznym i niepodlegającym negocjacjom przeciwwskazaniem do pójścia do przedszkola.
Wszak od września dzielnie nie opuściła ani jednego dnia przedszkolnych zajęć!!!
Smutne oczy żegnały brata, który raźnym krokiem udawał się na spotkanie kolegów i koleżanek. Całe przedpołudnie słuchałam, że Kuba poszedł, że Maja tęskni "za swoją Gabą" i że na pewno dzieciaki tęsknią za Mają.
Humor poprawiła wizja gości, czekalismy bowiem na Muszkietera Grzesia wraz ze swoją mamą. Udało mi się wciągnąć Majkę w przygotowania i kuchenne działania i trochę zapomniała o swej tęsknocie. Potem było szaleństwo czwórki dzieci, choć zdecydowanie chłopcy byli zajęci swymi "męskimi" sprawami.
Wieczorem udałyśmy się z Mają do naszej pani doktor i niestety lekarstwa nabywane bez recepty trzeba było zastąpić cięższym kalibrem. Zapalenie gardła jest paskudne i trzeba dziewczę obserwować, bo to niestety może być szkarlatyna :-(. Mam nadzieję, że nie.
Czeka mnie jeszcze poinformowanie córki, że do przedszkolnej gromady "Ślimaków" wróci za jakis czas i nie będzie to ani jutro ani nawet pojutrze.

Love is all around 2006-02-14 16:54:53

Byłam dziś chwilę w mieście: serduszkowo, kwiatkowo, marketing Walentynkowy do granic mozliwości. Dałam się ponieść i zakupiłam Walentynkę dla męża, a dla przedszkolaków po lizaku.
Potem odbierałam z przedszkola Majkę. Padłam w drzwiach, bo moja osobista córka taszczyła w obu rękach: czerwony balonik (w kształcie serca), serduszko z przyczepionymi trzema cukierkami, lizak nr 1 w kształcie serca, lizak nr 2 w kształcie gwiazdki ale z doczepionym serduszkiem, dwa czerwone tekturowe serca, profesjonalnie wykonaną laurkę, w wiadomym kształcie, oklejoną naklejkami z samochodami formuły 1 i napisem: "Walentynka dla Majeczki od Konrada".
Dowiedziałam się, ze pozostałe niepodpisane Walentynki są: "od Pawełka, od Motylóch, od Pani Moniki i pani Izy".

Majkę odbierałam z czymś jeszcze...
38,5 stopnia na liczniku.

To tak odnośnie rodzicielskich planów Walentynkowych, jesli jakiekolwiek były.
Pozostanie sofa i "To właśnie miłośc" na DVD.

W co się bawić? 2006-02-13 01:01:09

"Nie mam w co się bawić" - zakomunikował mi mój syn.
"Czy uważasz, ze pierwsza w nocy to dobra pora na zabawę? "-zadałam podchwytliwe pytanie.
"Pierwsza w nocy, czy jesteś tego pewna?"-zapytało moje najstarsze dziecko.
"Absotutnie"-odpowiedziałm kontrolnie patrząc na zegarek.
"Dziwne, bardzo dziwne"-odpowiedział Kuba i odwrócił się na drugi bok.
Komunikacja została zakończona miarowym oddechem śpiącego młodego czlowieka.

Zabawa z nocowaniem 2006-02-11 20:59:01

Wczoraj po basenie Kuba nie wrócił z nami do domu. W plecaku miał spakowana szczoteczkę do zębów, piżamę, ubranie na zmiane i ulubioną przytulankę. Pojechał do swojego basenowego przyjaciela Erniego na noc. Chłopaki po basenowych szaleństwach wieczorem nie mieli juz siły na zabawę, wystarczyła chwila lektury i juz chrapali w najlepsze.
Rano kolega zrobił pobudkę o siódmej, Kuba zazwyczaj lubi pospać dłużej. Za to my nie odczuliśmy plusów posiadania tylko dwóch córeczek. Wręcz przeciwnie, uświadomilismy się, jak bardzo pomaga nam Kuba. Wiele rzeczy, których Maja jeszcze nie potrafi, czy nie może robić robi za nią starszy brat. Przygotowanie płatków na śniadanie, zapalenie światła w ubikacji, obsługa sprzętów tv-dvd...
Kuba u Erniego miał towarzysza do zabaw typowo męskich, były walki na miecze, wyscigi samochodowe i skuwanie lodu na tarasie. Podobno tylko raz nastąpiła jakaś różnica zdań, trwało to jednak tylko moment.
Stęskniona Majka od rana dopytywała się, kiedy pojedziemy po brata.
Wieczorem po takiej dawce atrakcji Kuba był tak zmęczony, że ze samochodu ledwo powłóczył nogami. Poszedł do kąpieli z pominięciem kolacji i zasnął w locie.

Trzynastka 2006-02-10 12:00:03

Za nami trzynaście wspólnych miesięcy po tej stronie brzucha.
Zdecydowanie Julianna to dziewczyna z charakterem, odważna, uparta, rozrabiająca na okrągło.



Wczoraj spuszczona na kilka sekund z oczu, wywaliła z półki w szafie całą zawartość i sama się tam wkomponowała. Prasa pozostawiona w zasięgu małych rączek natychmiast trafia do niszczarki, czyli dziesięciu zębów i dwóch sprawnych łapek (może powinnam to wykorzystać w celach zarobkowych).
Poluje na pozostawione otwarte drzwi w kuchni, bo wtedy robi selekcję odpadków w koszu na śmieci.
Tańczy z szalonymi układami choreograficznymi, porusza się wyłacznie biegiem.
Dzisiaj przy śniadaniu zrobiła mi awanturę, że chcę jej dawać bułkę a ona ma ochote na rybę wędzoną.
Trochę gada, głównie we własnym języku przypominającym japońskich wojowników. Poza tym: "mama", "tata", "baba", "diadia" (dziadzia), "lala", "kaka" (kaczka), "bam".
I taki to bilans trzynastomiesięczniaczki.

A tak prezentowała się przez pierwsze dwanascie miesięcy:

Kluczowa rola dyrekcji 2006-02-09 18:04:16

Wczoraj przedszkolaki pojechały na przedstawienie do Teatru Animacji na przedstawienie pt. "Rycerz bez konia".
Majka po powrocie zdaje mi sprawozdanie:
"I wiesz wszystkie dzieciaki pojechały do teatru: i Ślimaki, i Biedrrronki, i Pczółki, i Motyle, i wszystkie panie... ale pani dyrrrrektorrrr nie pojechała, bo musiała za nami zamknąć drzwi".

Dopadło nas 2006-02-08 22:04:02

Zaczęło się niewinnie w piątek. Odbierając Majkę z przedszkola dowiedziałam się, ze moje dziecko miało biegunkę, gorączkę (37,2) i było niewyraźne. Jednak odbierana córka była pełna werwy, wyglądała na zdecydowanie zdrową, chciała jeść, więc nie widziałam przeciwskazań do wizyty u przemiłych przedszkolnych koleżanek.
W niedziele w nocy, z łóżeczka Julki doszedł nas jakby kaszelek, który okazał sie rozkręcaniem odruchu wymiotnego. Mała dziewczynka była bledziutka, tuliła się do taty i płakała z bólu. Z wymiotami walczyła do rana, potem była jeszcze biegunka w ciągu dnia, ale humor jej dopisywał.
Wczoraj wróciłyśmy z Majką z basenu i mnie zaczęło być jakoś nieciekawie. Po kilku godzinach akcja rozkręciła się i noc spędziłam na wędrówkach tam gdzie król piechotą chodzi.
Rano okazało się, że moją mamę tez dopadło, a ja cały dzień ledwo trzymałam się na nogach.
Jak na razie ostali się tylko panowie...czyżby to był wirus_atakujący_kobiety?

Ciąg dalszy nastąpił 2006-02-01 23:58:12

W październiku przymierzałysmy się z Majką do zmiany grupy na basenie na tzw. samodzielną. Jednak moja córka wówczas podjęła decyzję pozostania na grupie: rodzic plus dziecko.
Minęły ze dwa miesiące i Maja z tygodnia na tydzien zaskakiwała mnie postępami: a to skoki na głęboką wodę, a to próby pływania strzałką a to nurkowanie...
Postanowiłam spróbować jeszcze raz i dwatygodnie temu Majka została na zajęciach ze starszymi dziećmi i radziła sobie dzielnie, słuchała instruktora i sumiennie wykonywała wszystkie ćwiczenia.
W zeszłym tygodniu temperatura za oknem i niesprawny samochód uniemożliwiły nam dotarcie na zajęcia (czekaniu na autobus z dzieckiem przy minus mówię stanowcze "nie"), wczoraj powtórzyłyśmy poprzeni wariant, czyli pozostanie na drugiej godzinie zajęć juz beze mnie. Na początku Majka była smutna i popłakiwała, bo ja poszłam do szatni się ubierać, ale jak wróciłam na brzeg basenu było już ok. Cała drogę z basenu dumna Maja opowiadała, że pan Waldek kazał jej pokazać "tym dużym dzieciakom", jak się stoi na dnie basenu na rękach.
W ten sposób od przyszłego wtorku Maja będzie doskonalić pływanie w grupie chłopaków wyższych od niej prawie o głowę i Monstrówny a ja będę sobie patrzeć. Najważniejsze, że po zajeciach bedę miała tylko jedną głowę do wysuszenia.
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Becia
miasto: wieś pod lasem

Historie różne poprzeczne i podłużne o Dzieciakach- rozrabiakach: Kubie, Majce i Juliance.
dzieciaki:
»Kuba
ur. 1999-06-18

» Maja
ur. 2002-04-13

»Julianna
ur. 2005-01-10

kalendarium:
NdPnWtSrCzPtSo
 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30  
mój foto.dzieciak
Kuba nadrzewny
kategorie:

    linki: archiwum
    202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

    poczatek: 2004-08-18
    subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: