Prawie... 2011-10-29 20:36:22

Prawie listopad, od jutra zaczynamy odwiedzać groby naszych bliskich, blisko i dalej. Dobrze kalendarz się ułożył w tym roku, jest czas, nie musimy gonić, wszędzie, gdzie chcemy uda nam się dotrzeć.
Dziś rano pięknie było, zupełnie niejesiennie, słonecznie i ciepło, wyskoczyłam w piżamie na taras, co skomentowała córka najmłodsza, mistrzyni dyplomacji krzycząc na pól osiedla: "mama a ty w piżamie wyszłaś?", zwracając uwagę pana sąsiada na moją skromną osobę.
Tradycja kulinarna Wszystkich Świętych nadal trwa w rodzinie, wczoraj popełniliśmy dwa gary bigosu. Dwa, bo ten tego pokiełbaskowało mi się i za dużo kapusty kupiłam, no i mi się wszystko do zdobycznej brytfanki nie zmieściło.
Z dzieciństwa pamiętam, zawsze wracało się zmarzniętym z cmentarza, grzało bigos i piło gorącą herbatę z cytryną. Wierna jestem tej tradycji. Bigos już po degustacji, bo dziś obchodziliśmy zeszłotygodniowe imieniny Kuby. Wszystkim bardzo smakowało, gościom i domownikom (prócz Mai, która bigosu nie jada z zasady).

Generalnie listopada nie lubię, staram się na niego uodpornić, ale kiepsko mi to wychodzi.
Najgorsza jest poranna ciemność, gdy dzwoni budzik mam zawsze wrażenie, ze to pomyłka, że to nie może być poranek, to jeszcze noc być musi. Prawda niestety jest brutalna a jeszcze ponad miesiąc dnia nam będzie ubywać.
Ale nie ma co narzekać, dobrze, że przede mną jeszcze całe trzy wolne dni, odpocznę trochę, bo bardzo mi tego potrzeba, zwłaszcza, że najbliższe tygodnie zanoszą się na bardzo pracowite. Ważny klient, projekt, do którego potrzeba wielkiego zaangażowania...



Homeostaza 2011-10-21 20:30:09

Ubyło mi dziś potomstwa...
Julka wybyła do koleżanki z klasy, jak się okazało zostanie dowieziona w poniedziałek rano do placówki oświatowej. Przeżywała bardzo wyjazd, pakowała się wczoraj ambitnie i najchętniej zabrałaby ze sobą połowę zawartości pokoju. Jednak warunki były twarde: dziewczynki miały wracać ze szkoły w towarzystwie starszej gimnazjalnej siostry tramwajem, więc duża ilość bambetli nie wchodziła w grę. Oprócz standardowych rzeczy wybrana została owieczka-przytulanka.
Syn nocuje w szkole, ponieważ klasowe dziewczyny realizują projekt "Dzień Chłopaka" w programie dyskoteka plus wyżerka, wszystko przygotowane przez dziewczęta, łącznie z wystrojem klasy. Byłam, widziałam, naprawdę się postarały - łącznie z dekoracjami w postaci wygrzebanych zdjęć kolegów.
Kuba pojechał z blachą ciasta, gdyż dziś świętuje imieniny.
Majka zrezygnowała z bycia jedynym dzieckiem na pokładzie i na hasło "chata wolna" zaprosiła koleżanki sztuk dwie na nocleg. Dziewczyny mają, cytuję, "program dnia i nocy od a do z", nie zaglądałam, ale wiem, że zrealizowały punkt oglądania "Koraliny", dołożyłam im punkt pt. pieczenie muffinek. Na razie spanie zdecydowanie im nie w głowie, zapewne wedle planu jest: nie spać do północy.
Wychodzi więc na to, że równowaga w przyrodzie być musi: troje dzieci jest. Jak wiadomo: wszystkie dzieci nasze są (choć niektóre bardziej).

Ale przybyła jeszcze bezimienna.
Bezimienna jest malutka, mieszka w klatce, ma małe paciorki oczek, futerko biało czarne z rudą plamką na grzbiecie. Jest prezentem niespodzianką dla naszego syna. Podobno na szkolnym nocowanku ma zostać ogłoszony konkurs na najlepsze imię dla bezimiennej. Póki co domowe typy to: Plamka, Asoka, Nika.
Aha, bezimienna jest chomiczką.

Znalazłam!!! 2011-10-17 22:04:50

Wróciłam do domu z pracy po dwunastu godzinach, ponieważ musiałam przeczesać miasto w celu nabycia czepka silikonowego na basen dla najmłodszej. Znalazłam w kolorze różowym, który w jej wypadku nadal funkcjonuje jako jeden z ulubionych. Dla odmiany starsza córka najchętniej nosiłaby się cała niczym sycylijska wdowa (oraz mamusia).
Następnie zaczęłam gromadzić potrzebne akcesoria basenowe malowniczo rozmieszczone w najróżniejszych miejscach.
Najpierw trzy plecaki...tutaj nastąpiły przesunięcia: "ty bierzesz Majki, Majka bierze mój", przy przeglądzie plecaka znalazłam garść wspomnień: rozkład jazdy autobusu z wakacji, gumę do żucia z samolotu, fakturę za wymianę szyby w samochodzie i...puder, którego bezskutecznie poszukiwałam od wakacji. Skąd się tam wziął nie mam pojęcia.
Kolejny punkt programu okularki do pływania, znalazło się o dziwo więcej niż zainteresowanych, potem w miarę sprawnie poradziliśmy sobie ze strojami, klapkami i ręcznikami. Suszarek mamy na stanie sztuk dwie, trzecia warczy, ale nie emituje strumienia powietrza, więc zdyskwalifikowałam ją. Komputer wybrał córki jako szczęśliwe posiadaczki suszarek w związku z bogatszymi fryzurami. Syn wykorzysta możliwości nowego sprzętu basenowego.

Cieszą się dzieciaki z nowego basenu.
Jutro rano pewnie będą miały mniej powodu do zachwytu: wcześniejsza pobudka, Kuba, żeby zdążyć na pływackie zajęcia musi być w szkole o 7:20!!!

Bałagan 2011-10-16 20:24:34

Miałam już taki etap wiecznego poszukiwania rzeczy różnych.
Wróciło... niestety nadal jestem poszukująca.
Na okoliczność powrotu szkolnego basenowania stanęłam przed dylematem gdzie mam: trzy pary okularków, trzy czepki, dwa kostiumy poświęcone chlorowi oraz jedne kąpielowe galotki.
Sukces poszukiwań jakby połowiczny, znalazłam część plus jeden ręcznik. Basen na szczęście dopiero we wtorek, więc jest szansa skompletowania sprzętu.
Następną tajemnicą są buty i tu sprawa jest stanowczo bardziej skomplikowana, bowiem obuwie zgromadzone są w jednym miejscu, ale poszukiwania zimowych skłoniło mnie do wyciągnięcia następującego wniosku: Majce noga rosła skokowo: 29-34-36. A córka młodsza jakby rozmiar gdzieś pomiędzy.
O całej reszcie jeszcze niewypakowanej po przeprowadzce nawet nie wspomnę, chwilami mam wrażenie, że do końca życia będę znaczną część dobytku miała w kartonach.
Do tego wszystkiego mam taką niemoc i lenia, powinnam przekopać tzw. garderobę, czyli składzik pojemników różnych i odgruzować ścieżkę do zimowych ciuchów a wrzucić tam letnie. Powinnam ale mi się nie chce. W tygodniu nie mam kiedy wracając do domu późno, w weekend jak już ogarnę chatę to też tego czasu niewiele zostaje... Pewnie dopiero konkretne chłody mnie zmobilizują.

Pod kontrolą 2011-10-06 15:43:04

Minął pierwszy szkolny miesiąc (czyli zostało nam niecałe dziewięć :-) ). Posiadanie trojga dzieci w wieku szkolnym znaczenie różni się jakościowo od posiadania dwojga plus przedszkolak.
Nadal rzeźbimy logistykę zajęć pozalekcyjnych i dodatkowych, zwłaszcza, że te dodatkowe w szkole mają tendencję do zmienności i rzutują na resztę.
Dobrze, że bliżej naszego miejsca na ziemi przeprowadzili się teściowie jest opcja dodatkowa ("tatooo, ja muszę dziś dłużej w pracy, więc może byś dzieciaki odebrał, bo nie wiem, czy do piątej dotrę") i nie muszę się bardzo gimnastykować, żeby zdążyć. Chociaż staram się bardzo, żeby dotrzeć, bo lubią mnie w charakterze odbieracza. Kuba ma jeszcze możliwość samodzielnego powrotu dzięki uprzejmości komunikacji miejskiej i podmiejskiej.
W kwestii zajęć dodatkowych poza szkołą jest w tym roku absolutne minimum, czyli angielski dla wszystkich w domu naprzeciwko, majkowe pianinowanie i raz w tygodniu plastyka w MDK. Dla mnie oznacza to tylko jedno wyjazdowe popołudnie-tak dobrze jeszcze nie było.
Natomiast pomimo skrzętnego pilnowania kalendarza czasami okazuje się, że o czymś zapomniałam, coś przestawiłam i nagle zajęcia się dublują.
Generalnie dajemy radę z pamiętaniem o dodatkowym wyposażeniu: szachy, flażolet, strój na SKS, nuty...

Dobrze, że jesień na razie rozpieszcza nas ciepłem i pięknem, bo łatwiej ze wszystkim :-)
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Becia
miasto: wieś pod lasem

Historie różne poprzeczne i podłużne o Dzieciakach- rozrabiakach: Kubie, Majce i Juliance.
dzieciaki:
»Kuba
ur. 1999-06-18

» Maja
ur. 2002-04-13

»Julianna
ur. 2005-01-10

kalendarium:
NdPnWtSrCzPtSo
 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30  
mój foto.dzieciak
co by tu zmalowaæ?
kategorie:

    linki: archiwum
    202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

    poczatek: 2004-08-18
    subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: