Dobrnęliśmy 2011-06-22 17:02:35

Dwa sympatyczne świadectwa, nagrody książkowe, opróżniona przedszkolna szafka.
Koniec roku szkolnego, ostatni dzień w przedszkolu, ostatnia przedszkolna wycieczka (do rozgłośni radiowej). Po dziewięciu latach zamknęliśmy za sobą przedszkolne drzwi.
Za rok o tej porze będą trzy świadectwa podstawówkowe, będzie tylko jeden taki rok, kiedy będziemy mieć wszystkie dzieci w podstawówce.
Zakończenie roku szkolnego było bardzo długie, a my rodzice bez śniadania. Dobrze, na na trasie do domu jest znany szwedzki sklep, w którym można hot-dogi i lody (w dużych ilościach). Śniadanie o 14:00 to jest to.
Teraz przede mną zmaganie się ze stosami krótkich spodenek, t-shirtów, letnich sukienek. Walizki oczywiście nadal puste. Chyba już zawsze będę się pakować na ostatnią chwilę.
Przed nami dwa tygodnie błogiego lenistwa...upalnego słońca i turkusowego morza.

Bez paniki 2011-06-19 00:00:49

Licznik googla donosi mi z brutalną szczerością, że nasze wakacje startują za 3 dni i prawie 18 godzin.
A ja co? A ja nie czuję. W proszku jestem totalnie, nie wykopałam jeszcze z przepastnej naszej nazwijmy to "garderoby", czyli krainy wielkich kartonów, letnich strojów plażowych oraz ręczników.
Nie mam nawet listy...Ja!!!! Zawsze miałam...
Z rzeczy, o których pamiętałam, by kupić nabyłam w trybie ekspresowym torbę do aparatu. Pierwszą, do której mój sprzęt się mieści i o cenie nie zwalającej z nóg. Podarowałam sobie filtr polaryzacyjny, a statyw pożyczę. Można więc uznać, że fotograficznie jestem przygotowana do wyjazdu. Karta pamięci duża, starczy.
Najlepsze jest, że gdy pomyślę o liście rzeczy, które muszę przygotować to pojawia mi się jedna jedyna pozycja: klamerki do bielizny. I książki do czytania, mam mini stosik mego ukochanego Murakamiego do zabrania i jakieś czytadełka w wersji pocket. W kwestii reszty to biała plama.
Syn książki, które dostał na urodziny z przeznaczeniem wakacyjnym połknął już i się snuje. Marudząc, że niezbędne mu są do szczęścia tomy 4-9 "Zwiadowców".
Córka młodsza z ojcem swym osobistym odbyła dziś solidną wycieczkę rowerową z burzą nawet nie w tle, ale w środku lasu. Przeżywała bardzo, ale dzielna była.
Córka starsza rozemocjonowana występami wszelakimi, jutro w przedszkolu młodszej siostry będzie śpiewać, tańczyć i nawet grać, a we wtorek w dodatku recytować (bo jej klasa we wtorek po południu organizuje występ z okazji dnia Mamy i Taty, mój entuzjazm jest śladowy, podobnie jak większości rodziców, jakby mamy co robić we wtorek po południu).
Dzieci generalnie prezentują postawę "byle już był piątek" i zamierzają do tego czasu przetrwać. Mało ważne jest dla nich zakończenie roku szkolnego, trochę więcej emocji budzi podróż, która zapowiada się na całodzienną. Jednak na piątek plany są konkretne: nie wychodzić z basenu i/lub morza. Ja też jestem za taką opcją. Sprzęt do nurkowania jako jedyny został przymierzony. Widok ekipy biegającej po ogrodzie w płetwach, maskach i z rurkami bezcenny. Szkoda, że nie porobiłam im zdjęć, ale produkowałam wówczas jedno z rozlicznych ciast.
Listy nie ma, ale jest mały plan na jutro zakupów, jakieś kremy z filtrem, przewodnik i co tam mi jeszcze wpadnie do głowy. Byle po drodze nie trafiło się centrum ogrodnicze, bo tam to zawsze coś mi wpadnie w oko.

Panta rhei 2011-06-18 21:54:39

Dziś oficjalnie zakończyliśmy dziewięcioletnią współpracę z przedszkolem. Był to dla nas dobry czas, nie mogę powiedzieć złego słowa na tę instytucję. Każde moje dziecko spędziło tam szczęśliwe i beztroskie lata.
Z częścią nauczycielek zaprzyjaźniłam się, to są fantastyczne, oddane swej pracy dziewczyny.
Rano wzięliśmy udział w ostatniej przedszkolnej uroczystości, zakończeniu zerówki przez Julkę.
Występ dzieciaków dopracowany w najmniejszych szczegółach, gdy czekaliśmy na rozpoczęcie uroczystości oglądaliśmy film z czasów, gdy dzieciaki były w grupie maluszków. Ale wyrosły i się zmieniły...
Wzruszyłam się, a jakże, gardło było ściśnięte i łza się w oku zakręciła niejedna.
Pamiętam jak cztery lata temu walczyłam, żeby Julka jako dwuipółlatek została przyjęta do przedszkola, bo bardzo zależało mi, by trafiła właśnie do tej konkretnej wychowawczyni, naszej przecudownej, ukochanej Anity. To była dobra decyzja, wiem, że wiele zawdzięczam Anicie i wiem, że Julka będzie za nią bardzo tęskniła.
Tymczasem panta rhei, trzeba ruszyć naprzód do szkolnej rzeczywistości, która dla nas rodziców trojga nie jest już taka, jak jeszcze była 5 lat temu. Będzie dobrze!
Dziwnie się czuję ze świadomością, że mam już takie duże dzieci.

Dwanaście 2011-06-18 00:44:54

Poważny wiek...
18 czerwca 1999 przyszedł na świat nasz Kuba, uczyniwszy nas rodzicami.
Z jednej strony wydaje mi się, jakby to było wczoraj. Z drugiej jednak patrzę na tego naszego syna, który bardzo goni mnie wzrostem. Możemy już jeździć na tym samym rowerze, mamy ten sam rozmiar stopy.
Duży nastolatek, ze wszystkim, co ta nastoletniość niesie. Indywidualista, chodzący własnymi drogami, niezwykle utalentowany matematyczny umysł, mól książkowy, wielbiciel Cheruba, Harrego Pottera, Zwiadowców i wielu innych książek. Uwielbia komputer, chce być w przyszłości informatykiem.

foto


Synku! Niech Cię cieszy każdy dzień, niech się spełniają Twoje marzenia, niech na Twojej drodze zawsze będą obecni prawdziwi, oddani przyjaciele. Bardzo Cię kochamy! Nasz synu i starszy bracie :-)

Odkryć jazz 2011-06-16 22:15:39

Gra muzyka...
u nas ciągle gra, jeżeli nie gra radio, to gra moja komórka z kartą załadowaną kilkunastoma muzycznymi albumami w wersji wymieszanej i mamy wtedy Stinga obok Tori Amos, potem jest moje ukochane fado i Grzegorz Turnau i Ayo i soundtraki z Once i Stealing Beauty i Good Year.
Jak na chwilę robi się cicho to Majka siada do pianina i ćwiczy, ostatnio "Dla Elizy".

Teraz wycieczka w odległą przeszłość, coś jak jura i trias...
Byłam wtedy młodą studentką pierwszego roku i kolega pożyczył mi kasetę (tak, tak to były czasy kaset magnetofonowych) a na kasecie był Köln Concert Keitha Jarretta. Przepadłam, zakochałam się i zaczęłam odkrywać jazz: Milesa Davisa, Herbie Hancocka. Ze wstydem przyznaję, że nigdy tej kasety nie zwróciłam. Po latach wzbogaciłam się o wersję na CD. Nie mogę uwierzyć, że ta muzyka ma już 36 lat. Nadal ją uwielbiam. Dziś pokazałam Majce jak gra Keith. Następna przepadła, wieczorną rozrywką stało się wyszukiwanie na YouTubie jego utworów.

Żeby wyrównać poziom, Julka przed zakończeniem przedszkola ćwiczy do "Waka Waka", nad jej gustem muzycznym jeszcze będziemy pracować. Chociaż mam wrażenie, ze jest najbardziej rockandrollowym dzieckiem w rodzinie i to z jej pokoju będą dochodziły dźwięki ostrego hard rocka.
Póki co śpiewa nam "Kobiety jak te kwiaty", jak to brzmi ustach sześciolatki? Ciekawie...

Dziś 2011-06-14 21:49:37

Kręciłam się dziś trochę koło szkoły, bo miałam długą listę rzeczy do załatwienia w naszej dawnej okolicy. Na wsi jeszcze nie rozpracowałam punktów usługowych oprócz fantastycznej kwiaciarni i pogotowia krawieckiego.
Na liście miałam: szewca, kaletnika, punkt ksero, zegarmistrza, kosmetyczkę, pocztę i krawcową. Już prawie rok minął odkąd wyprowadziliśmy się z blokowiska w dużym mieście a jeszcze sporo mnie tam trzyma (i trzymać będzie pewnie jeszcze długo edukacja milusińskich).
Ze szkoły wychodziły duże i mniejsze dzieciaki. Część z nich (piąta klasa) to moi ulubieńcy, po kwietniowej wspólnej wycieczce są mi szczególnie bliscy. Większość witając się ze mną wzdychała: "jeszcze tylko tydzień".
Taaaaak, ja też nie mogę się doczekać końca roku szkolnego. Zwłaszcza, że nasze rodzinne wakacje zaczniemy następnego dnia rano. I wbrew wszystkiemu zamierzamy się nimi cieszyć. Bo przyszłość...nie wiadomo co przyniesie.

Samodzielność 2011-06-10 22:35:55

Gdy mieszkaliśmy (całkiem niedawno) na osiedlu i Kuba szkołę miał pod nosem, dość szybko zaczęliśmy praktykować jego samodzielne przemieszczanie się do i z placówki oświatowej.
Majka w zeszłym roku naukę zaczęła w tej samej szkole, jednak w innej lokalizacji i jedyną opcją była matka samochodowa.
Od września cała ekipa jest wożona, co czasami utrudnia, zwłaszcza, jak jedno lub dwoje kończy znacznie wcześniej i musi czekać na ogólną odbiórkę.
Jednak nasza wieś nie jest odcięta od sieci komunikacji. Dwa tygodnie przetestowaliśmy powrót do domu starszaków przy pomocy autobusu podmiejskiego. Zawiozłam Maję i Kubę na pętlę autobusową, pokazałam, do którego autobusu muszą wsiąść i tyle. Dojechali do wsi, przeszli dystans dwóch kilometrów przystanek-dom i byli z siebie dumni.
Dzisiaj poszliśmy krok dalej, najpierw Kuba odebrał Majkę ze szkoły, poszli na tramwaj, dojechali na pętlę a dalej jak wyżej. Wstąpili jeszcze do naszego wiejskiego sklepiku na lody. Ach, jakie już mam duże dzieci a przecież całkiem niedawno w wózku je woziłam...

Zielono mi 2011-06-09 20:30:07

Sama tego chciałam...pada. Nie muszę biegać po ogrodzie z wężem i podlewać. Samo się podlewa. Szkoda, że temperatura spadła z trzydziestu-kilku do siedemnastu, za zimno mi.
Delektuję się nowalijkami, wbrew doniesieniom prasowym i radiowym układam na talerzu plasterki zielonego ogórka. Resztę wykorzystuję do tzatziki, mizerii i chłodnika. Chłodnik na chłodny dzień, choć w zamyśle miał chłodzić w upale. Wczoraj gazpacho...
Szparagi białe dziś a jutro zielone. Zdecydowanie jest to mój ulubiony okres zakupów na targu, nie mogę się oprzeć rzodkiewkom, koperkowi i maleńkim ziemniakom.
No i oczywiście moje grządki, wczoraj pracowicie wypielone. Na krzakach są już pomidory, małe jeszcze i zielone, ale są obietnicą przyszłych zbiorów, rośnie rukola, kolendra, rzodkiewki, coraz bardziej rozrastają się cukinie, wykiełkowała marchew, sałata ma coraz większe liście, rosną pory, selery, kalarepka.
Dojrzewają truskawki a nie ma lepszej truskawki od takiej prosto z krzaka.
Wczoraj nie mogłam się opanować i znów nakupiłam torebki z nasionami, poszaleję z bazylią, bo kupiłam cztery odmiany oraz koperek. Jak to ostatnio stwierdzono, nie mam w wywiadzie działkowej przeszłości, więc mnie to kręci. Trudno mi bardzo nie wyjść z ogrodniczego bez chociaż jednej roślinki lub paczuszki nasion.

Codzienność 2011-06-07 22:07:55

Czas i tak płynie, nadal mamy nasze chwile lepsze i gorsze, oswajamy sytuację, wierząc, że znajdzie się dobre rozwiązanie.
Ostatni chwile roku szkolnego obfitują w zasadzi we wszystko, co tylko się da. Nasza agenda w kuchni zapisana drobnym maczkiem: dwa bilety ulgowe, dzień sportu (dużo wody!), fluoryzacja, imieniny, zebranie, zdawanie, zaliczanie projektu, urząd skarbowy, podać pesel, zadzwonić, zapytać, sprawdzić, przekazać, urodziny...
Szykuję więc plecaki z dużymi butelkami wody, przypominam o sprawdzianie zaliczeniowym na lepszą ocenę, odpytuję z dat, robię notatki na zebraniu dla rodziców pierwszaków (i jestem w szoku, że po raz trzeci będę mamą pierwszaka, a w zasadzie pierwszoklasistki).
Celebruję codzienność, wcześnie rano podlewam mój warzywnik i zasiadam na tarasie w piżamie ze standardowym zestawem śniadaniowym, czyli twarożek z rzodkiewką z grządki oraz kubek herbaty.
Pół godziny biegam po lesie, rozglądając się za sarnami, zającami i lisami (o dzikach nie myślę, o dzikach nie myślę, o dzikach nie myślę...)
Po południu mieszam w garnku pachnący dżem z rabarbaru, ma to działanie terapeutyczne, zwłaszcza, że prawą ręką mieszam a w lewej książka...
Jeszcze dwa tygodnie szkoły i przedszkola, u Majki już czuje się luz, u Kuby jeszcze kilka ocen niewystawionych, lecz za chwilę i on będzie się tam udawał wyłącznie w celach towarzyskich. Dyrekcja na Dzień Dziecka ogłosiła, że do końca roku nie trzeba chodzić w mundurkach. Jest kolorowo...
Jutro rano jadę na targ po truskawki, szparagi i botwinkę, będzie kolorowo na talerzach.
Bo gdy mam tak dużo do zrobienia to na chwilę zapominam, że ta codzienność to są też problemy.

Koncert 2011-06-03 23:19:51

Na przekór trudnościom, staramy się walczyć, nie poddawać, iść do przodu.
Dzisiaj Majka debiutowała na muzycznej scenie. Wraz z szóstką innych dzieci występowała na popisie uczniów pani nauczycielki od pianina.
Trema jest podstępnym wrogiem artysty. Nie było jej łatwo, bardzo się denerwowała, choć wszystkie trzy utwory w domu grała praktycznie z zamkniętymi oczami. Pomyliła się, Ale dała radę! Grała "Odę do radości", "Poranek" Griega i "Hej sokoły". Jest uczennicą o najkrótszym stażu, bowiem swą przygodę z pianinem zaczęła w lutym. Pani nie może się nachwalić jej pracowitości i szybkości uczenia się nowych utworów.
My jesteśmy z niej bardzo dumni!
Na wakacje pani nauczycielka szykuje stosik nut z nowymi trudnymi utworami (dla Majki i dla nas, bo ile można słuchać tych "Sokołów").
Wśród oklaskujących zabrakło niestety starszego brata. Koniec roku obfituje w imprezy towarzyskie, dziś drugie klasowe nocowanko, zapewne teraz świetnie się bawią...zapewne w większości w ogóle się nie położą...zapewne jutro syn będzie nie do życia.
A plan na jutrzejsze popołudnie, wieczór i noc to Lednica...
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Becia
miasto: wieś pod lasem

Historie różne poprzeczne i podłużne o Dzieciakach- rozrabiakach: Kubie, Majce i Juliance.
dzieciaki:
»Kuba
ur. 1999-06-18

» Maja
ur. 2002-04-13

»Julianna
ur. 2005-01-10

kalendarium:
NdPnWtSrCzPtSo
 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31  
mój foto.dzieciak
W trosce o urodê...
kategorie:

    linki: archiwum
    202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

    poczatek: 2004-08-18
    subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: