Puchnę... 2009-12-17 18:58:06

... z dumy. Wczoraj mój syn wrócił ze szkoły z dyplomem (wygrawerowany na desce) i z ilustrowaną encyklopedią przyrody.
Rano ogłoszone zostały wyniki ogólnopolskiego Multitestu z matematyki. Kuba rozwiązał prawidłowo wszystkie zadania, zdobył maksymalną ilość punktów no i zajął pierwsze miejsce.
Fantastyczny prezent dostaliśmy my, rodzice na Święta. Bardzo się cieszymy!!!
Dla mnie jest to osiągniecie o szczególnej wadze. Wszak jestem wybitnym antytalentem matematycznym i urodzoną humanistką. Dla matematycznie zdolnych mam duży szacunek.

Moja krew??? 2009-12-15 23:34:01

Gdy o szóstej rano komórka zaczyna mi wygrywać radosne trele jest mi daleko do pełni szczęścia. Najchętniej przestawiłabym na opcję "drzemka" (byle trwała do własnego naturalnego obudzenia, znaczy długo).
Zazwyczaj o takiej porze nie muszę się zwlekać z pościeli, bo do szkoły odwozi Majkę tata. Ale ponieważ aktualnie poranny kierowca szkoli się w Warszawie musiałam przejąć obowiązki (z dodatkowym bonusem w postaci oskrobania samochodu).
Poranny plan był napięty bowiem na ósmą rano miałyśmy z Julianną wyznaczoną dawno, dawno temu wizytę w poradni okulistycznej dla dzieci. Czyli trzeba było zawieźć Maję do szkoły tak wcześnie jak się da, wrócić po Julę, poczłapać do tramwaju (bo wizja porannych korków w kierunku centrum i parkowania tamże skutecznie odwiodła mnie od pomysłu udania się samochodem) i odszukac właściwe drzwi w plątaninie korytarzy.
Maja o szóstej po prostu na pierwsze moje słowo wstała i zrobiła to, co powinna, bez szemrania. Gdy o siódmej rano przekraczała świetlicowe progi była uszczęśliwiona: pierwsza w szkole!!!
O ludzie, w kogo ona się wdała???

Poradnia okulistyki dziecięcej to osobny rozdział trwający ponad 3 godziny. Lekarki fantastyczne, z genialnym podejściem do dzieci.
Dobrze, że Julka zna już wszystkie cyfry, bo współpraca z personelem medycznym układała się bardzo dobrze a czytania z rozmaitych tablic było sporo.
Oczywiście bardzo się cieszymy ze zmiany okularów przed samymi Świętami...  nie ma to jak niespodziewane konieczne wydatki...

Czas najwyższy 2009-12-14 15:52:12

Postępy w lekturze "Tajemnicy Bożego Narodzenia" uświadomiły mi, że trzeba się brać za uruchomienie manufaktury piernikowej.
Sobota upłynęła nam na zakupach, potem Majka wybywała imprezować na urodzinach, więc jedynym sensownym terminem została niedziela (i w związku z tym znów o weekend przesunęło się wyjście do kina na wyczekiwanego "Mikołajka").
Lata praktyki robią swoje...ekipa działała sprawnie, choć nie ukrywam, że ciasto z dwóch kilogramów mąki zarobiłam samodzielnie w nocy. Uwielbiam ten zapach rozpuszczających się w ciepłym miodzie piernikowych przypraw.
W tym roku ciasto wałkowane było cieniutko, dlatego ilości pierników nieco nas zaskoczyły i trzeba było szukać większej ilości odpowiednich pojemników. Zwłaszcza, że po krążeniu po rożnych blogach naszła mnie ochota na produkcję jeszcze innych świątecznych ciasteczek (np. migdałowych z kandyzowanymi wiśniami i skórka pomarańczową).
Oprócz manufaktury piernikowej, wieczorami stół jest przykryty folią i zamienia się w moją pracownię; szlifuję, maluję, dekoruję, lakieruję, czyli decoupage. Pomysłów coraz więcej i bawi mnie to i relaksuje, nawet jak kończę o trzeciej a potem rano muszę wstać skoro świt (jednak i tak daleko mi do radosnego nucenia o poranku "Jak dobrze wstać skoro świt" Alibabek).
Poza tym życie szkolno-przedszkolne jest wymagające o tej porze roku: wycieczki o charakterze świątecznym, czyli przybywają nam kolejne bombki, stroiki na konkursowe, prezenty dla kolegów w ramach wymiany, smakołyki na klasowe Wigilie a do tego semestr kończy się, więc prace semestralne, przy których trzeba pomóc, sprawdzian z niemieckiego przed którym dobrze odpytać (chociaż niemiecki poznawałam w ósmej klasie podstawówki i już nic nie pamiętam).
No ale pachnie piernikowo i dźwięczy też nastrojowo. W Adwencie zawsze słucham anglojęzycznej muzyki okolicznościowej, w tym roku zwłaszcza Diana Krall mi pasuje, Harry Conick, Jr a poza tym ta piosenka.

Izba chorych 2009-12-02 19:19:13

"It is not lupus" , jako namiętna oglądaczka House'a oraz matka z ponad dziesięcioletnim doświadczeniem, postawiłam w poniedziałek diagnozę synowi.
Jako matka upierdliwa kazałam jeszcze Kubie po południu iść do szkoły wziąć udział w konkursie "Pory roku w poezji i prozie" (albo jakoś tak). Skoro całą niedziele pracował nad interpretacją, ruchem scenicznym itp. szkoda by było...
We wtorek poszłam skonsultować moją diagnozę (angina) z naszą rodzinną panią doktor. Potwierdziła, wydala recepty i życzyła szybkiego powrotu do zdrowia.
Dziś w nocy o godz. 0:36 do mego łoza, którego nie mam z kim dzielić, bo mąż w stolicy władowało się moje prawie pięcioletnie szczęście z tekstem o złych snach, wmontowało mi się i włączyło grzejnik, było ciepło, cieplej i coraz bardziej gorąco. Kontrola ciepłoty ciała o 1:45 wykazała ponad 38 stopni. Jula pomimo środków zbijających gorączkę prawie do piątej monologowała, dowiedziałam się chyba wszystkich przedszkolnych plotek.
Do pani doktor wykonałam telefon, stawiłam się sama i pobrałam receptę.
Teraz siedzę sobie i wyliczam na kogo bęc: na mnie czy na Majkę (a może nam się uda?)
Może trzeba było pobrać od razu recepty na nas, tym razem oszczędziłabym sobie wizyty w poradni, wszak do apteki mam bliżej.

info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Becia
miasto: wieś pod lasem

Historie różne poprzeczne i podłużne o Dzieciakach- rozrabiakach: Kubie, Majce i Juliance.
dzieciaki:
»Kuba
ur. 1999-06-18

» Maja
ur. 2002-04-13

»Julianna
ur. 2005-01-10

kalendarium:
NdPnWtSrCzPtSo
 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30  
mój foto.dzieciak
Młody technik
kategorie:

    linki: archiwum
    202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

    poczatek: 2004-08-18
    subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: