Bocian to ma klawe życie 2012-06-30 17:18:31

"Fajnie ma taki bociek" -rozmarzyła się Julka, gdy przejeżdżaliśmy obok naszej wiejskiej remizy i bocianiego gniazda.
"...nie musi sprzątać swojego pokoju"-dodała z pretensją w głosie, skierowaną pod wiadomy adres.

Koniec końców 2012-06-29 22:22:38

Żmudnie, ostatkiem sił dociągnęliśmy. Kalendarz w ostatnich dniach nie mieścił w rubryczkach ilości wydarzeń.
Zakończenie szóstej klasy zdecydowanie wybija się na plan pierwszy. Pierworodny zakończył podstawówkę. Mam bardzo osobisty stosunek do jego klasy, strasznie ich wszystkich lubię, rodzice są świetni, wychowawczyni rewelacyjna, bardzo mądra kobieta, pedagog z powołania. Imprezę na zakończenie przygotowali w konwencji kabaretu, przybyła też ich wychowawczyni, która uczyła  w  I-III. Było wesoło, wzruszająco.
No i dumna jestem bardzo z Kuby, bo w czwartek odebrałam z rąk dyrekcji list gratulacyjny, za osiągnięte wyniki syna oraz trud włożony w jego wychowanie (ten trud to ja odbieram głównie, jako codzienne walki o 6:00, coby dzieć był łaskaw wstać oraz dostarczenie go do placówki oświatowej -zaiste trud i znój).
Wręczono mi jeszcze dyplom za me własne zaangażowanie w życie klasy i szkoły (chyba z rozpędu, bo ostatni rok byłam stanowczo szkolnie aspołeczna i niezaangażowana).
Dziś w temperaturach tropikalnych usiłowałam się rozdwoić i być jednocześnie na rozdaniu świadectw w klasie I i III (nie wyszło). Dziewczynkowe świadectwa, tak jak się spodziewałam, Maja ach i och, Julka luzik.
Synu zakończył edukację w stopniu podstawowym z wyróżnieniem i średnią 5,0. Dumny jak paw a rodzice też puchną.
Wreszcie wakacje, aż mi się wierzyć nie chce. Rano ruszamy na jagody, może nam jeszcze sąsiedzi nie wyczyścili krzaczków.

Matematyka 2012-06-21 12:06:53

Codziennie bladym świtem o godzinie szóstej rano przemieszczam się pomiędzy pokojami na poddaszu i motywuję do wstawania. Wczoraj i dziś okoliczności przyrody zdecydowanie nam nie sprzyjały, no bo komu chce się wynurzyć spod mięciutkiej kołdry do pozycji pionowej i podążać do przybytku edukacji, skoro wiadomo, że o tej porze to już nikt tam nauk nie pobiera (raczej zabija czas) a w dodatku za oknem leje jak z cebra.
Kuba dowiódł szczytu lenistwa, gdyż odnalazłam go na sofie w salonie, przykrytego pledem, wyjęczał mi: "przyszedłem się napić, ale byłem taki zmęczony, że nie chciało mi się wracać do pokoju".

Odliczamy: dziś było: "oprócz dziś jeszcze tylko sześć razy trzeba tak wcześnie wstać" i olśniło mnie: przecież w przyszły piątek zakończenie roku będzie później niż przed ósmą, więc pośpimy dłużej.

Jeszcze tylko pięć imprez na zakończenie roku. Dlaczego pięć? Dziś u Majki impreza z okazji zakończenia pierwszego etapu edukacji, jutro u Majki grill z okazji świąt: Dnia Matki i Dnia Ojca, w środę u Kuby zakończenie VI klasy, w czwartek u Julki przedstawienie na zakończenie roku, no i w piątek zakończenie zakończeń. Wszędzie muszę być za matkę i ojca, bo ojciec wiadomo daleko...

Kibice 2012-06-15 21:34:26

Wiadomo było, że nie ma co liczyć na to, że ulegnę szałowi Euro i zacznę nabywać gadżety okolicznościowe.
Kibice w domu mam, w zasadzie kibicki, bo podejście syna jest dość podobne do mojego podejścia, najbardziej lubimy radiowe komentarze Tomasza Zimocha ze względu na figury retoryczne. Na drugim miejscu jest wynik meczu.
Jednak dzieci mają dziadków i dziadkowie postanowili wnuki wyposażyć. Wnuki posiadają: chorągiewki na rower, mini-koszulki do powieszenia np. na oknie, szalik, rodzice wnuków dostali: owijki na lusterka (tata), chorągiewkę samochodową (ja). No i jeżdżąc z młodzieżą robię na husarię...
Przed meczami muszę wyciągać z szafy białe koszulki i czerwone gatki oraz malować na policzkach flagi.
I myślę sobie, a co mi tam... jak chcą i sprawia im to radość to proszę bardzo.

W niedzielę ostatni mecz Euro w naszym mieście, rozjadą się kibice, wróci spokój i pojawi się narzekanie, wątpliwości czy warto było tyle przygotowań dla tych trzech meczy. Ale przecież nikt nam nie zabierze lotniska, nowego budynku dworca, wyremontowanych dróg i nowego odcinka trasy tramwajowej.
Więc umówmy się, że choć jestem zdystansowana do tego całego zamieszania, to wcale mi nie przeszkadza, ba w niektórych aspektach jestem skłonna przyznać, że się przydało.
Poza tym widok przybywających na mecz Irlandczyków i Chorwatów na poznańskim dworcu- bezcenny.

Bez-gips 2012-06-14 21:12:09

Uffff nastąpił wreszcie ten dzień (a było to w poniedziałek), gdy Majce został zdjęty gips. Ulżyło mej połamanej córce, ulżyło mi, bo żal było patrzeć, jak bardzo dziecko cierpi z racji ograniczeń. Choć radziła sobie bardzo dobrze. Do końca tygodnia owijamy jeszcze bandażem elastycznym, na noc kremujemy łapkę, bo skóra kiepsko wygląda. Majka pianistycznie się rehabilituje, więc witajcie fugi, marsze i kołysanki.
Odliczamy, odliczamy czas do wakacji a najbliższe dwa tygodnie obfitują w uroczystości różne, więc na naszym kuchennym kalendarzu trudno się doczytać, co, kiedy, za ile, w jakim stroju a także czy potrzebne bilety (i czy wystarczą na kwadrans czy muszą być na pół godziny).

Za względu na kryzys w branży szarlatanów, który osobiście mocno się związał z moją osobą, dał mi do wiwatu po somie i po psyche, mam przerwę zawodową. Tak mają freelancerzy... Można pracować dużo i zarabiać i wtedy jest fajnie, niestety w moim przypadku ostatnio było tak, że pracowałam bardzo dużo a nie zarabiałam wcale albo i dokładałam do interesu (nie mojego) i to było bardzo, bardzo niefajne. Więc powiedziałam pas.
Teraz odgruzowuję chatę, która zapuszczona strasznie przez mą wieczną nieobecność oraz nadrabiam zaległości ogrodowe. Rzodkiewki z własnej grządki już zajadamy, truskawki też, wokół pomidorków koktajlowych chodzę na paluszkach, czekam na zielony groszek. Zachwycam się kwitnącymi ostróżkami i powojnikiem.

A dzieci jeszcze bardziej niż ja wakacji nie mogą się doczekać, zwłaszcza wylegiwania w łóżkach zamiast pobudek po szóstej. Jutro ostatni mundurkowy dzień w tym roku szkolnym, Kuba ostatni raz założy mundurek z logo podstawówkowym, od września to przecież już gimnazjalista.
Nauczyciele nie odpuszczają, jeszcze w przyszłym tygodniu zaplanowali sprawdziany, choć oceny proponowane już wystawione (ale wszystko się jeszcze może zdarzyć).
Poza tym starsze sztuki przyniosły wyróżnienia w Kangurze, Kuba to już mnie przyzwyczaił do matematycznych sukcesów, ale Maja... to jest dla mnie wielkie zaskoczenie. Sam fakt, że się zgłosiła już mnie dziwił, ale siedziałam cicho. A teraz? No po prostu dumna jestem. Czym mnie ona jeszcze zaskoczy?

Wracam 2012-06-07 22:19:12

Zamilkłam i trudno mi było odzyskać głos.
Ale wracam, być może uda mi się tego głosu nie stracić, być może tym razem nie zaniemówię.

Wydarzenia następują u nas z prędkością światła i tradycyjnie nie nadążam ze wszystkim.
Awansem w połowie maja zakupiliśmy młodzieży na Dzień Dziecka prezent wspólny pt. trampolina. Radość była wielka, co nie dziwi, bo skakanie na trampolinie to frajda nawet dla takich mocno pełnoletnich egzemplarzy jak ja.
We wtorek odnotowałam pierwszy wypadek związany z tym sprzętem: Majka skakała razem z Kubą, przewróciła się i upadła na rękę. Po trzech godzinach oczekiwań w izbie przyjęć szpitala dziecięcego moja córka wyszła z gipsem na ręce lewej i diagnozą: złamanie skośne dwóch kości śródręcza. Gips na trzy tygodnie, zwolnienie z wf do końca roku szkolnego. Po tygodniu kontrola u chirurga i werdykt: gips jednak na 4 tygodnie.
Okazało się, że taka ręka w gipsie nawet lewa u praworęcznej komplikuje wiele rzeczy, bo na przykład Majka nie zapnie sama spodni, więc musi nosić albo spódnice albo spodnie na ściągaczu typu dresowe.
Pokrojenie mięsa na talerzu też łatwe nie jest, no i poza tym gra na pianinie ograniczona do prawej ręki.
W międzyczasie Maja wraz z panią od muzyki wymyśliły akcję pt. szkoła muzyczna i tak długo na mnie naciskały aż zgodziłam się na egzamin. Bo ponieważ od jakiegoś czasu nasze dziecko opowiada, że lubi bardzo grać na pianinie, ale skrzypce to jest dopiero jej marzenie. Uległam, w końcu egzamin to egzamin, podobno łatwy nie jest, jakaś część pisemna, potem praktyczna, kandydatów wiele...
Należy tu jeszcze wyjaśnić dlaczego tak mało entuzjastycznie podeszłam do tego tematu. Otóż szkoła muzyczna jest instytucją popołudniową, co oznacza, że dwa-trzy razy w tygodniu dziecko po lekcjach trzeba zawieźć do szkoły a potem odebrać. Pytanie za sto punktów, kto to będzie robił. I kto się zastanawia skąd wziąć rozciągacz czasu.
Etap pierwszy pisemny Majka poszła i napisała test ("jaki był?" "dosyć trudny"). W sobotę egzamin praktyczny: zaśpiewanie piosenki, rozpoznawanie dźwięków, wyklaskiwanie rytmu, sprawdzanie predyspozycji do gry na danym instrumencie.
W środę wyniki a ponieważ mnie nie było na miejscu i nawet dostępu do netu nie miałam, aby sprawdzić numer telefonu do szkoły i zasięgnąć języka, więc Majki ukochana pani od muzyki zadzwoniła do szkoły i podała się za mnie i.... dowiedziała się, że Maja została przyjęta.
I pomimo wszystko dumna jestem z niej bardzo, bo to był tylko i wyłącznie jej pomysł, tak bardzo tego chciała. Zasłużyła na to, żeby zostać przyjęta.

Poza tym już nie mogę się doczekać końca roku szkolnego, zwłaszcza, że po drodze czekają mnie jeszcze rozliczne imprezy, bo zakończenie III klasy, bo zakończenie VI klasy, bo I klasa przygotowuje przedstawienie. Póki co mam wrażenie, że zabijają czas, bo oceny już wystawione, pozostaje tylko zadziałać w przypadkach wahających, więc Kuba produkuje prezentacje i pisze jakieś sprawdziany.
Natomiast podręczniki już pokończyli. Do kitu z takim długim rokiem szkolnym, wakacje rozpoczynające się w czerwcu były atrakcyjne ze względu na przedsezonowe oferty cenowe.

A w kwestii Euro (bo wszędzie o Euro, wszyscy piszą o Euro), to Euro na wsi mi nie przeszkadza. Telewizora nie mamy, ja za to mam rozkosznie wysoki stos książek do przeczytania. Rozważam ewentualnie słuchanie transmisji radiowej, ale tylko, jak komentować będzie Zimoch.
Euro w mieście to już gorsza sprawa, bo biuro całkiem niedaleko strefy kibica, w takim układzie home office będzie lepszym rozwiązaniem.

info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Becia
miasto: wieś pod lasem

Historie różne poprzeczne i podłużne o Dzieciakach- rozrabiakach: Kubie, Majce i Juliance.
dzieciaki:
»Kuba
ur. 1999-06-18

» Maja
ur. 2002-04-13

»Julianna
ur. 2005-01-10

kalendarium:
NdPnWtSrCzPtSo
 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30  
mój foto.dzieciak
Ale noga!!!
kategorie:

    linki: archiwum
    202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

    poczatek: 2004-08-18
    subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: