życzymy Wam 2008-12-24 12:15:19

W pokoju obok dzieci ubierają choinkę... to już ten Czas!!!
Nasze pyrkowe życzenia znajdziecie tutaj

Plan działania... 2008-12-22 13:29:29

...na ostatnie dwa przedświąteczne dni jest dość napięty, ale stanowczo nie figurowała w nim pozycja "wizyta u lekarza"... diagnoza: zapalenie gardła i węzłów chłonnych.
"Nie powiem pani, że ma pani odpoczywać, bo i tak mnie pani nie posłucha" na odchodnym rzuciła mi pani doktor wręczajac receptę.
Do dwunastu wigilijnych potraw mogę dopisać trzynastą: duomox :-(

A wczoraj:

foto

foto

foto

foto

foto

foto

Odhaczyłam kolejny punkt listy :-)


Blisko, bliżej, najbliżej 2008-12-20 18:59:05

Pomimo tradycyjnego nastawienia "nie zdążę, nie dam rady", jakoś idzie.
Dziś trzeba było zabrać się wreszcie za dekorowanie pierników, gdyż: a) porcję upieczoną na początku grudnia mozna uznać za żeżartą prawie w całości. b) porcja druga upieczona przeze mnie wczoraj przed południem według innego przepisu zebrała jeszcze pochlebniejsze recenzje domowtych krytyków i istniała uzasadniona obawa, że spotka je los pierników z punktu a).
Syn wybył na męskie urodziny, więc dekorowanie odbywało się w ściśle damskim gronie; strczyło miseczek z lukrem i posypek.

foto

foto


Ponieważ wczoraj wypucowałam łazienkę na błysk, łącznie z szorowaniem fug przy pomocy szczoteczki do zębów, dziś w wannie zamieszkało trzech lokatorów. Dywersja jak nic! Jeden z nich został już skrócony o głowę i obecnie poddawany jest procesowi hibernacji w zamrażalniku. Miejscem kaźni była oczywiście rzeczona łazienkią, a pod jej drzwiami jęczała moja najmłodsza córka "ja chcę wejść, ja chcę zobaczyć, jak tatus zabija rybeeeee". Nie wiem, w kogo się wdała, na pewno nie we mnie, bo ja omijałam nawet okolice łazienki szerokim łukiem. No a wkrótce czeka mnie poprawka ze sprzątania...
Po raz pierwszy od lat mamy zapakowane wszystkie prezenty i nocy przed Wigilią nie będziemy spędzać w towarzystwie, papierów, torebek i taśmy klejącej (któregoś roku zeszło nam chyba do czwartej rano).
Niestety w tym roku po raz pierwszy trafiłam na oszusta na allegro, jak kupowałam miał same pozytywne komentarze a teraz nie ma już szans na kontakt z nim i będzie niestety o jeden prezent mniej. Bardzo niefajnie...
Jutro czas strzelić dzieciakom okolicznościowe fotki i zrobić wreszcie kartki z życzeniami. Szkoda, ze pogoda taka paskudna, na plenerek liczyc nie można.
A od poniedziałku będe dzielić czas między kończenie sprzątania i działania kulinarne i juz się cieszę na te zapachy...
Poza tym jesteśmy przygotowani do Świąt tak....

foto

foto




Kolędy 2008-12-17 21:39:48

Sięgając w najgłębsze zakamarki pamięci: gramofon w drewnianej obudowie, lata siedemdziesiąte i kładzenie drżąca ręką igły na czarnej winylowej płycie z kolędami w wykonaniu Poznańskich Słowików, to był dla mnie przez wiele lat wzorzec, jak powinny brzmieć kolędy. W późniejszych latach miałam okazję słuchać tego samego Stuligroszowego wykonania na pasterkach u Dominikanów.
Pewnie wtedy w domu można było znaleźć jeszcze inne płyty: jakieś Mazowsze, Irenę Santor...ale to nie było to. Nia pamiętam innych wykonań kolęd, które bym lubiła w dzieciństwie.
Lata osiemdziesiąte to był już magnetofon typu bodajże "Kapral" i kaseta z kolędami i pastorałkami Czerwonych Gitar i mój ulubiony "Dzień jeden w roku".
Nie pamiętam pierwszego CD z kolędami, ale najważniejszą płytą na Boże Narodzenie od momentu pierwszego wysłuchania są "Moje kolędy na koniec wieku", zawsze gdy słucham tej płyty to wzruszenie chwyta mnie za gardło.
Dzieciaki oczywiście słuchają namiętnie Arki Noego (mamy nawet płytę z autografem z koncertu).

Czas przygotowywać oprawę muzyczną Wigilii, na pewno będzie instrumentalny Tytus Wojnowicz, Anna Maria Jopek, Golce.
Teraz żeby nie wyeksploatować polskiego kolędowania zanurzam się w śpiew Diany Krall, Franka Siniatry i Harry'ego Connicka Jr.

Jest jeszcze jedna kolęda, którą absolutnie uwielbiam (i nie jest to Cicha Noc), lecz Adeste Fideles.



Lodówka 2008-12-16 21:40:56

Nie będzie dzisiaj bynajmniej o  zawartości przedświątecznej naszej lodówki ani o jej marnej kondycji (Gwiazdorze, słyszysz?).
Stanem idealnym byłaby dla mnie synchronizacja drzwiczek lodówki z kalendarzem w mojej komórce, ewentualnie z Outlookiem. Wszak lodówka to permanentna tablica ogłoszeń i przypomnień.
Tydzień obfituje w różne informacje dotyczące imprez swiątecznych w placówkach edukacyjnych moich latorośli. Komu i na kiedy stój pastucha? (moja letnia lniana tunika plus pożyczony serdaczek z misia -dla Kuby na jasełka), komu strój babci (sukienka z szafy, faruszek z szafy, chustka góralska z szafy mojej mamy-lata siedemdziesiąte, oprawki od moich starych okularów -dla Majki na krótkie przedstawienie dla rodziców z okazji przedświatecznej), komu i na kiedy strój galowy(wigilia szkolna i przedszkolna, terminy różne). Kiedy należy się stawić osobiście, kiedy należy coś dostarczyć (pierniki na wigilię klasową).
Strój anioła? Hmmm w tym roku brak zapotrzebowania na anioły w naszej rodzinie...znamienne.
Pewnie limit wykorzystalismy w ramach produkcji na anielski konkurs. Z braku lepszych pomysłów szkieletem była butelka po Wyborowej (pusta!!!), był to pomysł najlepszy, zresztą schowała się całkowicie pod anielską szatą. Nie wypada przecież mu pod kiecę zaglądać, prawda?

foto

A jak u Was przebiegają przygotowania do Świąt?

Szczerość 2008-12-10 21:32:45

"Bardzo byłam niegrzeczna w przedszkolu"- wyznała mi dziś moja najmłodsza córka. Dziewczę ma charakterek raczej zbliżony do cholerycznego, więc złe zachowanie jakoś mnie mocno nie dziwi. Doświadczam tego na codzień i od święta.
Jednak nigdy wcześniej nie przyznała się do złego zachowania w przedszkolu, raczej koncentruje sie na opowieściach, co robili, co zjedli, co powiedziała komu która koleżanka i tym podobne opowieści z przedszkolnego życia.
Zaczęłam drążyc temat tego złego zachowania i dowiedziałam się, że Julianna gadała przed obiadem oraz w trakcie.
Mówię do niej: "Pewnie pani było przykro, że jej nie słuchasz?"
Julka patrzy na mnie zdziwiona i mówi: "Nie było jej wcale przykro, ona była na mnie bardzo, bardzo zła".
Jeśli moje dziecko dało pokaz na wzór pokazów urządzanych w domu to ja się pani nie dziwię...

Oczekiwanie 2008-12-05 22:20:07

I znowu czekamy na Święta i znowu jest Adwent.
I znowu sobie myślę, że uwielbiam ten czas oczekiwania...
Tradycja w rodzinie żyje i nawet gdybym zapomniała to Kuba z Majką przypomnieli mi, ze to czas czytania "Tajemnicy Bożego Narodzenia". Po raz kolejny przemierzamy czas i ziemię w drodze do Betlejem, przypominamy sobie historię czarodziejskiego kalendarza.
Są też roraty, dzisiaj z Kubą wybraliśmy się na takie poznańskie najbardziej poranne, dla mnie od zawsze najpiękniejsze, u Dominikanów. żeby dotrzeć do kościoła na przed szóstą, trzeba było nastawić budzik na 4:55!!! Syn dał radę i nawet dzień przeżył przytomnie i do łózka zlądował o 21.
Ale jutro też się wybiera a z nim Majka... no jestem ciekawa...
żeby dzisiaj jeszcze bardziej poczuć, że Święta się zbliżają zabralismy się za pieczenie pierniczków (bo jak słusznie twierdzi monstermama :
"Czy są dzieci, które nie lubią pieczenia pierniczków?"). Do pierników była jeszcze odpowiednia muzyka dzwoneczkowa. Grało, pachniało i zrobiło się nam jakoś lepiej i radosniej.
A przed nami jeszcze w najbliższych dniach sporo wspaniałości i niespodzianek.

Historia pewnego wirusa 2008-12-04 21:58:24

Wirus duchowo pojawił się w zeszły piątek, gdy Majka wróciwszy z przedszkola oświadczyła, że było ich tylko 10 sztuk z 25, bo reszta rzygała ("córko mówi się: wymiotowała").
Sobotę przeżyliśmy spokojnie, jak zwykle basen, jakieś zakupy, domowe lenistwo. Wychodząc z łazienki o pierwszej w nocy usłyszałam dziwne dźwięki, to syn z wysokości łóżka piętrowego sosem od spaghetti bolognese załatwiał pościel Majki, która zwisała na podłogę oraz jej dwie lalki (sprzątanie tego bezcenne wrażenie, zwłaszcza, ze jedna z lalek posiada elementy elektroniczne, więc nie dało się prosto do wanny i prysznicem). Syn niedzielę przeleżał na głodniaka, ale dalszych sensacji nie było, więc cóż w poniedziałek rano pomaszerował do szkoły.
We wtorek wieczorem Maja zaczęła się uskarżać na ból brzucha, więc profilaktycznie wystawiłam jej w pobliże miskę, z której cicho i spokojnie zrobiła użytek i poszła spać. Następnego dnia musiała być zdrowa, bowiem w przedszkolu zaplanowane było wyjście do Muzeum Narodowego połączone z warsztatami plastycznymi. Motywacja do zdrowia była więc bardzo duża i rano wstała jak nowa.
Czego nie można było powiedzieć o pyrkowych rodzicach, którzy w nocy mijali się z obłędem w rozgorączkowanych oczach w drzwiach toalety. Ja nie dałam rady wstać z łóżka, bo straszna słabość mnie dopadła i gorączka, no w zasadzie jak już skończyłam wędrówki to spałam non stop.
Na razie uważamy, że wirusa mamy z głowy (bo optymistycznie uważamy, że na początku listopada Julka go już zaliczyła).
Rota wirusom mówimy stanowczo precz!!!
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Becia
miasto: wieś pod lasem

Historie różne poprzeczne i podłużne o Dzieciakach- rozrabiakach: Kubie, Majce i Juliance.
dzieciaki:
»Kuba
ur. 1999-06-18

» Maja
ur. 2002-04-13

»Julianna
ur. 2005-01-10

kalendarium:
NdPnWtSrCzPtSo
 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30  
mój foto.dzieciak
Ochrona prywatno¶ci
kategorie:

    linki: archiwum
    202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

    poczatek: 2004-08-18
    subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: