Jedna jaskółka... 2007-01-31 21:39:05

Temat nocnika generalnie jest opracowywany w teorii. Julka nigdy nie była sadzana na nocniku w celu "złapania" czegoś do owego sprzętu.
Czytam Juliannie Kamyczka Na nocniczku rozmawiamy sobie o przyszłości w przedszkolu, gdzie dzieci chodzą i robią siusiu i kupę do ubikacji. Rozważamy kwestię zakupu nowych ślicznych majteczek dla dziewczynki, która nie będzie już potrzebowała pieluchy.
Na nocniku zabawkowym załatwiają swoje potrzeby misie, lale i inni przedstawiciele pluszowego inwentarza.
A tu dziś niespodzianka. Z łóżeczka, gdzie Jula szykowała się do popołudniowej drzemki rozległ się głośny okrzyk: "mama kupa będzie!!!"
Matka wyciągnęła dziecko z łóżeczka, sprawnie pozbawiła odzieży i pieluchy, posadziła na sprzęcie i sukces proszę państwa :-). Pełen sukces!!! Trochę to trwało i robione było na raty, oglądane i podziwiane.
Zobaczymy, co będzie dalej...

foto

Rutynowo 2007-01-29 21:29:01

Ferie, ferie i po feriach...
Spodziewałam się większej niechęci ze strony Kuby do powrotu do instytucji szkolnej. Czyżby mój program rozrywkowy jednak był taki sobie...
Po śniegu pozostało rano tylko wspomnienie. Pewnie gdyby było pięknie i biało to też z motywacją byłoby inaczej.
Odkryłam za to, że to mnie rano bardzo się nie chciało. No bo przez ostatnie dwa tygodnie do przedszkola Majeczkę odprowadzał tata a ja spałam tak długo, jak Jula pozwalała. I nawet jak ona się budziła to wypuszczałam ją do Kuby i jeszcze mogłam się chwilkę pobyczyć w ciepłej pościeli. A dziś nie było zmiłuj, wszystko z zegarkiem w ręku i przytupem.
No i popołudnie z zadaniem domowym (dziś pani jeszcze zadała im niewiele) a potem wielka rodzinna gra w Monopol, aby ten powrót do rzeczywistości był niezbyt bolesny.
A tak wyglądał szalony pierwszoklasista po śnieżnych szaleństwach :-)

foto

Drogowcy 2007-01-29 00:44:13

Zima pod koniec stycznia w naszych warunkach klimatyczno-geograficznych to chyba nie jest jakiś wybryk natury. A jednak przyzwyczaiłam się do chodzenia bez czapki, rękawiczki stanowiły wyłącznie element dekoracyjny, pasujący kolorystycznie do torby.
Nagle w zeszłym tygodniu niespodzianka: leci z nieba biały puch, zasypuje, paraliżuje ruch uliczny, cieszą się dzieci...I wtedy dociera do mnie prawda o tym, że sprzęt zimowy mamy...w różnych miejscach. Zaczynam najpierw przeszukiwać przepastną szafę dzieciaków: znajduję spodnie dla Mai (za małe), kombinezon (za mały), solidne rękawiczki nadające się na sanki i do lepienia bałwana występują w pojedynczych egzemplarzach. Dla Julki nie mam kombinezonu, mam za to ciepłe spodnie białe pt. "pierz mnie po każdym wyjściu nawet tylko na klatkę schodową".
Sanki i nasze buty zimowe zostały wywiezione wiosną do znajomych na strych, więc pojechaliśmy je pobrać. Część ciuchów, które aktualnie nie pasują na żadne z moich dzieci przechowuje u szwagierki, więc pojechałam tam poryć po kartonach i znalazłam kombinezon dla Julki.
W zasadzie tylko Kuba okazał się być przygotowany bez zarzutu: nowiutki kombinezon zakupiony rok temu na posezonowej wyprzedaży, dwie pary solidnych rękawic.
Nie poddałam się i ruszyłam jeszcze w miasto i nabyłam dla Majki wyprzedażowy (a jakże!) kombinezon.
Czułam się jak ci drogowcy, których co roku zima zaskakuje.
My po rozlicznych przygotowaniach mogliśmy zaatakować zimę.
Piątek i sobota należała do nas: bałwan, zjazdy na sankach, jabłuszkach oraz w stylu wolnym, bitwy na śnieżki i zarumienione od mrozu policzki.
Dzisiaj miało być ognisko z kiełbaskami i ciąg dalszy szaleństw. Kosz piknikowy był już przygotowany, lecz pogoda zadecydowała inaczej. Deszcz skutecznie wypłukuje śnieg...
A tak było wczoraj w Rogalinie...
foto

foto

foto

foto

Pedicure 2007-01-25 13:50:44

Z łóżeczka zasypiającej (a w każdym razie umieszczonej w łóżeczku w celu południowego odpoczynku) córki mej Julianny dobiegł mnie następujący tekst: "Ładne gogi, telas badzio ładne gogi, jedna i duga. Gyze gogi, ładne gogi, gyze tom teś".
Paluchy były w paszczy, paluchy od nóg dodam.
Pytam dziecię: "Julka a dlaczego obgryzasz pazury?"
Na to odpowiedź jasna jak słońce: "Dugie były, gyze jedną i dugą, ładne telaz. A telaz lali gyzę, jedną gogę i dugą. Dugie ma pazuly lala."

Realizacja 2007-01-20 21:27:02

Tydzień temu były plany, co zrobić z czasem wolnym z okazji ferii.

Realizacja jakoś nam idzie. Pewnie byloby znacznie lepiej, ale
wmieszały się sily natury (czyli wiatry), no i zdrowie zaczęło nawalać.

Najpierw mnie po raz kolejny kręgosłup przypomniał, że jest i potrafi
zatruć życie. Na czas nieokreślony muszę zapomniec o marzeniach
pojeżdzenia z dziećmi na łyżwach.

Kuba zaliczył w tym tygodniu oprócz zajęć kosmicznych, zajęcia
plastyczne i teatralne w bibliotece, spektakl "Pozytywka" w Teatrze
Animacji, poznał nieznanego wcześniej wujka, który nauczyl go grać w
piłkarzyki na kartce w zeszycie.

Dzisiaj z Majką i Kubą wybraliśmy się do Puszczykowa na koncert kolęd w
wykonaniu Arki Noego. Nieźle było, bo jechałam z nimi sama w strugach
ulewnego deszczu, tak naprawdę nie znając dokładnie trasy dojazdu do
kościoła. Koleżanka poinsruowała mnie ("za torami, niedaleko tej
cukierni z pysznymi lodami"), po kilkunastu minutach błądzenia,
zawracania; Kuba zaczął podejrzewać matkę (robiąca dobrą minę do złej
gry), że ma trudności z trafieniem na miejsce. Na szczęście w końcu się
udało i byliśmy nawet sporo przed czasem i zajęliśmy doskonałe miejsca
z przodu. Dzieciaki zachwycone, bo cały kolędowy repertuar Arki
wałkujemy od ponad miesiąca.

I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie te paskudne wirusy, które zakaszlały i zasmarkały mi całe stado. Nie lubię tak!!!

Kaowiec 2007-01-15 23:03:52

W związku z rozpoczeciem się wdniu dzisiejszym ferii z nazwy zimowych,
oprócz wielu ról pełnionych zwykle doszło mi jeszcze wypełnienie Kubie
czasu wolnego od szkoły w sposób atrakcyjny.

Ponieważ jestem zdana na siebie, własny czas i pomysłowość musiałam coś
wymyślić. Przeryłam prasę, internet i przygotowałam  plan z listą
potencjalnych atrakcji.

Zaczęliśmy od Warsztatów Młodych Odkrywców Makrokosmos i dziś Kuba
zapoznawał się z grawitacją w Starym Browarze (a ja zapoznawałam się w
tym czasie z ofertą posezonowych wyprzedaży), jutro nasza ulubiona
biblioteka organizuje spotkanie z plastyczką. Blisko, więc nie będę
musiała nigdzie jeździć, odprowadzę a po dwóch godzinach odbiorę. W
środę planujemy wyjście do Teatru Animacji, w czwartek kolejne zajęcia
biblioteczne, poza tym jeszcze chcemy się wybrać do kina na "Artura i
Miminki", na lodowisko i warsztaty origami. Może poudzielamy się też
trochę towarzysko (choć niestety stanowcza większość kolegów wyjechała
a koleżanki wiadomo...mając dwie osobiste siostry, nie stanowią
idealnego towarzystwa).

Jestem umiarkowanie entuzjastycznie nastawiona do pełnienia funkcji
kaowca, byłam psychicznie przygotowana na to, że w pierwszym tygodniu
fachowe siły na półkoloniach będą się mogły wykazać a tu muszę
zagospodarować dwa tygodnie. Najgorszy jest czas marnowany w tramwajach
i na przystankach, ale wizja szukania w centrum miejsca do parkowania
jest jeszcze gorsza.

To sobie ponarzekałam...

Ale wolę chyba zaangażować się w to, niż walczyć z pragnieniem
Kuby  spędzenia całego dnia przed komputerem z przerwami na
telewizję.

foto







Semestr pierwszy podsumowany 2007-01-11 21:25:17

Mam wrażenie, że tak niedawno rozpoczął się rok szkolny, pierwsza klasa Kuby a tu już kończy się pierwszy semestr.

Dzisiaj zaliczyłam pierwszą w swej karierze macierzyńskiej wywiadówkę:
pod wzgledem nauki mogę być dumna z syna, co do zachowania na lekcjach
to musi jeszcze nad tym popracować.

I oto stanęłam przed faktem, że od poniedziałku zaczynają się ferie z
nazwy zimowe, z pogody za oknem nie wiadomo jakie. Wcześniej nastawiłam
się, że Kuba będzie przed pierwszy tydzień chodził na organizowane
przed szkołę półkolonie. Okazało się z powodu małej ilości zgłoszeń
zostały odwołane. No i będę musiała przez dwa tygodnie zapewniać mu
jakiś program rozrywkowy. Próbowałam szukać jakiś innych pólkolonii,
ale okazło się, że tam, gdzie byłoby jeszcze ciekawie zapisy się
skończyły i nie ma wolnych miejsc. Mało fajnie...bardzo mało fajnie.
Znajome dzieciaki wybywają do jakiś babć i dziadków, u nas takiej
możliwosci nie ma. żeby chociaż śnieg był, to bysmy wiedzieli co robić.

Jakby ktoś słyszał o jakimś ciekawym pomysle na spedzenie czasu w
Poznaniu w czasie ferii przez 7-latka to proszę dać mi znać.
Podejrzewam, że towarzystwo matki i dwuletniej siostry to nie jest
szczyt jego marzeń.

Dwulatka 2007-01-10 11:22:47

Gdy patrzę na Ciebie uswiadamiam sobie, jak czas galopuje. Dopiero, co
czekalismy na Ciebie, urodziłaś się, byłaś małą kruszynką, zaczynałaś
stawiać pierwsze kroki, świętowaliśmy Twoje pierwsze urodziny a tu już
pora szykować tort z dwoma świeczkami.



Przez ten rok rozgadałaś się, rozśmieszasz nas swoimi słówkami "kuziuziem" (odkurzaczem) i "picitem"(ketchupem),
coraz bardziej nasladujesz swoje rodzeństwo, uczestniczysz w ich
zwariowanych pomysłach, biegasz jak szalona, nie zapominając o
poskakaniu w każdej napotkanej kałuży, z uporem dążysz do celu a jak
cos dzieje się nie po Twojej myśli to obrażasz się, odwracasz do nas
plecami i idziesz szukac miękkiego miejsca, gdzie mozesz dać wyraz
swemu niezadowoleniu.



Bardzo Cię kocham Juleczko i pragnę, aby Twoje dni były pełne radości i
szczęścia, aby odkrywanie swiata było fascynujące, żebyś spotkała na
swojej drodze wielu dobrych i oddanych przyjaciół, aby  spełniały
się Twoje marzenia a sny były zawsze piękne i kolorowe.



foto


I jeszcze fotki na różowo 2007-01-09 23:24:57

Dziewczyny pozowały chętnie w duetach



foto


w różnych pozach:



foto


a także solo:



foto



foto








Różowo 2007-01-09 22:41:44

Kolor jest wybitnym przykładem wpływu macierzyństwa (czytaj posiadania
córki/ek) na preferencje kolorystyczne. Ja zagorzała przeciwniczka różu
oraz wszelkich jego odcieni, zarzekająca się, jak żaba błota, że róż
ależ absolutnie nie lubię, nie kupuję, nie noszę, w ogóle nie ma mowy i
już.
Najpierw okazało się, ze darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy,
bowiem Majka dostała w spadku po kuzynce pokaźną ilość ciuszków mniej
lub bardziej różowiastych. Co było robić? Zakładać!
Po jakimś czasie doszło do tego, że czasem przypadkiem dla Majki coś w
różu kupowałam ("bo to mamusiu mój najbardziej ulubiony kolor").
Przy Juliannie puściły wszelkie hamulce i okazało się, że w zasadzie
najładniejsze dziewczęce łaszki są produkowane w tym kolorze, w dodatku
tej blondynce musze to przyznać z ręką na sercu w różu jest bardzo do
twarzy.
Wczoraj w trakcie przygotowań do przedszkolnego balu wracającego z
pracy tatę zaatakowały od drzwi dwie powiwające, wirujące i roześmiane
córki dwie, całe w różach.




Odwyk 2007-01-07 21:24:24

Na niektórych (czyli autorce) nie zrobiło to większego wrażenia, innym
trochę miny zrzedły, bo oto Turniej Czterech Skoczni można śledzić
tylko na podstawie transmisji radiowej, co przy trójce dzieci jest
nieco delikatnie mówiąc utrudnione. Niektórzy poczuli się dość mocno
rozżaleni z powodu braku Minimini oraz możliwości właczenia sobie
jakiejś bajki z płyty. Jednym słowem telewizor nam zdecydowanie padł
(ku zdziwieniu niektórych "to macie tylko jeden???")

Trzeba było siegnąć do rozrywek mocno analogowych, wyciagnąć z półek
nieco juz zapomniane dziecięce magazyny, przypomnieć sobie o książkach,
o zabawkach, które od jakiegoś czasu pokrywają się kurzem.

Postanowiłam przy okazji troche przemodelować wieczorny plan dnia i
kolacja od dwóch dni jest o 18:15, około 18:30 zaczyna się kąpiel, o
19:00 albo czytanie albo bajka na komputerze i o 20:00 kończę
współpracę z młodymi i zajmuję się innymi sprawami.

Ja telewizyjna nie jestem, co chcę mogę obejrzeć na komputerze, ale nie muszę. Niektórym w rodzinie będzie gorzej...

Teoria 2007-01-05 14:40:04

Majka siedzi i intensywnie wykorzystuje zestaw kredek, który zostawił jej pod choinką Gwiazdor.
Po wykonaniu tysiąc_sto_pięćdziesiątego rysunku z baletnicami oraz księżniczkami rzuca w nieokreśloną przestrzeń: "A ten Gwiazdor siedzi sobie i patrzy. Patrzy przez taką wielką lunetę, albo lornetkę a może szkło powiekszające i mówi sobie, że ta Majka to lubi rysować, że trzeba tej Majce takie duże, duże kredki dać. I mówi swoim elfom: takie kredki duże zapakujcie dla Majki, no i te elfy pakują. Ten Gwiazdor to chyba z chmurki patrzy..."

Jaka piękna jest dziecięca wiara w cuda...

Kobiecość 2007-01-01 20:46:11

Porzucone po powrocie z Sylwestrowych szaleństw obuwie na wyjątkowym obcasie o wysokości 7,5 cm (zakładane dokładnie raz na rok) wzbudziło ogromny zachwyt córek.
"Jestem kobietą" oznajmiła Maja kołysząca się wdzięcznie,jak na szczudłach.
"Jeśtem bietom" jak echo powtórzyła jej mlodsza siostra, która zdjęła swe kapcie i skarpety i załozyła to co pozostało na korytarzu, czyli obuwie płaskie za to z jakieś 15 numerów za duże.

Witajcie w Nowym Roku! Niech będzie dobry i szczęśliwy :-)
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Becia
miasto: wieś pod lasem

Historie różne poprzeczne i podłużne o Dzieciakach- rozrabiakach: Kubie, Majce i Juliance.
dzieciaki:
»Kuba
ur. 1999-06-18

» Maja
ur. 2002-04-13

»Julianna
ur. 2005-01-10

kalendarium:
NdPnWtSrCzPtSo
 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30  
mój foto.dzieciak
Nowa Chrze¶cijanka
kategorie:

    linki: archiwum
    202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

    poczatek: 2004-08-18
    subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: