Przeszły... 2007-12-26 23:35:35 Wyczekane, z dniami odliczanymi spojrzeniami w kalendarz i kartkami w książce, przygotowywane w pocie czoła do nocy (pracowite elfy do trzeciej rano zawijały nie tylko w sreberka), pachnące grzybami, piernikami i cynamonem... Święta. Najpierw była Wigilia w tym roku w większym gronie. Dzieciaki miały do kompletu jeszcze Dziadka Romka i Babcię Elę. Gwiazdor skorzystał z okazji ;-) i gdy dzieciaki pokazywały Dziadkom komputerowe rajdy samochodowe, cichutko podrzucił wielką górę podarków. Znowu Pyrkom nie udało się gościa złapać za brodę... Były piski i okrzyki radości, bo okazało się, że listy przeczytane zostały a prezenty przekroczyły najśmielsze oczekiwania. Dzieciaki tradycyjnie bawiły się tak długo aż padły, zostały pod opieką babci a my oczywiście pomknęliśmy na pasterkę. Kuba odgraża się, że za rok jedzie z nami. Następnego dnia było odsypianie a potem wizyta u rodziny, która trwała aż do późnego wieczora, testowanie własnych prezentów i cudzych... występy kolędowe Nadal dzieciakom zostało do rozpakowania kilka prezentów, bo nie było czasu na zajęcie się nimi w spokoju. Dziś znowu nas nie było w domu, bo zaprosili nas przyjaciele. A jutro pyrkowi rodzice gnają to pracy. Taki lajf... Dobrze, że weekend blisko, to będziemy eksploatować nowe zabawki i czytać, bo Gwiazdor literaturę przyniósł dzieciom smakowitą. Stanowczo czas świąteczny gna zbyt szybko.... Nasze życzenia 2007-12-24 20:52:34 W zadyszce i gonitwie przedświątecznej, nie starczyło czasu na popełnienie obszernej notki z życzeniami. Nie starczyło też na popełnienie żadnej innej notki o charakterze świątecznym... Natomiast, gdy pomykałam ze szmatą po drabinie i na kolanach z odkurzaczem, pyrkowy tata został posadzony do kompa i wysmyczył pocztówkę dźwiekową.Tam są dla Was Kochani moi odwiedzający życzenia dla Was :-) Zen 2007-12-17 23:32:10 Do czasu kiedy wszystko idzie zgodnie z planem, mam poczucie spokoju i tego, że panuję nad wszystkim. Chwila wytchnienia między skończonym dużym projektem szkoleniowym a czymś nowym, co odłożyłam. Udaje mi się sprawnie lawirować pomiędzy: temu bombkę do szkoły na choinkę, tej skrzydełka dla aniołka, pomóc przy szopce na konkurs, zebranie w szkole, spotkania kolędowo-opłatkowe w przedszkolu. A ja spokój...po prostu zen. Pierwsze wybicie z rytmu, gdy o 12:57 okazuje sie, ze urodziny, na które został zaproszony Kuba nie rozpoczynają się o 15:00, tylko o 13:00 na drugim końcu miasta... Z poślizgiem czasowym i często na pomarańczowym dotarliśmy w mniej niż pół godziny... Drugie wybicie z rytmu, gdy nadchodzi mail z harmonogramem dodatkowych szkoleń: przed Świętami (czwartek, piątek), między Świętami i po Nowym Roku... Tu nastąpiło zazgrzytanie zębami i parę słów nienadających sie do użytku w obecności dzieci. Ale weekend był ogólnie rzecz biorąc udany. Pierniczenie Spacerologia i koziołki (uparcie nazywane przez Julkę krowami) kupiliśmy też choinkę... i machnęliśmy małą świąteczną sesję fotograficzną. Zaraza 2007-12-10 10:01:23 We wtorek Julka "upiększyła" pościel, czujność przysnęła, zrzuciłam to na karb zwędzonej w przedszkolu czekoladki, której jeść nie powinna. W czwartek Majka zapewniła mi dodatkowe mycie podłogi na korytarzu, tym razem powodem miały być mikołajkowe łakocie a na nie rosołek. Kiedy jednak obudziłam się w niedzielę rano i poczułam, że głowa mi pęka, w żołądku kamień i w zasadzie należałoby przeprowadzić się do toalety, pozbyłam się złudzeń. Zaraza wróciła i postanowiła przeczołgać całą rodzinę. Gdy odwiedziny w toalecie się skończyły dopadły mnie: gorączka i słabość. Cały dzień spędziłam w łóżku na zmianę śpiąc i czytając, po czym okazało się, ze ja się absolutnie nie nadaje do chorowania, bo kilka dodatkowych godzin leżenia strasznie mi szkodzi na kręgosłup i wyłam z bólu pleców. Wieczorem do grona zarażonych dołączyli panowie... Na szczęście zaraza choć intensywnie to jednak działa na nas krótko. A ja dziś będę sprzątać i wyjdzie pewnie na to, że jestem stworzona do roboty a nie do wypoczynku ;-)
Jak co roku... 2007-12-06 23:07:39 ...przyszedł w nocy. Jak co roku obuwie nie pomieściło gabarytów podarków... Jak co roku były piski radości... Jak co roku przyniósł dużo do czytania...i symboliczne słodycze. Jak co roku i mnie zaskoczył, bo rękę do kieszeni płaszcza włożyłam dopiero, jak wyszłam z domu do pracy.
Jedyne odstępstwo od tradycji to Majka, która w malowniczy sposób zwróciła na korytarzu rosołek z obiadu z makaronem. A było mówione, że słodycze przed obiadem nie są najlepszym pomysłem...(albo to wirus jakiś kanalia...)
Obliczenia 2007-12-01 20:50:14 Sobota upłynęła na mojej mało skutecznej walce z mikrobami, które ostro mnie atakują. Natomiast młodzież z tatą pracowicie budowali karmnik dla ptaków na przedszkolny konkurs. Będzie duży...bardzo duży, dziewczyny mają wątpliwości, jak go zanieść do przedszkola. Ja sugeruję dźwig...
Trwają też dyskusje na temat, kto będzie w której klasie i w jakich klasach będzie w tym czasie rodzeństwo. Optymistyczny tekst Kuby totalnie mnie rozwala: "Majka, wiesz, jak ty będziesz miała 97 lat to ja wiesz ile będę miał? STO!!!" Czego im oczywiście życzę!!!
|