Czekam i czekam 2012-10-26 20:03:07

Są dni, które oferują mi tak zwany czas dla siebie. Po prostu tu i teraz siedzisz i czekasz.
Wczoraj była kwintesencja czekań. Najpierw zakupy i wizyta w bibliotece, uwinęłam się szybko i pod szkołą zameldowałam się prawie pół godziny przed czasem. Z torebki wyciągnęłam to, co mam zawsze na okoliczność czasu dla siebie, czyli książkę i czekałam na ekipę, którą wożę do szkoły muzycznej.
W szkole muzycznej Majka ma dwie lekcje, więc co robię? Dopadam jedyną taką miękką kanapę, kurtka puchowa pod głowę i czekam. Czekam i czytam, w związku z gwałtownym spadkiem ciśnienia z ledwością utrzymuję otwarte oczy.
Wracamy do domu, obiad i z Julką na lekcję gitary- siedzę i czekam, słucham "Płonie ognisko" i czekam. Czekam i czytam.
I to nie było wszystko, bo Kuba miał w kościele spotkanie na okoliczność bierzmowania. Odwiozłam go i...
Pojechałam do przyjaciółki, która mieszka opodal kościoła i tym razem nie czytałam.
Lekturę na ten deszczowy i senny dzionek wybrałam sobie bynajmniej nie najlżejszą, ale bardzo dobrą "Wypalanie traw" Jagielskiego.
W przyszły czwartek święto: nie będzie tyle czekania.

Dzień w kolorze śliwkowym 2012-10-20 16:59:08

"Po czerni jeżyny

Po liściu kaliny

- Jesień, jesień już

Po ciszy na stawie

Po krzyku żurawi

- Jesień, jesień już

Po astrach, po ostach

To widać, to proste że

- Jesień, jesień już

I po tym że wcześniej

Noc ciągnie ze zmierzchem

- Jesień, jesień już



Po pustym już polu

Po pełnej stodole

- Jesień, jesień już

Strachowi na wróble

Już nad czym się trudzić?

- Jesień, jesień już

I po tym że w górze

Wiatr wróży kałuże, tak

- Jesień, jesień już

I po tym że przecież

Jak zwykle, po lecie

- Jesień, jesień już..." (Leszek Długosz)

Od rana pięknie jest, taką jesień to ja po prostu kocham. Rano wyjście do lasu - na grzyby. Niestety współczynnik grzybiarza na grzyba jest w naszych okolicach niebezpiecznie przechylony na stronę tego pierwszego. Ale coś tam się zebrało, dno kosza przykryte a teraz suszarka szumi.
Potem zakupy w naszym wiejskim ogrodniczym: mnóstwo cudnych dyń w różnych rozmiarach, które teraz upiększają taras a potem skończą w garnkach i słoikach. Uwielbiam zupę dyniową a curry z dyni jest naszym jesiennym obiadowym numer 1. Ale póki co leżą i wyglądają.
W międzyczasie szykowanie obiadu i działania ogrodowe, kolejnych dziesiąt cebulek kwiatowych trafiło do ziemi, zostało za to sporo drobiazgu: krokusy i szafirki, pewnie ze setka tego będzie.
Jutro rano zaplanowany spacer. Tym razem aparat fotograficzny konieczny, bo to słońce i liście i pajęczyny, przepiękne.
I w zasadzie nic to, że mam zapalenie oskrzeli i pomiędzy wypluwam płuca, łykam tabletki i syropy. Nikt mnie nie utrzyma w domu.

Antycypacja 2012-10-06 22:28:59

Powszechnie wiadome jest, że moimi ulubionymi porami roku są wiosna i lato, w kwestii jesieni staram się udawać, że jej nie ma, natomiast zimę uważam za mocno przereklamowaną i najchętniej wzorem Muminków przespałabym ją (ewentualnie, gdyby okoliczności różne mi sprzyjały udałabym się na ten czas na przykład do Australii albo chociaż na Kanary jakieś).
Od początku jesieni wyglądam wiosny, zamykam lato w słoiki przetworów, ich kolory działają na mnie kojąco, rzędy przecieru pomidorowego obiecują prawdziwą słoneczną pomidorówkę, powidła pachną końcem lata, dżem z dyni jest optymistyczny z samego słonecznego koloru.
Dzisiaj zaczęłam akcję pt. sadzenie cebulek w ogrodzie, co roku sobie obiecuję i zwykle na obietnicach się kończyło. Choć dwa lata temu umieściłam na środku trawnika kilka krokusów i kilka tulipanów pod brzozą. Zeszła jesień upłynęła pod znakiem ciężkiej pracy i braku czasu nawet na rzucenie okiem, co tam słychać w ogrodzie. W tym roku się postarałam i zakupiłam: tulipany, szafirki, przebiśniegi, irysy, krokusy, szachownice i czosnki giganty a potem jeszcze moja cioteczka kochana przysłała mi paczkę a w niej w pięknie opisanych woreczkach: tulipany, narcyzy, hiacynty, szafirki i krokusy. Dużo tego! Zaczęłam dziś, ale z koszyczka jakby nie ubywa. Deszcz mnie wygonił do domu, bo jeszcze bym kopała i z pietyzmem w dołkach umieszczała cebulki. Gdy sobie pomyślę o wiośnie i o tym, jak zaczną kwitnąc to mi lepiej i zapominam, że jeszcze musi nastąpić czas pomiędzy.
Póki co w gardle drapie, z nosa kapie, więc leczę się czosnkiem, syropem imbirowym i czerwonym winem (z mocną wiarą w to, że alkohol jest bakteriobójczy). Byle do wiosny!


info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Becia
miasto: wieś pod lasem

Historie różne poprzeczne i podłużne o Dzieciakach- rozrabiakach: Kubie, Majce i Juliance.
dzieciaki:
»Kuba
ur. 1999-06-18

» Maja
ur. 2002-04-13

»Julianna
ur. 2005-01-10

kalendarium:
NdPnWtSrCzPtSo
 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30  
mój foto.dzieciak
Miło¶æ kwitnie
kategorie:

    linki: archiwum
    202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

    poczatek: 2004-08-18
    subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: