Na zakrętach 2010-03-22 23:01:57

życie nabrało tempa...ledwie wyrabiam, codziennie rano budzę się z głowa pełną planów i pomysłów i spraw do zrobienia, telefonów do wykonania.
Nawet nie wiem, kiedy i jak minął weekend, zaowocował nowymi pomysłami, kolejnymi zakupami okazyjnymi w IKEA. Nie wiem kiedy wieczorem padłam i zasnęłam.
Pokazaliśmy dzieciakom nowe miejsce do życia, zachwycone maksymalnie, póki co wirtualnie meblują. Majka projektuje abażur do lampy.
Poza tym w weekend córka starsza zuchowała i zdobywała swoja pierwszą sprawność. Dumna jest i blada. Trzeba było wreszcie zakupić naszej zuchence fartuch zuchowy (tak się toto podobno nazywa fachowo donieśli harcerscy specjaliści). Będzie gdzie naszyć sprawność.
Starsi w szkole rekolekcjują, czyli prędzej do domu wracają, bo polekcyjnych zajęć dodatkowych nie ma. U Julianny w grupie pierwszy przypadek ospy wietrznej...czekamy. Ponieważ szanowne starsze rodzeństwo zaliczyło zarazę w wieku lat pięciu (Kuba) i roczku (Maja), pragniemy żeby i Jula miała to już za sobą. Teraz w przedszkolu. Ale jak wiadomo, jak się chce to nie zawsze tak wychodzi...
W międzyczasie zaliczyłam urodziny własne, gdyby nie otoczenie nie zauważyłabym. Czasu nie było, choć malolaty kategorycznie zażądały ciasta  i prawie same się z nim uporały.
Nie wiem, kiedy będzie następna notka. Pewnie na jakimś postoju ;-)

Na dobry początek 2010-03-13 21:16:24

Zaczęliśmy od stołu do nowego domu. Domu, który jeszcze nie jest nasz, ale już tuż tuz.
Sosnowy bejcowany stół, przy którym zmieści się 12 osób. Cieszę się jak dziecko, bo udało nam się go nabyć z 35% rabatem.
Pięć lat temu podczas remontu stół był ostatnim meblem, który wjechał. Wigilię jedliśmy przy pożyczonym od przyjaciół. Teraz mamy stół, na razie w kartonie i minie jeszzce ładnych kilka miesięcy zanim zjemy przy nim pierwsze śniadanie, obiad, kolację, kiedy usiądą przy nim nasi goście.
Po dzisiejszym dniu oglądania płytek, podłóg i drzwi jestem pewna, że osiwieję zanim się przeprowadzimy.
Do listy zakupów oprócz Duluxa na ścianę, Garnier na włosy ;-)

Oby do wiosny 2010-03-12 10:49:04

W kwestii wiosny przyroda ma jeszcze wiele do zrobienia. Pojechaliśmy sobie w niedziele szukać wiosny w Śnieżycowym Jarze i co znaleźliśmy? Śnieg i lód i żadnych kwiatków. Ale i tak fajnie było, bo zmarznięta ziemia jest lepsza od błota po kostki.

Krótka fotorelacja

foto

foto

foto

foto

To ostatnie jak z "Władcy Pierścieni" :-)

Po kolejnych pięciu dniach mam poczucie jakby do wiosny było dalej niż bliżej. Prognozują mi znowu odśnieżanie samochodu...a nie wierzyłam jak w grudniu ktoś przepowiadał zimę do marca.
Poza tym zejście śniegów ukazało cała krasę psich kup i tego mam najbardziej dość. Jak na razie na pytania dzieci o pieska odpowiadam przez zaciśnięte zęby "żadnych psów, chyba , że będą korzystać z toalety i sprzatać po sobie".

Generalnie odgruzowuję i dlatego nie mam czasu na pisanie. Na razie uporałam się z pewną ilością starych "Czterech Kątów" (brawo dla Ikea za wytrzymałość papierowych siatek, ja nie byłam w stanie tego unieść a one wytrzymały obciążenie), wyczyściłam sześć szuflad w komodzie i wiele jeszcze przede mną.
W czerwcu czeka nas przeprowadzka, więc do tego czasu mam zamiar zdecydowanie zmniejszyć ilość rzeczy, które trzeba będzie zakartonować.






Na blondynkę 2010-03-01 19:46:50

Jeżdżę samochodem, który ma już swoje lata i nie da się ukryc, że to już po prostu rzęch i powinnam go wymienić na nowszy model (ale nasza mega inwestycja życiowa wyklucza niestety takie pomysły).
Pojawił się problem, gdyż moje auto wymagało przeglądu, bo minął już termin wpisany w dowodzie rejestracyjnym i jeździłam kilka dni modląc się, by patrole daleko ode mnie były.
Ten, na którego w zakresie przeglądu liczyłam, czyli mąż mój osobisty dodał mi otuchy stwierdziwszy, że ta rdza, uszkodzone drzwi dają kiepskie widoki na wpis w dowodzie. I na tym skończył ze wsparciem społecznym. Rzucił mi tylko przez ramię, dusząc się ze śmiechu "pozostaje ci tam pojechać i udawać blondynkę...tylko go przedtem chociaż umyj".
W poniedziałek z rana skierowałam się do myjni, efekt średni, ale auto jakby mniej brudne, za to rdza gdzieniegdzie lepiej widoczna. Potem stawiłam się w stacji obsługi pojazdów, gdzie zrobiłam z siebie modelową słodka idiotkę. Począwszy od "ale na kanał to ja raczej nie wjadę", poprzez "myśli pan, że ja wiem, gdzie jest dźwignia od otwierania klapy silnika", "gaśnicę mam...o nawet drugą też, naprawdę nie można już z nią jeździć????". Szczytem było jak wmówiłam panu, że pomarańczowy latawiec w bagażniku jest trójkątem ostrzegawczym.
Samochód przeszedł przegląd warunkowo, nie obejdzie się więc bez wizyty u mechanika, oj pójdzie kasy...
Za to wrażenia z bycia 100% blondynką bezcenne.
Mąż jest ze mnie dumny i mówi do mnie " moja blondie" :-))))

info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Becia
miasto: wieś pod lasem

Historie różne poprzeczne i podłużne o Dzieciakach- rozrabiakach: Kubie, Majce i Juliance.
dzieciaki:
»Kuba
ur. 1999-06-18

» Maja
ur. 2002-04-13

»Julianna
ur. 2005-01-10

kalendarium:
NdPnWtSrCzPtSo
 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30  
mój foto.dzieciak
4-latka
kategorie:

    linki: archiwum
    202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

    poczatek: 2004-08-18
    subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: