Naga prawda 2006-05-31 12:24:23

Julka jest dzieckiem, które odłożone do łóżeczka zasypia samodzielnie. Czasami zabiera jej to więcej, czasami mniej czasu. Należy tylko dopilnowac, zeby w okolicy łóżeczka nie znajdowało się nic, co małe łapki moga sięgnąć. Rozpakowana paczka pieluch nie wzbudza jakoś mego przesadnego entuzjazmu.
Ostatnio na topie jest rozbieranie się. Dziecko odziane w pajacyka do spania i zamontowane w śpiworek, rozpinanie śpiworkowych zatrzasków rozpracowało w sposób absolutnie doskonały, ostatnio zamek także. Potem wystarczy tylko mocniej szarnąć i napy od pajacyka puszczają, dźwięk rzepa od pieluchy jest na pewno tym, co rano działa na mnie lepiej niz budzik (bo rano po obudzeniu dziewczę także zrzuca ciuchy).
W sobotni wieczór, po kilkakrotnej serii ponownego ubierania dziecka, które patrzyło mi w oczy z miną pt."naprawdę nie wiem, jak to się mogło stać", wreszcie wyszłam z pokoju, bo Julianna wygladała na zdecydowanie padniętą.
Cisza, która panowała w sypialni pozwoliła nam w spokoju w towarzystwie ziewających Kuby i Majki obejrzeć odlot papieża Benedykta.
Gdy udałam się do pokoju w celu sprawdzenia, czy nie trzeba aby córki przykryc moim oczom ukazało się dziecko smacznie śpiące, za to totalnie gołe z pupa wystawioną do góry. Całe szczęscie, że pościel była sucha...

Wzruszam się 2006-05-26 13:13:26

Co roku, gdy przybywam na przedszkolne obchody Dnia Mamy. Wczoraj byliśmy zaproszeni do Motylków, czyli Zerówkowiczów. Impreza zbiorowa z okazji Dnia Mamy i Taty, trochę inna niż zwykle, bo w formie zajęć otwartych i prezentacji własnych umiejętności czytania, liczenia. Były też tańce i piosenki a na koniec niespodzianka przepiekne wystylizowane zdjęcia każdego dziecka w sepii, na walizce, w kapeluszu i za dużej marynarce (chłopcy) a w boa (dziewczynki) z podpisem: "Ruszam w świat"...
Wzruszeń nie zabraknie w najbliższym czasie, bo czeka nas jeszcze impreza u Ślimaczków, czyli w grupie Majki, a potem uroczyste zakończenie zerówki, na które dzieci przygotowują przedstawienie teatralne.
A biorąc pod uwagę, że za dwa lata przewiduję obecność w przedszkolu Julianny, jeszcze nie raz będzie mi się łza trzęsła na rzęsie...

Aneks do bilansu 2006-05-23 23:47:59

Na specjalne życzenie ;-)
Julianna waga zdecydowanie piórkowa 9900g, wzrost w okolicach 80 cm, numer buta 18-19, zębów 14, energii ilości niewyczerpane...

Zbilansowana 2006-05-23 20:59:01

Tak się ostatnio nieszczególnie składa, że zdrowie zaczyna mi szwankować i kręgosłup nawala do tego stopnia, iż nie jestem zdolna do niczego. Mało fajne przy trójce dzieci, zwłaszcza jednym z aspiracjami do wspinaczki. Koniec dygresji!!!

Z tego wszystkiego zapomniałam napisać, że w zeszłym tygodniu poszłam z moimi dziewczynami do poradni. Młodsza zaliczyła ostatnie z cyklu licznych szczepień, natomiast starsza została zbilansowana, jak na czterolatkę przystało.
Wynik: wzrok sokoli, wymowa prawidłowa, postawa również, wzrost 107 cm a waga 17 kg. Ze zdziwieniem odkryłam, że prawie dokładnie takie same wyniki osiągnął w wieku lat czterech Szanowny Starszy Brat. Wyciągnęło mi się dziewczątko...

Dawno nie mieliśmy... 2006-05-20 22:13:08

...remontu.
Przed ślubem wyremontowaliśmy sobie sypialnię, przed urodzeniem się Kubusia były działania w pokoju dla niego, oczekiwanie na Majkę umilał nam remont łazienki. Przed pojawieniem się na świecie Julianki były remontowane dwa pokoje (bo z dwóch robiliśmy jeden) oraz korytarz. Teraz przyszła kolej na kuchnię.
Jako, że mój osobisty małżonek remontuje "po godzinach" to sprawa jest dość rozciągnięta w czasie. Najpierw z kuchni do pokoju wyjechały szafki stojące a na ich miejscu pojawiła się nowa podłoga płytkowa. Dzisiaj została odłączona kuchenka, pralka, więc obiad jedliśmy u McTośka, a praniu mogłam zapomnieć, choć brudne ciuchy wychodzą już z kosza.
W międzyczasie zaliczyliśmy przedpołudniowy seans filmowy "Asterixa i Wikingów" a późne popołudnie spędziłam z dziećmi u rodziny, gdzie towarzystwo wyhasało się na powietrzu, było wożone przez ciotkę na skuterze, ujeżdżało też na wrotkach, hulajnogach i innych odpychaczach. Dzieciaki brudne i niesamowicie dotlenione i szczęśliwe. Potem nie odmówiliśmy kolacji, bo ten tego nie było czasu na zakupy i w lodówce światło (było lżej do przestawiania).
Ku memu zdziwieniu stwierdzam, że przez te lata bardzo się uodpornilam na życie w remoncie.

Szkody 2006-05-17 22:03:06

Będąc w analogicznym wieku do Julianny obecnie, nasz syn Jakub namiętnie eksploatował wszelkie sprzęty z naciskiem na rtv i agd. Efektem jego działań stała się wieloletnia niedyspozycja zmieniarki do płyt CD w wieży.
Majka wszelkie piloty, telefony i tym podobne gadzety traktowała z wyjatkowym lekceważeniem. Zawsze kochała zabawki i zajmowała się raczej ustawianiem zwierzątek albo ożywianiem klocków, pudełek, patyczków i co tam jej wpadło w ręce.
Julianna podobnie jak Szanowny Starszy Brat kocha: piloty, telefony, przyciski itp. techniczna dziewczyna, jak nic.
Dzisiaj prowadzała się z moją komórką i kokieteryjnie mówiła: "alo, alo". Gdy jedank ktos próbował jej odebrać sprzęt był płacz, ryk i zgrzytanie zębów.
okazało się, że oprócz rozmów telefonicznych córka prawdopodobnie napluła, gdzie nie trzeba i sprzęt nie dał się odblokować, potem nie dawał się namówić na prawidłowy PIN ani też na PUK (cud, że znalazłam te tajemnicze numerki).
Na szczęście telefon poleżał, doszedł do siebie a pyrkowy tata namówił go do współpracy z PUK-ami i PIN-ami.

Chłodnik litewski 2006-05-13 21:13:00

Daje mi namacalne poczucie, że jest już prawie lato. Zimna zupa na bardzo gęstym jogurcie, z pływającą botwinką, kiszonym i surowym ogórkiem, rzodkiewkami, jajkami na twardo, obficie posypana koperkiem. Omijana z obrzydzeniem przez moje przedszkolaki, zajadana z ogromnym apetytem przez szesnastomiesięczną Juliankę w ramach odwyku od słoików. Cieszę się tą chwilą i szeroko otwieranym buziakiem. Nie mam złudzeń; za rok albo dwa dołączy do tych, co z obrzydzeniem...

100 miesięcy 2006-05-10 21:46:57

Nigdy nie byłam dobra z matematyki... a jednak policzyłam, że właśnie dziś minęło 100 miesięcy naszego małżeństwa.
Nie wiem, czy to dużo, czy mało. Wiem, że to bardzo szczęśliwy dla nas czas :-)))

Magazyn wyda 2006-05-09 23:29:48

Wczoraj zatelefonowała do mnie bardzo miła pani sekretarka ze szkoły, do której przyjęto Kubę i poprosiła, żebym przyniosła ze szkoły rejonowej taki papierek, że syna tam posyłać nie będę.
Szkoła rejonowa, jak sama nazwa wskazuje miesci się w rejonie, czyli dwa rzuty bereta od domu, więc wstapiłyśmy z Julianną z okazji spaceru.
żeby było śmieszniej wykształcenie w stopniu podstawowym zdobywałam właśnie w tej placówce oświatowej i okazało się, ze dyrektorem jest tam moja ówczesna chemiczka. Wydawała mi się wtedy, lat temu...wiele, ten tego leciwa. Dziś wyszło na to, że była wówczas w moim obecnym wieku.
Wyjaśniłam pani sekretarce sprawę i dostałam do wypełnienia papierek, jak zobaczyłam tytuł to padłam:"Zaświadczenie o przekazaniu ucznia", wypełniłam i podziekowałam, po czym skierowałam kroki i wózkowe koła do szkoły właściwej, gdzie przekazałam ucznia i otrzymałam "Zaświadczenie o przyjęciu ucznia", które jutro zaniosę do szkoły rejonowej.
Gospodarka magazynowa jak nic...podobno nowa szkoła Kuby w przyszłym roku zostanie podpięta do sieci i wtedy przyjęcia i przekazania będą następowały on-line.

Młodość 2006-05-08 22:49:03

Julka to mały niszczyciel, książki i gazety musimy kłaśc wysoko, a nawet bardzo wysoko, bo mała panienka uwielbia się wspinać. Literatura przeznaczona dla jej poziomu wiekowego jest obgryzana i rozrywana na czynniki pierwsze.
Kuba przyniósł mi dzisiaj jedną z Julkowych tekturowych książeczek w kilku kawałkach i stwierdził: "my z Majką nie niszczyliśmy książeczek, te z naszej młodości nie są wcale poniszczone".

Jeszcze o kołach 2006-05-05 21:16:39

Zapatrzona w rolkowe szaleństwa bardzo niedoswiadczonej w tej dziedzinie matki, Maja wykazała ogromna ochote na jazdę na wrotkach albo na rolkach.
Rok temu na urodziny Kuba dostał takie wrotko-rolki (z tyłu dwa koła obok siebie, z przodu trzy jedno za drugim), ze dwa razy popróbował, ale jakoś nie czuł bluesa i sprzęt jak nowy leżał na dnie szafy.
Dziś po stu dwudziestu pięciu pytaniach "No kiedy wreszcie pójdziemy na te wrotki?", znieślimy sprzety tj. rower, wózek, kaski oraz wrotki i poszliśmy. Sprzęt został dopasowany i założony na nogi. Okazało się, że to jest to!!! Już po chwili Majka puściła moją ręke i całkiem sprawnie jechała, zaliczyła tylko dwa małe upadki, które wcale jej nie zniechęciły (czego sie najbardziej obawiałam), dopiero po godzinie zdjęła wrotki, żeby poszaleć na placu zabaw.
Na koncu stwiedziła, że najbardziej to by chciała takie prawdziwe rolki, jak ma mama.
Zanosi się na to, że będę miała rolkowe Majkowe towarzystwo :-)

Na siedemnastu kołach 2006-05-04 23:49:50

Nasz majowy spacerek wyglądał tak:
Kuba na rowerze (dwa koła);
Maja na rowerze (cztery koła...mam nadzieję, że wkrótce dwa);
Julianna w wózku (trzy koła);
pyrkowy tata na nogach (zero kół);
ja na rolkach (osiem kółek).

Fajnie było a jazda na rolkach i pchanie wózka to jest to - fantastyczna predkość i wiatr we włosach!!!
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Becia
miasto: wieś pod lasem

Historie różne poprzeczne i podłużne o Dzieciakach- rozrabiakach: Kubie, Majce i Juliance.
dzieciaki:
»Kuba
ur. 1999-06-18

» Maja
ur. 2002-04-13

»Julianna
ur. 2005-01-10

kalendarium:
NdPnWtSrCzPtSo
 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30  
mój foto.dzieciak
Kuba nadrzewny
kategorie:

    linki: archiwum
    202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

    poczatek: 2004-08-18
    subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: