Ostatni dzień wakacji 2004-08-31 23:04:17

Chciałam zrobić dzieciakom jakąś niespodziankę, chciałam, żeby był to wyjątkowy dzień. Przyznaję...nawaliłam, nie wpadłam na żaden pomysł i był to taki sobie zwyczajny dzień.
Jednak już jutro nie będzie wylegiwania się długo w łóżku, późnych śniadań; przynajmniej dla Kuby, bo my z Majką pewnie tak do końca zwyczajów nie zmienimy. Dla Kuby 1 września zacznie się około 7 rano. Moje chłopaki będą się rano szykować i poganiać, mieszać w miseczce płatki śniadaniowe i uciszać, bo dziewczyny będą (mam nadzieję) chrapać w najlepsze.
Ale wracając do dnia dzisiejszego: był spacer z siostrą i kolegą, wykorzystywanie na całego wszelkich napotkanych placów zabaw, gonitwa na hulajnodze. Towarzystwo po takiej dawce tlenu i wysiłku było głodne i domagające się obiadu teraz, zaraz, natychmiast. Obiad niestety dopiero się robił, więc moje głodomorki w oczekiwaniu na bliny musiały zadowolić się resztkami wczorajszej zupy. Ilości pochłoniętych placuszków skłoniły mnie do refleksji, czy rodzice nie będą musieli zadowolić się kanapkami (na szczęście małoletni zostawili coś staruszkom).

Po obiedzie moi panowie mieli iść do fryzjera, aby ucywilizować wizerunek Kuby przed jutrzejszym dniem. Jednak całkiem słusznie uznali, że fryzjer nie zając a pogoda kapryśna i zabrali rower oraz kij od flagi a pozostawiając w domu Majkę zagapioną w Teletubisie i matkę medytującą nad deską do prasowania. Po godzinie otrzymałam smska nakazującego mi wyjść na balkon. Co zobaczyłam? Kubę raźnie pedałującego na rowerku pozbawionym bocznych kółek i mojego męża spalającego kalorie w biegu przełajowym za synem.
Czyli jednak ten dzień okazał się wyjątkowy...

Muzycznie... 2004-08-30 21:34:37

W parapet uderzają krople deszczu, dzieci śpią a ja słucham muzyki. Wieczorem mogę wreszcie świadomie, to na co mam w danej chwili ochotę, choć czasy bardzo głośnego grania odeszły już pewnie do lamusa (z korzyścią dla moich bębenków).
Generalnie jest u nas muzycznie, gdy wstaję włączam radio i towarzyszy nam w porannej krzątaninie. Kuba i Majka też mają swoje preferencje i sporą wspólną kolekcję płyt. Był czas Arki Noego, kiedy na okrągło leciała tylko jedna płyta, teraz na topie jest Mis i Margolcia. I dobrze, bo teksty są niegłupie, dykcja wykonawców bez zarzutu, aranżacje ładne. Kuba zna na pamięć większość piosenek a Majka dzielnie stara się mu dorównywać i podśpiewuje sobie: "idzie chmula ciemna bula, będzie padac desc, hopla hopla hopla już za klopla klopla jedna mała, dluga duza skaca po kałuzach."
Czasami jest tanecznie, wtedy z sypialni rodziców wyjeżdża na korytarz fotel, który zabiera przestrzeń i zaczynają się układy choreograficzne, niekiedy trudno się zgrać tej parze mieszanej nie do końca zgranej wtedy są problemy i upadki, ale cóż wielka sztuka wymaga ofiar.
Matka uwielbia muzykę nudziarską, jazzującą, więc zazwyczaj leci Smooth Jazz Cafe, albo Anna Maria Jopek i na szczęscie małoletni tolerują jej gusta. Zresztą w dorosłej rodzicielskiej płytotece też mają swoje ulubione kawałki. Kuba jest zdecydowanym wielbicielem Leonarda Cohena i jego ostatniej płyty, wcześniej reagował bardzo żywiołowo na Joe Cockera. A Majeczka? Maja lubi żywsze utwory z repertuaru Stinga, Norah Jones i Dido.
Doszliśmy też do porozumienia w samochodzie: na dłuższe trasy jest układ jedna płyta nasza, jedna wasza a krótkie jazdy po mieście: w jedną stronę muzyka dla dzieciaków a z powrotem dla rodziców.
Tego wieczora deszczowym kroplom towarzyszy "Nienasycenie" Anny Marii Jopek i utwór, który kojarzy mi się z ostatnimi dniami ciąży z Majką, wstrząsający, napisany 11 września 2001 "On wszystko o nas wie"

"Jeżeli chwila dnia odchodzi bezpowrotnie.
czy my przeminąć mamy w niej okrutni i samotni?
Jeżeli pojedynczy liść posiada sens
i miejsce, czy wolno nam zadecydować
i zgasić choćby jedno serce?
Jeżeli już jesteśmy tu na tę jedyną chwilę,
czy nie umiemy pojąć, że dano nam aż tyle?
Z nieba płyną łzy by Bogu było lżej.
W górze milczy wiatr. On wszystko o nas wie.
że każdy spośród nas jest kruchy jak liść.
że gdy zburzymy świat, nie mamy dokąd iść.
Z nieba płyną łzy by Bogu było lżej,
W górze milczy wiatr.
On wszystko o nas wie."

Jedzie pociąg z daleka 2004-08-26 20:57:02

Od czasu do czasu matce udaje się zajrzeć do prasy codziennej, czasami nawet dotrze do jakiejś ciekawej informacji. Tak było wczoraj, w Gazecie Wyborczej przeczytałam o pociągu retro. Najpierw wymyśliłam, że mąż weźmie urlop zapakujemy dzieciaki i na wycieczkę. Jednak okazało się, że z urlopem z dnia na dzień to nie taka łatwa sprawa. W związku z tym zapadły decyzje następujące: ja jadę tylko z Kubą, bo pewnie będzie sporo ludzi a Majka zostanie z babcią. Pomyślałam też o towarzystwie i dla Kuby i dla siebie, przyjaciel Kuby z bloku i przedszkola wraz z mamą okazali się towarzystwem idealnym. Postanowione zostało, że na dworzec przybędziemy sporo wcześniej w celu odnalezienia rzeczonego pociągu i zajęcia w nim dogodnych stanowisk obserwacyjnych. Rodzina raczej zniechęcała nas do całego przedsięwzięcia argumentując, że pewnie będą dzikie tłumy i deszcze niespokojne. Ja jednak twardo zamierzałam zapewnić mojemu synowi atrakcję niebanalną.
Wobec takowych postanowień należało wstać wcześnie, bardzo wcześnie, jak dla mnie prawie w nocy, bo nastawiłam sobie budzenie na barbarzyńską 6.45. Trochę czasu zajęło mi wygrzebanie z pieleszy mego syna totalnie nieświadomego czekających go atrakcji, plany wyjazdowe zapadały już po jego zaśnięciu.
Na dworzec dotarliśmy bez problemów, pociąg odnaleźliśmy też z łatwością, miejsca przy oknie w trzeciej klasie zostały zajęte (pierwszej klasy nie było, a drugą podróżowali organizatorzy wycieczki). Oczywiście zachwyt chłopaków wzbudził parowóz, egzotyczne wagony z 1913 roku z drewnianymi ławeczkami. Ponieważ był to pierwszy w tym sezonie wyjazd pociągu retro przed planowanymi we wrześniu i październiku "wyjazdami na grzyby" wokół pojawiła się prasa i telewizja. Ciekawostka: pociąg był pełen, choć tłoku nie było- a pan z mikrofonem i kamerą podszedł właśnie do nas, pan z notesem z Gazety Wyborczej też do nas, a w Wolsztynie komu zrobiono zdjęcie...zgadnijcie sami.



Trasa wiodła z Poznania do Wolsztyna, tam była króciutka przerwa, potem jechaliśmy dalej do Konopola przez grzybne lasy, w których jak nas poinformowano nie było złamanego muchomora. W Konopolu 15 minut na rozprostowanie kości, bo drewniane ławeczki do szczytu wygody nie należały i powrót w kierunku Wolsztyna.
W Wolsztynie znowu atrakcje- zwiedzanie parowozowni- chłopaki, jak to chłopaki zainteresowane ciężkimi maszynami, podziwialiśmy słynny wielki parowóz "Piękna Helena", władowaliśmy się do innego, zobaczyliśmy jak nalewa się wodę do lokomotywy, żeby potem "para buch koła w ruch", gdzie wsypuje się węgiel, gdzie parowozy się naprawia a gdzie parkują. Choć przez cały czas pogoda była naprawdę ładna, deszcz uznał, że już pora pokazać, co potrafi i do naszego pociągu wracaliśmy biegiem w całkiem solidnych strugach deszczu. Podróż powrotna minęła spokojnie i nieco sennie (to spadające ciśnienie), choć po obu Kubusiach znać już było trudy podróży. Dworzec Główny w Poznaniu został powitany ze sporym entuzjazmem.
Wycieczka okazała się super przygodą :-), może jak w lesie pojawią się grzyby pojedziemy takim pociągiem całą rodzinką...

Walka z leniem, czyli taki sobie zwykły d 2004-08-25 18:06:52

Mało kto wie, że jestem strasznym leniem, stan odmienny spowodował, że moje lenistwo osiągnęło swe wyżyny wyżyn. Uwielbiam długo spać, na szczęście moje dzieci są wyrozumiałe i nie mają dziwnych pomysłów typu pobudka o 6 rano. Tyle, że dla mnie nawet pobudka o 9 to nieco za wcześnie, w nocy lubię sobie poczytać w spokoju (zwłaszcza jak nieopatrznie późnym popołudniem pozwolę sobie na kawkę albo i dwie).
No i od rana zaczynam walkę z leniem, walkę okrutną. Dziś do walki poderwało mnie spojrzenie w lustra w sypialni, które wyglądały, jakby dawno, bardzo dawno nikt ich nie potraktował szmatą (co jest zresztą świętą prawdą). Jak lustra zaczęły wyglądać przyzwoicie to okazało się, że kurz jest bardziej pracowity ode mnie i ostatnio nie próżnował, a więc do dzieła, potem został już tylko odkurzacz (sklęłam go jak szewc, bo rozsypuje się mimo, że stary taki jak nasz stan małżeński). No, ale sypialnia została doprowadzona do stanu używalności.
Oczywiście po takim ambitnym początku okazało się, że to już pora szykowania obiadu, bo za chwilę głodomory zaczną jęczeć z głodu i nie dadzą się udobruchać jogurcikiem. Niestety w lodowce i okolicach nic, czym mogłabym nakarmić małoletnich, więc w samochód i do sklepu (bo lenie jak wiadomo nogi oszczędzają ;-) ). Tak naprawdę samochód miał być w celu załadowania do bagażnika zgrzewki mineralki, bo źródełko wyschło i kilku jeszcze innych artykułów wagi cięższej. Tyle, że okazało się, ze do Selgrosu nie wejdę, bo kartę zostawiłam w kieszeni kurtki wiszącej sobie spokojnie na wieszaku. No to do innego sklepu, zakupy obiadowe, w dzikim tempie powrót do domu i do garów.
Na szczęście dzieciaki mają jeszcze jakieś pozostałości instynktu samozachowawczego i w momencie, gdy matka walczy z leniem znajdują sobie niekoniecznie ciche i spokojne, ale nie angażujące jej zajęcia. Trzeba po nich potem trochę odgruzować, ale plan wykonany...nie starczyło już tylko sił na spacer, zaczęło padać. Leń pozwolił młodym na zaparkowanie przed telewizorem, oni mają bajkę i w ramach przegryzki rodzynki a ja zaraz wyciągnę się, jak długa na łóżku włączę sobie muzyczkę i oddam się lekturze (dziś opowieść o Darii Trafankowskiej).
Niech mi tylko nikt nie przypomina, że miałam się oszczędzać, jakoś krasnoludki i służba w tajemniczy sposób omija nasze okolice. Ale jakby ktoś coś wiedział na ich temat to proszę mi dać znać :-).

Rozważania o schyłku lata i rozrywkowa ni 2004-08-22 21:34:27

W pewnym wieku synowi do szczęścia towarzystwo rodziców nie jest już niezbędne. Ważniejsi są koledzy i z tym matka chcąc czy nie chcąc musi się pogodzić. Prawie dwa miesiące wakacji wyzwoliły w Kubie wielka tęsknotę za kolegami. Od powrotu z nad morza mój syn zaczął liczyć dni dzielące go od pierwszego września. Staram się, jak mogę zapewniać mu rozrywki i towarzystwo, ale i tak najważniejsi są przedszkolni koledzy i szaleństwa z nimi. Ja wcale nie czekam na jesień, wizja dni coraz krótszych i chłodniejszych skłania mnie raczej do nastrojów depresyjnych, natomiast Kuba codziennie uważnie studiuje kalendarz.
żałuję, że nie mamy rodziny na wsi, gdzie dzieci mogłyby się wyszaleć, zazdroszczę tym, którzy mogą sprzedać swoje dzieci choć na kilka dni do babci, cioci. Brak mi przestrzeni, coraz bardziej mam dość miasta i wychodzenia na spacer. Marzy mi się otwarcie drzwi własnego ogrodu, ale to marzenie chyba nie tak szybko się spełni. Zimą miasto jest dla mnie bardziej przyjazne, ale ciepłe dni sprawiają, że mam go serdecznie dość i chciałabym uciec jak najdalej.


We wtorek dzieci skakały z radości, bo dostały zaproszenie na trzecie urodziny Gabrysi, córki naszych przyjaciół. Dzisiaj po obiedzie ruszyliśmy na imprezę a odbywała się na sporym placu zabaw pod dachem, więc atrakcji było mnóstwo. Przede wszystkim Kuba spotkał się ze swoimi rówieśnikami, bo tak się składa, że nasi przyjaciele i znajomi zazwyczaj mają synów rocznik 1999. Chłopaki, jak to chłopaki ganiały tak, że po prostu z nich kapało. Zresztą dziewczynki, które były co prawda w mniejszości też do najspokojniejszych nie należały. Majka dwa miesiące temu na tym samym placu zabaw świętowała piąte urodziny Kuby. Aż mi się wierzyć nie chciało, jak przez ten czas się usamodzielniła. Wtedy w zasadzie trzymała się dość blisko nas i oczekiwała asekuracji i pomocy przy wchodzeniu na drabinki czy zjeżdżalnie. Dzisiaj znikała nam z oczu na długo. Byłam naprawdę pod wrażeniem, jak świetnie sobie sama radzi, jaka jest odważna.



Urodziny zakończyły się miłym akcentem, zaproszeniem na kolejną imprezę, za 10 dni Kuba, brata Gabrysi kończy pięć lat, znów się spotkamy w tym samym miejscu, znowu dzieciaki będą miały wielka frajdę.

Upalnie... 2004-08-19 15:08:10

Jest gorąco, jest bardzo gorąco, hmmm zawsze lubiłam upały, ale w nieco odmiennych okolicznościach życiowych. Znoszenie takiego ciepełka w stanie odmiennym okazało się nieco utrudnione. Dzieciaki najchętniej jeździłyby na rowerach a dla mnie dźwiganie tego sprzętu z trzeciego piętra jest zabronione. Okoliczne piaskownice znajdują się w pełnym słońcu, zresztą i Kuba, i Majka po dwutygodniowym obcowaniu z wielką piaskownicą pt. morska plaża nieszczególnie są zainteresowani tak ograniczoną powierzchnią piaskową. Gdyby ktoś zafundował mi kolejne dwa tygodnie nadmorskiego wypoczynku to nie wahałabym się ani chwili.

Wczoraj udało się nam przetrwać cały dzień w Puszczykowie u Klaudii. Klaudia ma córeczkę Tosię, młodszą od Majki o pól roku a w połowie października spodziewa się następnego dziecka. Dzieciaki szalały w basenie, potem rysowały kredą na tarasie, świetnie się razem bawiły. Brzuchatki w strojach kąpielowych plotkowały, popijały kawę na zmianę z zimna woda z cytryna i listkiem mięty i łapały promienie słońca. Cóż powakacyjna opalenizna straciła już na świeżości, więc trzeba ją poprawić. Wróciliśmy wieczorem wrzeszcząc w samochodzie przeboje z repertuaru Misia i Margolci, aby zapobiec Majkowemu zaśnięciu w drodze. Obudzenie jej po takiej akcji gwarantuje poważne kłopoty dla rodziców.

Dzieci po dniu pełnym wrażeń z wielkim apetytem wciągnęły kolację (mamusiu, powiem ci co na co: na chleb masło, na masło pasztet, na pasztet ogórek, na ogórek ketchup <Kuba>; dla mnie z dzemem molelowym i tluskawkowym, mamuniu, poplosę <Majka>) i po kąpieli odpuściły nawet wieczorne czytanie, zasypiając w locie.

Kilka słów tytułem wstępu 2004-08-18 22:58:04

Pora na nas :-). Pyrek jest pięć. Jest mama pyrka, czyli Becia, która będzie opowiadać o reszcie pyrkowej rodzinki, jest tata pyrka czyli Jarek, jest synek pyrka &#8211; pięciolatek Kuba, jest córeczka pyreczka Majeczka- ponad dwuletnia panieneczka, no i jest jeszcze pyrątko siedzące od 20 tygodni w maminym brzuchu- płeć na razie niezidentyfikowana. Termin lądowania najmłodszego pyrątka został ustalony na 1 stycznia 2005. Ja mam nadzieję, że nastąpi to raczej później niż wcześniej, bo nie mam ochoty spędzać ani Bożego Narodzenia, ani Sylwestra, ani Nowego Roku w szpitalu, poza tym jakoś bardziej chciałbym dziecko z początku roku. Ale jak będzie to się jeszcze okaże, nie mnie decydować...Starsze rodzeństwo ma wyraźne preferencje odnośnie płci nowego członka rodziny. Starszy Brat pragnie brata, gdyż siostrę już ma, natomiast Starsza Siostra oczywiście oczekuje małej siostrzyczki. Wszystkich nie zadowolisz :-(. Natomiast rodzice mają zgryz i absolutny totalny brak pomysłów odnośnie imion. Na szczęście jest jeszcze sporo czasu na burze mózgu, dyskusje i podjęcie decyzji, chociaż w zasadzie tylko przy Kubie było szybko i bezproblemowo. Majka miała być Zuzanną, na którą tatuś absolutnie nie chciał się zgodzić, albo Marysią, której mama nie przyjmowała do wiadomości. Imię Maja wpadło mi do głowy kilka dni przed porodem i okazało się strzałem w dziesiątkę, nie spodziewaliśmy się tylko, że okaże się tak bardzo popularne. Bo Kubusiów wokół pełno...i można się do tego przyzwyczaić. Wiem, co mówię, jako posiadaczka imienia często nadawanego dziewczynkom w latach 70-tych.
Kwestia imienia nie jest jedyną, która czasami spędza mi sen z powiek. Oczywiście często gęsto zastanawiam się, jak to będzie mieć troje dzieciaków. Mam wszakże tylko dwie ręce, dwa kolana, na których można usiąść i te ręce i kolana są bardzo często zajęte. Jak sobie dam radę, jak te wielkie zmiany przyjmą dzieci, które już mają swoje ustalone miejsca, które coraz lepiej dogadują się ze sobą, które coraz więcej rzeczy robią razem? Tych pytań jest mnóstwo...Poza tym czeka nas przemeblowanie, remont, bo inaczej nie ma szans, żebyśmy się pomieścili. Ja biorę chałturki, żeby podreperować mocno nadwerężony po wakacjach budżet i staram się odganiać czarne myśli. Zawsze byłam optymistką, chyba nie warto się zamartwiać na zapas.
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Becia
miasto: wieś pod lasem

Historie różne poprzeczne i podłużne o Dzieciakach- rozrabiakach: Kubie, Majce i Juliance.
dzieciaki:
»Kuba
ur. 1999-06-18

» Maja
ur. 2002-04-13

»Julianna
ur. 2005-01-10

kalendarium:
NdPnWtSrCzPtSo
 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30  
mój foto.dzieciak
Moje ulubione
kategorie:

    linki: archiwum
    202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

    poczatek: 2004-08-18
    subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: