Po Świętach 2010-12-29 00:41:36

Dzieje się...
W zawirowaniach przedświątecznych przygotowań nie znalazłam chwili na złożenie Wam drodzy blogowi czytelnicy życzeń. A życzyłam i życzę tylko dobra, piękna, zachwytów, radości, tego co potrzebne i tego, co mile widziane, tego co wymarzone i tego, co jest miłą niespodzianką.
Przedświąteczne przygotowania to było szaleństwo, bo oprócz zwyczajnych zakupowo-kuchennych przygotowań, było przygotowywanie przestrzeni dla gości, czyli wykańczanie salonu: malowanie, mycie okien po malowaniu, prasowanie kilometrów firanek. Udało się, choć, gdy wigilijni goście byli przy drzwiach ja biegałam ze szmatą w ręku, potargana i w starym dresie (bo pralka nadal nie działa).
Ten świąteczny a zwłaszcza poświąteczny czas okazał się dla nas piękny, pełen spotkań z przyjaciółmi, także tymi z bardzo daleka, spacerów, tupotu dziecięcych stóp na schodach, wybuchów śmiechu, chodzenia spać bardzo późno.
Zachwyca nas nasze otoczenie, nie mogę napatrzeć się na iskrzący się śnieg i sople na gałęziach drzew.
Dlatego najbliższe dni spędzę nadal daleko od blogowo-wirtualnej przestrzeni, za to blisko bliskich mi ludzi.
Pewnie wrócę tu po Nowym Roku, po balu... Bawcie się dobrze, gdziekolwiek będziecie, czy z dzieciakami nad planszówkami, czy w górach, czy na szalonej imprezie.
Dosiego Roku!

Góry 2010-12-21 23:25:09

W tym wpisie wcale nie będzie o wyprawie ani w Tatry, ani w Karkonosze a zwłaszcza nie w Alpy.
Nie uciekamy na Święta, mamy nasz dom pod lasem, mamy śniegu pod dostatkiem, ja mam samochodowe przygody, bo albo coś wysiądzie i zasuwam przez te śniegi na przystanek (pocieszając się, że to można podciągnąć pod fitness), albo zakręci mną konkretnie o 360 stopni i cudem nie ląduje w rowie.
Ostatnie dni to czas bardzo intensywnego przygotowywania domu na Święta, wreszcie wyszliśmy z salonowych betonów, na ścianach zawisły obrazy, na półkach poustawiałam książki. Dzieje się!
Pachnie już nie farbami, ale ciastem, jutro pewnie kapustą z grzybami.
A te góry? To są góry prania, ponieważ w zeszły poniedziałek nasza pralka odmówiła współpracy. Serwisant przybył w piątek podrapał się w głowę i stwierdził, że trzeba zamówić jakąś część, ale będzie to mógł zrobić dopiero w poniedziałek i MOżE uda się sprzęt uruchomić przed Świętami.
Czy dodatek grypy żołądkowej jest wystarczająco dramatyczny?
Idę teraz góry przenosić, z góry czyli sypialni i łazienki na dół czyli do kotłowni. Obstawiam też komu pierwszemu skończą się skarpetki i bielizna...

Kwarantanna is over 2010-12-09 22:55:29

Po dwóch i pół tygodnia Julianna pomknęła dziś do przedszkola. Wczoraj opowiadała: "jak szybciej zjem kolację, szybciej się umyję to szybciej pójdę spać i szybciej będzie jutro i pójdę do przedszkola".
W kategorii ja - przedszkole, wynik jest zdecydowanie jeden do zera dla przedszkola. Przegrywam z panią Anitką, Matyldą i Zuzką, nauką poloneza, przedszkolnymi piosenkami i wieloma jeszcze atrakcjami. Starałam się jak mogłam i nie było najgorzej, ale przedszkole to przedszkole. Ja musiałam dzielić swój czas pomiędzy zabawę, czytanie książek a milion banalnych spraw typy posprzątać, wyprać i ugotować.
Nasze spacery kiepsko wypadają w porównaniu do szaleństw w przedszkolnym ogródku w towarzystwie koleżanek i kolegów.
Ospa w rodzinie zaliczona mogę teraz zacząć myśleć o przygotowaniach do Świąt, bom daleko w polu (jak zawsze, jak zawsze). Okna myć, buraki na barszcz kisić, podarki kupować, chałupę dekorować.



Zdrada 2010-12-06 23:56:25

Nasza kota nas zdradziła.

Już wydawało się, że zaczynamy się do siebie przyzwyczajać. Ostatnie
tygodnie to pod nasze drzwi przychodziła, gdy zmarzła na swoich mniej
lub bardziej odległych spacerach. Zdarzało się jej siedzieć na parapecie
i łapką walić w szybę, żeby ją wpuścić do domu.

Dostała kuwetę, legowisko, zabawki a ja zaaplikowałam jej środek przeciw
pchłom. Zawsze miała pełną miskę... To do mnie przychodziła, żebym ją
głaskała, więc mnie chyba najbardziej boli jej odejście.

W piątek wieczorem wypuściliśmy ją na zewnątrz, bo miauczała. Gdy po
dłuższej chwili wyszłam coś zabrać z samochodu siedziała... na progu u
sąsiadów i patrzyła na mnie.

Sąsiedzi przez prawie miesiąc nie zainteresowali się swoim zwierzakiem, prawie ich nie było.

W sobotę pakowali się, w niedzielę zamknęli dom i odjechali do nowego mieszkania, do miasta, do bloku.

Koty nie ma, pewnie pojechała z nimi. W końcu tak naprawdę nie była nasza. Miała u nas status uchodźcy.

Ale brak mi jej...
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Becia
miasto: wieś pod lasem

Historie różne poprzeczne i podłużne o Dzieciakach- rozrabiakach: Kubie, Majce i Juliance.
dzieciaki:
»Kuba
ur. 1999-06-18

» Maja
ur. 2002-04-13

»Julianna
ur. 2005-01-10

kalendarium:
NdPnWtSrCzPtSo
 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30  
mój foto.dzieciak
prosto w oczy
kategorie:

    linki: archiwum
    202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

    poczatek: 2004-08-18
    subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: