Ogólna beznadzieja 2012-10-15 19:02:54

Wkleje sobie z FM swój dzisiejszy post. Do archiwum. Może kiedyś będzie tylko złym wspomnieniem.
Beznadzieja totalna.
Zacznę od spraw lżejszego kalibru.
Nataniel siedział pare godzin w domu z M. Malowali coś mazakami, potem M zajął się czymś a młody zaczął trzaskać mazakiem o papier. Rozbryzg był tak duży, że 3 paski tapety są do wymiany, jeśli są bo nie pamiętam co nam zostało z grudniowego tapetowania. Ochlapał także kanape. Brak refleksyjności u mlodego czasami kosmicznie dźwiga mi ciśnienie.
Jechałam do szkoły oddać karte. Jak zwykle na ostatnią chwile. Wracałam się do domu 3 razy bo nie mogłam znaleźć karty do bankomatu żeby pobrać pieniądze. Tata sprzedał jednak swoją działke i przelał mi i siostrze po kawałku. Idealnie na zapłate 3 -mcy które miałam do uregulowania.
Nie znalazłam karty wiec w aucie w biegu robiłam przelew na konto M zeby on pobrał. Uratowało mnie wzięcie od mlodego ze skarbonki 200zl bo miałam 1200 do zaplaty a tylko 1000 można było pobrać w bankomacie. Zajechałam do szkoły kwadrans przed zamknięciem kasy i dziekanatu. Rzutem na taśme zapłaciłam i oddałam karte. Uff
Ale żeby nie było za fajnie wieczorem robiąc na szybko zakupy i będąc poganianą przez panów źle wyjechałam chciałam cofnąć żeby nie robić kółka rąbnęłam autem w słup. Mam wgniecione nadkole urwany zderzak i wgniecioną blache koło szyby. Zryczałam się koszmarnie.
W czwartek miałam mega przeprawe w US. Jechałam coś załatwić zadzwoniła pani komornik więc weszłam do niej. Powiedziała mi, że szykują dla mnie komisje. Będę się spowiadała czemu tak zalegam itd.
Poczułam, że nie mam żołądka. Może może się uda że ta komisja mnie ominie ale musiałabym sporo podpłacić i być bardzo na bieżąco. Do jutra.
Siedziałam tam dość długo, miałam pieniądze na telefon, zostawiłam jej żeby cokolwiek wpłacić.
Wieczorem poszłam na aerobik żeby odreagować to wszystko.
Zabrakło dla mnie przyrządów. Jedna dziewczyna udostępniła mi kawałek ławki to jakaś nowa pani siadła mi big tyłkiem centralnie przed twarzą.
Wzięłam rzeczy i po prostu wyszłam. Znów się zryczałam.
Mam wrażenie, że psuje wszystko czego się dotknę. Nic ale to nic mi się nie układa nie wiedzie nie udaje.
Pojechałam do oddziału Citi podpisać aneks do tej rekstrukturyzacji. Panie nie miały pojęcia o temacie. Ponad kwadrans dzwoniły do Wawy, ściągały dokumenty. Ale było miło i spokojnie i koniec końców podpisaliśmy dokumenty. Tylko termin zapłaty 1 raty 2.11
Nie wiem czy prosić by było to chociaż tydzien póżniej jak będą pieniądze w biurze. Spróbuje.
No to może jeden plus taki nieduzy bo raty jest 1100 amialo byc 800.
Martwi mnie także mlody, jego brak apetytu, niedowaga ktora nie drga wlasciwie od roku.
Zdrowie moje i M ktore sie sypie przez to wszystko.
Kasia napisalaś keidyś, że tak się nie da żyć, czekając aż coś się zmieni. Masz racje nie da sie być tak zaszczutym, że boisz się każdego telefonu, kroków na schodach. To jest apogeum. Ale może trwać i trwać.
Kosmicznie zmęczona tym jestem i naprawdę mam ochote wypisać się z tego.
Przewaliłam terminu odpowiedzi na pismo z zusu gdzie także staram się o restrukturyzacje, wyśle pismo dziś ale nie wiem czy to coś jeszcze da. Kompletnie zapomniałam o tym, tak wiele mam na głowie.
Przez to wszystko dostałam okres tydzień wcześniej i przepadło mi badanie usg na NFZ, trudno.
Wiem rad na to nie ma żadnych. To wszystko musi sie rozwiązać, instytucje muszą zadecydować. Wyrzuciłam to z siebie jako archiwum, może kiedyś choć ja już nie licze nadejdzie czas, że będę żyła normalnie to zajrze tu i poczytam ile się działo. Oby.

Ucieczka od świata 2012-10-05 01:43:12

Polegała na zrobieniu sobie wolnego od biura. Okazało się, że i tak jeszcze żaden podatnik nie przyniósł materiału.
Druga ucieczka odbyla się w przedszkolu. Nataniel zdążył już Pani powiedzieć, że pojedzie dziś na ryby. Pani prosiła o zlowienie złotej rybki. ;)
No i pojechaliśmy. Z Dziadkiem Jurkiem, teściem.
Złowiliśmy wspólnie wiaderko ryb, ja wyłączyłam telefony i napawałam się ciszą i spokojem.
Mamy tradycję, że na każdym wyjeździe na ryby robimy zdjęcie jakiejś istocie żywej, oprócz ryb. Raz były to bobry które sobie pływały na wprost nas, niesamowity widok. Innym razem widzieliśmy malego pająka na pajęczynie, kolejnym razem fajnego ptaka z zielonymi nogami. A jeszcze kiedyś rodziny kaczek.
Zawsze też nieodzownie sa przytulanki, rozmowki i zaklinanie spławika.
Wracając do domu zobaczylam na spacerze Rudusia. To pies ze schroniska ktorego poznałam 2 lata temu jak zaczęłam przyjeżdzać do schroniska. Bardzo bardzo starałam się znaleźć mu dom.
Tak bardzo się ucieszyłam i tak bardzo chcialam się na niego napatrzeć, że o mało nei zahaczyłam o słupek. Biegł sobie na przodzie gromady labków.
Znajoma która pracuje obok mnie mówiła nieraz, żema się dobrze bo to jej koleżanka go adoptowała. Ale zobaczenie jak biegnie sobie bez smyczy na spacerze to jest mega przeżycie. Ten pies zawsze będzie w moim sercu.
Po tak miłym dniu zostawiałam wieczorem panów samych. Wczesniej musiałam ugasić burze która się zbierała. Bo mały maruda koniecznie teraz już chciał bajki a M oglądał Fakty, ja niby też ale kątem oka. Więc odwróciłam uwage małego zagadalam rozśmieszyłam i nawet wykąpałam. Co było cudem bo zwykle o to także jest bunt. Panowie pograli ja intensywnei 1,5 godz ćwiczyłam z innymi paniami.
Było świetnie. A już chciałam zrezygnować.
Poszłam sama bo siostra nie mogla, trudno duża jestem, sama moge chodzić. ;)
Boje się spraw biurowych, komorniczka, wypowiedziana umowa najmu, brak zgody na nowy lokal. No nic kolejny dzień kolejna walka z rzeczywistością.
A w weekend pierwszy zjazd w szkole.
info: autor: alina
mail: elle@eranet.pl

miasto: Jastrzębie Zdrój

Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna.
dzieciaki:
»Nataniel
ur. 2006-11-08

» Leon-aniołek
ur. 2002-08-13

»Matylda-aniołek
ur. 1999-08-30

mój foto.dzieciak
Jumper
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-04
subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: