Super Naniu pomóż 2009-12-03 00:14:19

Czy przez miesiąc czasu można rozpuścić dziecko? Nataniel był chory właściwie cały ubiegły miesiąc. Oczywiście stawaliśmy na głowie żeby jadł pił brał leki, uziemialiśmy go na polecenie lekarki więc były bajki i skakanie kolo niego byle leżał i nabierał sił.


Dziś tak to widzę bo mamy w domu małego buntownika. Jest histeria bo umylam go nie tak jak chciał, bo nie chce iść do przedszkola, bo nie chce czegoś tam.


Skróciłam sobie godziny pracy i nadrabiam trochę księgowania w domu żeby po powrocie z przedszkola już nie jechać do Mamy ale wrócić z Natanielem do domu. Może to wpłynie na niego tak, że przestanie płakać w przedszkolu. Bo już nie wiem co robić.


W czasie choroby długo zastanawialiśmy się czy ma wrócić do przedszkola, czy go zawiesić. Z jednej strony baliśmy się kolejnego chorowania, z drugiej że po tak długiej przerwie powrót będzie dramatem. Po wielu wahaniach zawiozłam malucha do placówki ale nie spodziewałam się, że będzie trudniej niż na początku. Naprawde chwilami sama nie wiem czy go nie krzywdze naszym uporem by tam chodził.


Ale przegadałam z jego wychowawczynia naprawde wiele czasu, ufam jej, wierzę, że nie jest mu tam źle. Czemu więc aż tak protestuje by tam iść, już sama nie wiem.


Zobaczymy co będzie dalej. Jutro mają Mikołaja, może takie świąteczne atrakcje spowodują, że choć raz pomyśli ojej nie jest tu źle, Mama mnie niedługo odbierze a teraz się pobawię.


Jakby ktoś mógł potrzymać za to kciuki byłabym bardzo bardzo zobowiązana.


Nie daję rady 2009-12-03 23:56:23

Rycze każdego dnia.
Najpierw ryczałam bo Natek był chory prawie miesiąc, nie wiem czemu ale wpadłam w panike przy biegunce. Totalnej obezwładniającej.
żołądek miałam tak ściśnięty ze strachu o niego, że w ciągu tygodnia zleciałam 3 kg.
Teraz jest ciężko bo strasznie płacze w przedszkolu. 
W międzyczasie zaczęliśmy się mijać z mężem. Ja pochłonięta dzieckiem, szkołą, pracą po prostu nie miałam juz sił. Nie umiałam/nie chciałam podzielić wszystkich obowiązków by każde z nas miało chwile tylko dla siebie.
A wiem, ze jak chcemy to potrafimy się zrozumieć, że razem jakoś łatwiej.
Moja Mama spadła ze stołu kuchennego na którym stała i sięgała po garnek na szafce na zlew. Zemdlała, nie przyznała się, dopiero wczoraj.
Dziś woziłam ją od lekarza do lekarza. W szpitalu nie chcieli jej zrobić usg brzucha mimo skierowania, nie bo nie. Wróciła do przychodni.
Na wynik prześwietlenia głowy ma czekać do piątku.
Czuję się winna tej sytuacji bo przy chorowaniu młodego dużo mi pomagala a potem jeszcze wracała do siebie i miała swój dom do obrobienia. Byla przemęczona, zakręciło jej się w głowie i zasłabła.
Boję się o nią.
Mój teść gra i pije. Hazard i alkoholizm. Po przerwie wrócił do nalogów.
Znów mamy kłopoty finansowe, raz na pól roku robi nam się dziura. Teraz to szkoła i czynsze. Niby nie jest tego koszmarnie dużo ale na tyle, ze dostałam pismo z dziekanatu z groźbą wyrzucenia.
No i dziś koleżanka z pracy pokazuje mi pismo, wezwanie na rozprawe przeciwko naszemu pracodawcy sprzed 9 lat. To była strasznie paskudna historia, właściciel oszust, zostawił nas pracownice na pastwe losu, potem nas ciągali po sądach na przesłuchania. 8 lat był spokój, już miałam nadzieję, że sprawa zamknięta. A jednak nie. Boję się bo pewnie lada dzień i ja dostane pismo. Rozprawa w Warszawie. Nie wiem dlaczego boję się wręcz, że to ja pójde siedzieć.
Czemu tego nie wysyłaja po świętach a nie 2 m-ce wcześniej.
Czego nie ruszę to mi nie idzie i tyle problemów, że już naprawdę nie mam sił. Non stop jej ziołowe uspokajacze ale przeciez jeżdze autem, nei moge za dużo. Nawet nie mam do kogo się wypłakać. Siostra ma swoje sprawy, kłopoty. Widzę jak goni w piętkę, ma tyle na głowie, że szacun jej że daje rade jeszcze. I tak część kłopotów jej prawie wypłakałam.
Źle mi naprawdę źle, ciężko, samotnie i boję się co dalej, co przyniesie kolejny dzień. Myślałam o odejściu, tabletkach ale powstrzymuje mnie dziecko. Kocham go szaleńczo. Ale nie mam już sił na walkę z życiem, problemami, wszystko ma swoje granice.
Nie moge więcej pisać bo nie widzę ekranu. 


Jakby dużych spraw było mało to zapomniałam schować wczorajszą zupe z mięsem i mlody nie ma obiadu. A w portfelu 20 gr, ratuje się jajkiem gotowanym, kanapkami z dżemem.
Mąż ma jeszcze parę zł ale wróci pod wieczór.
Wiem, że inni mają większe gabaryty problemów, ja to wiem, ale ja swoich unieść nie daje już rady.

info: autor: alina
mail: elle@eranet.pl

miasto: Jastrzębie Zdrój

Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna.
dzieciaki:
»Nataniel
ur. 2006-11-08

» Leon-aniołek
ur. 2002-08-13

»Matylda-aniołek
ur. 1999-08-30

mój foto.dzieciak
Spanko
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-04
subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: