Czyli bez sztywnych godzin spania usypiania kąpania. ;)
Kilka dni temu każde odłożenie Nataniela do łóżeczka kończyło się po kwadransie wielkim płaczem. Akurat wtedy gdy fajnie mi się zasypiało. ;)
Po trzech godzinach chciałam wyjechać łóżeczkiem na korytarz ale wpadłam na szatański pomysł i pod jedną pachą upchałam dziecko pod drugą swoją kołdrę i poszliśmy do dużego pokoju do męża na wielkie łóżko.
Tak jak myślałam niektóre małe stworki spały do rana między nami rozłożone i szczęśliwe.
Szkoda, że nie miałam gotowego aparatu bo w sypialni minka była smutna a jak się zorientował w zmianie był uśmiech od ucha do ucha.
No i nad ranem nasza konfiguracja była taka
Wyjaśniam, że w stołowym mamy od jakiegoś czasu taki duży kpl wypoczynkowy. Trochę niewypał bo zsunięty tworzy ogromny prostokąt t jak widać więc nie ma szans na stoliczek i kawę itp. W chwili obecnej służy co widać też na zdjęciu jako ogromny i miękki plac zabaw dla Natka.
Właśnie tutaj spędzamy z mężem na zmianę całe popołudnia i wieczory bo Natek podchodzi do brzegu albo wspina się po oparciu na regał z książkami. A kojec i łóżeczko to dla niego kara.
Nataniel ma czasem dziwne zachowania ;) ostatnio wznosi ręce do góry jakby coś lub kogoś widział. Może aniołki... pomyślałam.
I sama tam spojrzałam ale zobaczyłam tylko sufit.
Babcia Zosia podarowała małemu jeździk. Uparła się i nie było wyjścia.
Jak Natek w takim tempie będzie otrzymywał zabawki to już powinnam szykować pokój. Bo zaczynamy się nie mieścić. ;)
Tutaj oczekiwanie aż Tata złoży to cudo.
A tutaj mój syn próbuje swoich sił w nowym pojeździe.
Nasz dzień bez sztywnych godzin polega na tym, że nie pilnuje dokładnie, że o 9 ma być kaszka a o 19 kąpanie. Dostosowujemy wszystko do Natka. Jak padnie wieczorem wcześniej bez kąpieli to nic się nie stanie, jak nie zje kaszki to nadrobi mlekiem żaden problem.
Staram się jedynie by każdego dnia była kaszka która zawiera dużo witamin i mleko, by był obiadek i jakieś warzywa lub owoce. Ilości i pory jedzenia takie jak wyznaczy Nataniel.
Czasem zaśnie o 21 czasem o północy. Owszem oboje wtedy padamy ale cóż zrobić, nie da się uśpić na siłę.
Zabieramy Natka wszędzie ze sobą choć nie powiem, że to jest łatwe. Bo wyjazd z takim maluchem to niezła eskapada nawet jeśli są to zakupy spożywcze. Jedzie więc z nami na pół dnia do galerii handlowej na wyprzedaże, jedzie na zakupy spożywcze, do cioci na kawę i naprawić komputer w biurze. :)
Dziecko czasem bywa tak zmęczone zabawą, że zasypia samo.
Wygląda to słodko, szybko jest robiona fotka i owe dziecko szybciutko jest przekładane do łóżeczka.
Domowe zoo omija Natka z daleka. Doświadczone wyrywanym futrem stara się nie podejść mu pod łapki.
Wspólne chwile są rzadkie i dbam o to by żadnej ze stron nic się nie stało.
O mnie następnym razem.
Kharmie dziękuje obiecuję kiedyś skorzystać. :)