Park Niespodzianek Ustroń 2008-02-25 23:26:37

Pierwszy raz od wieków wybraliśmy się razem w niedziele na łono natury a nie do galerii hipermarketu. ;)
Gdyby to chodziło o mnie to wybrałabym to drugie, ale chcieliśmy trochę dotlenić Nataniela i mąż pomyślał o Ustroniu. Koleżanka z pracy podpowiedziała Leśny Park Niespodzianek i pojechaliśmy.
Przyjazd na parking. Mały ludzik właśnie się obudził.


Początek wycieczki:)


Najpierw odwiedziliśmy świnki wietnamskie, 2 z nich te najmniejsze zrobiły sobie same wybieg spod siatki i poszły na spacer.
Później poszliśmy na pokaz ptaków drapieżnych sokołów i myszołowów.
Niesamowite przeżycie i ogromne wrażenie gdy te ptaki krążyły nad głowami. I jak wracały na miejsce czyli rękę opiekuna.


Natanielowi bardzo podobał się sokół amerykański co widać poniżej jak obaj się w siebie wpatrują


Natomiast wspólny język znalazł z jastrzębiem Harrisa który bardzo krzyczał i Natek mu wtórował.
Po pokazie który zakończył się prośbą opiekuna by nie sypać ziarna ptakom bo to nie kury udaliśmy się na dalszą wycieczkę.
Spotkaliśmy śliczne oswojone sarenki. Przy wejściu razem z biletem można było kupić karmę. Kupiliśmy 2 paczki które okazały się minimum jaki należy mieć.Następnym razem weźniemy kilogram.




Jak widać ja też postanowiłam pokarmić sarenki i jelonki.


Mąż który robił nam cały czas zdjęcia podszedł do zwierzaków bez obaw:)






Po sarenkach były jeszcze dziki, tchórzofretki, i kilka innych gatunków.
W międzyczasie weszliśmy na mały plac zabaw ale huśtawki były zajęte.
Nataniel pobujał się tylko na takich sprężynowych zabawkach i Kubusiu.
Stamtąd na pieszo poszliśmy w stronę auta.






Na koniec pobytu w Ustroniu weszliśmy na małe co nieco. Menu oglądali duzi i mali.:) Tym małym bardzo smakował żurek i jedzenie dorosłym widelcem.:) Nie odpuścił również karmienia, dobrze, że lokal miał takie małe pomieszczenia i w naszym nie było ludzi.
Później pojechaliśmy jeszcze do Wisły na dobre ciacho ale cukiernia miał full gości więc przeszliśmy się chwilę po deptaku, wypiliśmy małą kawkę na rynku gdzie Natek smakował ciasto i pojechaliśmy do domu.
Mały Podróżnik zasnął bardzo szybko. Po drodze zrobiliśmy nieduże zakupy.
Dzień był bardzo fajny. Musimy częściej gdzieś wyjeżdzać.

Mój dzień 2008-02-20 01:05:29

Wstaję po 7 czasem kwadrans czasem dwa;)
Prysznic suszenie włosów, wstaje Natuś. Przytulamy się przy karmienia. Ubieram go i zawożę do Mamy.
Jadę do pracy są okolice 9.
Praca praca kawa za kawą.
Mija 18 zaczynam powoli kończyć pracę. Gdy przytulam Natka u Mamy są Fakty.
Dziś wyszłam z biura sporo po 19.
Wracamy do domu na końcówkę Wiadomości.
Próbuję ogarnąć mieszkanie, zaglądam do poczty.
Kolacja małego, kąpanie i usypianie.
Jest w okolicach 23. Zmywam, wstawiam pranie, sprzątam lodówkę.
Nie wszystko naraz oczywiście. Lodówkę wymyłam wczoraj, dziś zabrałam się za kuchnie ale tak mi nie szło, że dałam sobie spokój.
Zajrzałam na forum, tutaj i idę do łóżka. Natek budzi się w nocy co 2 godziny więc zerknę do jakiejś gazety albo książki pewnie będzie karmienie a potem pójdziemy spać.
I rano od nowa.
Lubię pracować, lubię jak mam pełne biurko papierów i segregatorów, gorącą kawę.

Majewska 2008-02-16 23:09:06

Kupiłam jej płytę The Best off
zaskakujące jak tanie są płyty polskich wykonawców takiego rodzaju
czyli nie tych TOP10
uwielbiam słuchać piosenek Targ i Miłość podróżą jest
przenoszę się jakby w inny wymiar mam inny nastrój
ładuję akumulatory
dokupiłam Krajewskiego Grechutę i Czerwone Gitary
chyba bliższe mi wiejskie wesele niż eleganckie przyjęcie ;)

A propo wesel to będą w rodzinie 2 w środku lata
jedno u rodziny męża jedno w mojej
chciałabym iść wieki nie byłam a to ciąża a to Natuś malutki
myślę, że lipiec sierpień to już czas na imprezowanie z małym mężczyzną:)
nie ukrywam, że myślę tylko o tym u siebie bo i prawie na miejscu no i moja rodzinka
a tamto daleko w Krynicy, dawno tam nie byliśmy, plus koszty dojazdu noclegu no cóż pomyślimy jak będzie bliżej
plus taki, że mogę mieć jedno ubranie na oba ;)

Wryła się 2008-02-16 23:03:00

Usłyszałam gdy stanęłam przy wadze w markecie. Naprawdę nie zauważyłam/nie zwróciłam uwagi czy ktoś jeszcze będzie ważył.
Zebrałam owoce z wagi i powiedziałam proszę jeśli to takie ważne.
Poczułam się jakbym w dziób dostała. Strasznie mnie to bolało.
Nie uwaga a forma. Bo to tatuś do córci tak powiedział.
W takich chwilach nic mądrego nie przychodzi mi do głowy.
Szkoda bo zamiast wrzenia mogłabym zripostować taki rodzaj kultury.

No to sobie nie pogadamy
powiedziała kasjerka do męża.
Inny market inny dzień. Potulnie wyłożyłam towar ale czułam się tak sobie.
Już kiedyś doświadczyłam czegoś podobnego.
Kilka lat temu dzień dwa przed wigilią w południe. Pani kasjerka kończyła zmiane a ja śmiałam mieć dużo towaru. Poskarżyła się towarzyszce niedoli ile to oni nabrali a ona kończy zmianę i takie tam. Do dziś unikam pani.
Takie sytuacje potrafią mną wstrząsnąć na dłużej. Siedzi to we mnie jak drzazga.

Mam wrażenie, że coraz więcej w nas nieuprzejmości, że jesteśmy coraz gorsi dla siebie.
Panie w butikach znudzone, panie w urzędach zniecierpliwione.
Czyżby wszyscy fajni ludzie byli w Anglii.
Co się dzieje?

Miesięcy 15 2008-02-13 01:04:27

Minęło niedawno


Na stanie ząbków 9 plus rozpulchnione dziąsła, kg około 9, wzrost według ubranek coś koło 80cm.
Mały człowieczek posiada niespożytą energię. Porusza się po domu z szybkością światła, zostawiając za sobą niezłe pobojowisko.
Dzięki śladom łatwo go odnaleźć.


Przy wieczornym usypianiu które trochę zmieniło godzinę Nataniel najpierw robi rundę honorową po oparciu kpl.


Postanowiliśmy również rozłożyć łóżeczko bo i tak od dłuższego czasu stoi puste a Natek świetnie się wspina i trochę się boję, że będzie chciał wychodzić górą bo niestety nie ma wyciąganych szczebelków.
A swoje nowe łóżeczko lubi co widać :)


Byliśmy któregoś dnia razem na spacerze tzn ja Nataniel i Chip.
Oj wymagało ta wyprawa uwagi, pies w jedną stronę chciał iść, Natuś zwiewał w drugą.


Dziś kupiliśmy dla Natka wózek parasolkę, taką dość prostą do auta.
Myślę, że jest w miarę wygodna i ma wystarczające opcje.
Na zdjęciu Natuś jest zmęczony bo niedospał.


Mam dużo pracy w pracy bo jest "sezon" rozliczeń rocznych a i na bieżąco są księgowania.
Po takim maratonie miło jest wrócić do domu i przytulić się do tego małego człowieczka. Nawet jak za chwilę będzie się wdrapywał na krzesło sam, ściągał naczynia ze stołu i rozsypywał kosmetyki po przedpokoju.


Miałam niedawno konflikt z szefową. Nie było fajnie.
Marzy mi się własna firma. Wiem jaka ale nie mam na to funduszy.
Chciałabym prowadzić mały sklep zoologiczny. Gdzie przychodzili by ludzie kochający swoje pupile, rozmawialibyśmy o nich, wymieniali doświadczenia. Może kiedyś uda mi się spełnić to marzenie.
A póki co fotka nocna jak moje zoo śpi z nami na komplecie.


Na pierwszym planie Aylin brytyjka, dalej Kobra i Nesia a w rogu Chip.

Nataniel rozumie proste prośby żeby coś oddał, znalazł. Kojarzy niektóre rzeczy, umie znaleźć inne rozwiązanie danej sprawy. Jest uparty i bywa, że się bardzo złości ale wiem, że tak poznaje świat. Umie włączyć tv i satelite. Umie się wspiąć na krzesło i stanąć na nim, umie się powiesić na rączkach i podciągnać nogi do kąta 90 stopni.
Jest bardzo sprawny fizycznie. Nie wiem czy to geny bo na pewno nie po nas. ;) Może to też dlatego, że nie lecimy do niego z paniką i biadolenie za każdym klapnięciem na podłogę, może dlatego, że mąż bawi się z nim ekstremalnie. To wszystko fajne. Póki co nie umie skupić zbyt długo uwagi na jednej rzeczy, mam nadzieję, że to się zmieni. Bardzo się złości gdy coś idzie nie tak, to też mam nadzieję, że kiedyś będzie inaczej wyglądało. Wiem, że to wszystko wymaga ogromnej pracy i bardzo mnie to chwilami przeraża. Ale i fascynuje, że to mój mały człowieczek.
Od jakiegoś czasu pojawia się myśl o drugim dziecku. Myśli są głośno wypowiadane przez męża, ja póki co nie wiem. I nie chodzi tylko o badania strach o zdrowie. Wstrzymuje mnie praca bo nie wiem czy znajdę kogoś na swoje miejsce, kogoś dość samodzielnego, nie wiem, póki co orientuję się.
I na koniec z pozdrowieniami i podziękowaniami za odwiedzanie nas.


info: autor: alina
mail: elle@eranet.pl

miasto: Jastrzębie Zdrój

Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna.
dzieciaki:
»Nataniel
ur. 2006-11-08

» Leon-aniołek
ur. 2002-08-13

»Matylda-aniołek
ur. 1999-08-30

mój foto.dzieciak
Ja i brzusio
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-04
subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: