Mamy 13 letniego forda escorta, który sypie się z dnia na dzień.
Przez ponad 2 lata był używany przez męża jako auto służbowe w pracy PH więc jest dość mocno wyeksploatowany.
A od roku ja jeżdzę nim w pracy do podatników, urzędu skarbowego itp.
Kredyt na nim został dawno spłacony.
W przeciągu 2 miesięcy wykonane remonty zamknęły się sumą 1,5tyś zł i nie jest to koniec koniecznych jego napraw.
Szacunkowa wartość auta około 3tyś zł.
W związku z powyższym i w związku ze zbliżającą się zimą, która wiadomo jak się obchodzi z takimi autami podjęliśmy decyzję albo raczej zaczęliśmy poszukiwania nowego samochodu.
Objeździliśmy dużo komisów, całe wieczory przeglądaliśmy oferty w internecie. Wybraliśmy do obejrzenia i sprawdzenia auto z miasta 6 letniego
forda mondeo, nasze marzenie.
Kolega mechanik po badaniu technicznym powiedział, że auto jest w dobrym stanie.
Pojechałam po radę do Rodziców. No Mama raczej rady nie udzieliła ale Tato zdołował mnie zupełnie. Nakreślił mi wizję życia w biedzie z kolejnym kredytem, że w sumie po co na co itp.
Uparcie wraca do naszego kredytu mieszkaniowego żeby wziąść pożyczkę i spłacić i mieć inny kredyt. Nie bardzo wiem po co bo na mieszkaniówce mam oprocentowanie chyba 8%z groszami a kredyty konsumpcyjne są 2x wyższe. Zresztą jak ja bym tak od ręki dostała kredyt w banku to bym się nie zastanawiała czy kupić auto czy nie.
Moi Rodzice żyją wyjątkowo skromnie i będąc tamsłyszę tylko oszczędzaj wodę, gaz, jedzenie, na co ci te zwierzęta. żyją specyficznie, zupełnie inaczej niż my, chcą dla nas dobrze wiem bo nieraz korzystałam z ich pomocy.
Historia trwała 3 tygodnie.
Od euforii po chęć całkowitej rezygnacji z kupna jakiegokolwiek samochodu.
Bywało tak:
13.08
Mąż mnie przekonał, że "nie dla psa kiełbasa" w skrócie.
Chodzi o to, że zrobiliśmy symulację kredytu w PTF. Oni by nam dali 20tyś a my byśmy im oddali jakieś 32 tyś. To chore.
Tłumaczył mi, że po co nam takie drogie, że i tak nam nie dadzą kredytu, Tato nie pomoże, że może jednak nie combi itp itd.
Oczywiście dyskusja nie była całkiem spokojna i już nawet nie mówiłam, że teściowa chce się dokładać do raty bylebyśmy tylko mieli lepsze auto.
Zostawiam mu wolną rękę. Niech szuka. Woził mnie dziś po komisach i pokazywał np. opla vectre 1996/97 za 16/17tyś. Nie lubię opli ale jest mi to juz obojętne bo czuję, że tylko wielki szum zawracanie głowy i nic z tego nie będzie.
Znajomy mechanik powiedział, żebyśmy się nie wazyli naprawiać swojego forda bo szkoda każdej złotówki.
Nie sądziałam, że kupno auta to takie męczące i stresujące.
Kredyt w normalnym banku na używany samochód ma takie zastrzeżenie, że auto w chwili spłaty nie może być starsze niż 8 lat.
Akurat te męża vectry już tyle mają.
Czuję, że kupimy coś za 6-8tyś byle jeździło bo zima niedaleko.
16.08 była opcja z Niemcami
Czuję, że kupimy coś za 6-8tyś byle jeździło bo zima niedaleko.
Nasz znajomy poprosił męża o pomoc w kupnie cyfrówki. Przy okazji tego zgadali się o aucie jakie mamy plany itd. Powiedział, że wybiera się do Niemiec, że już był więc nie jest w tym zielony. Jak chcemy to spróbuje nam coś zorganizować.
Zadzwoniłam dziś do pana od mondeo powiedzieć mu, że ostatecznie rezygnujemy choć nigdy nie powiedziałam, że bierzemy zawsze mówiłam, że decyzja nie zapadła i pan w połowie mojego monologu powiedział "no szkoda" i albo mu padł telefon albo po prostu się rozłączył.
Troszkę mi było dziwnie ale trudno.
Pojechalam znów do Rodziców na rozmowy, głupio mi było znów prosić ich, chciałam tylko by firmowali kredyt a my byśmy splacali.
Dlatego, że my musimy załatwiać setki zaświadczeń itd a Tato bierze tylko ostatni odcinek renty.
Na dodatek mąż nie chciał jechać, z niego to jest kołek auto tak ale załatwić coś to wszystko ja.
W każdym bądź razie Rodzice przeleją nam swoją linię kredytową i mamy kupić auto w granicach 10-12tyś.
Będziemy im co miesiąc przelewać określoną kwotę i spłacać debet.
Z marzeń o fajnym aucie pozostała rzeczywistość 8-9 letniego opla.
No trudno. Jakie możliwości takie auto.
A 17.08 zadzownił do mnie ten facet od mondeo, że potrzebuje pieniędzy i może mi sprzedać auto za 20tyś czyli 5tyś poniżej ceny jaką oferował na początku.
Powiedziałam, że muszę mieć dzień na przemyślenia i teraz mam okropny zgryz.
Wieczorem jednak sprawa wydawała się beznadziejna a ja ryczałam.
Mój Tato jak tylko powiedziałam o mondeo stracił humor, zaczął narzekać, że znów pakujemy się w długi, że znów będziemy biedować 10 lat a oni z nami. że po co nam takie drogie, że sąsiad kupił cienkiego i jeździ a drugi punto ściągnął 10letnie i jeździ.
Potem powiedział, że na pewno coś jest nie tak, że taka obniżka, że jak gaz to psuje silnik i zanim je spłacimy to będzie w takim stanie jak to nasze teraz. że najlepiej ściągnąć coś małego z Niemiec itd itp.
Chciałabym położyć się i obudzić bez problemu z autem.
To ja w sprawie mieszkania się szybciej zdecydowałam niż auta.
A poprzednie auto znajomy nam pokazał, mąż pojechał, obejrzał, potem pojechaliśmy razem przejechać się nim i poszlismy załatwiać kredyt.
2 dni a teraz 10 i wciąż sprawa otwarta. Ech.
I na drugi dzień czyli 18.08 zadzwoniłam do tego pana i powiedziałam, że jak załatwimy kredyt to kupimy. że jesteśmy zainteresowani ale nie możemy mu na 100% powiedzieć, że kupię. Chcę sama załatwić kredyt bez pomocy Rodziców.
Mają rację za dużo nam pomagają.
Zobaczymy jak banki nas potraktują i jaki będzie finał.
22.08
Nie możemy ruszyć z miejsca. Wszędzie chcą zaświadczenie o zarobkach a firma mojego męża jest we Wrocławiu. Nie bardzo jest jak załatwić to korespondencyjnie. Na dodatek jest problem bo to auto jest już pod kredytem u obecnego właściciela. Ja żeby dostać kredyt muszę mieć umowę przedwstępną i czyste konto auta. Ten pan czeka na pieniądze odemnie żeby spłacić swój kredyt a ja nie zawrę z nim umowy bo jak nie dostanę kredytu to nie będę miała za co kupić auta.
Na dodatek ja już nie mam umowy o pracę tylko własną działalność. A ta działalność jest malutka i dopiero co złożyłam pierwsze deklaracje.
Ciągle myślę jak załatwiać to bez kredytu. A później na spokojnie starać się o kredyt konsolidacyjny (o którym i tak myślimy od jakiegoś czasu).
No i muszę jechać do Taty, a to będzie trudne.
Czas ucieka, sprzedawca czeka a my stoimy w miejscu.
25.08 dowiedziałam się, że BIK nie ma o mnie dobrej opinii bo kiedyś tam coś tam nie płaciłam jak należy. No i bank odmówił nam kredytu.
Bay bay car.
Pojadę po południu obejrzeć tą astrę, ale ja nie chcę takiego auta. Ale cóż.
Jak to mówi mój Tata "jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma".
No i nadszedł Ten Dzień.
Dostałam kredyt w PTF. Jednak będzie MONDEO.
I sąsiad nam pożyczy resztę czyli bez Taty prawdopodobnie to załatwimy. Boże jak się cieszę.
Jutro mam dostać kserokopię dowodu rejestracyjnego do spisania umowy, w poniedziałek mąż ma spotkanie w PTF i podpiszemy umowę. Myślę, że koło połowy tygodnia przesiądę się z escorta do mondeo. Nie mogę uwierzyć. Już byłam skłonna na tą astrę przystać a tu mąż dzwoni, że przyznali. To dla jednego banku jesteśmy fe a dla drugiego ok.
A najlepsze, że mąż rano mi zrobił wykład po co tam zgłoszenie wysłałam (bo w PTF wszystko internetowo się załatwia) skoro on rozmawiał z doradcą PTF itd itp. No i co jakbym nie wysłała. Ech ci faceci.
Co innego rozmowa co innego podanie danych, zeskanowane dokumenty itd.
Wiecie wczoraj jak jechaliśmy wyprzedzil nas identyczny mondeo i astra. Ja mówię do męża zobacz to niemożliwe, to znak jakiś. Mówię które jak pojedzie to będzie nasze. Ford szybciutko posunął w dal a my wyminęliśmy astrę.
Każdy ma jakieś preferencje, upodobania do aut. My jesteśmy fanami forda, mam nadzieję, że to auto długie lata będzie z nami.
Dużo załatwiania jeszcze. A ja wyznaję zasadę, że coś jest pewne jak to mam w ręce, myślę jednak, że to marzenie się spełni.