10 i pół tygodnia :) 2006-04-24 23:49:03

Nie tak dawno robiłam test a to już minął 10 tydzień. I dużo i mało.
Dużo bo jak mówi Yo za mną już 1/4 a mało bo nadal szmat drogi przede mną.
Na szczęście brudzenie ustało i już nie wróciło. Odpukać, oby na zawsze.
Z wieści medycznych: morfologia ładna, w moczu są bakterie i ma odczyn zasadowy oraz ph 8. Średnio dobrze. Kupiłam dużo owoców żeby się zakwasić.
Leków bez zgody lekarza nie mogę wziąść bo mam zakaz absolutny.
Ale w czwartek jade na wizyte to pokaże wyniki.
No i co najważniejsze bo bałam się tego najbardziej nie mam świeżego zakażenia toxo.

Wróciłam do pracy bo musiałam. Nie miał kto dokończyć pracy. Na szczęście mogłam bo lepiej się czuje. Dziś rozmawiałam z koleżanką, prawdopodobnie przyjdzie na moje miejsce po długim weekendzie.
Trzymam kciuki bo wciąż się waha.
Mogłabym zaglądać do biura sporadycznie.
Także z powodu temperatury jaka już tam jest. Pierwszy dzień ciepła i 28 stopni.

Mdłości troche zelżały. Jak sobie przypomne co było jakieś dwa tygodnie temu to się dziwie, że przeżyłam.
Jadłam naciągało, nie jadłam naciągało, budziłam się biegłam, kładłam się spać biegłam. Wzdęcia i niedobrze calutki dzień. Z czasem zaczęło być to mniej dokuczliwe. Nadal musze walczyć by utrzymać jedzenie w żołądku ale jest ciutke lepiej. Mam już mniej spotkań z białym uchem.
Schudłam bo jak inaczej.

Mama się martwi, że ja się nie ciesze.
Nie umiem albo nie pokazuje tego, nie wiem. Może się boje, że jak poczuje taką radość to ktoś mi ją zabierze, to wyniki będą złe albo strace ciąże.
To asekuracja, instynkt samozachowawczy, bo może będzie mniej bolało.
Nie będzie.
A przecież biegam co chwile do łazienki, leżakuje całe popołudnia i wieczory.
Dbam o fasolke, martwie się. Nie chodze uśmiechnięta bo nie wiem co będzie.
Co dadzą wyniki amniopunkcji, co pokaże usg w 20 tygodniu, czy dziecko urodzi się o czasie, czy będzie zdrowe.
To wciąż taka daleka przyszłość.
Wiem, że to jest problem moje nastawienie. Ja z mężem też nie rozmawiam, nie planuje. Raz jeden on powiedział dziecko, raz jeden ja.
A przecież w 10 tygodniu to już maleńkie dziecko. Okruszek taki.
Chwilami mam ochote krzyczeć światu jestem w ciąży widzicie cieszcie się razem ze mną. Ale co im powiem jak się nie powiedzie. Unikam sąsiadów, wciągam brzuch, choć tak mnie kusi ubrać bluzke na karczku i przejść dumnie koło pełnej obsady ławkowej. To głupie wiem. Skrajne.

Moja Mama źle się czuje. Ma bolerioze, jest na przepustce ze szpitala, wyniki nie są najlepsze. Ma wrócić na dalsze leczenie. Tata robi remont mieszkania.
Mama gotuje obiadki robotnikowi, siostrze, czasem ja wpadam. Głupio mi tak przychodzić kiedy ona taka zmęczona.
Ale wracając z pracy jestem taka głodna, że nie umiem odmówić. Kiedy ja jej się za to wszystko odwdzięcze.

Mój dom zarasta brudem. No może kurzem i bałaganem. Co jakiś czas wpada moja siostra i pomaga mi sprzątać. Nie poradziłabym sobie bez niej.
Ale teraz muszę się zmobilizować bo jest źle. Pranie czeka, koty z kurzu czekają.A ja padam na łóżko z książką.
Przeczytałam "Polke" Gretkowskiej, podobała mi się. W kolejce inne pozycji innych autorów.

Tak naprawde to moja pierwsza tak bardzo świadoma ciąża. W sensie wiadomości, większego spokoju, świadomości co może być. No i pełna zapisków. To będzie fajna pamiątka. Może kiedyś zbiore je i dam na urodziny tej istotce z 17 listopada.
Lubie ten miesiąc choć wielu nie kojarzy się najlepiej. Ale ja brałam ślub w listopadzie. Była piękna pogoda.
To miesiąc wyciszenia, spokoju, wspomnień, pamięci o bliskich. Czy będzie miesiącem narodzin chciałabym bardzo.

Dziękuję za ogromne wsparcie.
Bardzo bardzo wszystkim dziękuję.

Plamienie 2006-04-10 23:48:35

Pojawiło się rano, właściwie brudzenie bo miało kolor ciemny. Niedużo ale było.
Wróciłam do łóżka wzięłam duphaston, zadzwoniłam po wolne do pracy.
Po południu pojechałam do lekarza.
L-4 do końca miesiąca. Do świąt leżenie, potem jak będzie ok mogę wrócić do pracy ale dbać o siebie. Ja dbam.
Potem zobaczymy co dalej.
Powód brudzenia dołek hormonalny.
Zalecenie łóżko duphaston i nospa.
Myśle, że podchodze do tego bardzo spokojnie. Wiem, że nic nie zmienie, że co ma się stać i tak się stanie.
Wierze, że może tym razem będzie inaczej, że to tylko mały kryzys.
Wracam do łóżka.

1 USG 2006-04-04 01:06:08

Byłam dziś na usg ale mój gin w przychodni ma do dyspozycji bardzo średnie usg i na fotce mało co widać.
Oto sprawca nudności.
Mam 8,8mm i serce mu ładnie bije, słyszałam. :)
Jutro dzwonie do Warszawy umówiać się na badania genetyczne.
Nie miałam badania zwykłego bo lekarz powiedział, że nie będzie mi niepotrzebnie gmerał.
Pytałam o espumisan na wzdęcia ale zabronił brać mi cokolwiek, żadnych leków powiedział tylko witaminki i kwas.
Potem położna mnie zważyła, waga startowa 68,5 czyli jestem 0,5kg do przodu od zrobienia testu.
Ciśnienie 100/50 norma.
Później spisała ze mną spory wywiad, tłum pacjentek przeszedł a ja siedziałam i mówiłam. Była zaskoczona moją historią.
I wiecie co? Jako pierwsza osoba ze służby zdrowia powiedziała, że jest jej bardzo przykro, że przeprasza mnie, że musi o to wszystko pytać.
Dała mi swoją komórkę i nr do przychodni. Jestem mile zaskoczona.
A położna anioł kobieta, jest na mojej dzielnicy taką co po porodzie chodzi do domu. Ja nie wybiegam tak daleko myślami ale dobrze wiedzieć.
Pytałam o badanie na toxo, cyto itp powiedział, że nie widzi potrzeby skoro i tak nie można tego leczyć. Hmm
Wyniki krwi i moczu mam dobre, teraz tylko genetyka. A to już inna bajka.
Ginekolog powiedział, że może będą mi chcieli zrobić biopsję kosmówki za 3 tygodnie dlatego mam dzwonić od razu.
Boję się i badań i wyników i wyjazdu.
Póki co nie myśle. Staram się.

Walcze z okropnymi mdłościami i wzdęciami. PO południu czy wieczorem mam taki brzuch, że musze rozpinać spodnie bo nie ma szans.
Wyglądam jak JABA z Gwiezdnych Wojen.
Muli mnie od rana, potem mam napady głodu tak silne, że aż do wymiotów.
Na szczęście spotkań z muszlą nie miałam za dużo.

Czuje się obłędnie paskudnie, zerowa wydajność w pracy, zapominam o wielu rzeczach, w domu nie robie też za wiele.
Numer stulecia zrobiłam dziś.
Pojechaliśmy po jedzenie do marketu, teraz musimy jeździć częściej przy moim apetycie. No i tak sobie mówię a to ja poprowadze.
Było troche marudzenia, a to że trzymam się prawej strony za bardzo i wpadam we wszystkie dziury. Bo u nas po zimie drogi jak sito.
A to, że zwalniam za bardzo. No ale w końcu dojechaliśmy.
Zakupy zrobione wychodzimy ze sklepu z wózkiem i zaczynam nerwowo szukać kluczyków. A, że załatwiałam nową karte auchan to już miałam wizje, że mi ktoś zwinął czy wypadły. Nagle mój mąż chwyta za drzwi...otwarte...zagląda na przód a w stacyjce tkwią kluczyki.
Moja ciążowa skleroza kosztowała by nas jakieś 20tyś.
Panika, ulga a potem śmiałam się z samej siebie. Mąż mówi, e nie ukradli by bo zbyt jawnie to wyglądało, pewnie myśleli, że podpucha. A po chwili, ty wiesz mamy niechodliwe auto, że nam nie zwinęli.
Wracając skręciłam w lewo i zamiast wjechać na lewy pas to ja od razu na prawy. Ja mówie oj troszke mnie zniosło, mąż nie no co ty tylko jakieś 3 metry. Ale ty lubisz koło białych linii jeździć.
Chyba sobie podaruje jeżdzenie bo zbyt to niebezpieczne. :))))

Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa:)



info: autor: alina
mail: elle@eranet.pl

miasto: Jastrzębie Zdrój

Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna.
dzieciaki:
»Nataniel
ur. 2006-11-08

» Leon-aniołek
ur. 2002-08-13

»Matylda-aniołek
ur. 1999-08-30

mój foto.dzieciak
Zaczynamy miesi±c 6
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-04
subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: