Byłam dziś na usg ale mój gin w przychodni ma do dyspozycji bardzo średnie usg i na fotce mało co widać.
Oto sprawca nudności.
Mam 8,8mm i serce mu ładnie bije, słyszałam. :)
Jutro dzwonie do Warszawy umówiać się na badania genetyczne.
Nie miałam badania zwykłego bo lekarz powiedział, że nie będzie mi niepotrzebnie gmerał.
Pytałam o espumisan na wzdęcia ale zabronił brać mi cokolwiek, żadnych leków powiedział tylko witaminki i kwas.
Potem położna mnie zważyła, waga startowa 68,5 czyli jestem 0,5kg do przodu od zrobienia testu.
Ciśnienie 100/50 norma.
Później spisała ze mną spory wywiad, tłum pacjentek przeszedł a ja siedziałam i mówiłam. Była zaskoczona moją historią.
I wiecie co? Jako pierwsza osoba ze służby zdrowia powiedziała, że jest jej bardzo przykro, że przeprasza mnie, że musi o to wszystko pytać.
Dała mi swoją komórkę i nr do przychodni. Jestem mile zaskoczona.
A położna anioł kobieta, jest na mojej dzielnicy taką co po porodzie chodzi do domu. Ja nie wybiegam tak daleko myślami ale dobrze wiedzieć.
Pytałam o badanie na toxo, cyto itp powiedział, że nie widzi potrzeby skoro i tak nie można tego leczyć. Hmm
Wyniki krwi i moczu mam dobre, teraz tylko genetyka. A to już inna bajka.
Ginekolog powiedział, że może będą mi chcieli zrobić biopsję kosmówki za 3 tygodnie dlatego mam dzwonić od razu.
Boję się i badań i wyników i wyjazdu.
Póki co nie myśle. Staram się.
Walcze z okropnymi mdłościami i wzdęciami. PO południu czy wieczorem mam taki brzuch, że musze rozpinać spodnie bo nie ma szans.
Wyglądam jak JABA z Gwiezdnych Wojen.
Muli mnie od rana, potem mam napady głodu tak silne, że aż do wymiotów.
Na szczęście spotkań z muszlą nie miałam za dużo.
Czuje się obłędnie paskudnie, zerowa wydajność w pracy, zapominam o wielu rzeczach, w domu nie robie też za wiele.
Numer stulecia zrobiłam dziś.
Pojechaliśmy po jedzenie do marketu, teraz musimy jeździć częściej przy moim apetycie. No i tak sobie mówię a to ja poprowadze.
Było troche marudzenia, a to że trzymam się prawej strony za bardzo i wpadam we wszystkie dziury. Bo u nas po zimie drogi jak sito.
A to, że zwalniam za bardzo. No ale w końcu dojechaliśmy.
Zakupy zrobione wychodzimy ze sklepu z wózkiem i zaczynam nerwowo szukać kluczyków. A, że załatwiałam nową karte auchan to już miałam wizje, że mi ktoś zwinął czy wypadły. Nagle mój mąż chwyta za drzwi...otwarte...zagląda na przód a w stacyjce tkwią kluczyki.
Moja ciążowa skleroza kosztowała by nas jakieś 20tyś.
Panika, ulga a potem śmiałam się z samej siebie. Mąż mówi, e nie ukradli by bo zbyt jawnie to wyglądało, pewnie myśleli, że podpucha. A po chwili, ty wiesz mamy niechodliwe auto, że nam nie zwinęli.
Wracając skręciłam w lewo i zamiast wjechać na lewy pas to ja od razu na prawy. Ja mówie oj troszke mnie zniosło, mąż nie no co ty tylko jakieś 3 metry. Ale ty lubisz koło białych linii jeździć.
Chyba sobie podaruje jeżdzenie bo zbyt to niebezpieczne. :))))
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa:)