Zmęczona 2007-03-29 00:19:01

Bardzo. Nie wiem czy taki dzień czy jakaś kumulacja ale karmiłam pod wieczór i mi się oczy zamknęły. Niedługo potem wrócił mąż zajął się małym a ja poszłam pod prysznic. Czasem to mnie stawia na nogi.
Znalazłam dziś w pracy kolejne błędy. Zdenerwowałam się bo ja taka wybuchowa jestem jakby to ja idealna była. Na szczęście teściowa zajęła się rozmową z urzędem.
Jakoś zwolniłam z pracą, tzn nie jest już tak, że wpadam do biura czajnik kawa w międzyczasie włączam komputery i już klepię. Teraz spokojniej chociaż pracy też dużo.
Może to niedospanie bo chodzę spać około 1.30. Czekam do mniej więcej 1 żeby na śpiąco nakarmić małego no i zanim zje i zanim go odłożę to tak mija czas. Potem pobudka między 6 a 7. Jak koło 6 to z godzinkę jeszcze pośpimy jak koło 7 to już niewiele.
Weekend zapowiada się w pracy. Zeby jeszcze były za to pieniądze ale od początku mamy tak skonstruowane umowy i za roczne rozliczenia naszych podatników nie bierzemy dodatkowych opłat. A pracy moc.
No nic byle do końca kwietnia. :)
Nie mogę opanować wsuwania słodkich rzeczy, po prostu nie mogę.
Niedługo nie zmieszczę się w drzwiach. Buuu
Póki co nie umiem sobie odmówić wafelka nad ranem. Wczoraj to był prince polo xxl. . Za to na owoce patrzeć nie mogę.
Agusku chciałam dać radę do końca roku ale chyba nie wyrobię.
Mamunia mi pomyła okna. Powiedziałam, że dam radę. Wracam umyte pół na drugi dzień pół. Kochana jest ale nie chcę żeby pracowała. Ma sobie przy kawce z wnusiem siedzieć.
Dziś chyba nie dotrzymam do 1 bo już mi się oczy zamykają. Pewnie zaraz jak przyłożę głowę do podusi to odpłynę.
Natek dziś słabiej jadł, no taki dzień po prostu. I jak sobie tak leżeliśmy to przyszedł mąż ze słoiczkiem Hippa. Na sam widok tak się sprężyliśmy oboje, że ssaczek ładnie zjadł mleczko i zasnął a ja byłam szczęśliwa.
Bo karmienie piersią jest dla mnie niezwykle ważne.
Chciałyśmy z siostrą dziś rano być szalone i pojechać gdzieś połazić. Ale obie bez kasy, obie musiałyśmy wracać do dzieci. Ona odebrać Maksa z przedszkola a ja na cycanie. :) Innym razem. :)
To uciekam spać, chyba jednak będzie nocne jedzonko. :)
Kharmie dziękuję za pomoc. :)
Pat zdjęcie jest w ramce i stoi koło monitora w pracy. :)
Wszystkim za wsparcie.

Kiepski dzień 2007-03-28 22:28:06

Pojechałam do skarbówki z korektami deklaracji swojego podatnika.
Ja też robię błędy, może nie takie ale wiadomo nie myli się ten kto nic nie robi. Tylko, że w urzędzie okazało się, że do tych korekt trzeba przygotować masę dokumentów. Jednym słowem prawie podatnika na tacy podać.
Poryczałam się. Bo dziewczyna która mnie zastępowała po prostu nie dała rady a chyba myślała, że robi dobrze. Bo boję się kontroli. Z jednej strony dobrze bo jak coś robię źle to będę wiedzieć ale z drugiej kto chce kontroli.
I to jeszcze u najtrudniejszego podatnika. :(
Proszę o kciuki w tej sprawie.
I o to by w pozostałych teczkach nie było aż tyle błędów księgowych.

Była dziś u mnie mama szwagierki.. Jest pielęgniarką na pogotowiu i można o niej powiedzieć baba z jajami. Fajna babka.
Potem przyszła z pracy teściowa i żeśmy się trochę pośmiały.
Chociaż ciutkę czegoś miłego.

Mam u kogoś zobowiązanie finansowe. Spłacam je regularnie. Ale mimo to jestem często nękana przypomnieniami. Staram się jak mogę ale ścina mnie z nóg hasło "nie obchodzi mnie to, że nie masz na chleb ja chcę przelew". żałuję tej znajomości i żałuję tej pożyczki. Właśnie gdy przed chwilą włączyłam komputer miałam wiadomość na gg kiedy dostanie przelew, mimo iż kilka dni temu dałam mu gotówkę. Już mam biegunkę z nerwów bo wysyłający już śpi a ja wiem, że jutro się zetniemy.
Powiedziałam, że tyle i tyle miesięcznie będę przesyłała i tak robię ale jeśli zus mi jeszcze nie puścił reszty macierzyńskiego a wypłaty jeszcze nie mam bo dopiero zaczęłam pracować to nie jestem w stanie nic dać. Stanęłabym na głowie by się pozbyć tej pożyczki ale nie jestem w stanie załatwić kredytu. Uważam, że ten ktoś jest dla mnie niemiły bo nie mam dla niego czasu na gg bo spędzam czas z dzieckiem a z tej znajomości właściwie nic nie zostało. Tak to odczuwam. Zresztą nieraz usłyszałam, że się zmieniłam, że nie mam czasu bo nie chcę. Argumenty o dziecku nie trafiają.
Bo jak znajomość była intensywniejsza to aż tak nieciekawie nie było.
Nie mam już takiego rodzaju zobowiązań, to jedno mi zostało.
Nawet kredyty mamy dość uporządkowane bo wzięliśmy kredyt konsolidacyjny i troszkę to poprostowaluśmy. Ale nie dało się wszystkiego ogarnąć. Znów nie zasnę w nocy. :(

Natunio troszkę popłakał wczoraj wieczorem, ale to pewnie reakcja na szczepionkę. Dziś też był marudny tylko, że to pewnie zmęczenie dniem bo jak wrócił tatuś to miał uśmiech dookoła głowy i chichrał się aż miło.

To był ciężki dzień. Do końca wypłaczę się pod prysznicem. Nie bardzo mogę pogadać o tym z mężem bo powie to się zwolnij albo znów złapie doła, że nie umie zarobić na wszystkie zobowiązania.
Niech jutro będzie lepiej. Proszę.

Aparat zwykły i fotki 2007-03-27 23:13:51

No to mąż zachorował na zwykły aparat. Mieliśmy na kilka dni pożyczony taki wielki stary Zenit. Ustawienia ostrości i wszystkich innych funkcji sprawiało nie lada problem ale zdjęcia są po prostu magiczne. Jak dla mnie.
Teraz widzę różnicę pomiędzy zdjęciami z cyfrówki a takimi wywoływanymi.
No wyszły mężowi jakie wyszły ale dla mnie są boskie.
foto

foto

foto

Zdjęć jest więcej różnej jakości ale nie wszystkie są zeskanowane.

Zielona co do spaceru to byliśmy razem z mężem na tym maratonie. Ale jak wróciliśmy to obaj panowie padli. Mały najedzony zasnął sobie w łóżeczku a duży obok na łóżku spał ponad 2 godziny. Hihi

Byliśmy dziś na szczepieniach. Natek dostał ostatnią dawkę Hib.
Pani doktor zaleciła szczepienie przeciwko meningokokom.
W aptece tego nie ma, trzeba czekać około miesiąca i to będzie tak akurat jak będzie termin szczepienia.
No i najważniejsze waga drgnęła. Czy pomogło jedno nocne dokarmianie czy to był chwilowy zastój nie wiem ważne, że jest lepiej. Waga brutto czyli w body i pampersie wyniosła ponad 6700, w karcie wpisano 6500.
Wzrost 68cm. :)
Pochwalona zostałam za karmienie piersią, pani doktor powiedziała, że mogę podawać słoiczki ale ja się wstrzymuję.
Niestety wciąż Natuś ma tą zmianę na buźce. Nie wiem za bardzo co stosować bo jakoś nie mam przekonania do przepisanej maści sterydowej. Zobaczymy.
Moje słoneczko przewraca się na boczki, zwłaszcza na prawy, czasem łapie sobie stópki no i raz leżąc na podwyższeniu udało mu się usiąść.
Także zmiany są, ssaczek rozwija umiejętności.
A jak sobie drzemie to ma taką właśnie opiekę.
foto

Pozdrawiamy :)

Spacer 2007-03-25 17:34:50

Trwał 3 godziny i ledwie dotarliśmy do domu. Oj nie ten wiek i nie ta kondycja. ;)
foto
Niektórzy to odsypiają. Inni pożywieni bawią się w łóżeczku.
Ja wzięłam długi ciepły prysznic żeby ożyć. ;)
A to kilka fotek. Trochę wiało i stąd moje miny. ;)
To moje osiedle, właściwie powinnam napisać blokowisko. Niestety.

foto

Najważniejsze, że Nataniel na spacerku smacznie sobie spał i zupełnie nic mu nie przeszkadzało, ani wiatr ani nierówne chodniki ani paskudne krawężniki. Bo przejść z jednego końca miasta na drugi to nielada wyzwanie. Dobre chodniki są tylko przy głównej drodze, trochę na większych osiedlach reszta ma ponad 30 lat i czasami aż szkoda butów.

foto

Schowany bo trochę wiało.
Ale już jest ładniej to się lekko wychylę. ;)

foto

A to główna droga w moim mieście. Mam do niej 3 minuty z bloku. Dobrze i nie. Nie bo kiedy latem balkon jest otwarty słychać okropny hałas przejeżdzających aut. Oczywiście bez porównania z dużymi miastami ale jest to uciążliwe. Dobre bo przy ulicy są dobre chodniki i szybko się nimi jedzie. Na wprost widać Urząd Miejski. Za urzędem kawałek jeszcze schodzi się w dół na osiedle moich rodziców. Nie spiesząc się ze swojego domu do rodziców mam 40 minut spacerku z wózkiem. No i dziś tak szliśmy. :)
foto

Do zobaczenia w następnym odcinku. :)

Rytm dnia 2007-03-24 23:42:13

Wróciłam do pracy.
Mój dzień wygląda następująco: poranne karmienie około 6 rano z odchyleniem godzinę w tą lub w tą. Po jedzonku Natuś zostaje z nami w łóżku i tak sobie jeszcze chwile drzemiemy. Około 8 wstaje ja i idę do łazienki a potem z psem. Wracam karmię koty i szykuję się do pracy.
W międzyczasie zaglądam czy obudził się już mały człowieczek. Jeśli tak to idę na karmienie a potem szybciutko lecę do pracy. Jeśli nie to czekam a w tym czasie przychodzi moja Mama. Póki co tak fajnie się składa, że przywozi ją moja siostra, która zawozi Maksa do przedszkola na osiedlu rodziców.
Ale to tylko do lata. Potem pomyślimy co dalej. Jeśli mały nadal śpi pijemy kawkę we trzy. Szkrabek się budzi czaruje kobiety i dostaje cycusia. Po którym mamusia pędzi do biura a maluch zostaje z babcią.
Około południa tak między 11 a 12 jest sygnał od mojej Mamy, że czas karmienia. Biorę telefon i płaszcz i idę do domu. Czasowo zajmuje mi to około 5 minut, jak wyschnie droga na skróty to nawet 3 minuty mi starczą.
Karmię małego, przytulamy się trochę i gugamy. Ale tylko chwilę bo muszę wracać do pracy. Kolejny telefon jest około 14.30-15. I po karmieniu już nie wracam do biura. Chyba, że rytm się ciutke zmienia gdy mały zje wcześniej rano więc i karmienia są wcześniej. Ale generalnie póki co z biura wracam do domu około 15. Ale nie pracuję krócej bo zabieram segregatory do domu, przychodzę na kilka godzin w sobotę i w niedzielę. Pracy jest dużo bo jest czas rocznych rozliczeń.
Po 15 Mamunia idzie do domu. Na pieszo, chyba, że chce wyjść wcześniej bo coś ma do załatwienia to zabiera się z siostrą bo Lila odbiera Maksa z przedszkola.
A my zostajemy we dwoje i po jedzonku leżymy sobie razem. Albo też niektórzy życzą sobie noszenie na rączkach. Czasem ponad godzinę.
Ale to nic, to fajne, że ta mała istotka chce być tak blisko. :)
A to owa mała istotka.
foto

Około godziny 18 wraca z pracy Tatuś. I na twarzy Natka jest uśmiech od ucha do ucha. Panowie gugają do siebie, mąż wysmyra małego, wymiętosi na wszystkie strony a mały zadowolony. :)
Jemy obiad, oglądamy wiadomości, film, co tam jest warte obejrzenia.
Natek jest cały czas z nami w dużym pokoju. :)
No w międzyczasie ja lecę z psem jeszcze na popołudniowy szybki spacerek.
Przychodzi wieczór i po zabawach, guganiu, piszczeniu i wszystkim innym jest czas na kąpanie potem jedzonko i lulu.
Ja ogarniam troszkę mieszkanie, zaglądam do internetu, oglądam Szkło Kontaktowe lub inny program. Jakoś odkąd pracuje jestem mocno zmęczona wieczorem i idę do łóżka przed północą. Co wcześniej byłoby dziwne. :)
W czasie wspólnym od popołudnia do wieczora czas zabawy przeplata się z jedzeniem, drzemkami ale też czasem marudzeniem Natka.
Jest po prostu zwyczajnie, normalnie. :)

Historia zatoczyła koło. Wróciła do nas pościel która była w wyprawce Matyldy. Mąż chciał żeby całkowicie zamknąć przeszłość. Ale przecież Aniołki są dobre. Czuwają nad Natanielem. A oliwkowa pościel to część naszej historii.

Nie wiem ile dokładnie ma łóżeczko ale chyba ponad metr. Tylko po co skoro ssaczek potrzebuje tylko kawałeczka z podusią. Obraca się jak wskazówki zegarka i już po chwili leży w poprzek pod pałąkiem z zabawkami. No i zwykle nózie zwisają spomiędzy szczebelek.
Oto dowód jak mało miejsca mu trzeba.
foto

I tutaj bohater
foto

Były dwa trudne momenty w piątek. Mama nie odbierała telefonu. Nie muszę pisać co mi przebiegało przez głowę gdy szybko szłam do domu. Starałam się nie denerwować ale nie umiałam. Pomyślałam, że Mama może zasłabła albo coś się stało Natkowi i Mama boi się odebrać telefon. Wiadomo, że człowiek tworzy wizje. Okazało się, że Mama brała pranie z pralki, była w komórce przy sypialni a telefon na końcu mieszkania.
Później Natek zakrztusił się prawdopodobnie śliną i aż sam się wystraszył a ja razem z nim bo nie bardzo wiedziałam co robić. Poklepałam go po pleckach a krótka chwila trwała wieczność.
Troszkę się odcięliśmy od świata. Raz, że jest brzydka pogoda i nie ma możliwości spacerowania, dwa, że oboje pracujemy. Trochę też nie mamy z kim się spotykać. Gdyby nie moja siostra zupełnie nie miałabym z kim pogadać nieraz. Wiem, że to nasza wina ale jakoś nie umiemy tego zmienić i spędzamy w domu w trójkę każdy wieczór i całe weekendy.

Martwię się wagą Nataniela. Raz staram się sobie tłumaczyć, że po prostu zwolnił z przybieraniem bo przesypia całe noce, jest starszy więc nie będzie tak waga rosła jak po urodzeniu. Ale są chwile gdy panikuje.
Mam wrażenie, że przy karmieniu Natek zrobił się leniuszkiem i jak pokarm zaczyna wolniej lecieć to się irytuje i puszcza pierś. Czyli nie je tego najtłustszego mleka. Może nie zawsze ale zdarza się. Czasami udaje mi się podać mu drugą pierś, ale to sporadycznie i chyba najczęściej po takiej dłuższej południowej przerwie.
No nic po niedzieli mamy szczepienia więc zobaczymy czy jest coś lepiej.

Niedługo święta. Wypadałoby umyć okna poprać nakrycia. A jakoś mi się nie chce jeszcze. ;) Prosiłam Mamę, żeby sobie zaprosiła koleżankę do mnie na kawę. Bo mówi, że jak Natuś śpi to nie ma co robić. Spojrzała na moje mieszkanie i powiedziała, że raczej nie. :(
Choćbym miesiąc sprzątała nigdy nie będzie u mnie błysku, porządku idealnego. No po prostu nie ma szans. Ale nie jest źle. Nie wiem czego się Mama wstydziła: zwierząt, zagraconego blatu w kuchni, nie wiem. Może któregoś dnia mi powie. Mam jak mam, trudno.
Chyba któregoś dnia porobię fotki mieszkania żeby pokazać jak mam, czy naprawdę tak źle bo już sama nie wiem.

Gubią mnie słodycze. Mam sporą oponkę na brzuchu. A tak fajnie chudłam zaraz po porodzie. Teraz wyglądam mało ciekawie a czuję się ze sobą bardzo źle. Nie dbam o siebie. Nie pamiętam kiedy użyłam balsamu. Nakładam tusz pomadkę żeby ludzi nie straszyć w pracy. Włosy związuję gumką i tyle. Spodnie sweter buty i wychodzę. Nie mam chęci na maseczki ujędrnianie i te wszystkie zabiegi. Chyba przesilenie wiosenne mnie trzyma. Nie potrafię nie zjeść czegoś słodkiego, no dosłownie czuję ciąg do tego jedzenia. Za to na owoce patrzeć nie mogę. I wiem, że to źle. Jedynie witaminy ciążowe łykam żeby mój organizm jakoś funkcjonował.

Dziękuję za doczytanie tego długiego odcinka. Tyle napisałam a pewnie jutro przypomni mi się jeszcze kilka rzeczy o których chciałam opowiedzieć.
Staram się nie być marudna nie narzekać ale nie zawsze mi wychodzi.
Muszę nad tym więcej popracować.
Pozdrawiamy wiosennie wszystkich czytających nasz kącik.
Mama Alina i synek Nataniel :)

Wracam do pracy 2007-03-19 01:48:14

Niestety już od jutra wracam do pracy. Trochę wcześniej bo macierzyński mam do 28 ale tak się ułożyło. Dziewczyna która mnie zastępuje chciała odejść już jakiś czas temu, udało mi sie ją zatrzymać na jeszcze troche.
Muszę zostawić w domu takie maleńkie cudo.
foto

 Nie będziemy rano leżeć i się przytulać w łóżku, nie pójdziemy w południe na spacer. Muszę iść zarabiać.
Będziemy nadrabiać bycie razem wieczorami i w weekendy. :)
Na szczęście z Natanielem będzie moja Mama, pewniejszej opieki nie mogę mieć. Nie wiem tylko jak na dłuższą metę może funkcjonować taki układ.
Mama ma swój dom, swoje sprawy, nie wiem zobaczymy po pierwszym tygodniu jak nam się to ułoży.

Lapią mnie różne doły i smutki. Właściwie z niczego. Czasami chce mi się płakać. Zdejmuje słoik z półki w sklepie i trzęsie mi się ręka bo boję się zrzucić kolejny. I czuje się jak mała dziewczynka, która nie umie sobie poradzić. Czasami czuję taki brak sił, chęci do czegokolwiek, taki smutek. Pewnie to pogoda, pewnie hormony bo włosy wychodzą mi garściami więc mój organizm jest trochę osłabiony.
Chce mi się być przy Natanielu, chce mi się chodzić z nim na spacery, chce mi się nim zajmować. Nic inne nie cieszy.
Ubierałam się gdzieś i zobaczyłam, że kozak mi pękł na boku. I się poryczałam. Mam inne buty, mam co jeść, ale poczułam się taka nieszczęśliwa i biedna. Wiem to głupie.
Nie umiem w tej chwili przekazać już tych emocji. Mam nadzieję, że nie będą pojawiały się zbyt często.
foto

Czuję się jakbym zaczynała prace. Zaraz sobie naszykuję ubranie, spakuję torbę. Zeby jak przyjedzie Mama szybciutko biec do biura bo za 3 godziny będę biegła z powrotem na karmienie. No tu jestem pełna zapału do biegania ale nie wiem czy w końcu się nie poddam i nie będę odciągała pokarmu i zostawiała w butelce. Wszystko się okaże w praktyce.

foto
 Tutaj fotka Natka z antenką. :) Robimy mu z tych jego włosków taką antenkę na czubeczku. :)
A teraz będzie fotka jak słodziutko śpi.
foto

Idąc w jego ślady ja też uciekam spać.
Dziękuje, że zaglądacie do nas. :)

Kosmici a Dzień Kobiet i kocie spanka 2007-03-11 00:23:11

Może najpierw napiszę o swoim najpiękniejszym Dniu Kobiet.
Najpierw z biura dostałam telefon, że mój duży podatnik przysłał dla mnie i jeszcze dwóch dziewczyn piękne bukiety kwiatów. Mój stoi teraz na stole.
Byłam bardzo mile zaskoczona.
A wieczorem od dużego kosmity dostałam płyte Wilków o której marzyłam, teraz szukam ich starych nagrań.
Duży kosmita dał małemu do rączki malutkie serduszko z czekoladkami.
To było piękne uczucie, za to wielki buziak dla męża. Za to, że pomyślał o czymś takim i sprawił mi ogromną radość i dużo śmiechu.
foto

A teraz w formie linków mini sesja o tym gdzie najbardziej lubią sypiać moje koty.
url=http://pf.labfoto.pl/photos/p/fhttp://pa.labfoto.pl/photos/p/a/2/a2c3be3b0f38cc259a6a49dfc32e084e-1394607.jpgTajniacko w wózku/url
Niektórzy się ujawiniają
żeby potem wyłożyć się po swojemu
W foteliku też jest super
Da się i na odwróconym leżaczku/url

Straż przyboczna
Co tam w świecie słychać
Jestem sobie Pusia mała
Pod sufitem
url=http://pb.labfoto.pl/photos/p/b/c/bcb63cadaf1a584bd3cea15b3b9db54f-1394613.jpgWłaściwie mnie tu nie ma/url

Justi Nataniel waży teraz według wagi w przychodni 6300. Waga wskazała 6440 ale pielęgniarka odjęła na pampers. Sporo coś.
W każdym bądź razie od szczepienia do szczepienia przybierał około 1kg.
Teraz okazuje się, że przybrał około 1/3 swojej wagi. Ja uważam, że to przez to, że przesypia całe noce około 7,8 godzin i tym samym odpada mu najlepsze karmienie. Bardzo nas to zaniepokoiło na początku. Ale mały jest pogodny, dużo się bawi, guga sobie, moczy pieluszki. W zasadzie nie zmieniło się nic oprócz zwolnienia tempa z wagą. Był pomysł by go karmić w nocy. Próbowałam nad ranem ale wydaje mi się, że go to rozregulowało, rano jadł niewiele itp. Zostawiłam go w spokoju by jadł według swojego rytmu. Zrobie badania i sprawdzę wage za tydzień.
Chciałabym tą sytuacje skonsultować z innym pediatrą tylko nie bardzo mam jak. No zobaczymy.

Zielona ogromnie ci dziękuje za tak ciepłe wpisy.:)))

Co do weny to dosprzątałam mieszkanie tak by wyglądało w miare dobrze. Niestety nie umiem sprzątać na błysk i jeszcze trochę jest do zrobienia ale to przy codziennych porządkach będę po trochę poprawiać. A to lodówkę przesunę by kurz z tyłu zamieść a to szafki nocne przeczyszczę z wierzchu. Trochę naczyń do uporządkowania, jedna szafka z mikserem tosterem do wypucowania i kieliszki do umycia. Ale to przy okazji. Ciuchy nie zalegają na fotelach, gazety stosami nie leżą na ławie i jeszcze trochę innych grzeszków.
Teraz ważne by jakoś utrzymywać ten stan i by niespodziewane odwiedziny nie powodowały zdenerwowania o stan mieszkania.
To nie o to chodzi, że był mega bałagan ale było co sprzątać. Najpierw ciąża i kilka tygodni leżenia potem poród i maleństwo w domu nie były czasem na porządki. A np teraz otworzyłam szafkę z ciuchami wyjęłam je ułożyłam porządnie odłożyłam te w których nie chodzę, posegregowałam je sensowniej. Potem szafka z papierami, reklamówkami i tak po kolei. Wiadomo, że za pół roku znów nazbiera się trochę niepotrzebnych rzeczy, znów będzie co robić ale mam nadzieję, że znów najdzie mnie wena. ;)

4 miesiące czyli zaczynami miesiąc 5-ty 2007-03-09 16:01:18

Minęły. Można by powiedzieć ale zleciało. To też. Ale tak wiele się wydarzyło; święta, chrzciny, szczepienia, no i twoje zmiany.
Z noworodka który, tylko leżał albo płakał jesteś już niemowlaczkiem który gwarzy, bawi się i obserwuje świat dookoła.
Nie chce się chwalić ale trochę już czytasz. ;) Wprawdzie tylko ulotki ale zawsze coś. ;)
foto

Tak wyglądają poranki gdy w łóżeczku obstawiony swoimi zabawkami gugasz do nich, machasz nimi i uderzasz w klawisze zabawki żeby grała.
foto

Popołudnia wyglądają tak jak poniżej. Gugamy sobie razem a później ci którzy są znużeni ucinają sobie drzemkę, Za to inni mają chwile na internecik lub kawkę.
foto

Chwilowo z użycia wyszedł kojec. Nie za bardzo chcesz tam leżeć bo niewiele widzisz przez siatke. Chyba go złożymy do czasu aż będziesz siedział lub dreptał. Teraz twoją pasją jest podnoszenie się na czym się da. Albo na pałąku z zabawkami albo na ręce która jest koło ciebie. Byle się trochę podnieść i zobaczyć świat z innej perspektywy.
No nie wspomnę o robieniu mostków przy zmianie pampersa. Dziś rano tak się gibałeś, że jakoś tak go założyłam, że chwile później cały byłeś do przebrania. Na swoje usprawiedliwienie mam, że przy tej okazji zrobiłeś przewrót z plecków na brzuszek, przy mojej delikatnej pomocy no i to chyba pomogło wyciec temu co wyciekło. ;)
A popołudnia i wieczory spędzamy na zabawie.
foto

foto

Walczymy z katarkiem. Byliśmy we wtorek u pani doktor. Dała Natanielowi krople Nasivin. Kaszelek, który był i jest jest rzekomo od nadmiaru śliny a kichanie to po zakrapianiu. Dziś jest ciutke lepiej ale nadal pilnie obserwujemy małego. Wietrzymy mieszkania, nawilżamy, kładziemy go wyżej na podusi i jak jest ładna pogoda spacerujemy.
Chciałam jeszcze to bardziej sobie tu wpisać jak kiedyś będę czytać blog wspominkowo, że nadal Nataniel jest tylko na piersi. Bardzo chciałabym żeby tak zostało jeszcze jakieś 2 miesiące ale nie wiem. Przy okazji wizyty w przychodni okazało się, że zwolnił z wagą. Przybrał 1/3 tego co zwykle w ciągu miesiąca. Uważam, że to przez to, że przesypia całe noce i odpadają mu tak wartościowe karmienia. Póki co staram się go częściej przystawiać i karmić nad ranem albo w nocy. Mam zrobić badanie krwi i moczu i wtedy zobaczymy co dalej z jedzeniem.
W jego zachowaniu nic się nie zmieniło, pieluszki są zapełniane, bawi się, śmieje, jest pogodny.
Dziękuje za tak ciepłe wpisy i pozdrawiamy wszystkich, którzy nas czytają.

100% Ja 2007-03-05 13:47:39

Na początku było ciężko. Wiem, że to normalne ale i tak jak teraz wspominam tamten czas to żałuje, że mam tylko takie wspomnienia.
Chyba za bardzo się bałam, nie miałam żadnego doświadczenia. Mijały dni a ja się cieszyłam, że Nataniel jest coraz większy, że uczymy się siebie i będzie mi łatwiej zrozumieć jakie ma potrzeby.
Później przyszedł kryzys samotności. Nikt nas nie odwiedzał, nikt do siebie nie zapraszał. Nie licząc mojej siostry która dzielnie rano w biegu przed pracą wpadała na kawkę ponosić chwile Natka.
Ale to wszystko minęło. Chyba mi się poukładało w głowie, uspokoiło.
Już mi nie brakuje ludzi, już mi nie jest ciężko. Cenię każdą chwile z Natanielem. Myślę, że trochę dzięki temu, że jest z nim już fajny kontakt. Trochę też dlatego, że niedługo wracam do pracy i wiem już co to znaczy zostawić z kimś dziecko i iść na wiele godzin. Nieważne, że to Mama ale poczułam zazdrość, że tyle chwil mi umknie.
Lubie pracować i muszę pracować. Mam nadzieję, że uda mi się tak układać pracę, żebym mogła co kilka godzin wychodzić na karmienie.
Póki co planuje chodzić do domu, może  z czasem przekonam się do ściągania pokarmu i butelek.
Lubie wspólny czas. Kiedy po porannym karmieniu zabieram go do swojego łóżka lubię czuć jego zapach, przytulić się i tak zasypiać.
Zdarza się, że to ja pierwsza odpływam. ;)
Lubie gdy tak słodko się do mnie śmieje, gdy ze mną rozmawia. Chyba codziennie w jego mowie są jakieś nowe dźwięki. Od pisku do prawie krzyku. Jeszcze rzadko śmieje się na głos ale wiem, że potrafi. Być może to ciężka rzecz więc spokojnie czekam aż sam będzie to robił.
Bardzo chce siedzieć i wykorzystuje wszystko by móc się podnieść. A to pałąk z zabawkami a to kogoś kto się nachyla i wyciąga ręce. Na razie tylko ćwiczymy podnoszenie, do siadania jeszcze ma czas.
W związku z tym zaniechał nauki przewracania się na boczki.
Ale nadal dłuższe chwile spędza na brzusiu i jest wtedy bardzo zaciekawiony jak świat wygląda inaczej. Ma taką słodką buźkę tylko zacałować.
Staramy się regularnie spacerować co przy obecnej pogodzie nie jest proste. Ale nie tylko. Bo wyjście na spacer to cała wyprawa. Natek nie lubi się ubierać w kombinezon, ubranie czapki równa się łzom a włożenie do wózka to już wrzask. Ja jestem wtedy ugotowana. Bo zostaje jeszcze wniesienie wózka po kawałku na piętro i zjazd windą. A wózek jest bardzo ciężki. Mimo wszystko drugi kupiłabym taki sam. ;)
No i skończyło się spanie na spacerkach. Teraz 30, 40 minut i pobudka. Czasem to tylko oglądania świata a czasem płacz. I próby uspokojenia wyglądają różnie i trwają różnie. Może mu się nudzi, może mu za ciepło  nie wiem. Bo muszę od razu przyznać, że mam problem z ubieraniem małego. Ciągle nie mam pewności czy ubieram go dobrze. Co innego w domu ale spacer prawie zimą to dla mnie nie lada wyzwanie.
Próbuje stosować rady z forum ale też nikt tu nie mieszka więc ciężko przekazać stan pogodowy. A jak mijam opatulone futrowymi śpiworami dzieci to zaczynam mieć wątpliwości czy dobrze ubrałam.
Póki co odpukać nie choruje więc chyba jakoś sobie radze.
foto

Tak Nataniel bawi się rano. Pałąkiem z zabawkami gdzie szczególnie upodobał sobie małpke. :)

foto

A tu rzadkość czyli wyjście w gości. Jechaliśmy do naszego byłego szefa. Mąż naprawiał komputer a ja z jego żoną jak to młode mamy rozmawiałyśmy o porodach i ustalałyśmy, że za rok obie próbujemy kolejny raz. :)

foto

50% Mamy 50% Taty = 100% JA :)))

Wracając do poprzedniego wpisu. Posprzątałam swój pokój. Ale więcej mi się nie udało. Wtedy była deszczowa pogoda i Natek dużo spał, więc to wykorzystałam. Teraz już trudniej ale skończę odgracać kolejne pomieszczenia. Chciałabym wrócić do pracy ze świadomością, że doprowadziłam porządki w mieszkaniu do jako takiego końca.
Wydałam jakieś 2kpl pościeli z kory których bardzo nie lubiłam a mój kuzyn zaczyna życie na własny rachunek więc chętnie wziął.
Chce oddać jeszcze trochę kubków bo mam ich za dużo, jakieś garnki to Tacie na działke może. Wszystko to co tworzy niezły nieużywany magazyn w szafkach. Zastanawiam się nad ekspresem przelewowym. Kto dziś parzy tak kawe, od kilku lat kurzy się w szafie. Pomyśle.

Kilka dni temu po prawie 3 latach odszedł mały chomcio. Weterynarz powiedział, że ładny wiek i że to już faktycznie koniec.
Pa maleńki.[i]
Klatka prawdopodobnie pójdzie do mojej siostry bo Maksowi marzy się chomik. Choć osobiście delikatnie jej odradzam. Raz wymaga to systematycznego sprzątania dwa chomiki prowadzą nocny tryb życia więc żaden sens kupowania takiego zwierzątka dziecku, które chce się z nim bawić. Do urodzin Maksa jeszcze ponad miesiąc może zmieni zdanie.
Ja skończyłam hodowanie tych maluchów.

Dziękuje za wszystkie wpisy i pozdrawiam serdecznie. :)
info: autor: alina
mail: elle@eranet.pl

miasto: Jastrzębie Zdrój

Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna.
dzieciaki:
»Nataniel
ur. 2006-11-08

» Leon-aniołek
ur. 2002-08-13

»Matylda-aniołek
ur. 1999-08-30

mój foto.dzieciak
Skoñczyłem rok i 2 tygodnie
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-04
subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: