Sceny domowe 2010-02-28 22:49:15

o
Domowy Nataniel
ma mnóstwo energii, zwariowanych pomysłów na zabawe i
ekstrawagancji.
Pierwsza z nich to chęć kąpieli np w południe bo akurat myłam
wanne to może on się wykąpie, oglądam się stoi golasek i pcha się do mycia. Albo
raczej do zabawy z mnóstwem akcesoriów typu statki, rybki itd.
Z
zastrzeżeniem "Mamo tylko nie myj mi głowy" ;)
Przy tych pluskach towarzyszy
mu Nesia zwana Miśką. Trochę się zbliżyli, jest cierpliwsza wobec niego choć
zdarza się, że pacnie go łapką z pazurem.
Może ta więź wynika też z tego, że
ona pojawiła się w naszym domu także 8 listopada, 2 lata przed Natkiem. Fajny
zbieg okoliczności lub nie. Zależy czy się wierzy w takie zdarzenia.
Scena
łazienkowa.



Przyjechał brat męża z rodziną z Anglii. Byli na urlopie
w Zakopanym.
Wpadli do nas raz wieczorem przed powrotem do Londynu.
Podarowali Natkowi kapelusz i ciupage.
Muszę przyznać, że taki mały Janosik
ma chyba w genach trochę góralkiej krwi po tacie.:)
Po raz kolejny zaprosili
nas do siebie latem. Nie wiem może w końcu pojedziemy jeśli będzie taka
możliwość finansowa. Póki co nie przewiduje aż takiej poprawy.:(
Mały góral
niskopienny


Młody lubi mi pomagać w domu. Razem wkładamy i
wyciągamy pranie, razem układamy w szafkach. Tzn słowo układanie ma tutaj trochę
inne znaczenie ale fajnie jest tak razem spędzać czas.
No i te wszystkie
teksty. Ciągle obiecuje sobie je zapisywać.
Układa zabawki w wannie na co ja
pełna podziwu bo zabawek w pokoju nie chce układać
-synku jak ty ślicznie
sprzątasz
-mamo ale nie przesadzaj
;);)
-mamo ja tu popsikam i
poczyszcze
-ja zdziwiona, że chce mi pomóc
-on ależ mamo przecież wszyscy
ludzie tak sprzątają co się dziwisz
Jestem zatracona w tym macierzyństwie,
ale niestety nie pozytywnie. W środe mam spotkanie z psychiatrą. Może ona pomoże
mi stanąć na nogi, nie umierać przy każdym kaszlu. Umieć pracować, wyjść po
południu bez setek smsów czy wszystko ok.
Czasami myślę, że takie osoby jak
ja tak pokaleczone życiowo powinny zostać same. Ale z drugiej strony nie
wyobrażam sobie swojego życia bez Natka. Dał mi tak wiele. Jest moim
promyczkiem.
Fotka z sobotnich porannych porządków, Natek stał za odkurzaczem
i powietrze nadymało piżamkę:)



Zima chyba sobie już poszła. Mam taką
nadzieję, że dała się we znaki w tym roku. Mam nadzieję, że lżejsze ubieranie
spowoduje większą chęć do wychodzenia na spacery młodego. Bo do tej pory prawie,
że siłą go wyciągaliśmy. żeby chociaż trochę codziennie pospacerował dla
odporności.
Tutaj na spacerze wokół osiedla. Bo jak już wyszedł na dwór to
zaliczał wszystkie kopy śniegu i ciężko go było zaciągnąć do domu. No mały
wariat.



Ale najlepsze są zajęcia domowe. No po prostu szał. Teraz
mamy etap książeczek do rysowania, naklejania, zgadywanek, rymowanek, rebusów
itd. W każdym tygodniu pojawia się u nas jakaś książeczka lub kolorowanka.
Polecamy sprawdzone wydawnictwo Aksjomat. Fajne pozycje tam są.
Jak Natek
zobaczył tą książeczkę to było tylko jedno wielkie
wowwwww
http://www.aksjomat.com/index.php?s=karta&id=895
Ja lubię mu czytać wieczorem Kubusiowe Opowiastki albo Opowiadania z Piaskownicy.


Od jutra chciałabym pisać codziennie choć kilka słów. Bo tak dużo Nataniel już mówi, że spróbuję uchwycić choć część jego fajnych powiedzonek. I część naszego domowego życia.:)
Pozdrawiamy:)))

Leczę się 2010-02-01 23:10:34

Jesień i chorowanie Nataniela znosiłam bardzo źle. Jak nigdy dotąd. Nie wiem czemu bo jak mówiły mi wszystkie mamy wokół większość dzieci przechodzi takie infekcje.
Niestety moje przejścia sprawiają, że wpadam w panikę, nie działam racjonalnie, wprowadzam w domu niepokój i czuję się bezradna.
W ciągu niecałych dwóch tygodni schudłam 4 kg, garściami łykałam ziołowe uspokajacze i kiepsko spałam.
Na szczęście miałam wtedy wizytę u neurologa z powodu częstych bóli głowy które nasiliły się po wypadku.
Neurolog mnie zbadała, powiedziała, że wszystko jest dobrze. Zapytała o spanie, samopoczucie i przepisała antydepresanty i leki na uspokojenie. To mnie trochę  uratowało choć nie jest idealnie.
Chyba za dużo oczekiwałam od tej małej białej podłużnej tabletki.
To wszystko skończyło się niezaliczeniem jednego przedmiotu i pisaniem do dziekana prośby o awans.
To i tak nieźle jak pomyślę jak rzadko chodziłam do szkoły.
Otoczenie powiedziało, że było ze mną bardzo źle, że nie szlo ze mną wytrzymać, że mówili do mnie a ja właściwie nie słuchałam.
Przeprosiłam. Dowiedziałam się, że teraz jest trochę lepiej, że jestem spokojniejsza.
Miałam kontrolną wizytę u pani neurolog, do wiosny mam kontynuować branie setaloftu, odstawiła mi atarax.
Zobaczymy jak będzie.
Miałam zacząć wizyty u psychologa ale ci z polecenia których znaleźli mi znajomi są daleko, ciężko by mi  bylo jeździć kilkadziesiąt km co tydzień.
Szukam więc nadal ale bliżej. Bo wiem, że muszę sobie pomóc bo nadal mam ataki paniki, nadal katar dziecka sprawia, że biegnę po tabletki, nadal wstaję bo muszę a nie chcę.
W międzyczasie zrobiłam sobie ogólne usg brzucha i chociaż to mam w porządku. A to zupełny przypadek bo moja szefowa choruje na nerki i pogoniła biuro do kontroli.
Chciałabym zrobić sobie rtg klatki bo nie miałam od liceum, muszę też zrobić podstawową morfologię, tarczyce, mocz.
Właśnie mija rok od momentu gdy moje małżeństwo przeżyło spory kryzys. Wiele się zmieniło od tego momentu. Przede wszystkim zmienił się mąż. I to jest wielki plus. Ale praca, zmiany, rozmowy nadal trwają. Mąż nie umie zamknąć tego rozdziału.
Nadal pracuję w biurze rachunkowym, skład ten sam, lokalizacja też. Jestem na III semestrze zarządzania i za semestr zacznę specjalizację rachunkowość i finanse. Brrr ;)
Napisałam gdzieś niedawno, że po tych studiach i zdobyciu upragnionego certyfikatu będę studiowała to o czym marzę. Czyli weterynarię. Na uniwersytecie III wieku. ;)
Kupiłam sobie śliczną bluzkę za 3 zaliczone ćwiczenia. Mamy trochę zaległości ale pani neurolog kazała bym robiła sobie drobne przyjemności. Potrzebowałam poczuć się dobrze, bluzka jest z wyprzedaży.
Czemu zakupy sprawiają mi przyjemność, co zastępują, co maskują. :(
Znalazłam poradnię psychologiczną i dobre opinie o jednej lekarce. Muszę się tam wybrać, choć nie wiem czy będę dobrą pacjentką bo łatwiej mi pisać niż mówić.
Muszę więcej pisać o sobie.
Wczoraj wieczorem przeglądałam swój blog sprzed 2, 3 lat i wiele razy zaskoczyły mnie moje słowa, interpretacja zdarzeń. Nie pamiętałam o niektórych chorobach Natka.
Mówiłam o kłopotach z pamięcią neurolog ale ona powiedziała, że to przez nadmiar stresów.
Nie mam pewności, muszę o tym z kimś jeszcze porozmawiać.
info: autor: alina
mail: elle@eranet.pl

miasto: Jastrzębie Zdrój

Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna.
dzieciaki:
»Nataniel
ur. 2006-11-08

» Leon-aniołek
ur. 2002-08-13

»Matylda-aniołek
ur. 1999-08-30

mój foto.dzieciak
Skoñczyłem rok i 2 tygodnie
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-04
subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: