Święta, praca, chrześni 2005-03-31 01:38:26

Święta minęły zbyt szybko i jakoś nie było okazji do lenistwa.
Obiady były u Mamy, w niedzielę wieczorem przyjechał przyjaciel męża i został u nas do wtorku. Był więc wieczór z winem, spotkanie u siostry ze znajomymi. Jednym słowem całkiem miło.
W Wielkanoc szwagier z żoną poprosili mnie i męża byśmy byli chrzesnymi ich córeczki. Do dziś jesteśmy w szoku.
A tak niedawno myślałam o tym, że fajnie byłoby mieć chrześniaczkę i kupować jej te wszystkie śliczne sukieneczki.
Cały czas się zastanawiam czy oni wiedzą co robią bo jaki ja przykład mogę dać dziecku.
Do kościoła chodzę rzadko, całe dnie spędzam w pracy a wieczory w necie.
No cóż. Nie będę się za bardzo zastanawiała nad ich pobudkami bo troszkę znam ich sytuacje.
Szwagier już wrócił do Anglli, ona została z Julką u teściowej.

Drugi tydzień ciągnę w pracy po 12, 14 godzin dziennie. Dziś wyszłam po 8, wróciłam o 23. Ale nawet nie czuję tego zmęczenia, może tylko myślenie jest wolniejsze.
Mam nadzieję, że jeszcze kilka tygodni i wszelakie rozliczenia będą za mną.
Dziś moja kochana Mama zrobiła mi obiad i pracownik biura przywiózł mi zupę i drugie danie w garnku. Zjadłam i mogłam pracować dalej.

Z innych wieści waga stoi w miejscu więc sukces jest ale połowiczny. Przyznać muszę, że ciągle myślę co jem aż czasem mam wrażenie, że prościej byłoby przestać jeść.
Tak mi się marzy rozmiar poniżej 40. :(

Moje koty rosną i rozrabiają.
W ich albumie przybywa fotek. :)
Zwykle co roku mam problem z urlopem natury finansowej. Byłam raz jeden na prawdziwym urlopie. To w tym roku taki wyjazd jest niemożliwy bo zwierzyniec jest dość spory. :)

Niedługo druga, uciekam spać. Chcę być po 8 w pracy a rano czas tak szybko ucieka, jak się pośpi te 10 minut więcej. :)
Pozdrawiam :)

Spokojnych i Rodzinnych Świąt 2005-03-26 23:15:59

Cudownej, rodzinnej i miłej atmosfery.
By święta były wytchnieniem i miłymi chwilami.
Mam nadzieję, że dopisze pogoda i nastroje.

Alina :)

Nie wyrabiam z pracą 2005-03-25 00:20:03

Marzec to miesiąc gdy robi się bilanse. Takie roczne rozliczenia spółek z o.o.
Coś jak pity dla osób fizycznych ale mnóstwo więcej pracy.
Oprócz tego robimy roczne rozliczenia podatników. Nie byłby to tak czasochłonne gdyby nie zamykanie księgowań, nowe wydruki, sprawdzanie wszystkiego przed ostatecznym rozliczeniem.
Pracy jest tyle, że dniówka 10 czy 12 godzinna to norma.
Raz jeden byłam w domu przed 18 i w biegu się przebierałam w dres i leciałam myć okna. I na tym zakończyłam świąteczne porządki.
Po prostu nie dam rady nic więcej zrobić. A plany miałam ogromne.
Myślę, że w sobotę rano szybko posprzątam tak jak zawsze i to wszystko.
Wieczorem jeżdzę na zakupy do miasta obok. Wczoraj byłam po trochę swoich, dziś po teściowej. O 21 w auchan jest luźno i można spokojnie chodzić z listą.
Wracam do domu o 22 i już mi się nic nie chce.
Dziś się złamałam z odchudzaniem i pilnowaniem co kupuję i włożyłam do koszyka edel-marzipan lindt. Pyyyycha.
Właśnie go wsunęłam. Znów będę musiała łyknąć tabletki na trawienie i spać w pasie z gumy. Bo odchudzanie stoi w miejscu. Na siłownię brak czasu i finansów. Ważne, że waga też stoi.
Ale pilnuję tego.
Oprócz braku czasu cierpię też na brak finansów. Nowe buty czy kurtka to marzenie tak nierealne jak urlop albo wolne. Ale rachunki są rzeczywiste.
Problem jest taki, że pewne płatności nagromadziły się w jednym miesiącu. Ogromny rachunek z tpsa, ubezpieczenie auta, zusy i jakaś firmowa faktura.
Liczyłam na nadgodziny dla drugiego działu ale albo ja coś źle policzyłam albo dostanę coś ale za miesiąc czy dwa. A mi potrzeba teraz w marcu.
W kwietniu mam większy oddech, niestety nie da się przełożyć płatności ani przysunąć tamtych wynagrodzeń.
Te ubezpieczenie auta to dobiło dziś, dobrze, że sobie przypomniałam i odłożyłam środki, które już by szły na tpse. :(
Oprócz sprzątanie nie robię też większych zakupów świątecznych.
Szynka, ser, chleb, ser do sernika, jajka, nic więcej.
Pół garnka bigosu jest, w jeden dzień będziemy u jednych rodziców, w drugi u drugi.
Najbardziej słabi mnie w tym świątecznym zamieszaniu teściowa, która tak się namarudzi ile to ma roboty, gotowania, że jej w końcu powiedziałam, że nie przychodzimy na obiad, tylko na chwilę na kawę i niech to uwzględni w zakupach. Bo miałam dość.
Jutro przyjeżdza mój szwagier z Londynu.
Wcale się nie cieszę. Jest mi to obojętne a wręcz wolę jak jest daleko stąd.
Nie wiem co kupić Maksowi na zajączka.
Słodkości już mam ale szukałam dziś bajek z dinozaurami i nie znalazłam.
Muszę podpytać Lilę.
Piszę ten odcinek i co jakiś czas zamykam oczy i drzemię kilka sekund.
Nie mogę iść spać bo jeszcze spacer z psem mnie czeka a po nim wieszanie prania, które wciąż się pierze.
Koty nakarmione rozrabiają w pokoju męża. A mąż ma migrenę i chodzi ledwie żywy po domu. Nie wiem jak mu pomóc.
Ja bym chciała być mniej zmęczona i żeby ktoś dał mi pewność, że się wyrobię z pracą. Teściowa na przyjazd syna wzięła wolne jutro, to dobrze, będę sama to więcej zrobie.
Lubię takie samotne dni w domu i lubię takie samotne dni w pracy.
Spokój i ciszę, możliwość własnego rytmu dnia czy pracy.

Nowy album i nie ma linków 2005-03-14 23:22:02

No właśnie chciałam zajrzeć a tu linki nie działają. Ja to nie mam szczęścia do foto albumów.
Poprawione:
Aylin
Odpoczynek
Jogurcik

Neska
Lubi pozować
Leniuchowanie
bywa tak

Jolu owszem obie panie były jakiś czas zainteresowanie chomikiem.
Nie raz wyciągałam je stamtąd. Chowały się za klatkę, rozpłaszczały na niej.
Ostatnio troszkę straciły zainteresowanie.
Krzywdzy mi nigdy nie zrobiły bo za wąskie szczebelki a on też się nimi nie przejmował.
Ale bywa, że jest tak
Niby znudzone. ;)

Krutka do Aylin narazie ciężko się przytulić. Wciąż stara się unikać zbyt bezpośredniego kontaktu.
A już przy obcych to chowa się w najdalszy kąt. :( Wierzę, że to minie, smutno, że tak się boi.
Wczoraj siostra chciała ją pogłaskać, po minucie kota nie było a potem mąż znalazł ją ghost_in_the_machine
Specjalnie dla ciebie fotka robiona w nocy.
Aylin

W pracy było dziś ciężko. Rano troszkę powiedziałam koleżance, która w piątek poroniła a dziś 6.30 przyszła do pracy.
Mimo, że jest na zwoleniu, miała odpoczywać. Niepoważne podejście.
Potem teściowa miała krótkie spięcie z kadrową. Trudna to osoba i stwarza niepotrzebne konflikty, szkoda bo jeśli się razem pracuje trzeba sobie ułatwiać a nie dbać tylko o własne sprawy.
Potem jeszcze kilka innych kwiatków i dziękuję martini poszło w ruch.
Wróciłam do domu. Zamknęłam drzwi. Mąż zrobił obiad, zjedliśmy, posprzątałam.
Przejrzeliśmy wyborczą, posiedzieliśmy chwilę razem. Potem każde do swojego komputera. Ja zajęłam się zdjęciami.
Dom uspokaja, daje siły, zamykam drzwi i nie pracuje, odpoczywam. Pewnie, że nie zawsze tak jest choć powinno.
Szkoda, że już noc, spacer z psem, sen i znów do pracy. Wierzę, że jutro będzie spokojniej.

Mam album na www.album.com.pl
Po kliknięciu na pasku na "albumy" można mnie znaleźć "alina71" lub po nazwie albumu "Moje zwierzaki".
Nie wiem czy bezpośredni lunk zawsze będzie działał http://www.album.com.pl/album.php?id=8955

A w sprawie wiosny to dziś świeciło słoneczko i troszeczkę śniegu stopiło.
Byłoby miło jakby się przyłożyło do reszty. :)))
Ale jakie fajne uczucie słońce :)

Zwierzęca sesja zdjęciowa nowy fotoalbum 2005-03-13 23:22:03

Korzystamy nadal z uprzejmości Kropki i pstrykamy fotki jej sprzętem.
Właściwie to mąż pstryka, bo jak wyjeżdzał i poprosiłam żeby mi pokazał jak się robi zdjęcia powiedział "no sory ale nie mam tygodnia czasu na to".
Taaa słodki prawda. ;)
W każdym razie jemu to wychodzi całkiem fajnie, szkoda tylko, że trzeba je aż tak obcinać do foto albumów.

Niedziela minęła leniwie i rodzinnie.
Z psem byłam na spacerze o 8, wróciłam do łóżka, przyszła Neska, poczytałyśmy ale było to męczące i poszłyśmy spać.
Potem obiad u Mamy. Powrót do domu z siostrą, szwagrem i Maksem. Akurat wrócił ze szkolenia mąż.
Po kawie oni poszli do kina a ja z Maksem układaliśmy puzzle, on oglądał bajki. Dostałam instrukcje na następny raz jakie mam mieć lody i cukierki dla niego. Było milutko.
Wieczór przy komputerze, zakładam nowy album.
Aylin nadal jest strachliwa choć poczyniła już duże postępy od czasu przywiezienia jej do nas. Cały wieczór szaleje z Neską po mieszkaniu, wieczorem obowiązkowo przychodzi do łóżka na jogurcik.
Przychodzi na jedzenie a jak się ma szczęście :lol: to nawet uda się ją podrapać przy ogonie i zamruczy.

Oto kilka nowych fotek
Aylin
Odpoczynek
Jogurcik

Czarna bestia jest całkowicie udomowiona. Właściwie od pierwszego dnia.
Dziś rano jak wróciłam ze spaceru z psem i wróciłam do łóżka z książką to wgramoliła mi się pod ramię i w końcu zasnęłyśmy obie. :)
Neska
Lubi pozować
Leniuchowanie
Obie raz latają po całym domu, raz się liża a za chwilę słychać skarżące miauczenie i trzeba czarną przywoływać do porządku.
Na szczęście najczęściej bywa tak

Przy okazji dorzucę fotkę chomcia
Obiecałam sobie, że mniej czasu będę spędzała przed monitorem.
Dziś dotrzymałam słowa.
Martwi mnie natomiast przyrost wagi.
Pewnie dlatego, że dzień był siedząco-leżący, że jadłam 2 daniowy obiad u Mamy. Ale głównie dlatego, że przestałam ćwiczyć.
Muszę się zmobilizować chociaż do brzuszków w domu. No chyba, że trafią się roczne rozliczenia i będę miała na karnet. Stęskniłam się za siłownią. :)

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego, spokojnego tygodnia.
A przede wszystkim słoneczka i oznak wiosny. :)))

Tęsknię za mężem 2005-03-12 23:52:04

To dziwne bo zwykle lubię gdy czasem wyjeżdza na kilka dni.
Mogę pobyć sama ze sobą, jest spokój.
Dom ma inny rytm, ja robię wiele rzeczy inaczej.
A dziś czuję się jakoś smutno bez niego. Gdybym mu to powiedziała to by się ze mnie śmiał, on tak uczuciowy to nie jest. :(
A może chcę przy nim być bo znów ma tyle na głowie. Ta sesja, praca, kasy, jakiś nie skończony komputer itd.
Wypożyczylibyśmy jakiś film, wzielibyśmy jedzenie do łóżka, zaraz by się zbiegły zwierzaki i spędzilibyśmy spokojny miły wieczór.
Tak jak lubimy najbardziej.
Tak myślę, że on też tak lubi. ;)
Sami we własnym domku, w ciszy, bez telefonów i mnóstwa spraw.
Pojechał na firmowe szkolenie na 3 dni.
W sumie to dobrze bo to też jakiś relaks.
Lata wspólnego pracowania sprawiły, że brak nam prawdziwej bliskości. Takiego zwierzania się ze wszystkiego.
Mąż nie potrafi się otworzyć, ja nie wiem jak do niego dotrzeć.
Czasem żyjemy tak troszkę obok siebie, każde ma jakiś tam własny świat, ten świat częściowo się łączy we wspólny.
Niby jest dobrze.
Na forum takich panów nazywami kosmitami. Trudno ich zrozumieć. ;)
Jestem z nim 10 lat. On nigdy nie mówi, że mu dobrze ze mną, że mnie kocha.
W sumie nie mówi, że nie, ale to żadne pocieszenie prawda?
W tym miejscu można by zapytać to czemu z nim jestem?
Chyba lubię trudne wyzwania.
Albo chcę być z kimś kto nie ma problemu, że wracam z pracy różnie czy idę z kimś na kawę albo jadę po zakupy z siostrą i nie ma mnie pół dnia.
Czasami się zastanawiam czy nie za dużo tej swobody. Hmmm
No nieważne to teraz.
Napisałam do niego smsa, że mi smutno. :)))
Jakoś to będzie przecież jutro wraca.
No przynajmniej mam taką nadzieję. ;)
Pojadę może do Mamy na obiad, poczytam coś, wyleniuchuję się, odpocznę od pracy. Dziś też pracowałam.

Miłej niedzieli. :))))

A kilogramy stanęły 2005-03-11 22:54:02

Przysypiam przed tv, ponoć szybiej się irytuję, jestem bardziej zmęczona.
Chyba jestem niedożywiona.
Pisałam dziś z właścicielem siłowni na gadu, odpowiedział mi, że owszem dieta, leki wspomagające ale podstawą do schudnięcia są ćwiczenia.
Nie mam na kartnet.
Uzbierałam sobie na nowe spodnie z pitów rocznych to okazało się, że mąż wyjeżdza na szkolemie i musi coś mieć gotówki przy sobie jak będzie 3 dni poza domem.
Nie wiem jak jutro zrobię zakupy, ale o tym pomyślę jutro.
Czuję się senna, słaba, zmierzła.
Uprosiłam właśnie sąsiada, żeby wyszedł z Chipem. Ja za chwilę prysznic i pod kołderkę. Tylko zanim to wszystko zrobię. To znaczy mycie, przebranie, posprzątanie kuwet, naszykowanie na noc zwierzakom trochę suchego, nakarmienie kotki moim jogurtem itp to mi spanie trochę przejdzie.
No bywa.

Jakoś mi tak smutno, że mąż wyjechał.
Powinnam być przyzwyczajona bo często wyjeżdza ale dziś czuję się wyjątkowo źle bez niego. :(
Jutro muszę iść do pracy. Po tygodniu pracy po 10, 12 godzin jeszcze jutro muszę iść. Nie powiem jak mi się nie chce. To uczucie proporcjonalnie do pragnienia by była wiosna. :)))

Moja koleżanka dziś miała zabieg po poronieniu. Piszę do niej ciągle, spróbuję jakoś pomóc. Smutno mi.
Przypomniał mi się mój zabieg.
Szok, niedowierzanie i tyle łez.
Jeśli będzie miała ochotę odwiedzę ją w weekend. Ale nie będę nalegała.
Czasem dobrze pobyć samemu.

Kuzynka męża znalazła dziś swoją kotkę martwą koło domu. Bardzo dziwne.
Czy ma tak miłych sąsiadów czy kicia spadła, nie wiadomo.
Umówiłyśmy się, że pojedziemy razem do schroniska do Zabrza i poszukamy dla jej córeczki kotki podobnej do mojej Neski.

Siostra dała mi swoje buty. W moich kozakach na boku zrobiła się dziura.
Myślałam, że jakoś dociągnę do końca zimy ale raz końca nie widać a dwa dziura zrobiła się także w drugim kozaku a trzy o tej porze kupić jakieś kozaki to niezły wyczyn. Brakuje numeracji a ceny tez nie najniższe.
Stopy mi tak marzły, że cichutko spytałam czy ma jakieś co w nich nie chodzi. Dostałam dwie pary. :)))
Kiedy ja jej się odwdzięczę za to wszystko.
Moje sierściowe dzieciaki rozrabiają jak co wieczór. Gonią się jak szalone po dużym pokoju. Za chwilę jak znajdę się w łóżku Aylin przybiegnie na jogurcik i wsunie mi prawie cały. Neska dokończy.
Muszę jutro kupić nowe bo co jej powiem wieczorem. ;)

Szefowa dziś rozmawiała ze mną o moich staraniach. Myślała, że nie chce o tym mówić itd. A ja potrafię rozmawiać.
Pytała jak sobie radzę z uczuciami względem Julki. Chyba sobie radzę.
To nie moje dziecko, dzieci rodzą się co dnia, cieszę się, że jej się udało.
Było mi ciężko na początku ale przez to, że rzadko tam bywam jakoś te emocje trochę opadły.
Mówi, że jestem dzielna. Nieprawda.
Po prostu bierze się to co daje los.
Trzeba nauczyć się żyć we dwoje, zresztą
jak się uczyć czegoś co jest.
Starania to nie tylko strach o zdrowie dziecka to także strach o własne życie.
Może trochę egoizmu pozwala łatwiej to wszystko znosić.
W każdym razie zaproponowała mi swoje auto jakbym chciała jechać na konsultacje genetyczne do Warszawy.
Bo pytała czemu nie teraz. Teraz to ja bym swoim autem daleko nie zajechała.
No i taka eskapada to także pewne fundusze. A tu znów dołek finansowy.
Czekam na wiosnę, na więcej witalności, wtedy też zaplanuję ten wyjazd.
Bo na pewno pojedziemy, jeśli się uda to do Instytutu Matki i Dziecka.
Zobaczymy.

Dziękuję za wszystkie wpisy, pozdrawiam serdecznie.
Przez weekend słomiana wdowa ALina i jej
sierściuchy. :)))

Miłe chwile też bywają 2005-03-08 23:24:40

Jak pracownik rano leci do kwiaciarni a potem pędzi z frezjami do szefowej. :)))
Fajnie być szefową. Mimo, że to tylko sąsiad a pracownikiem jest na 1/8 etatu, żeby mąż mógł sprzedać kasę fiskalną.
Ale byłam mile zaskoczona.
No i najważniejsze - mąż rano wyprasował mi koszule a po południu przyjechał z różą i książką, o której ostatnio mówiłam.
Czyli "Grzeczne dziewczynki idą do nieba a niegrzeczne tam gdzie chcą".
Zaraz zaczynam czytać.

Mam kryzys w odchudzaniu, mam nadzieję, że chwilowy, bo marzy mi się ważyć latem mniej niż 60kg. Bardzo mi się marzy.
Pewnie nie jem właściwie, ale nie mam czasu na tabele, liczenie. Jem mniej, łykam środki z Olimpu, nie jem słodyczy, nie piję coli i chyba czekam na cud.
Czuję się zmęczona i głodna.
Muszę więcej owoców i witamin włączyć w to bo daleko nie zajadę na chlebie z pasztetem rano i po południu.
Albo jajkach.
No wczoraj z tego głodu zjadłam 2 talerze pomidorowej, nawet się nie ważę bo znów mam oponkę. Smutno mi.
Nie dość, że ciężko to jeszcze kosztowne bardzo to odchudzanie.
Ale nie poddaję się. Dziś zjadłam troszkę ciasta z okazji święta a od jutra znów większy reżim.

Czasami mam taki entuzjazm w sobie, jestem pełna zapału, energii, chęci do wszystkiego. Lubię siebie taką.
Bo lubię coś robić, jechać, wpaść do kogoś.
A czasami to spędzę przed monitorem cały wieczór. Oj.
Wierzę, że wiosną tej fajnej energii będę miała więcej bo lubię wiosnę.
Urodziłam się wiosną w końcu. :)))
Śnieg znikał, słoneczko pojawiaj się.

żeby nie było za dobrze 2005-03-06 12:43:38

To musiały pojawić się problemy.
Czasami mam wrażenie, że ja nie mogę za długo czy za dużo cieszyć się.
Zawsze zaraz po tym następuje coś mniej fajnego. Ja już nawet boję się spontanicznej radości bo im bardziej czuję się szczęśliwa tym większym obuchem później dostaję.
To jest pewne.
A co się dzieje. Z takich grubszych spraw mąż nie zaliczyć sesji. Powtarza III semestr. Wszystkie jego humorki, napięcia, marudzenie, albo milczenie miały związek głównie ze szkołą.
Powiedział, że po prostu nie był w stanie przyswoić tej wiedzy. Ja wszystko rozumiem. Tylko, że to nas będzie kosztowało praktycznie jego miesięczne wynagrodzenie.
Nie, nie będę mu robiła wyrzutów bo to nic nie da. Niech się uczy. Wiem, że to ważne. I ważne, że się nie poddał.
Kara za powtórkę, utrzymanie zwierzyńca plus inne dodatkowe niespodziewane wydatki sprawiły, że znów jesteśmy pod kreską. Można by powiedzieć, że jeden miesiąc dochodów nam brakło. :(
I to jest problem. Dość spory.
Muszę jeszcze raz przeanalizować paragony ze sklepu, co jest za dużo, jak gotować taniej. Wprawdzie ani wczoraj ani dziś nie ma u nas obiadu. Ja jem sałatkę jarzynową z chlebem, mąż coś zje w szkole, ale to na niewiele pomoże. Dużym obciążeniem są zwierzaki.
Niestety. Tylko jak pomyślę jak smutny byłby ten dom bez nich to nie przeliczam już tych puszek na niezapłacone rachunki.
Oczywiście nie jest tak tragicznie, że nie mamy co jeść, ale miesiąc do tyłu to spora kwota. Jak ją nadrobimy nie wiem. Spróbuję poszukać czegoś w nadgodzinach.
Martini.
Zrobiłam kilka pitów znajomym i mogłam sobie za to kupić spodnie. Sztruksowe, z grubego sztruksu. Boskie. :)
Czuję się w nich świetnie. :)))
Troszkę schudłam. Ale nie za dużo, ciężka to walka. Kosztowna przede wszystkim, choć wydaje się to niemożliwe. Siłownia, masaże, inne jedzenie, wszystko jest drogie a wydatki ponad normę.
Na dodatek mąż ma ustawiczną migrenę, lekarz kasuje za każdą wizytę.
No bankructwo.
Samochód się sypie, nie ma funduszy na remont, a o nowym to nie ma co marzyć.
W pracy zawaliłam księgowanie. Zaksięgowałam coś ale zmieniłam zasadę, nie wiem czemu nagle w tym roku.
Martini.
Najważniejsze, że to jest, że wykazane jest, ale nie mogę zrozumieć czemu inaczej. Za dużo prywaty w pracy.
Ciągle ktoś przychodzi, telefony, dział obok biega przez nasz pokój, nie ma ciszy i spokoju. Myśli są urywane, praca przerywana. Jak wziąść się w garść, jak zmotywować do ogromu pracy.
Skąd brać siły i chęci.
Myślę, że nie tylko mi brakuje sił i chęci. To brak wiosny, zimno.
Większość osób snuje się jak zombie.
A odwilży nadal nie ma i wciąż mówią o mrozach.
No jakoś damy radę, prawda?

Bardzo dziękuję za tak ogromną ilość wpisów w poprzednim wątku.
Dziękuję Kropce, że umieściła w swoim blogu wzmiankę o mnie.
Jadę z koleżanką we wtorek do swojego gina i pogadam z nim.
To będzie drugi krok. Kroczek. :)
Zobaczymy co powie, co dalej.

Miałam nadzieję na niedziele w łóżku.
Oczywiście nie sama bo jak tylko idę się położyć to Chip i Neska biegiem lecą. Pies leci i bach koło mnie.
Kotka miauczy nieszczęśliwie już z drugiego pokoju, szybko wskakuje na łóżko i mości się koło mnie, jedno przed drugim pcha się żeby bliżej leżeć.
Szara dama nadal obchodzi nas bokiem.
Czasem uda się go głasnąć, czasem przyjdzie wieczorem zjeść mi jogurt i wtedy przychodzi blisko ale zje i ucieka. Wiele pracy z nią jeszcze. :)
Ale rozrabia wieczorem z czarną, na jedzenie przychodzi, więc dużo poszło naprzód. Jest lękliwa po prostu.
A wracając do leniwej niedzieli.
Teściowa mnie uprzedziła, że spodziewa się dużo gości w celu odwiedzenia jej wnuczki. A, że mieszkamy klatkę obok to mogą zajrzeć i domnie w celu odwiedzenia brytyjki.
Sąsiad się śmieje, że dużo to jej nie pooglądają bo ona cały dzień praktycznie gdzieś ukryta śpi. :)))
Więc nici z pidżamowego dnia przed tv i komputerem.:)))
Miłej niedzieli sobie i wam. :)))
info: autor: alina
mail: elle@eranet.pl

miasto: Jastrzębie Zdrój

Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna.
dzieciaki:
»Nataniel
ur. 2006-11-08

» Leon-aniołek
ur. 2002-08-13

»Matylda-aniołek
ur. 1999-08-30

mój foto.dzieciak
Zaczynamy miesi±c 6
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-04
subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: