Kaszle, kicham ale jeżdzę mondziakiem 2005-09-28 23:23:14

Już nawet nie wiem dokładnie kiedy mnie złapało to przeziębienie ale trzyma dobrych kilka dni.
Na dzień dzisiejszy kicham, kaszlę, boli mnie gardło, mam chrype, trochę gorączki i ogólnie nic mi się nie chce.
Wiem, że powinnam poleżeć w domu, przede wszystkim dla siebie. Ale nie mogłam.
W biurze ciągle coś było do załatwienia.
Planuję, że może jutro choć pół dnia spędzę w łóżku a jak się da to więcej.
Łykam garści tabletek, wypiłam trochę za dużo syropu bo ręce mi latają. Ten syrop to tussipect, jedyny jaki piję.
No i, że nie znoszę nic co się rozpuszcza a połknąć mogę wiele łykam na zmianę paracetamol, gripex a teraz coldrex max.
Myślę, że wyżyję.
Mam tylko cichą nadzieję, że ze starań nic nie wyszło bo przy takiej dawce leków byłoby to wielce nie wskazane. :(

Moja siostra ma bardzo, bardzo ciężki okres w pracy. Codziennie łyka persen, dziś prawie płakała przez klienta.
Bardzo bym chciała by ten czas się skończył i mogła normalnie funkcjonować.
Liluś trzymaj się dzielnie. Mogę tylko powiedzieć, że współczuję bo nijak nie mogę pomóc.

Od kilku dni jeżdzę nowym autem. Dałam je na przegląd, zrobili mi niezbędne naprawy, wymienili olej, filtry.
Trochę to kosztowało ale wiem, że mam sprawny samochód.
To niewyobrażalne jaka jest różnica w jeździe. Silnika prawie nie słychać, w kierownicy jest wspomaganie, wszystko działa. Dla mnie to luksus, mimo, że auto swoje już przejechało i ma 6 lat.
Mąż się śmieje, że bardzo się nim przejmuję. Myjnia, naprawy, ostrożna jazda. Tak dbam o nie bardzo bo chcę by nam służyło wiele lat.
Nie byłabym sobą gdybym się nie pochwaliła fotkami, zresztą dziś robionymi. Przepraszam za miny ale słońce mi świeciło prosto w oczy. ;)
widok z okna
spełnione marzenie
lubię go prowadzić

Mąż ma dziś straszny atak migreny.
Pojechałam do apteki po leki dla niego, sama na lekach o mało stłuczki nie spowodowałam bo mi się przepisy zapomniały.
Wziął tabletki ale chyba niewiele pomogły, mówi, że czuj ból jakby od kręgosłupa. Muszę go wysłać do jakiegoś porządnego lekarza bo to nieludzkie tak ciągle się męczyć.
Oby tylko przespał noc spokojnie i rano czuł się lepiej.

Pozdrawiam wszystkich :)))

Mondeo, 30-tka i starania 2005-09-22 00:08:39

To może od końca dziś.
Starania są w toku, jutro wybieram się do gina Lili (Kropki) żeby zerknąć na usg na cykl. Mam nadzieję, że wszystko ok poza tym.
W poniedziałek mam dentystę i miałam nadzieję na masaż ale nie wiem czy tyle przyjemności naraz dam radę.
O masażu marzę bo wczoraj miałam w pracy tak ciężki dzień, że nie pamiętam takiego. Nie doczytałam jednej umowy i wydało mi się, że ją zawaliłam. Chciało mi się ryczeć, kłuło mnie w sercu i panikowałam. Dziś rano okazało się, że jest ok, ale co przeszłam to moje, pół nocy nieprzespane. Kara za to, że nie myślę wcześniej.

Po wielu perypetiach i tygodniach kontaktów z PT i sprzedawcą dziś odebraliśmy kluczyki do mondeo.
Pan wręczył je mi, jestem mu wdzięczna za ten gest. :)
Jestem już po pierwszej przejażdzce, nie mogę uwierzyć, że po tylu latach mam wreszcie porządny samochód.
Wprawdzie auto ma 6 lat ale przy moim wysłużonym eskorciku to klasa bizness. ;)
Jutro mnóstwo papierkowej roboty, rejestracja, opłaty, ubezpieczenie.
Dużo pieniędzy do wydania i jeżdzenia po urzędach.
Ja znalazłam tą ofertę w internecie, ja załatwiłam kredyt, ja go minitorowałam i ja prowadziłam rozmowy ze sprzedawcą.
To moje auto i zamierzam o nie dbać. :)

Moja siostra kończy jutro 30 lat.
To taka data kiedy kończy się pewnien etap a zaczyna fajne, ciekawsze życie po 30-tce. Osobiście tak uważam. :)))
Liluś już po północy więc życzę ci wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i planów.
Bardzo cię kocham i dziękuję za wszystko co dla mnie robisz i w czym mi pomagasz.
Buziaki :)))

Trochę nam nie wychodzi 2005-09-17 23:54:43

Najważniejsze to starania bo to temat nr1 obecnie. Badania zrobione. Toxo nie mam, cytomegalia przechorowana, różyczka zaszczepiona. Krew w normie, progesteron ładny, prolaktyna spadła, cukier i ob w normie. Niestety @ trwa tydzień więc coś jest nie tak. Czy to jakiś sygnał z organizmu czy nagle tak się coś rozregulowało sama nie wiem. Za tydzień mam monitoring cyklu więc może coś się wyjaśni. Ale starań nie zawieszam. Przeraża mnie tylko ta świadomość czekania na wyniki badań aminiopunkcji itp. Odkładam to na później ale wiem, że wszystko może się zdarzyć. Jak coś zdarzyło się 3 razy to może i 4.
Zobaczymy.

Sprawa auta ciągnie się 7 tydzień. Jest szansa, że zakończy się w poniedziałek w urodziny męża. Ale czy dostaniemy je fizycznie nie wiem. To niekończąca się historia, która zjadła nam dużo nerwów.

No i znów się trochę zagrzebaliśmy finansowo. Musimy to uporządkować, co znaczy ja muszę przeanalizować wydatki bo dochodzi spora pozycja do domowego budżetu. Plus stare auto na utrzymaniu bo sprzedać go raczej nie mamy szans.

W pracy nie mam kompletnie chęci do księgowania. Nie wiem czy to wina tego, że od lat nie jeździmy na urlop, czy monotonii pracy czy prywatnych perturbacji ale jak wchodzę do biura i widzę papiery to zaczynam marudzić.
Lubię być w biurze ale mierzi mnie robienie co miesiąc tego samego.
U niektórych podatników to tylko kwoty się zmieniają a faktury takie same, ilość, dostawcy. ;)

Nie pojechałam na weekend do Krynicy. Mąż ma tam szkolenie i zabrał swoją Mamę do rodziny. Miałam jechać z nią. Ale nie wiedziałam, że to aż od piątku no i nie mogę zostawić moich zwierzaków na tyle samych. Byłam zła, że ktoś naciska na mnie i nie pojechałam. A dziś jak zadzwoniła teściowa, że sobie babski wieczór zrobiły to trochę szkoda mi było. Ja już zrobiłam się takim sobkiem, że dobrze to czuję się tylko u siebie.
Gdyby mąż tam był to byśmy pojechali gdzieś wyciągiem, poszli na deptak a tak ponad 2 dni w domu u kogoś to jakoś nie dla mnie. Ale obiecałam, że za miesiąc wpadniemy na jeden dzień. :) Może. ;)

Macie też uczucie całkowitego wyeksploatowania ciała i umysłu. Czasem czuję się jak zużyta bateryjka. Nawet nie akumulatorek, który można podładować .Mam nadzieję, że to chwilowe a może to już depresja jesienna?

Wielkie sprzątanie 2005-09-11 20:40:25

Na niedzielę zapowiedzieli się do nas goście a jako, że ja z porządkami zwykle jestem na bakier postanowiłam, że będzie to gruntowne sprzątanie.
Do pomocy zgłosiła się moja siostra i w sobotę w południe po kawce z espresso porządki ruszyły pełną parą. Wprawdzie w piątek po południu ja już zrobiłam pierwsze rewolucje ale sobota to był sądny dzień dla wielu rzeczy w naszym domu. Pod kosz w sumie poszło około 10 reklamówek z rzeczami kompletnie zbędnymi. Butami sprzed lat, starą kurtką, ciuchami nie noszonymi od 5 lat a dość znoszonymi itd itd.
Moja siostra z łazienki zrobiła cudo, do pomocy przyłączył się nawet mój mąż.
Dokończyłyśmy dziś rano.
Ale pracy było tyle, że odsypiałam po południu dziś zmęczenie i bolące nogi.
Byłam kompletnie nie do życia.
Nadal czuję się tak, że marzę tylko o łóżku i czymś do chrupania.
Ale mieszkanie wygląda dobrze. :)))
Lila wielkie buzi za pomoc. :)

W kwestii auta nadal nie widać końca. Jak już PTF zaakceptował wniosek, sprzedającemu zależy na czasie i wydawać by się mogło, że jedna wizyta w banku i auto jest nasze pojawiła się przeszkoda naturalna. żona właściciela właśnie urodziała dzidziusia i nie może jechać do banku (to inne miasto). Nawet bym ją nie śmiała prosić. Pan z banku ma wysłać jakiegoś przedstawiciela do niej do domu. Jutro się okaże czy wysłał i czy to koniec naszych perypetii. Oby.

I coś co ważne dlatego zostawiam na koniec. Byłam znów u lekarza z wynikami. Okazuje się, że wszystkie wymazy są w porządku, progesteron ładny tylko ta prolaktyna wysoka.
Nie robię nic więcej. W tym miesiącu nie wyszło ale to dopiero początek zbijania tego hormonu więc dlatego.
Przyznaję, że ciężkie takie życie od owulacji do końca cyklu. Wszystkie zabiegi kosmetyczne, dentystyczne, dietetyczne można robić do owulacji a potem czekanie czy odstawić je na dłużej czy przez kilka dni dalej można.
No i samo czekanie, już czy nie już.
Trudne to jest.

Domowe zoo w porządku. Koty mają się dobrze, pies wydobrzał, chomciowi paluszek przycięłam ale wydaje się, że wszystko ok bo biega sobie. :)

To tak pokrótce co u mnie.
Pozdrawiam :)))))))

Rowerowe wyprawy 2005-09-03 22:23:46

W tamtym roku dostałam od mojej siostry rower.
Długo mnie namawiała na jeżdzenie.
Ostatni raz jeździłam w liceum u Dziadka czyli jakieś 15 lat temu. Oj
Na początku spadłam z roweru, ześlignęłam się z krawężnika i nie trafiłam na chodnik. Uff
Ale teraz radzę już sobie całkiem dobrze.
Nie pamiętam już w który długi weekend zrobiłyśmy 100 km (w trzy dni) ale czułam się wtedy świetnie. Miałam werwę i chęć na wiele.
Potem przez ponad miesiąc na rower nie było albo chęci albo czasu. ;)
Dziś znów udało nam się pojechać, było świetnie. Wprawdzie jazdę zakończyłyśmy lodami i kawą mrożoną, ale po takim wysiłku chyba mogłyśmy. ;)
Na początku jeździłam w obszernych koszulkach, zakryta od łokci do kostek.
A potem pomyślałam sobie bez przesady, trędowata nie jestem, trzeba trochę z siebie zrzucić (ciuchów) i już pojawiły się krótkie spodenki i koszulki z dekoldem.
Za to dziś kompletnie nie przejęłam się wzrokiem sąsiadów i w topiku wyjechałam z domu a nie przebierałam się za miastem.
Przyznaję także, że mp3 jest świetnym dodatkiem do jazdy. Nie słyszy się komentarzy "różnych" osób, cięższe odcinki jakoś szybciej mijają no i można posłuchać ulubionych kawałków.
Polecam rower jako świetny relaks. :)
Niestety moje miasto ma znikomą liczbę ścieżek rowerowych a jak już są to pełne spacerujących. No cóż jakoś trzeba sobie radzić.
Mam nadzieję, że jutro siostra znajdzie chwilę, a obie chęci i znów gdzieś wyskoczymy.
Przynajmniej do Rodziców na działkę, zawsze to jakieś 10-12km.
No i zrobimy więcej fotek bo dziś mam tylko sprzed wyjazdu i jak grubasia sprawdza czy po zajęciu siodełka starczy powietrza w oponach. ;););)

Chciałam Wam bardzo podziękować za wsparcie i te wszystkie ciepłe wpisy.
Dziś byłam w Bielsku zrobić wymazy, kilka różnych z szyjki itp oraz utoczyli mi krew na okoliczność progesteronu.
Wyniki za tydzień.
Odzwierzęce badałam w tamtym roku, badam od 6 lat zawsze są takie same wyniki negatywne, nie wiem czy powtarzać?
Na różyczkę jestem zaszczepiona.
Ogólne wyniki krwi, cukru i ob mam w normie.
Łykam bromergon, witaminy i dużą dawkę kwasu, odstawiłam leki odchudzające typu cla. Myślę, że to wszystko, jeśli przeoczyłam jakieś badanie napiszcie.
Dziękuję i pozdrawiam. :)))
info: autor: alina
mail: elle@eranet.pl

miasto: Jastrzębie Zdrój

Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna.
dzieciaki:
»Nataniel
ur. 2006-11-08

» Leon-aniołek
ur. 2002-08-13

»Matylda-aniołek
ur. 1999-08-30

mój foto.dzieciak
Disney
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-04
subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: