To były spokojne święta 2004-12-27 01:19:13

I właśnie o takich marzyłam.
Gdzie rodzina usiądzie przy stole, będziemy rozmawiać i śmiać się.
Nie będzie dzwoniących telefonów, pośpiechu i wielu innych spraw.
Długo przygotowywałam się do świąt.
Planowałam prezenty, wystrój, plany dnia. Jak nigdy, ja, która nie znosi planowania i czekania.
Wigilia rozpoczęła się ostatnimi zakupami w markecie i szukaniem prezentu dla szwagra. On jest fanem elektroniki, ja się nie znam na tym więc pomyślałam praktyczniej troszkę i prezent kupiłam.
Wróciłam do domu, skończyłam porządki i zaczęłam szykować stół, nakrycia.
Mąż jeszcze dziś pracował i gdy wrócił od rano poszedł gotować do kuchni.
Z planowanej 17 kolacja przesunęła się na 17.40 :) ale wszystko się udało.
Kolacja była smaczna, mąż miał humor, teściowa coś tam powiedziała zdanie za dużo, jak to ona ale nie przejęłam się.
Przy kolacji słuchaliśmy kolęd, a że ja zajmowałam się wystrojem i nastrojem były to kolędy z mojej ulubionej płyty Preisnera "Pora na Wigilię" zespołu Zakopiany oraz "Ballada dla Nieobecnych" Rybotyckiej.
Płyta jest już mocno zarysowana, może ktoś mi przegra bo nie chcę stracić tych nagrań.
Po kolacji prezenty, mąż wbrew moim obawom nie zapomniał o prezencie dla mnie. :)
Dostałam płytę z muzyką z "Dirty Dancing II", cudowna kubańska muzyka oraz książkę Michael'a Moore'a "Stary, co zrobiłeś z moim krajem". :)
A jego zaskoczyłam maksymalnie gdy zobaczył krzesło. :))))
Jak cudownie jest móc obdarowywać innych upominkami.
W tym miejscu chciałabym podziękować wszystkim moim tegorocznym Mikołajom.
Za wszystkie prezenty jakie otrzymałam.
Bardzo, bardzo dziękuję. :)))
Pojechaliśmy na drugą kolację do moich Rodziców. Byliśmy później ale wszyscy na nas czekali. Opłatek, życzenia, uściski.
Kolacja, rozmowy, prezenty i dużo śmiechu. Radość dziecka gdy widzi kolorowe pudełka jest tak cudowna, że brakuje tchu, że chciałoby się tę chwilę uwiecznić. Siostra z mężem kupili Maksowi taki duży garaż do składania, karton do tego był olbrzymi, Maks aż skakał z radości, aż iskry miał w oczach. :)
Wróciliśmy do domu. :)
W międzyczasie z Anglii był telefon z życzeniami od szwagra i teścia. ;)
Kupili komputer, włączyli się do sieci, może będą pisać do nas. ;)
A że nas nie było nagrali się na sekretarkę, my nie znamy ich numeru więc nie oddzwoniliśmy.
W Święta po południu umówiliśmy się do nas na spotkanie.
Było spokojnie i sympatycznie.
Bardzo mi się podobało. :)
Na forum już pokazywałam te fotki, ale to nic, pochwalę się Rodzinką jeszcze raz. :)))
My, Rodzice, Teściowa, Lila z mężem i Maksem oraz moje dwa zwierzaki.
Niektórzy mieli zajęcia w podgrupach.
A niektórzy troszkę przysypiali nawet na siedząco.
Bardzo się cieszę bo bałam się, że coś będzie nie tak. :-D
Wiecie jak to jest jak się człowiek stara, nastawi a ktoś coś skwasi. :)
W tle leciały non stop kolędy i świąteczne piosenki. :)
Coś rodzinna się zaczynam robić. ;)
Dziś byliśmy u męża kuzynki na kawie.
Muszę powiedzieć, że już odczuwało się lekkie znużenie tym siedzeniem za stołem. W końcu to 3 dzień.
Mąż się troszkę nudził jak mi później powiedział. Chyba ja mam z jego kuzynką większy kontakt. Ona prowadzi biuro rachunkowe więc często rozmawiamy, odwiedza nas w pracy. :)
Muszę przyznać, że fajnie byłoby mieć jeszcze jeden dzień na odpoczynek i dojedzenie tych smakołyków z lodówki.
A tak jutro w pracy będzie takie siedzenie jak na dyżurze, żeby do 16 i do domu. :)))Zawsze tak jest po dłuższym wolnym. :)
Jestem zadowolona ze świąt, było rodzinnie i wesoło.
Oczywiście były jakieś małe niedociągnięcia czy czyjeś zbyteczne zdania ale nie uważam tego za istotne. :)
Niedługo znów 2 dni świętowania. :)))

Przygotowania idą pełną parą 2004-12-24 01:38:11

Poszłam dziś do pracy mając nadzieję na spokojny dzień, ale taki nie był.:)
Jak przyszłam już była szefowa i wręczyła nam świąteczne kosze. :)
Zaskoczyła nas niesamowicie. :)
Później pojechałam z mężem do Lidla po karmę dla zwierzaków.
Od początku. Jak wiecie jestem z Lilą opiekunką na odległość psa ze schroniska. I wczoraj dostałam "od niego" kartkę świąteczną z podziękowaniami i jego zdjęciem.
Nie dało się zatrzymać łez.
Lila zadzwoniła tam, co możemy przywieźć mu do jedzenia. Pani dyrektor powiedziała, że dostali suchą karmę od Pedigree ale brakuje im puszek.
No to dziś rano kupiliśmy kilkanaście wielkich puszek i mąż pojechał z misją "Czaruś". Nasz podopieczny dostał osobną paczkę z chrupkami.
Pani dyrektor oprowadziła męża po schronisku, opowiadała dużo, mąż zapoznał się z Czarusiem.:)))
Po tej akcji wróciłam do pracy skąd pojechałam odebrać żaluzje dla Mariusza. Są fajne, pasują idealnie, ufff. Później dwukrotne odwiedziny na poczcie. Na koniec dniówki życzenia, uściski i buziaki. :))
Po pracy pojechałam po prezent dla męża. Upatrzony i wymarzony (przeze mnie) od tygodni. Kupiłam mu krzesło do biurka z drewnianymi oparciami.
Po drodze załatwiłam inne prezenty. :)
Ale o tym jutro. ;)
Dla Rodziców część prezentu już została zawieziona. Lila dała biurko, ja dokupiłam krzesło do ich komputera.
Ale się Tato cieszył. :))))
Wróciłam do domu, sąsiad przykręcił żaluzje i pojechałam z nim po stół do siostry a mąż poszedł do teściowej robić pierogi i uszka. :)
Sąsiad rozkręcił stół, zapakowaliśmy go do auta wraz z 4 archaicznymi krzesłami od Rodziców. Mój kochany fordzik wszystko zmieści i przewiezie. :)))
Przytaszczyliśmy to wszystko do domu, zostało skręcone i postawione.
Ledwo usiadłam wysłano mnie do apteki po leki, po drodze wsunęłam kilka kurczaczków z Mc Donalda i to było wszystko co dziś zjadłam nie licząc wypicia 3 kaw.
Wróciłam do domu, skończyłam strojenie stołowego, pozmywałam, poukładałam w szafie, zrobiłam 3 prania i właśnie usiadłam. :)))
Nadal nie mam prezentu dla szwagra, ale mam nadzieję, że jak jutro z Lilą pojadę do marketu bo ona nie ma prezentów to coś wymyślimy. :)))
Aha jeszcze byłam dziś u Mamy po jemiołę. :)
Pracowity dzień, ciągle w ruchu, ale wiecie co było bosko.
Krok po kroczku zrobiłam wszystko co zaplanowałam. No może oprócz umycia łazienki, ale to szybciutko jutro zrobię jak będe myła podłogi.
Jestem zmęczona ale szczęśliwa.
Jutro muszę kupić chleb, napoje, jedzonko i prezent dla psa. :)
I mogę świętować. W kuchni będzie urzędował mąż ze swoją Mamą.
Zrobimy kolację na około 17, a później ja i mąż oraz prezenty pojedziemy do moich Rodziców.
Nie wiem do końca jak będzie w Boże Narodzenie. Na pewno po południu Rodzice, Lila z Rodziną i Teściowa przychodzą do mnie. A w drugi dzień świąt idziemy z teściową do ich rodziny.
Do męża siostry ciotecznej, bardzo ich lubię. :)))
Nie zapomniałam oczywiście o swoim maleńswie, które właśnie próbuje mnie gryźć i drapać. Zamówiłam dla niej i Sary drapaki, Lila kupiła je jako prezenty. :))
Ja dla obu kociczek kupiłam namiocki do zabawy. :)
Wprawdzie będę regulowała debety po tych świętach kilka miesięcy ale było warto. Chciałabym nagrać minę męża jak zobaczy krzesło. Póki co jest schowane u sąsiada. :))))))
Dobrze, że jutro mam wolne, rano kawa i z psem, potem market z siostrą. Wrócę ostatnie porządki i ś w i ę t o w a n i e.
W sumie nawet mi się udało jakoś ogarnąć mieszkanie, mimo, że nie lśni nie jest źle, nawet umyłam okna. ;)
Wszystkim czytającym moje zapiski życzę cudownie rodzinnej atmosfery świątecznej.

Przygotowania przedświąteczne 2004-12-17 23:49:26

Witam :)
Sprawa porządków świątecznych nie wygląda dobrze. Dużo pracy w biurze to powód, że do domu wracam około 18, trzeba sklecić jakiś obiad, załatwić coś na mieście i pojawia się 21 a więc czas na forum nie na porządki. ;)
żartuję, bo wczoraj zaczęłam układanie w szafce o 22, dziś posprzątałam biurko.
Czyli 1/3 jednego pokoju za mną. ;)
A gdzie okna, kuchnia i łazienka. :(
Wydawało mi się, że mam tyle czasu a tu został równiutki tydzień.
Spróbuję się zorganizować, ale nie obiecuję, że wszystko wypucuję. ;)
Troszkę lepiej idzie sprawa z prezentami, o dziwo chyba pierwszy raz w życiu.
Dla Rodziców mam zestawy kosmetyków i krzesło do komputera, dla Maksia auto policyjne do kompletu do tamtego helikoptera z mikołaja.
Dla siostry ......., dla męża kupię krzesło do komputera (tak tak drugie na liście prezentów).
Dla teściowej zestaw Tak Taka.
Nie mam jeszcze upominku dla szwagra, liczę, że coś mnie olśni w sklepie.
Wysłałam także paczkę swojemu drugiemu chrześniakowi o którym pamiętam, ale nie mam z nim kontaktu.
No i mam nadzieję, że sprawiłam niespodziankę jeszcze komuś. :)
Jeśli wygląda to jak hymn pochwalny na własną cześć to sorki.
Powiem tylko, że prezenty i niespodzianki mnie samej sprawiają taką radość, że nic więcej mi nie trzeba.
No w poniedziałek wyślę jeszcze paczuszkę z psimi smakołykami dla Czarusia, mojego psa "adopcyjnego na odległość".
Oczywiście nie byłabym Aliną-miłośniczką zwierząt gdybym prezentów świątecznych nie sprawiła swoim milusińskim.
Dla psa jeszcze nie mam, ale dla kici mam taki namiocik z piłeczkami.
Taki sam dostanie kicia od siostry.
Chomik dostanie jakąś fajniejszą kolbę.
Muszę wziąść dodatkowy etat żeby wyjść na prostą po świętach ale raz w roku warto.
Zamówiłam także żaluzje do pokoju męża.
Kosztowały trochę, ale są bardzo ładne i może powoleńku ten jego pokój nabierze biurowego charakteru. :)
Chciałabym stroić już mieszkanie ale jest nieposprzątane i nic z tego.
Moim prezentem świątecznym może być błysk w domu, nic więcej nie chcę.
żeby ktoś za mnie posprzątał to wszystko, proszę...
No i ważna sprawa, moi Rodzice mają internet i komputer.
Od jakiegoś czasu Tato tak zagadywał o komputer, jak się to robi, czy to trudne. :)))
Stwierdziłyśmy z siostrą, że złożymy im komputer. To miała być niespodzianka na święta. Ale Lila stwierdziała, że zawieziemy go już teraz i dała swój.
Ja nie potrafiłam zorganizować takich środków, a ona rzadko korzysta z drugiego więc dała Rodzicom.
Założyliśmy im sieć osiedlową, będziemy płaciły rachunki na zmianę.:)
Tacie dość szybko to idzie, piszemy sobie codziennie na gadu. :)
Mamę wyciągnęłam do sklepu w Rybniku gdzie była przecena płaszczy po 200/300zł. Tato dał jej 250 więc kazałam jej oglądać coś na sklepie a sama szybko pobiegłam do kasy i uprosiłam kasjerkę by przekleiła metki.
Mamy płaszcz kosztował 350, zapłaciłam szybko, Mama doszła do kasy i pyta ile kosztował a ja, że 250. Ona do kasjerki niech mi Pani powie ile bo córki mi zawsze dokładają. Pani na to, że na metce jest na pewno, że 250. :)))))))
I tyle mi Mama dała.:))))
Tylko tyle mogę zrobić dla Rodziców. :)
W pracy różnie, raz dobrze, raz kiepsko, czasem sprawia mi to przyjemność, czasem mam ochotę rzucić papierami w kąt i wyjść.
Świąteczna krzątanina nie wpływa dobrze na pracę, myśli są zajęte tyloma sprawami, że trudniej się pracuje.
Miłe jest to, że biuro jest udekorowane i czuje się już tą świąteczną atmosferę.
Pozostają do zrobienia zakupy spożywcze i zorganizowanie robót kuchennych.
W związku z tym, że teściowa jest sama będzie na kolacji u nas ale będzie ją gotowała z mężem.
Tyle mam dobrze. :)
Będę im robiła kawkę. Jakiś podział obowiązków musi być.;)
Ja wszystko sprzątam, organizuję środki, wyjazd na zakupy i robię zakupy z mężem. Ona i mąż gotują. :)
Nie wiem tylko jak pomóż mojej Mamie, żeby w święta nie była taka padnięta.
Wpadłam na pomysł żeby Rodzice przyszli do nas w Boże Narodzenie, będzie teściowa. Może przyjedzie moja chrzesna z żor. Chciałabym by były to naprawdę rodzinne święta.:)
Postaram się. :)
Pożyczę stół od siostry bo nie mam i będzie można lepiej siedzieć niż przy niskiej ławie.
Dużo do zrobienia i mam nadzieję, że uda mi się sprostać zadaniom.
Bardzo mi na tym zależy, by było miło, swobodnie i rodzinnie w święta. :)
Tv nie mam w stołowym pokoju, przeniosę tylko grające coś by posłuchać kolęd.
Trzymajcie się dziewczyny w te dni pełne porządków i zakupów. :)))




Mikołajki 2004-12-06 23:53:59

To fajny dzień, tak myślę.
Szkoda, że z różnych powodów zarzucono w mojej rodzinie zwyczaj upominków.
Jakoś tak jest, że to święto wyłącznie dla dzieci.
Sama głoszę takie poglądy, ale gdy na koniec dniówki przyjechała szefowa i dała mi pudełko z Ferrero Rocher oj śmiała mi się buzia.
Właśnie się nimi delektuję pisząc ten odcinek. :)))))
Po pracy pojechałam do sklepu dokupić słodyczy dla Maksa i znalazłam świetny duży worek na prezenty, w sam raz pasował.
Zapakowałam więc kupiony dzień wcześniej helikopter policyjny i pojechałam do Mamy.
Tam spytałam Maksia czy był grzeczny i o co prosił Mikołaja.
Nagle piknął sms w telefonie i powiedziałam mu, że to Mikołaj daje znać, że jedzie.
Oj jakie było czekanie w oknie.
Nagle ktoś zapukał i pod drzwiami pojawiły się dwie torby z prezentami.
Radość dziecka zaglądającego do prezentów jest czymś cudownym.
Chyba samo ofiarowanie prezentu jest samo w sobie wyjątkowo miłe.
Rozpakowywał, oglądał, próbował. :))
Od Rodziców dostał straż pożarną i kapciuszki. :)))
Odemnie helikopter policyjny.
Oj to był wieczór wyjątkowo miły i pełen emocji.
Odkrywanie w worku coraz to nowych prezentów.

Później pojechałam na cmentarz i zapaliłam dzieciom świeczkę-mikołajka.

Wróciłam do domu wieczorem, posprzątałam mieszkanie trochę, pomyłam podłogi, dałam jeść zwierzakom i usiadłam przed komputerem.
Zrobiłam zamówienie z Avonu, wybrałam prezenty dla Rodziców, zestawy wód, dla Teściowej zestaw pielęgnacyjny.
Nadal nie wiem co kupić mężowi bo to o czym marzy jest daleko poza moim zasięgiem choćbym nie wiem jak się starała. A jest to obiekt 1 albo obiekt 2.
Jak więc widać są to marzenia.
Podczytuję forum ale golarkę ma, sportów nie uprawia, książki photo już dawno dostał, kosmetyki ma a ja pomysłów nie mam.
Siostra coś o rękawiczkach wspomniała, dla szwagra myślę, dla Maksia to raczej problem co wybrać ale w sensie, że pół marketu to zabawki.
Zostaje Sara, Chip i Neska. ;)
Tu się łatwo coś wymyśli. ;)
Pierwszy raz w życiu tak wcześnie mam pomysł na prezenty i w zasadzie część już jest (kosmetyki będą w czwartek).
Jeszcze troszkę czasu jest, środki finansowe tylko małe, ale to już standard.
Będę myślała. :)))

I koniec dnia i jutro od nowa, praca, faktury, księgowania.
Ma być przerwa w dostawie prądu w pracy i chcemy to wykorzystać na ubranie choinki i strojenie holu.
Miłego tygodnia. :)))

Zeszyt i włosy brąz 2004-12-06 01:17:26

Witam :)
Zacznę może od historii o której pisałam na forum a która nieźle mi podniosła ciśnienie.
To test na wyrozumiałość, chyba go nie zdałam.
Mamy taką kadrową, ma 37lat, jest samotna i ma mnóstwo dziwnych zwyczajów. Ok, rozumiem.
Ale dziś wysyłałam do naszego podatnika swojego sąsiada z papierami i poprosiłam go by dla niej kupił jakieś materiały biurowe (ona ma dodatkowy etat w innej firmie to było dla tamtej firmy).
Chłopak pojechał, wrócił, dałam jej rzeczy, rozliczyłyśmy się.
A ona za chwilę przychodzi i mówi żebym jej wymieniła zeszyt bo jej się okładka nie podoba.
Położyła mi na biurku i wyszła.
Jak nie będzie innych wzorów to może coś etnicznego.
Tak mnie zatkało, że miałam zapytać czy ja mam zadylać po jeden zeszyt na koniec miasta BO JEJ OKŁADKA NIE PASUJE. NOTESU.
Co ten facet sobie pomyśli. W biurze dziewczyny po cichu się śmiały.
Ona taka jest.
Współpraca z nią jest wyjątkowo ciężka i szefowa raz w tygodniu ma ochotę ją zwolnić, ale. Wywalić kogoś bo trudny we współżyciu, bo olewa polecenia szefowej często, bo żyje w innym wymiarze.
Trudna to sprawa.
W każdym razie mąż jutro jedzie do tego sprzedawcy bo sprzedaje mu kasę fiskalną i zapyta czy wymieni ten zeszyt. Jak nie wezmę do domu a kupię jej nowy.
Cała historia może nie wydawać się ogólnie dziwna, ale ona takie numery robi nam średnio raz na tydzień.
Z całym szacunkiem do różnych ludzkich dziwnych zachowań, ale każdy kto ją zna mówi to samo.
Patrząc na nią rozumiem czemu mówi się, że samotni ludzie często nie zawsze robią się dziwni.
Mieszkając z kimś każde z nas idzie na kompromisy, uczy się ustępować, rozmawiać, oceniać co ważne a co nie.
Wiem jak zmieniam domowy tryb życia będąc sama w domu przez tydzień czy dwa a ona mieszka sama jakieś 10 lat.
Często mi jej żal ale często ciężko z nią pracować.

Byłam u fryzjera. Jest dość twórczy i sam wymyśla co by tu zrobić.
A, że chodzę rzadko usiadłam na fotel i pozwoliłam mu decydować.
No to efekt jest w linku obok.
Mam jasnobrązowe włosu, ścięte do szyi.
Wyszłam od niego wyprasowana, ale umyłam je na drugi dzień i pogniotłam trochę przy suszeniu.
Wolę tak.
Czuję się dziwnie bo wieki nosiłam włosy blond.
Ale w życiu trzeba wszystkiego spróbować, to tylko włosy, odrosną a kolor zawsze można zmienić.
A może je takie polubię.

Wieczorem wróciłam z wyjazdu na zakupy i jestem w ciężkim szoku ile już ludzi robi świąteczne zakupy. Na parking była kolejka do wjazdu.
Kupiłam dla Maksa helikopter policyjny i jutro na wieczór się do niego umówiłam.
żadnych świątecznych zakupów nie robiliśmy bo ja wypłatę mam dopiero 10 a dziś to chyba ludzie barbórki upłynniali.
A na wieczór wypożyczyliśmy sobie Garfilda. Nie rzucił na kolana ale oglądało się miło. :))))))
Bo ja to teraz miłośniczka kotów jestem.
Mamy troszkę problem z aktywnością kici w nocy.
Bo w nocy szaleje najbardziej.
Ostatnio zrobiła sobie taki tor wyścigowy, bierze rozpęd w stołowym leci przez przedpokój, mój pokój i z całym impetem wskakuje na któreś z nas w łóżku (około 2 w nocy ). A tupie przy tym niesamowicie.
Drzwi zamknć nie mogę bo pies będzie chciał wyjść.
Mamy więc wesoło.
Najlepszy czad to jest jak pies z kotem się ganiają po panelach, które dla nich są śliskie więc jak startują to słychać jak przebierają pazurami i bieg.
Podjada jedzenie nasze i psa.
Ostatnio jak się odwróciłam to najpierw spróbowała sałatki jarzynowej z majonezem. Usłyszałam tylko mlaskanie.
Ściągłąm ją ze stołu, wyszłam wróciłam a na kanapce nie było plastra szynki konserwowej, tak jej smakował, że buchnęła i uciekła.
Moja słodka łakomczuszka.
Gonię ją ze stołu bo raz, że to stół a dwa są tam noże, garniki itd.
A wczoraj pół dnia bawiła się w pustym kartonie, aż mąż to nagrał na telefon (kilka minut). Potem spodobało jej się szeleszczenie worka na śmieci w koszu na papiery.
Rozrywka non stop.
Staramy się przenosić jej aktywność do naszych pokoi żeby w dużym nie latała po kpl wypoczynkowym.
Mąż zrobił jej zabawkę. Na końcu kija od mopa zawiązał sznurek a na końcu sznurka kawałek futerka. Leży sobie przed telewizorem i jedną ręką macha kijem i zabawia psa. Naśmiejemy się dzięki niej bardzo dużo. :)

W domu spokojnie, małe spięcia ale szybko mijają.
Wciąż myślę jak zorganizować święta bo teściowa jest sama. Muszę usiąść z nią, Mamą, sisotrą i dowiedzieć się jakie mają plany itd.
No i zabrać się za sprzątanie.O
Od jutra. ;)
Zorgnizować zakupy, porządki, prezenty, jest tego trochę.
Dobre rady mile widziane.
Dziekuję i pozdrawiam. :)

_________________
info: autor: alina
mail: elle@eranet.pl

miasto: Jastrzębie Zdrój

Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna.
dzieciaki:
»Nataniel
ur. 2006-11-08

» Leon-aniołek
ur. 2002-08-13

»Matylda-aniołek
ur. 1999-08-30

mój foto.dzieciak
Moje słodko¶ci
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-04
subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: