Kiedy nie trzeba się nigdzie spieszyć i budzimy się jak zwykle ;) w łóżku w trójkę spędzamy w nim jeszcze trochę czasu.
Małe ludziki pozują do zdjęć w różnych pozach i ubraniach. ;)
Po śniadanku Nataniel zaczyna szaleć. Od kilku tygodni potrafi sam przejść kilka kroków. A od kilku dni jest tych kroków coraz więcej, puszcza się od wersalki i leci naprzód. Nieważne ile ujdzie sam, nieważne przeszkody i upadki na pupcie. Podnosi się i idzie dalej.
Dla mnie to ogromny krok, szalona zmiana. Z maleńkiego człowieczka zmienia się w wesołego niesamowicie energicznego chłopaczka.
Każdego dnia obserwuję u niego coś innego, chyba powinnam wpisywać te zdarzenia bo ulecą. A tak będzie miał fajny dziennik do czytania. :)
Znów jest ciepło, nie wiem jak długo ale wykorzystaliśmy okazje do spaceru. Natek już na klatce prezentował luz. :)
To już nie te czasy, że całe zakupy czy cały spacer mój syn chętnie przesiedzi w wózku. Teraz sam chce pochodzić, pooglądać przyrodę, pozbierać listki.
Minka na zdjęciu nie wynika ze znudzenia a ze słońca, które świeciło prosto w twarz.
Podejmowane były próby samodzielnego chodzenia w terenie. Tutaj akurat Nataniel znaleziony listek po dokładnym obejrzeniu zaniósł do kosza. Chciał nosić tam kolejne ale to byśmy do zimy tam siedzieli. ;)
Jednym z elementów dzisiejszej wycieczki było pchanie swojego wózka. Co się nie robi żeby tylko móc sobie pochodzić. ;)
A po tylu wrażeniach, obiadku i mleczku Nataniel udał się na drzemkę. :)
Nasza przygarnięta rodzinka ma się dobrze. Weterynarz zbadał całe towarzystwo założył książeczki, wykonał niezbędne zabiegi i dał zniżkę przy rachunku. ;)
Od kilku dni z Natanielem w domu jest mój mąż. Wybiera urlop i zajmuje się synem. Kiedy nie pracuje jest zupełnie innym człowiekiem.
No może nie zupełnie ale łagodnieje, ma więcej cierpliwości i normalnie rozmawia. Panowie są więc razem od rana do wieczora.
Mąż stara się by Natek miał uregulowane pory na jedzenie i spanie.
Staramy się też by znów jadał w foteliku. Próbujemy by zasypiał wcześniej niż dotąd przed północą. Teraz chodzi spać około 21.
Wprowadzamy zmiany powoli i nie na siłę. Najłatwiej poszło ze spaniem. Wystarczyło tak zajmować się Natkiem by nie drzemał po 18, dzięki temu po 20 jest na tyle zmęczony, że usypianie nie trwa długo. A nawet jak czasem trwa i usypia także usypiający to nic.
Gorzej jest z karmieniem. Niższa waga Nataniela spowodowała, że karmienie stało się czymś zbyt ważnym. Każda łyżka na wagę złota.
A to nie tak. Teraz żeby Natek zjadł musi mieć kilka zabawek i trzeba za nim latać z łyżką. Próby karmienia w krzesełku wypadają różnie, ale zawsze coś zje. Ilość zabawek została ograniczona. Do sukcesu nam daleko ale krok po kroku mam nadzieję i to się zmieni.
A tu dowód na to, że nie ma co się starać. Kupować przeróżnych rzeczy żeby dogodzić, żeby smakowało. ;)
Najprostsze jest najlepsze i oto dowód. ;)
Oprócz tego w samym domu niewiele zmian. No może poza większymi ograniczeniami finansowymi, które mają wpływ na zbyt wiele niestety.
Ale cóż bywa.
Nasze koty mają się dobrze, tak sądzę. Pies również.
Następnym razem musimy porobić im trochę zdjęć.
Ja za to miewam się różnie ale to już do opisania innym razem.
Pozdrawiamy serdecznie. :)