Mąż powiedział, że składali się w firmie na prezent dla kolegi. Zażartowałam, że chętnie pójdę na wesele i na 3 dni przed imprezą przywiózł mi zaproszenie. No to pojechaliśmy tak właściwie z marszu. Zdążyliśmy na mszę a już było kiepsko bo auto mapa chciała nas inaczej poprowadzić.
Uroczystość odbywała sie pod Krakowem w malutkiej miejscowości.
Była ładna pogoda, Natek miał humor, mąż też i ja też. ;)
Obiad jedliśmy zmianowo no i potem na zmianę biegaliśmy za małym, trochę pospacerowaliśmy, trochę porozmawialiśmy z gośćmi i około 22 zbieraliśmy się do domu. Dobrze, że miałam już sukienkę i buty które kupiłam na wesela w rodzinie. Obskoczę tym zestawem 3 imprezy.;)
Ja z Natkiem przy stole
Z mężem
Kiecka, zakup przypadkowy ale udany bo dobrze się w niej czuję.
Niestety nie potańczyłam bo mój mąż unika parkietu, mam nadzieję, że nadrobię u kuzyna z Tatą.:)
Tutaj tańczyłam z Natkiem. Muszę przyznać, że lubię te weselne klimaty.;)
A tu niedzielna wizyta w parku i coś co małe ludziki lubią najbardziej czyli gonitwy wśród zieleni po trawie, szukanie ptaków:)
Dzień Taty
nie dotarła zamówiona koszulka bo za późno puściłam przelew więc na szybko starałam się coś wymyślić bo Natek miał co dać Tacie po powrocie z pracy
no i wpadłam na moim zdaniem fajny pomysł
z braku innych środków pomalowałam Natanielowi stopy i dłonie pomadką i odbiłam je na białej kartce papieru
kartkę oprawiłam w ramkę i powiedziałam synowi, że to prezent dla Taty
zajęliśmy się czymś innym bo mąż się spóźniał ale kiedy wszedł do domu Natuś dał susa do sypialni znalazł obrazek pod poduszkami i pognał z nim do męża
byłam w takim szoku, że nie zdążyłam tego momentu w żaden sposób uwiecznić
tak mnie zdziwił, że zapamiętał gdzie był obrazek i, że to prezent i trzeba dać Tacie, że byłam bardzo wzruszona aż mi się łzy zakręciły:)