Angina, sterylka, duuużo pracy i imprezy 2005-04-28 22:40:13

Choroba trzyma mnie od ponad tygodnia.
Zaczęło jak się przeziębienie więc wzięłam gripex, rutovit i miałam nadzieję, że minie za dzień dwa.
Jak na termometrze wyskoczyło 40 stopni to dziewczyny wyrzuciły mnie z pracy do domu. Poszłam do lekarza bo Lili udało się mnie zarejestrować na godzinę.
Okazało się, że mam "paskudną anginę". Poleżałam 4 dni w łóżku, miałam wrażenie, że umieram. Nie pamiętam kiedy się tak źle czułam.
Antybiotyk (rovamycyna) niby zadziałał ale jak w poniedziałek wróciłam do pracy to z dnia na dzień znów czuję się fatalnie a przełykanie dziś to bolesna sprawa.
Siedzę w pracy po 12 godzin bo to czas rocznych rozliczeń, nie mogę nie przyjść. Nie wiem jak się postawić na nogi chociaż na jutro jeszcze.
Dziewczyny na forum piszą coś o długim wekeendzie a ja nie wiem co to jest.
Jutro praca, w poniedziałek praca, pewnie w sobotę też zależnie jak się będę czuła. :( Buuu

Linkuję fotki mojego płaszczyka w którym śmigam do pracy. Daleko nie mam bo budynek biurowca jest za moim blokiem. ;)
Płaszcz
Przytulanko

W międzyczasie rodzice obchodzili 35 rocznicę ślubu. Godne podziwu.
Mama kroi tort
Tata bawi się prezentem
Siostra-Kropka
Rodzice
Czy ja dotrwam do takiej rocznicy zupełenie nie wiem. Na forum wywiązała się dyskusja, że kłótnie i wyrzucenie z siebie żalu są wskazane. że brak tego świadczy o obojętności. No to u nas nie ma awantur, krzyków ani nic takiego.
Być może nasz związek ma temperaturę letnią. A może uważam, że krzyki nic nie dają bo ta druga osoba zamyka się jeszcze bardziej. Jeśli nie chce czegoś zrobić sama z siebie to po takim sporze na pewno tego nie zrobi. No i szkoda potłuczonych rzeczy bo za co je odkupić. Zapewne dzieci bardziej scalają małżeństwo, są wspólne święta, urlopy itd. A dwoje ludzi, którzy pracują po 10 godzin dziennie i którzy wracają do domu by rozkoszować się ciszą, odpocząć, zasiąść przed komputerem czy tv nie tworzy jedności a osobne jednostki. Może tak.
Ale żeby to zmienić musiałabym zmienić partnera. :)))

Moja brytyjka ma jutro zabieg sterylizacji. Już od wczoraj ciągle o tym myślę. Bardzo się boję jak to zniesie nie tylko fizycznie ale głównie psychicznie. I to w sensie naszych relacji. Długo trwało by się do nas przyzwyczaiła, nie uciekała.
O 16.30 proszę mocno trzymać kciuczki.
A oto fotki kotek.
Neska vel Kitka
Siedzę sobie
Cisza tam oglądamy tv
Wspólne spanko

Kolejna impreza na której byłam to 5 urodziny Maksa.
Solenizant
Oczekiwanie
5 latek minęło
5 lat minęło od chwili gdy jechałam do szpitala by być przy jego porodzie.
Od chwili gdy ujrzałam jak wychodzi jego główka. Od chwili gdy do moich drżących rąk podano zawiniątko z nim. :) Wszystkiego dobrego rozrabiako. :)

Zostało mi do rozliczenia 4 podatników w tym mój mąż czyli my oboje.
Do końca zostały 4 dni to powinnam spokojnie się wyrobić. Tylko, że jeden nie przyniósł żadnych papierów, drugi dał tylko połowę, trzeci nie skończył liczyć towaru a czwarty czyli mąż ma komputer w serwisie. No rewelacja. :)
Jak co roku wszystko na ostatnią chwilę.

Niech mnie ktoś porwie na bezludną wyspę z lekarzem, tv, gazetami, dobrym jedzonkiem i bez telefonu. :)
Ale dopiero jak skończę rozliczenia. ;)
I nie na dłużej niż 4,5 dni. :)
Marzę o relaksie, odpoczynku, oderwaniu się od wszystkiego.

Dni zadumy i moje 34 urodziny 2005-04-15 23:57:33

To co się działo w naszym kraju było niesamowite. To co się działo we mnie też. Ten nastrój, programy, Jego ulubione utwory sprawiły, że byłam wyciszona i spokojna.
To był wspaniały czas choć czas żałoby.
Nasz marsz 8 kwietnia
Od kibiców
Tu się zebraliśmy
Zapłonęły światełka
21.37
Jedna z FM
Koniec marszu na Aleji Jana Pawła II
Na Aleji tłum stanął i zaczął zostawiać znicze.
Tworzono krzyże
Znicze zapłonęły na wysepce ronda
Płonący krzyż

Niestety dużo zdjęć nam nie wyszło.

Kilka dni później (12kwietnia) nadal w tym nastroju skończyłam 34 lata. Dostałam tak wiele pięknych kwiatów.
Urodziny były jednak takie inne bo siostra była w szpitalu na laparoskopii. Bez niej tak troszkę smutno było. Na szczęście zabieg się udał i dziś wyszła do domu.
Kwiaty są tak piękne, że zostały utrwalone na zdjęciach.
Od męża
Takie dostałam z pracy.
Czerwone tulipany od sąsiad i współpracownika.
Śliczne różew imieniu Lili przyniósł jej mąż.
Od Taty z jego działki.
Storczyk
Róża
Tulipan
Trudno mi uwierzyć, że mam tyle lat. Czasami czuję się niedojrzała i mało odpowiedzialna. Chyba rację mają ci, którzy mówią, że posiadanie dziecka sprawia, że człowiek naprawdę dorasta.
Oczywiście nie wszyscy, ale.
A ja cóż siedzę w pracy po 10 godzin, nie spieszę się do domu bo dom pusty. Mąż też tyle pracuje, zwierzaki radzą sobie same. Tak często mam wrażenie, że jestem małą dziewczynką bo Mama tak niedaleko bo chodzę tam na niedzielne obiadki. Trzydziestokilkulatki mają dzieci, zorganizowany dom, plany, wyjazdy a ja boję się sama jechać na zakupy do miasta obok (20km). :(
Wracając do tematu dzieci. Lila w szpitalu nawiązała kontakt z dziewczyną pracującą w Ośrodku dla Małych Dzieci.
Tam się pomaga dzieciom, które tam mieszkają, zabiera je na wycieczki (nie wszystkie można adoptować), pomagają też w adopcjach. I to wszystko w moim mieście. Chcę tam iść. Na początek zaoferować jakąś pomoc. Zobaczymy.
Może ja się wcale na matkę nie nadaję.
Może za dużo we mnie wygody i egoizmu. Za dużo strachu i nicnierobienia w wiadomym temacie. Ech
Rozmawiałam z położną, która powiedziała, że ja raczej powinnam skłaniać się ku adopcji.
A ja bym chciała mieć znów 24 lata i tak wiele problemów nadal przed sobą.
Na tyle daleko by nie myśleć codziennie co zrobić, jaką podjąć decyzję.

W pracy wciąż dużo pracy. Chwilami mam wrażenie, że nie zdążę ze wszystkim do końca miesiąca. O swoim rozliczeniu to pewnie pomyślę pierwszego maja bo do drugiego można składać zeznania roczne.
Odpukać z mężem jakoś się układa. Tzn jest spokojnie. Pracujemy wieczorem jesteśmy w domu, każde ma zajęcia własne, później razem coś oglądamy na tv. Ot takie domowe życie.
żeby nie było za nudno to mamy kogoś kto trochę budzi ten dom. To nasze koty. Łobuziary jakich mało.
Obserwatorka
Zamyślona
Zła
Kolacja
Sjesta

Ależ się nachwaliłam. Wybitnie nieskromny odcinek. ;)
Jeszcze miałam się pochwalić, że z funduszu urodzinowego kupiłam sobie płaszczyk wiosenny. Pierwszy raz w życiu mam taki cienki płaszczyk.
Nie mam tylko zdjęcia a komuś obiecałam. :)))
Nadrobię to w weekend. Obiecuję.

Światełko i szacunek 2005-04-05 00:45:48

Śledziliśmy odchodzenie Ojca Świętego właściwie non stop. To były trudne dni.
Pamiętam jak płakałam w piątek cały wieczór, w sobotę wiadomość o jego śmierci przyjęłam trochę z niedowierzaniem ale trochę z ulgą.
On tak strasznie cierpiał, że przejście na drugą stronę było dla niego wybawieniem. Teraz jest szczęśliwy u Pana i opiekuje się nami z góry.
Światełko w naszym oknie płonie non stop, w domu zapas zniczy.
Jeżdzę na cmentarz pod krzyż i do kościoła pomodlić się codziennie.
Ja tak słaba katoliczka po prostu muszę być w kościele codziennie.
Tv oglądamy tylko TVN24 czyli tam gdzie non stop jest program o NIM.
Przy pieśni "Panie to ty na mnie spojrzałeś" płaczę. Mąż poprosił o czarną wstążkę na auto.
Niesamowite jak On potrafił nas zmienić, jak wywołał w nas takie uczucia i odruchy.
Jestem z niego taka dumna, za ten trud, za oddanie się całkowicie sprawie, za zdolność wybaczania, za ocean miłości.
Nie mogę jechać do Rzymu, moi szefowie pojechali dzisiaj, ale w piątek mamy wolne by każdy w domu chociaż w taki sposób mógł się z Nim pożegnać.
Czczę jego pamięć jak umiem i jak potrafię. Może trochę niewłaściwie, może dla niektórych niezrozumiale skoro tak rzadko chodzę do kościoła.
Ale tak chcę i tak będzie.
A któregoś dnia gdy już opadną te emocje zacznę zgłębiać Jego dzieła.
[i]
info: autor: alina
mail: elle@eranet.pl

miasto: Jastrzębie Zdrój

Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna.
dzieciaki:
»Nataniel
ur. 2006-11-08

» Leon-aniołek
ur. 2002-08-13

»Matylda-aniołek
ur. 1999-08-30

mój foto.dzieciak
No to jestem Mamuniu:)
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-04
subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: