żegnaj przedszkole 2010-01-31 22:04:36

Zostaliśmy z mężem wezwani na spotkanie z panią psycholog.
Przyszła tam też wychowawczyni zastępująca opiekunkę Nataniela ale znająca problem.
Czułam czego będzie dotyczyła wizyta ale miałam nadzieję, że panie przygotowały ten plan pomocy.
No i wypisali Natka. Powód nie jest jeszcze gotowy na rozstanie z domem.
Powiedziały, że Nataniel tak dużo choruje i przez to w ogóle się nie aklimatyzuje.
że nie słucha bo chodzi w kółko i powtarza, że rodzice go zabiorą, że je obiad jak go nakarmią a jak nie to nie.
że nie umie się sam bawić itd.
Mamy zadbać o to by miał duży kontakt z dziećmi, by odseparowywać go od nas, by miał jakieś zadania w domu do wykonania.
Jestem zaskoczona bo wydawało mi się, że te krótkie pobyty się sprawdzały.
Co do przedszkola. Muszę przyznać, że nie byłam na 100% przekonana ale głównie dlatego, że Natek się tam źle czuł.
Myśmy przy nim nie rozmawiali o problemach, nie mógł więc odbierać moich odczuć. Ja go cały czas do niego przekonywałam, mówiłam, że tam jest fajnie itd. Non stop.
Pani wychowawczyni powiedziała, że Nataniel nie jest gotowy na przedszkole, że mieli już taki przypadek, że po pół roku dziecko wróciło i było zupełnie innym dzieckiem. że to Natanielowi na pewno pomoże. One nie umiały z nim nawiązać kontaktu, on nie umiał się sam bawić, jeść, nie uczestniczył w zabawach itd.
Nie chciałam rezygnować. Gdy tam jechałam byłam pewna, że rozmowa będzie dotyczyła zmian, że panie coś zaproponują. Zawieszenie było ostatnią rzeczą której się spodziewałam. Mąż też był zaskoczony. Zresztą byliśmy tam razem więc jak wyszliśmy to długo milczeliśmy. Decyzje zostały podjęte, my mieliśmy tylko określić czas.
Zaproponowałam okres do świąt, ale zawsze możemy go zmienić.
Uważam, że przedszkole dużo dawało Natanielowi ale wiem, że nie umiał się cieszyć tym czasem tam. Dlatego chciałam coś zmienić, woziłam go teraz na krócej. No ale znów zachorował.
Pani psycholog radziła by miał dużo kontaktu z dziećmi, że może go wozić do figlo przy centrach handlowych.
Powiedziała, że wyznaczać Natanielowi zadania w domu typu pomoc przy noszeniu rzeczy do obiadu itp. Mamy mu też nastawiać budzik i zostawiać w pokoju a sami iść i rozmawiać razem żeby on się uczył, że my mamy swoje sprawy.
Bawiąc się z nim mamy od niego dostawać propozycje zabaw, mamy go uczyć wymyślania form zabawy itd.
Mamy pracować nad odseparowaniem go od siebie, mamy kłaść go spać na zmianę z mężem. W przypadku histerii złego zachowania mamy go wyprowadzać do pokoju i czekać aż się uspokoi. Gdy nie słucha ma dostać kare typu brak bajki.
To tyle co pamiętam.
Pediatra podczas wizyty wyraziła zadowolenie z racji zawieszenia w przedszkolu. Kazała wrócić do kuracji broncho vaxonem.
Póki co nie wiem co dalej bo jestem bardzo zaskoczona i trochę mi przykro..
Nie nie trochę. Poczułam się jak matka gorszego dziecka, jak nie wiem jak to określić. Przez 4 miesiące wszyscy mi wmawiali, że dzieci płaczą, że tak ma być. A teraz nagle zmiana, że to oznaka niedojrzałości.

To wszystko było 2 tygodnie temu.
Gdy ochłonęłam postanowiłam pomóc juniorowi i zrobić tyle ile umiem.
Niedawno otwarli na osiedlu Klub Malucha. Byłam tam na rozpoznaniu i rozmawiałam z panią. Powiedziała, że rozmawiała z Natkiem, uważa, że jest spokojny, otwarty, odpowiadał na pytania, opowiadał jej o stroju pirata który mu kupiłam. Obiecał wpaść do nich na bal przebierańców. Pani powiedziała, że będzie z nim często rozmawiać, pomoże w aklimatyzacji a póki co ma zostawać z nim babcia. Natkowi się tam podoba, bawi się zawsze z jakimś dzieckiem i nie chce wychodzić do domu.
Raz na tydzień lub co 2 tygodnie jeździmy z nim do Zolandii. Ostatnia wizyta była kilka dni temu.
Miał to zaznaczone w kalendarzu, skreślał dzień. Było to zaplanowane.

Biegał, szalał w kulkach, później zjeżdzał na zjeżdzalniach ze starszym chłopczykiem, na dmuchańcu zjeżdzali za rączkę.
Na koniec pomagał panu zbierać kulki i dostal słodycze i balona.  Bardzo mu się podobało. Jesteśmy już tam stalymi gośćmi i wybieramy się 12.02 na bal przebierańców.

Nadal mówi, że tęskni za nami ale nie ma problemu żebyśmy wyszli do pracy.
Ma unormowany dzień, śpi od 20 do 8.
Bardzo polubił układanie puzzli, muszę mu kupić kilka nowych pudełek. Ma fajne hasła takie, że zwijamy się ze śmiechu. Jest bardzo radosny, ma tyle energii, że niemożliwe, że to się bierze z tego drobniutkiego chłopaczka.
Dużo więcej czasu spędza z tatą, tata go kąpie i usypia co drugi dzień. I nie ma problemu, że to nie ja.
Czyta mu bajkę, gasi lampkę, młody przytula pieska i zasypia.
Złożyłam podania do dwóch państwowych przedszkoli, w jednym mam miejsce pewne ale średnio mi się tam podoba i mam nadzieję, że dostanę się jednak do tego fajniejszego. No chyba, że wiosną Nataniel polubi jednak Dzwoneczek, zobaczymy.
Zrezygnowaliśmy z baletu, w zamian chce chodzić z Natkiem na takie ogólne zajęcia taneczno-ruchowe i może znów na Yamahe.

Poza tym umówilam się z koleżanką z osiedla i z jej synkiem na zabawę. Otwierają u nas na osiedlu A-kuku więc fajnei się składa, że akurat teraz gdy szukamy miejsc do zabawy są nowe i to na moim osiedlu.
Zagadam też do sąsiadki bo miałyśmy się spotkać ale ona gdzieś wyjechała.
No to chyba póki co tyle u nas zmian, myślę, że na plus.



Święta były miłe i spokojne 2010-01-31 17:45:15

Bardzo spokojne, leniwe i rodzinne.
Przynaję, że chciałoby się by trwały i trwały. A nie czuje się tak każdego roku.
Dzięki sympatycznego Mikołajkowi były one jeszcze wyjątkowe.


Święta dla maluchów to przede wszystkim czas prezentów. Natek nei do końca jeszcze rozumie pojęcie świąt. Ale bardzo cieszył się z choinki, pomagał nawet chwile ubierać. Dostał także swoją własną do pokoju.
Mikołaj w tym roku pamiętał tylko o dzieciach, na szczęście był dla nich bardzo szczodry jak widać.

Lila z Maxem

Nataniel z tatą

Wigilie spędziliśmy u moich rodziców, atmosfera była wyjątkowo sympatyczna.
Na tą okazję specjalnie z siostrą na wyprzedaży zupełnie przypadkowo kupiłyśmy sobie po bluzeczce.
Ja i Lila (Kropka)

Później przyszliśmy na chwile do moich teściów gdzie Natek szukał kolejnego podarku. Oznajmił na wejściu, że to na pewno będzie coś ciekawego. No i było.

Kolejne dni to odwiedziny rodziców, spacer na cmentarz do naszych aniołków, sporo dobrego jedzenia, lenistwo czyli odpoczynek. 
Trzeba przyznać, że odpoczęliśmy, nie tylko my.
Natek doszedł do siebie, znów stał się radosny, na okrągło opowiada, dowcipkuje, jest pełen energii, radości, często się śmieje.
Zupełnie nie to dziecko, znów lubi się przytulać, cieszy się gdy wracam z pracy, chętnie zostaje u babci. Ogromna zmiana.

Sylwester zapowiadał się domowo pod kocem ale na szczęście udało nam się go spędzić z rodziną. A konkretnie u mojej chrzesnej, siostry mamy. Byli tam moi rodzice, brat taty z żoną i jeszcze jedna siostra mamy. Było fajnie.  Nataniel przespał popołudnie więc był wypoczęty i przywitał Nowy Rok razem z nami. Bawił się dobrze, oglądał petardy i przyjmował życzenia. Wróciliśmy do domu przed 3, młody imprezowicz już spał. Odsypiał imprezę do 10.  Razem ze mną. 
Ja z Mamą

A Nowy Rok spędziliśmy już tylko w trójke.  Typowo kanapowo.
To był naprawdę ciepło rodzinny fajny czas.

info: autor: alina
mail: elle@eranet.pl

miasto: Jastrzębie Zdrój

Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna.
dzieciaki:
»Nataniel
ur. 2006-11-08

» Leon-aniołek
ur. 2002-08-13

»Matylda-aniołek
ur. 1999-08-30

mój foto.dzieciak
K±piel luksusowa
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-04
subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: