Kolekcje 2009-10-18 22:50:49

Nataniel posiada już kilka własnych kolekcji. ;)
Najważniejsza z nich to kolekcja koparek. Są w niej koparki malutkie mieszczące się w dłoni i takie większe na których można usiąść. Nie pamiętam już jak to się stąło, że właśnie ta zabawka jest nr 1. W każdym razie odpowiedź na pytanie co chcesz na prezent, co ci kupić bo jadę na zakupy jest zawsze taka sama. ;)


Kolejna zabawkowa kolekcja to pieski. Mniejsze większe szczekające lub nie. Historia odchodzenia naszego psa została zapamiętana przez Natka ze szczegółami. Wie co się z nim działo, wie czemu.
Jego zabawki leżą w pokoju i co jakiś czas Chip jest wspominany.
Póki co ilość zwierząt w naszym domu i tak jest spora więc marzenia przedszkolaka pozostaną marzeniami.

Kolekcją specjalną są zwierzaki. Z tym, że połowa jest nasza połowa Nataniela.
Ale wszystkie praktycznie mieszkają u niego w pokoju. No przynajmniej sporo tam bywają.
Co widać.
Na stałe mieszkają tam 2 rybki i 2 myszki. Te  ostatnio są regularnie dokarmiane i głaskane przez młodego opiekuna. :)


Kolekcją specjalną o którą dbam ja są 3 aniołki. Jeden maleńki stojący i dwa wiszące, prezenty od przyjaciół. Właśnie zaczęłam Natkowi opowiadać o rodzeństwie. Rozumie już, że mieszkał u mnie w brzuszku, że pan doktor go wyciągnął. Co któreś usypianie opowiadam historie brzuszka od nowa, bardzo ją lubi.:)

A na koniec kolekcja zabawek. Proszę się nie przerażać, sporo część jest odziedziczona, sporo dostaliśmy, reszta to prezenty a najmniejsza część to nasze zakupy.

I najważniejsza osoba czyli wielbiciel koparek, pociągu Thomas i Lego.

Aktualnie przebywający w domu z powodu zapalenia ucha i gardła. Po tygodniowej kuracji antybiotykowej przechodzi 10-dniową kurację uodparniającą broncho vaxonem.
Mam nadzieję, że w końcu chorowanie będzie rzadzsze.
Pozdrawiamy serdecznie z naszego kącika:)

Przedszkolak 2009-10-04 22:43:27

Dnia 1 września mój skarb moje maleństwo zostało przedszkolakiem.
Wiedziałam, że będzie trudno ale, że aż tak to nie myślalam.
Pierwszy dzień był tak koszmarny, że zapamiętam go na zawsze. Wyciągnięte ręce Nataniela i płacz mamo mamo, trzymającą go panią i moje łzy w aucie. Ziółkowe valused były w użyciu cały dzień.
Odebrałam go zaraz po obiedzie, smutnego i zapłakanego. Przybiegł do mnie i spytał czemu go zostawiałam tutaj. Każdy kolejny dzień był ciut lepszy, płaczu mniej, ja przyjeżdzałam ciut później aż w końcu zaczęłam go regularnie odbierać o 15.
Kiedy już się sprawa trochę unormowała i przestał płakać rano przed wejściem na sale zaczął poplakiwać przy odbiorze. Tam są różne pory odbierania dzieci, zaczynają się od 14 więc Nataniel trochę się nakręca na smutno, że to jeszcze nie ja przychodzę.
I kiedy już wydawało się, że jest dobrze młody zachorował. Przesiedział w domu od czwartku do następnego piątku. I aklimatyzacja trochę się uwsteczniła. Wręcz do tego stopnia, że któregoś dnia rano Natek płakał już w domu. Trochę mnie to zaniepokoiło i spytałam panią czy coś się dzieje, powiedziała, że nie. On jest prawie najmłodszy w grupie i chyba najmniejszy, taka sierotka czasami jak go widzę na placu zabaw.
Miałam mnóstwo obaw, wątpliwości, rozterek czy ten mały chłopczyk poradzi sobie w totalnie nowym, obcym miejscu. Dlatego wręcz się ucieszyłam jak okazało się, że nie dostał się do przedszkola państwego i jest prawie na końcu listy rezerwowej.
Niestety moja Mama zaczęła się czuć coraz gorzej a przy Natku trzeba sił i energii. Mąż pojechał do przedszkola niepublicznego na końcu miasta i Nataniel został przyjęty.
Byliśmy potem razem na rozmowie, oglądaliśmy sale po sali, byliśmy na dwóch spotkaniach aklimatyzacyjnych.
Mimo tego nadal bałam się co będzie choć przekonywała mnie wychowawczyni Natka, jedna z właścicielek przedszkola. Wręcz się ucieszyłam, że ona ma grupę trzylatków. Fajnie mi się z nią rozmawiało, też jest kociarą i mieszka blok wyżej mnie.
W każdym razie po tym długim i trudnym miesiącu nadal trochę daleko jest do całkowitej aklimatyzacji młodego. Póki co nie przedłużam więc jego pobytu ponad te 6 godzin. Jest to trochę problem logistyczny bo odbieram Natka o 15, wiozę do Mamy, wracam do pracy na 2 godz i jadę po niego z powrotem ale nie mamy innego pomysłu.
Prosimy więc o kciuki by Nataniel czuł się tam dobrze, by te godziny nie były pełne smutku i tęsknoty ale zabawy i śmiechu.


info: autor: alina
mail: elle@eranet.pl

miasto: Jastrzębie Zdrój

Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna.
dzieciaki:
»Nataniel
ur. 2006-11-08

» Leon-aniołek
ur. 2002-08-13

»Matylda-aniołek
ur. 1999-08-30

mój foto.dzieciak
Wrzaskun w akcji
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-04
subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: