Wreszcie rodzinnie 2009-05-04 09:34:48

Tak, tak , a ja znów o zabieganiu. Bo ta rzeczywistość wymyka mi się spod kontroli na każdym kroku. Jednak mam mocne postanowienie podkładać jej nogę i na jakiś czas zatrzymywać. Zorganizowałam się już dzielnie popołudniowo. Nie będzie dodatkowych obowiązków. Będzie rodzinnie.
Weekend też udało nam się spędzić na błogim, rodzinnym lenistwie. Tego nam brakowało. Wyciszenia, bycia całą czwórką w jednym miejscu.
Szalony Kacper miał okazję do podlewania kwiatków, jeżdżenia na "hunodze", zabaw bez liku i niejednego bez powodu krzyku :)
Hubert- hmm chciałam ogromnie, żeby przede wszystkich się wyciszył, naprzytulał i przypomniał sobie jak bardzo jest ważny dla nas wszystkich. OStatnio coraz częściej przypomina najeżonego zwierzaka gotowego ugryźć bądź schować się w skorupkę. Stoję bezradna, analizuję, myśl wytężam i matkuje jak umiem. Ale przed nadwrażliwością nie uchronię.

Z życia wycięte:
Całkiem niedawno dziecię młodsze postanowiło sprawdzić ile w nim artystycznej krwi.
Kiedy ja rozstrzygałam życiowo-filozoficzne dylematy Hubertowe, KAcper biegał między pokojami parkując autka w sobie znanych zakamarkach. Któryś kurs jednak wydał mi się podejrzanie długi. Moja intuicja pokierowała mnie w stronę dużego pokoju. I co zobaczyłam:
Kacpra rysującego kredką, z wielkim rozmachem, jedyny wartościowy sztuki dzieł- obraz przepięknej urody. Ręce mi opadły, nogi się ugięły a z piersi wydarł się krzyk rozpaczy i niedowierzania. Nagadałam małemu Van Goghowi co wolno, a czego nie. Skruszony i zapłakany wykwilił:
- Wolno tylko na kaltecce, na kaltecce- i poszedł skruszony do swojego pokoju.

Jak powróciło w moim mózgu logiczne myślenie złapałam za gumkę, na szczęście udało mi się zamazać ślady dziecięcej interwencji. Wróciłam do Kacpra, chciałam berbecia przytulić za krzyk przeprosić i co zobaczyłam:
Kacpra malującego czarną świecową kredką całą ścianę w pokoju, ale było tego tyle, że ... nosz nauka poszła w las, a właściwie w ścianę. Oczywiście moja nerwowość znacznie wzrosła, obsztorcowałam go okrutnie, położyłam na łóżku i kazałam myśleć nad postępowaniem.
Hubert ogromnie chciał mi pomagać w czyszczeniu ściany. Powiedziałam, że bardziej pomoże mi zajmując czymś Kacpra, żeby za chwile znów nie okazało się, że mamy kolejną ścianę do czyszczenia. I wiecie co powiedziało dziecię starsze:
- KAcperku, może porysujemy?

o matko... dopiero to rozładowało atmosferę. Ścianę czyściłam dobrą godzinę. Dziś umiem się z tego śmiać, ale wtedy do śmiechu było mi jakby mniej
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Mama_Gosia
mail: mjsolarscy@wp.pl

miasto: Częstochowa

Ja uczę Was, Wy mnie. Cudownie jest odkrywać z Wami świat
dzieciaki:
»Hubert
ur. 2003-07-03

» Aniołek Oskar
ur. 2002-05-28

»Kacper
ur. 2007-04-09

mój foto.dzieciak
Perełkowe kr±gło¶ci
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-08


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: