Wzruszenie 2005-11-30 22:01:10

Mieliśmy dziś gości. Początkowo chowałeś się za mnie, aby było Cię widać jak najmniej, ale później coraz odważniej pokazywałeś swą żywotną naturę. Ku naszemu wzruszeniu i zaskoczeniu odsłoniłeś też tajniki weny twórczej.
Wcisnąłeś się między siedzące na kanapie osoby, otworzyłeś z przejęciem książkę i powiedziałeś odważnie:
- Siuchajcie, opowiem wam bajke o tlaktolku. Pewnego lazu był sobie tlaktolek któly uwielbiał jeździć. Koniec bajećki.

Owacje zbierałeś długo i z wielką radością.

Jeszcze dobrze nie ochłonęłam po tym odkryciu bajkowego gawędziarza a ty znów wprawiłeś mnie w osłupienie i łzę dumy. Podczas usypiania to ja albo tatuś zmawiamy Aniele Boży, a Ty posyłasz Aniołom całusy. DZiś niemal wykrzyczałeś na jednym wdechu do nieba radosne:
- Aniele Bozi stluziu Mój ty zawsie psi mnie stoj. Lano, wieciól, we dnie noci bądź mi ziawsie ku pomoci. Stsieś dusi, ciała mojego zaplowadź do Klólestwa Boziego i Oskalka nasiego, pa Aniołki ciuwajcie nad nami, nad tatusiem i mamunią, pa.

I co Aniele Boży? Też się wzruszyłeś?

Wywylacja 2005-11-24 15:13:15

Słoneczko!
Jesteś teraz u babci i mam nadzieję, że w objęciach Morfeusza regenerujesz swe siły. Dziś o 16tej idziemy na zabawę andrzejkową. Nie mogę się doczekać spotkania z Tobą. Od kilku dni żałośnie płaczesz, kiedy wychodzę do pracy, a ja potem przez cały dzień mam te Twoje łzy przed oczyma. Wiem, ostatnio spędzamy z sobą niewiele czasu, nawarstwiło się wiele spraw, zobowiązań i zajęć. Musimy to jakoś przetrwać. Mnie też jest z tym bardzo ciężko, ale czuję, że wkrótce to wszystko zmieni się ku dobremu. Jeszcze troszkę cierpliwości.
A poza tym już niedługo sobota i niedziele. Mam kilka planów rodzinnych i oby nic ich nie zburzyło, bo mogę się okazać nieobliczalną w reakcjach.
Sporo mamy za sobą popołudni spędzonych u lekarzy, sporo połkniętych pigułek "na zdrowie". Przyplątał się jakiś wirus, który mną tarmosił 5 tygodni, Tobą 2 i niestety nadal płata nam przeróżne psikusy. Ot, taka pora jakaś nieudana. Jak ja tęsknię za wiosną.

W tym tygodniu nogi zanieść mnie nawet musiały do lekarza, który na tym świecie zobaczył Cię jako pierwszy. Czekaliśmy grzecznie w kolejce, kiedy nagle zza drzwi dobiegło nas wyjątkowo donośne kichnięcie. Siedziałeś wtedy na szafce na buty, spojrzałeś na zebrany tłumek Pań, podniosłeś w górę palec wskazujący, niczym prorok i wykrzyknąłeś:
- Siuchajcie, siuchajcie, pan doktor zlobił psik!

Ten krótki, ale jakże udany występ skruszył lody ciszy i zrobiło się całkiem przyjemnie.

W gabinecie poczułeś się niemal jak u siebie, no w końcu bywałeś tam już jako Perełka. Wychodząc dałeś cześć elegancko i z troską powiedziałeś:
- Siuchaj, ty tu cioś maś.
- No mam, ugryzła mnie taka jedna- odpowiedział rozbawiony doktor.
A ty scenicznym szeptem dodałeś:
- Mamunia pan doktor ma zianiu.
Uśmiechnięty gospodarz:
- Fajny z Ciebie chłopak, przyjdziesz jeszcze do mnie?
- Psijde, psijde, cio ty na to?

No i jak ty Cię nie lubić?

Ostatnimi czasy masz w ogóle coraz więcej do powiedzenia, czasem chodzisz głośno się nad czymś zastanawiając. Albo biegasz jak szalony wyczyniając takie rzeczy, że włos na głowie mi się jeży. Niedawno wspiąłeś się na taboret, przewiesiłeś przez kanapę i jak dla mnie wystarczyło drgnięcie i poczułbyś boleśnie co to ziemskie przyciąganie:
- Mamuniu, ci to ci się podoba?
- Nie bardzo, uważam, ze to niebezpieczne.
- Mamuni, po plostu się uspokój i powiedz ci to ci się podoba.

Taaak.

Pewnej nocy śpimy razem, nagle dociera do mojego umysłu, że w łóżku dziwne poruszenie, w półmroku widzę, że siedzisz, masz szeroko otwarte i rozbawione oczy. Uśmiechasz się:
- Jem ciekolade, mniem mniam, pyśniutka.
I jak nagle siadłeś tak nagle się położyłeś i zasnąłeś

Z powodu chorowania oczywiście jak bumerang w tego typu okolicznościach powrócił problem niejedzenia. Chciałam jakoś podstępem jednak Cię nakarmić. Wyciągnęłam piernikowe foremki i z tostów powstały śniadaniowe dzwonki, serca, gwiazdy i koła.
Zajadałeś smacznie wołając "wywylacja mamuniu, wywylacja".

Wywylacyjnie jest spędzać z Tobą czas.

Zabawa 2005-11-04 22:46:20

Miłe sa takie domowe igraszki i czas, który mogę poświęcić tylko Tobie. Szkoda, że odbywa się to wszystko w okolicznosciach zapalenia oskrzeli, dobrez że zapalenia mojego, nie Twojego.
Dzis miałeś doskonały Humor. Pewnie po ostatnim dniu na nie wyczerpałeś limit buntu przeciwko narzucanej rzeczywistości na jakiś czas.

Bardzo polubiłeś czytanie bajek o zwierzętach. Do niedawna owszem słuchałeś ale wierszyków, bo icągle nie mogłeś się doczekać co na następnej stronie a proza stanowczo za długo każe czekać na zaspokoajnie ciekawości. Najnowszy nabytek książkowy to Bajki Misia i Margolci. Nawet udało nam się wszystko pieknie tematycznie poskładać. Od jakiegoś czasu z radością obserwujesz dzieje bajkowego listonosza Pata, znalazłam więc bajkę o Listonoszu i krainie Zwierzolandii. Jak już ją poznaliśmy zaczęliśmy się bawić w listonosza korzystając z imieninowego prezentu- poczty lego.

Miś i Margolcia to przemiły pomysł. Bardzo lubisz też słuchać płyt zich piosenkami, często próbujesz nucić wybrane z nich. Wczoraj wzruszyłeś się tak mocno wyśpiewaną opowieścią o biedronce, która pogubiła kropki, że aż się popłakałeś.

Skoro już przebywalismy myślami w świecie przyrody postanowiłeś wspiąć się po mnie mówiąc , że wpsinasz się po drzewie. Podjełam więc wyzwanie, wyciągnęłam ręce i zaczełam się kołysać w rytm wiejącego wiatru. Przerwałeś wspinaczkę, spojrzałeś zdumiony i z wyrzutem połączonym z kpiną spytałeś:
- Mamuniu, myślś zie jesteś dziewem?
Czyżbym zbyt mocno popuściła wodze swej fantazji?

Lubię wieczorem przypominać sobie nasze rozmowy, Twój dźwięczny i pogodny głosik. Każdego dnia masz tyle do powiedzenia.

- Mamuniu tak mi psiklo, ja nie chce być sam, tak baldzio mi psiklo.
- Synku przecież nie jesteś sam.
- Jestem i baldzio mi psiklo i smutno.
- Dlaczego myślisz, że jesteś sam?
- Nie mam pojęcia, ale wiem, zie chce być z Tobą.


Wiesz też już doskonale jak zwabić mnie do siebie.Dzis miał Cię usypiać tatuś. Po kapieli zaczyna się ubieranie w piżamę, a Ty wołasz:
- Mamuniu, a nowa ksiaziećka, choć do mnie sibciutko i citaj.
Przeczytaliśmy sobie nowe wierszyki anielskie, które dostałeś od bardzo niezwykłego człowieka, ziemskiego Anioła Stróża naszej rodziny. Oczywiście przy okazji miałeś bardzo dużo do powiedzenia i nie przeoczyłeś obrazka, w których chłopiec oprócz anioł przy sobie miał w ręku samochodzik. Jednak zasypiając objołęś mnie rączkami i chyba 100 razy powiedziałeś
- Baldzio Cie kocham mauniu, taaaak moćno.
Syneczku ja też kocham Cię przeogromnie, każdego dnia pełniej i mocniej.
Niech przyśnią Ci się kolorowe, uśmiechnięte anioły, kochanie.

ajajajajaj 2005-11-02 20:48:28

Przechodzimy od jakiegoś czasu ponoć typowy bunt dwulatka. Hmmm. Bardzo staramy się obracać wiele sytuacji w żart i trzymać nerwy na wodzy wmawiając sobie, że to minie.
Sytuacje powszechne
Bawisz się słodko aż tu nagle płacz, łzy wielgachne i stwierdzenie:
- Ale ja nie moge sie bawić mamuniu, nie moge, nie moge.
Za chwile łzy mijają zabawa trwa.
Niewtajemniczeni gotowi byliby dzwonić po pogotowie wyciagając wnioski z natężenia tego nagłego napdau płaczu.

Ulubione kułka śniadaniowe. Pałaszowanie w pełni i to na dwie ręce, ale przed każdym kęsem muszą paść słowa:
- Ja nie chce kułeciek, ja nie chce.

Albo otwierasz drzwi do toalety, podchodzisz gdzie trzeba i wołąsz
- Ja nie chce siusiu
a co robisz?

Mam teorie na to co się dzieje. po prostu do tej pory wyjatkowo sporadycznie odmawiałeś czegokolwiek i żyłeś w zgodzie ze światem i ludźm, teraz postawnoiłeś nadrobić zaległości buntu przypisane dzieciństwu.

Czasem zapędzasz się sam w kozi róg. Na przykad dziś:
Czas wieczornego pluskanka.
Wzrok pada na wanne wypełnioną wodą i następuje paniczny bieg po mieszkaniu, szloch i pokrzykiwania:
- Ale ja nie moge kąpać, ale ja nie mogę...
POdsępem namawiam Cię nawybranie jakiegoś gakrnka, łychy i namawiam do grania w wannie na bębenku. Udaje się umieścić cię w wodzie. Ufff.
Zabawa w najlepsze i nagle atak, trzeba umyć spracowane dniem ciało:
- Ale ja nie moge być czysty, ale ja nie mogę.
Czas wyhodzenia:
- Ale ja nie moge wyjść, nie moge z wanny.
Płacz:
- Nie mogę, nie mogę, ojej, same plopblemy, same ploblemy, co ja telaz zlobie.

O kochany, a co my zrobimy jak to życie na nie nie minie?
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Mama_Gosia
mail: mjsolarscy@wp.pl

miasto: Częstochowa

Ja uczę Was, Wy mnie. Cudownie jest odkrywać z Wami świat
dzieciaki:
»Hubert
ur. 2003-07-03

» Aniołek Oskar
ur. 2002-05-28

»Kacper
ur. 2007-04-09

mój foto.dzieciak
Kalosznik
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-08


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: