Meteopatologia stosowana 2004-11-24 09:04:19

Meteopatologia stosowana

Założę się o pyszny deser, że gdyby dziś świeciło piękne słońce miałabym znacznie wyższa wartość samej siebie. Ale ono nie świeci. Za oknem huczy, świszczy i sypie śniegiem. Już za moment będę musiała stać się uczestnikiem tego pogodowego zamieszania wbrew mej woli.
Dlaczego pogoda, której nie sposób do końca przewidzieć, nad którą w żaden sposób nie da się zapanować rządzi moim wnętrzem. Ba, żeby tylko moim można by to jakoś przełknąć i cierpieć sobie po cichu. Ale mam wrażenie, że całe otoczenie przepełnione jest równie szalonymi emocjami jak ten wiatr, który sobie miejsca znaleźć nie może.
Ty też Huberciku wstałeś naburmuszony, chodziłeś po mieszkaniu w poszukiwaniu wczorajszego dnia. Jęczałeś, zawodziłeś i bardzo trudno było nam Cię rozweselić. W nocy byłeś niezwykle niespokojny. Nie ma się co dziwić, skoro z oknem uparcie coś jęczało. Postanowiłam utulić Cię do snu kładąc się obok, a potem wstać i nadrobić setki zaległości domowych i szkolnych. Jednak obudziłam się razem z Tobą i właściwie razem także powinnam pociągać w poszukiwaniu tego co wczorajsze. Czuję się tak jakby ktoś ukradł mi kilkanaście godzin. Przez pierwszą godzinę miałam totalny zamęt w głowie i łzy w oczach. Nieład w domu, zlewozmywaku ( zmywarka zasnęła śpiewając Ci kołysanki), klasówki znów nie sprawdzone ( już widzę te rozczarowane spojrzenia uczniów).
Resztkami sił emocjonalnych spakowałam Twój plecak, zapakowałam Cię w zimowe opakowano i wysłałam do dziadków. I już miałam usiąść rzewnie plącząc nad swym ciężkim losem, kiedy potknęłam się o Twoją książeczkę. Mechanicznie ją podniosłam. N niedaleko leżał samochodzik, potem klocek, butelka po soczku i wiele innych atrakcji. Jak pies Pawłowa reagowałam natychmiast skłonem i umieszczaniem ich w odpowiednich miejscach. Po kilkunastu minutach teren został opanowany. Potem włączył mi się program zmywanie i wspominając Twoje uśmiechy i tańce doprowadziłam do ładu kuchnię. Teraz kończę pić herbatkę i spisywać to co poranne. Wybiła godzina wyjścia. Słyszę wróble za oknem, widzę śnieg i mam wrażenie, że już tak strasznie nie wieje.
Jaka więc rada na to meteopatologiczne zachowanie: przeczekać, zająć myśli i uśmiechać się do dobrych wspomnień. Niech to będzie miły dzień wbrew temu co za oknem.

Podejrzana 2004-11-22 21:18:17

14:00

W piątek przyszła zima. Zrobiła to tak spektakularnie, że nie dało się jej nie zauważyć. Podczas lekcji obserwowałam za oknem najpierw ulewę, potem grad, któremu towarzyszyły grzmoty i błyskawice. Zwieńczeniem tego przedstawienia był obfity śnieg. Wszystko to stało się w ciągu 45 minut. O ile na początku martwiłam się brakiem parasolki, o tyle pod koniec myślałam gdzie tu jak najszybciej zdobyć buty zimowe dla Ciebie, szalik i ciepłe rękawiczki.
Początkowo byłam oburzona i wewnętrznie nie pogodzona z zaistniała sytuacją, ale im dłużej obserwuję rozradowane dzieci tym bardziej przekonuję się do tej białej szaty, w która wystroił się świat.
Jesteś dziś u babci. Zaraz po szkole pobiegłam po buty dla Ciebie, teraz nie mogę się doczekać przymiarki. A jak nie będą dobre? Szalik tez mam, nie mam za to rękawiczek i wiesz co, nie wiem czy w ogóle będę miała. Są tylko wielgachne. Uświadomiono mnie w 4 sklepach, że już za późno, kto potrzebował kupił. Ludzie, przecież zimę mamy od 4 dni!!! Czy to ja oszalałam czy cała reszta?
Nic to, i tak nie prędko chyba Ci się te akcesoria zimowe przydadzą bo dziś jedziemy do doktora Noniusza, jak go nazywasz. Nasze choróbsko niby już się skończyło, ale doczepiło się coś nowego. Moją główną podejrzaną jest ospa. Jest wysypka.

21:15

Uff. To były błędne pszlaki. Masz zainfekowane oskrzela, nadal leki, ale ospy nie masz. Miałeś za to wesolutki nastrój i aż żal, że teraz śpisz i w domu jest tak cicho.

Tęskniłam 2004-11-17 22:21:20

Jesteś chory, właściwie jesteśmy i to tym razem przeze mnie. Zaraziłam Cię anginą. Teraz już najgorsze za nami, jest coraz lepiej, al ekiedy chorujesz najchętniej nie wypuszczałbym Cię z rąk. Niestety nie mogłam pozwolić sobie na zwolnienie i normalnie chodzę do pracy, a Ty zostajesz u babci. Dziś było mi szczególnie trudno. Nie widziałam Cię przez cały dzień. Zaraz po lekcjach miałam Radę Pedagogiczną. Wróciłam dopiero po 20:00. Kiedyś mnie to wykończy emocjonalnie.
Tęskniłam za Tobą ogromnie. W wolnych chwilach pozwalałam sobie na wyobrażanie sobie co w danej chwili robisz. Uczenie to moja pasja ale coraz częściej mam ochotę na jakiś wolny zawód, pracę w domu. Nieustannie prześladuje mnie przekonanie, że coś stracę, przegapię, a przecież dzieciństwo jest chwilką.

Stumbrie w tomacie 2004-11-06 23:33:21


Znów uśmiecham się do wspomnień minionego dnia. Byłeś rozkoszny. Aż żal, że już śpisz. W ciągu dnia miałeś sporo wrażeń jak na tak młodego mężczyznę. Najpierw wielkie zakupy z tatą. W tym czasie ja rozpoczęłam szaleńczą gonitwę po mieszkaniu w celu wprowadzenia w nim ładu, czystości i przytulności. Korzystając z przypływu energii i dobrego samopoczucia w afekcie nie tylko wysprzątałam nasze cztery kąty, ale umyłam okna, zrobiłam ciasto, sałatkę i galaretki z niespodzianką.
Odmeldowaliście się, wypakowaliście zakupione przysmaki i pojechaliście na krótką, męską wycieczkę.
Ponieważ duma z powodu spełnienia obowiązków pani domu nie pozwalała mi spocząć na laurach postanowiłam wyprasować Twoje rzeczy.
Wróciliście po 12:00 i poszedłeś spać. Czytających pewnie nudzą takie dokładne opisy, ale dla nas to przełomowa wiadomość, gdyż dziś przestawiliśmy Ci porę spania i z dwóch drzemek zrobiliśmy jedną. Zobaczymy co z tego wyniknie.
Po południu dotarli do Ciebie imieninowi goście. Byłeś onieśmielony sytuacją.
Bardzo lubię przyglądać się z boku Twoim zabawom, próbom porozumienia się z innymi.

Każdy dzień przynosi coś nowego. Odczuwasz coraz większą potrzebę opowiadania tego co widzisz, przezywasz. Wychodzą z tego zabawne i wzruszające sytuacje.
Od tygodnia za pomocą min, słów i odgłosów paszczą opowiadasz o tym jak i dlaczego wystraszyłeś się konia. Najpierw wykrzywiasz dramatycznie twarz, aby pokazać "słuchającemu" swój strach przemieszany z zaskoczeniem, potem dodajesz odgłos paszczą i wtedy wiemy już, że przeraziłeś się głośnego parsknięcia konia, zaraz potem mówisz bełem.
Bałeś się? A ty uśmiechasz się i mówisz baba, dziadzia. Mniemam, że nie bałes się a tylko przestraszyłeś, ale na szczęście blisko była babcia z dziadkiem.

Nowością była też przedwczorajsza nocna pobudka. Zamiast płaczliwego błagania o picie usłyszałam "piłi, piłi" Bardzo mnie to rozczuliło.

Dziś od rana minowo-słownie opowiadałeś o tym jak babcia krzyczała, dziadek się bał i płakał. Ponieważ przy tym nie byliśmy postanowiliśmy zaczerpnąć wiadomości na ten temat u samego źródła. Źródło dziadek skwitował to jednym zdaniem. Ciekawe bajki będzie kiedyś pisał.
Hmm, ciekawe po kim odziedziczyłeś zdolność koloryzowania wydarzeń?

Teraz uśmiecham się nie tylko do wspomnień Twoich wybuchów radości, min, ale też do tańczenia na palcach, podskoków, obrotów pełnych gracji. Do całego szaleństwa jakie związane jest z Tobą.
Gdyby ktoś teraz wszedłby do naszej łazienki zobaczyłby przy lustrze kremy, szczoteczki do zębów, perfumy i słoik śliwek.
Każdy dzień jest równie zaskakujący jak te łazienkowe węgierki.
Od chwili przebudzenia jesteś w ciągłym ruchu, stale przenosisz jakieś przedmioty z miejsca a do miejsca b, tudzież gdzieś pomiędzy. Starasz się wykonywać kilka rzeczy jednocześnie. Chcesz obejrzeć ulubioną Mysię, po chwili podbiegasz do swojej półki z książeczkami i robisz ich przegląd. W międzyczasie przypominasz sobie o samochodach więc zaczynasz ich szukać. Po drodze przypomina Ci się, że zjadłbyś "kapke" lub coś "pici". Kiedy już biegniesz do pokoju słyszysz jakąś piosenkę więc zatrzymujesz się na chwilkę by wykonać obrót.
Ot taki z ciebie radosny człeczek, który spontanicznie przeżywa każdą chwilkę. I jak Cię za to nie całować i nie ściskać.

info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Mama_Gosia
mail: mjsolarscy@wp.pl

miasto: Częstochowa

Ja uczę Was, Wy mnie. Cudownie jest odkrywać z Wami świat
dzieciaki:
»Hubert
ur. 2003-07-03

» Aniołek Oskar
ur. 2002-05-28

»Kacper
ur. 2007-04-09

mój foto.dzieciak
Wspólne nasiadówki
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-08


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: