Hopaj siup 2005-04-24 19:19:41

Bardzo lubię swoją pracę, ale dni wolne od niej jeszcze bardziej odkąd jesteś z nami synku. Wiosna pobudza do życia i za ta ją przeogromnie lubię. Wreszcie dotarło do nas pogodne słońce i zachęciło do wędrówek. Ostatnie dni upłynęły pod znakiem sportów ekstremalnych. Zaczęło się od czwartkowego zakupy zjeżdżalni. Radość Twoja była tak spontaniczna i wielka, że i my nacieszyć się nią nie mogliśmy. Rano poprosiłeś o rozłożenie w pokoju namiotu co pozwoliło Ci przy odpowiednim ustawieniu wjeżdżać prosto pod jego dach. Piski, śmiechy wypełniały nasz dom. Ciekawe co będzie się działo jak rozstawimy to wszystko u babci na zielonej trawce?
Zachęcona ta nieokiełznaną spontanicznością chciałam Ci sprawić jeszcze jakąś niespodziankę. Przed lekcjami w piątek wybraliśmy się na zakupy. Tym razem naszym celem była piękna, kolorowa taczka z wielką łopatą i kilkoma drobiazgami.
Obserwowanie Twojej przejętej buzi, wielkich oczu pełnych szczęścia jest najpiękniejszą nagrodą jaką można sobie wymarzyć.
Babcia opowiadała, że popołudnie spędziłeś na zjeżdżaniu wożeniu piachu tudzież się w nowej taczce, tańcowaniu, śpiewaniu i uśmiechaniu się od ucha do ucha. Szkoda, że nie mogłam tego widzieć.
W sobotę wybraliśmy się całą trójką na spacer. Okazało się, że i tu dotarły wiosenne porządki. Zamontowano nowe huśtawki, karuzelę i wielką zakręcaną zjeżdżalnię. Jak ją zobaczyłam to miałam wielkiego stracha. Samo wejście po drobniutkich i stromych stopniach było Nielaba wyzwaniem. Pierwszy zjazd, ku Twojemu szczeremu oburzeniu odbyliśmy razem. Następnych dziesiąt wykonałeś już samodzielnie. Ja pomagałam z wchodzeniem po stopniach, tatuś łapał Cię na dole. Wciąż zadziwiasz mnie tym jak szybko robisz się samodzielny.
Kiedy już nieźle zakręciło Ci się w głowie postanowiłeś wypróbować motorek na sprężynie. Miłym akcentem kończącym ten spacer była jazda na kolorowej karuzeli wraz z bardzo ładną i sympatyczną dziewczynką.
Niedziela nam się niestety kończy, ale jest co wspominać.
Na przykład obiadowy dialog:
- Zobacz Huberciku, jemy wszyscy, siedzimy razem przy stole...
- Miluto - odpowiedziałeś z kokieteryjnym uśmiechem

Marszobieg przez Jasną Górę, szalone biegi na babciowym podwórku, jazdę taczką napędzaną rozentuzjazmowaną babcią, przytulanki z dziadkiem na huśtawce, budowanie garażu w osiedlowej piaskownicy z nowym kolegom, rowerek pożyczony od Sary, kolacja w namiocie. Oj będzie się do czego uśmiechać przez cały tydzień.

Umarł Król, niech żyje Król 2005-04-19 22:03:48

Umarł król, niech żyje król.
Dziwnie mi z tym co dzieje się wokół nas. Jeszcze nie umiem się cieszyć. Podczas Rady Pedagogicznej dotarła do nas wieść, że mamy papieża. Pobiegłyśmy wszystkie do Sali telewizyjnej i z zapartym tchem, ale i niedowierzaniem czekałyśmy na obwieszczenie światu tych symbolicznych słów otwierających zupełnie nowy etap w życiu Watykanu, Kościoła, świata. Kiedy zobaczyłam na balkonie nowego następcę Piotra czułam przerażające wręcz kołatanie w sercu, łzy zalały mi twarz.
Tak niedawno plac wypełniały miliony ludzi pogrążonych w smutku, rozpaczy , a teraz widać uśmiechnięte buzie, słychać okrzyki radości. Ale przecież taka jest kolej rzeczy.
Czegóż ja się spodziewałam? Przecież nie mogłam tam ujrzeć tego, którego nie ma już wśród nas. A jednak...Zrobiło mi się ogromnie tęskno za nim, zabolało, że nic już nie będzie takie samo.
Oczywiście czuję ulgę, że to właśnie ten człowiek. Wiem, że Jan Paweł II cieszy się z tego wyboru. Obecny już Benedykt XVI (ależ obco to brzmi) ujął mnie swoją homilią podczas pożegnania Karola Wojtyły, pięknie i ciepło mówił. Jego zdanie o oknie Boga, z którego nas błogosławi Ś.P. Jan Paweł II pozostanie w moim sercu pewnie na zawsze.
Ale czy będę umiała otworzyć się na niego, przeżywać w sobie Jego słowa tak jak poprzednika?
Czuję też spokój. Pewnie doczekamy się beatyfikacji Ojca Wielkiego. I muszę przyznać, że bardzo chciałam, aby to był właśnie ten człowiek. Ma w sobie jakiś płomyk miłości i ciepła no i pamiętajmy, że wielkie wsparcie w Niebie.
I jest tez mały akcencik, który tu odnotuję bo jestem z niego dumna. Otóż w 2002 roku kardynał Ratzinger był na Jasnej Górze i wtedy kochany synku Twój tatuś robił zdjęcia dla Biura Prasowego Jasnej Góry. A zatem był blisko tego, który jest teraz Ojcem Świętym. Można zobaczyć te zdjęci na stronie Biura

Biały Borek 2005-04-17 08:38:00

Klawiatura aż rwie się do tego, by napisać: za górami, za lasami... , ale to
nieprawda. Otóż za Olsztynem, w Biskupicach, tuż przy samej drodze, stoi sobie nie chatka mała tylko Stajnia Biały Borek. Gospodarzami są tam nasi blokowi sąsiedzi, których wreszcie odważyliśmy się odwiedzić. Byłeś początkowo nieco onieśmielony atmosferą, nieznanym otoczeniem i przestrzenią. Jednak po pierwszym łyku pysznego soku nabrałeś odwagi i zacząłeś odkrywać coraz to nowsze, ciekawsze elementy. W pogoni za unoszącym się w powietrzu cytrynkiem pomknąłeś przez podwórze pełne gościnnych stołów i ław, wozów. Przy okazji beztroskiego pląsu odkryłeś, że są tam też piękne konie, skalny murek idealnie nadający się do odważnych skoków ku temu co nowe.
Mnie jeszcze bardziej zaintrygowało wnętrze gospody. Przeogromnie uwielbiam przebywać w takich miejscach. Jest tam pianino, kominek, stary, podświetlany kredens i mnóstwo ciekawych rzeczy na ścianach. Są to zmienne ekspozycje. Nam udało się trafić na akwarele aniołów i samolotów. Oczywiście bardziej przykuły moją uwagę istoty pozaziemskie, tak bardzo bliskie mojemu sercu.
Będąc w tym miejscu ma się wrażenie, jakby znało się je od lat, jakby było częścią ciebie samego. Dziwne to, ale oczywiście przemiłe.
Znów uśmiecham się do wspomnień z wczorajszego dnia, kiedy przywołuję obraz Twoich minek, tańców i podskoków.
Jak ja lubię wiosnę i czas rodzinnie spędzony w ciekawym miejscu.

Czuwanie przy grobie 2005-04-04 14:35:26

Spisuję dla Ciebie to co dzieje się we mnie i wokół nas. W ostatnich dniach przeszłam, jak każdy, wiele skrajnych emocji. Zostałam przeprowadzona przez most od brzegu niedowierzania, zaskoczenia, rozpaczy do brzegu podziękowania i jedności. Niezwykły Człowiek, który był świadkiem nadziei przekroczył jej próg wstępując do Stwórcy, by tam doznać wiecznej szczęśliwości. Nie pamiętam czasu, w którym nie był papieżem. Od czwartego roku życia moje serce czuło i wiedziało, że jest Ktoś, kto prowadzi nas ku niepojętej tajemnicy miłości. Przechodziłam etapy dziecięcej ciekawości, młodzieńczej spontanicznej radości i chyba już w miarę dojrzałej zadumy i fascynacji mądrością wypływającą z każdego słowa, gestu i spojrzenia. Jako częstochowianka niejeden raz mogłam być blisko, przezywać głęboko obecność Jana Pawła II. Pamiętam balkon kurii i Jego młodą sylwetkę pełną uśmiechu, schody prowadzące do jasnogórskiego ołtarza i morze ludzi z całego świata, papa mobile przejeżdżające z radosnym Człowiekiem rozsyłającym błogosławieństwa do mas zgromadzonych wzdłuż Alei N.M.P. Widzę Papież schorowanego, pogrążonego w zadumie, modlącego się przed obliczem Cudownego Wizerunku. Jego głos nadal słyszę. Poszukuję słów, które wskażą Drogę. Odczuwam w tej chwili nieustająca potrzebę obcowania z Tym co mówił, pisał.
Świadomość Jego odchodzenia zastała mnie w Częstochowie i sprowokowała do łez strachu, rozczarowania tym, że nie zdążysz go zapamiętać, poznać Synku. Zrozumienie, że nadchodzą czasy bez Niego. Wiadomość o tym, że Pan Go przyjął do siebie dotarła do mnie w Krakowie. Dzięki dojrzałości osób, z którymi wtedy przebywałam mogłam w tym wyjątkowym czasie dokonać próby zobaczenia niewidzialnego, w symbolicznym krakowskim oknie, uczestniczyć w Eucharystii pod przewodnictwem kardynała Macharskiego, który swym ciepłem i dojrzałością pomógł mądrze przetrwać czas smutku i żałoby.
Będę się modliła o mądrość dla siebie w przeżywaniu tego, co nastąpi. O umiejętność przekazywania Ci synku czegoś więcej niż encyklopedyczne dane na jego temat. Wiem, ze to co zapisane między wierszami jest trudne do opowiedzenia, ale będę się bardzo starała, abyś zrozumiał co niezwykłego tkwiło w Jego osobowości, sercu, słowie. I nie chodzi tu o ilość lat, pielgrzymek, uściśniętych dłoni i napisanych książek. Chodzi tu o to, co trudno wyrazić słowem.
Oby mi się to choć w części udało.
Uświadomiliśmy sobie z Tatusiem jak niesamowitego znaczenia, w przeciągu kilku godzin, nabrało posiadanie błogosławieństwa z Jego podpisem udzielonego z okazji naszego ślubu. Nasza rodzina otrzymała Jego Tak, teraz czas złożyć Nasze Tak w Jego ręce.
Póki żył mógł wskazywać sposoby kroczenia ku Zbawieniu, teraz czuwając nad nami będzie mógł sprawdzić czy zapamiętaliśmy to, co nam przekazał. Czas zdać egzamin z chrześcijaństwa, człowieczeństwa, rodzicielstwa.
Znalazłam w poezji Karola Wojtyły takie słowa:

Wigilia Wielkanocna 1966

Jest taka Noc, gdy czuwając prze Twoim grobie, najbardziej jesteśmy Kościołem-
Jest to noc walki, jaką toczy w nas rozpacz z nadzieją:
Ta walka wciąż się nakłada na wszystkie walki dziejów,
Napełnia je wszystkie w głąb
(wszystkie one- czy tracą swój sens? Czy go wtedy właśnie zyskują?).

Ten Nocy obrzęd ziemi dosięga swego początku.
Tysiąc lat jest jak jedna Noc. Noc czuwania przy Twoim grobie



Odkąd Go nie ma na tej ziemi, słowa nabierają niezwykłego znaczenia. W czasie, kiedy w naszych sercach toczy się walka między rozpaczą a nadzieją stajemy się Kościołem jak nigdy przedtem. Pogrążeni w Nocy- rozpaczy i łzach- czuwamy przy Jego grobie.
Trwa tydzień żałoby narodowej. Wielu obcych ludzi stało się sobie bliskich poprzez to nad grobem czuwaniem. Oby to w nas przetrwało do końca naszych dni, obym w chwili swego odchodzenia umiała pamiętać jak odchodził Ojciec Święty.
Jak myślisz- czy jest teraz na jakieś pasjonującej pogawędce czy też ciągle jeszcze żegna się z nami będąc tam gdzie choćby dwóch zebrało się w Imieniu Boga?
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Mama_Gosia
mail: mjsolarscy@wp.pl

miasto: Częstochowa

Ja uczę Was, Wy mnie. Cudownie jest odkrywać z Wami świat
dzieciaki:
»Hubert
ur. 2003-07-03

» Aniołek Oskar
ur. 2002-05-28

»Kacper
ur. 2007-04-09

mój foto.dzieciak
Raczek morski
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-08


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: