Poszczepienni 2005-03-29 16:26:37

RAdość i ulga głęboka mnie wypełniają. Mamy dziś za sobą potrójne szczepienie przypominające. Kolejne przygody ze strzykawką za 3 lata. Jak ja się cieszę. Byłeś dziś przeogromnie dzielny.RAno wytłumaczyłam Ci w jakim celu wybierzemy się do przychodni. Chodziłes potem po mieszkaniu, pokazywałeś rączkę i mówiłeś kuj kuj, acha. Potem miałam wyrzuty sumienia bo obwieściłam Ci tę nowinę z samego rana a okazało się, że pani doktor przyjmuje dopiero od 14:30. Może niepotrzebnie cały dzień to przeżywałeś. Ale tłumaczyłam Ci, że jest to potrzebne, trwa chwilkę, a co najważniejsze zaraz potem wracamy do domku. JAk obudziłeś się o 13:00 od razu powiedziałeś kuj, kuj. Zaproponowaliśmy Ci spacer, ale od razu zapytałeś też o szczepienie. Na szczęście przed blokiem działy się rzeczy wielkie. Panowie łatali dziury na drodze. Był walec. Stałeś na chodniku jak zaczarowany i oglądałeś co robi komentując obficie każdy jego ruch. Stwierdzam, że to jest interesujące nie tylko dla dzieci. Po prostu tylko małoletni mają czas na obserwację. Mnie dziś też wciągnęło.
Przychodnia jest już wspomnieniem. Tylko prezz chwilkę miałeś grymas na twarzy, ale ani jedna łza nie spadła. Pierwszy raz tak mężnie podszedłeś do sprawy Mój Ty dzielny Synu.

Olaboga, co się dzieje? 2005-03-25 16:07:10

POranek zaczęłam potłuczeniem filiżanki pomalowanej dla kogoś. Przełknełam to w miarę dzielnie szybko ocierając łzę. Po godzinie postanowiłam popatrzeć raz jeszcze ta odpadnięte ucho i posprzatać nieco. Po chwili usłyszałam znajomy już dźwięk- tym razem potłukłam w drobny mak spodek od drugiej filiżanki, również przygotowanej dla kogoś. Przed chwilką wzięłam się za wycieranie kurzu- potłukłam szkło z dekoracją świąteczną i drobniusieńkim zielonym piaskiem. Jest wszędzie.
Chce mi się płakać. Niezły ze mnie słoń w składzie porcelany. A do końca dnia jeszcze daleko.
Co się dzieje?

Tidit 2005-03-24 16:06:38

Busem miasta jedziamy ciapcia nową.

Z takim zdaniem rozpoczęliśmy dziś wyjątkową podróż, do której sprowokowała nas wiosna.
W Twojej garderobie odkryliśmy kilka sztuk czapek owszem wiosennych lecz stanowczo za małych. Jedyna pasująca to zimowa, cieplusia i już kompletnie nieprzydatna. Zapadła krótka i jedyna na tę okoliczność z możliwych decyzja- jedziemy na zakupy.
Postanowiłam wykorzystać to, że mam już wolne i dużo czasu dla Ciebie. Wybraliśmy się autobusem. To była pierwsza Twoja autobusowa wycieczka. Już dawno nie widziałam u Ciebie takiej zdumionej miny. żałuję, że nie mieliśmy z sobą kogoś, kto utrwaliłby to wszystko na zdjęciach. Trzymałeś się mamusiowych rąk kurczowo i rozglądałeś podejrzliwie. Mocno ściskałeś w rękach dwa autka, bez których się nigdzie nie ruszasz.
Czapki kupiliśmy dwie, wyglądasz w nich uroczo.
Potem weszliśmy do księgarni, gdzie sam wybrałeś sobie książkę. Podszedłeś do Pani przy kasie i powiedziałeś
- Tom posie.
Biedna kobieta wiele czasu na sprawdzenie numeru artykułu nie miała bo owszem z uśmiechem, ale i stanowczo powiedziałeś
- Juś.
I zabrałeś jej książkę kiwając głową- co oznacza- dziękuję.
I wtedy uśmiechnąłeś się najszerzej jak tylko to możliwe.
Aby przedłużyć nasza wycieczkę wsiedliśmy w tramwaj- też pierwszy raz- i pojechaliśmy do tatusia do pracy. Opowiedziałeś mu dzielnie jak dotarłeś na miejsce. Potowarzyszyliśmy mu troszkę i wróciliśmy do domu. Oczywiście autobusem. Po drodze cały czas wołałeś
- O rumba, bus, jedziamy, tidit!
Emocji było tyle, że jak przekroczyłeś próg mieszkania od razu poczułeś się głodny i mocno zmęczony. Kiedy zobaczyłeś, że podgrzewem zupę od razu wskoczyłeś do fotelika i czekałeś z łyżką w dłoni na jedzenie.
Po połknięciu obiadu w mgnieniu oka przeniosłeś się do łóżeczka i szybciutko zasnąłeś.
I nadal słodko śpisz. Ciekawe co Ci się śni?

Porankowo 2005-03-23 08:19:25

Nie zapomnę widoku Twojej zaspanej buzi. Dotuptałeś na bosych nóziach, spojrzałeś filuternie na mnie a na pytanie zabarwione niedowierzaniem
- Już wstałeś?
odpowiedziałeś
- Tudno

Dziś też mamy za sobą kolejną przebudzankę świtem bladym czyli o 5:00, kiedy większość ludzi małych i dużych jeszcze słodko śpi. Choć trudno mi wtedy otworzyć oczy to jednak muszę się przd samą sobą przyznać, że bardzo lubię jak przychodzisz do mnie i się we mnie wtulasz. Te poranne murlanki przytulanki wspominam potem w wtrudnych chwilach dnia, a reszta staje się piękniejsza.

Wyścig nocnikowych szczurów 2005-03-17 12:52:19

Dziś rano złapałam Cię z pieluchą w nogawce piżamki. Okazało się, że nie tylko nogawka posiada niespodziewaną zawartość. Sytuacja wymagała szybkiej reakcji obojga rodziców. Zostałeś błyskawicznie umieszczony w wannie i rozbrojony. Zaskoczony spojrzałeś na nogi, a kiedy uświadomiłeś sobie co się stało wykrzyknąłeś wdzięcznie
- O kucze!

Wyścig szczurów nocnikowych trwa. Minął czas pytania- jeszcze na cycu? Teraz wszyscy pytają czy na nocniku. Ciekawe o co będą pytać potem? Oczywiście, że podejmowaliśmy pierwsze nieśmiałe próby. Niektóre nawet zakończone sukcesem. Nie wywołuje to jednak w tobie zbyt wielkiego entuzjazmu. Kupiliśmy nocnik, okazało się, że mimo szczupłej budowy jakbyś nie usiadł zawsze kończysz akcję ochlapany. Postanowiliśmy więc kupić deskę. Kilka razy i owszem się skusiłeś w ramach eksperymentalnych. Największą zaletą tejże metody była możliwość wyrolowania- nie rodziców na szczęście- ale papieru toaletowego.
Tak więc teoretycznie i owszem jesteś w pełni uświadomionym młodzieńcem. Potrafisz na sucho zademonstrować instruktażowo jak należy korzystać zarówno z deski jak i nocnika, ale na tym koniec. Praktyka jakoś w parze nie idzie.
Ale uświadomiłam sobie, ze na pytanie czy moje dziecko korzysta z nocnika stanowczo mogę powiedzieć TAK.
Przecież korzystasz. Ostatnio z pasją zakładasz go na głowę.
Czasem chowasz w nim samochody. Siadasz na nim by w spokoju obejrzeć bajkę.
Czy więc się martwię. Przecież korzystamy z nocnika!


Grunt to rodzinka 2005-03-16 18:13:07

No siedzę sobie po prostu i duma mnie rozpiera.
Dzień zaczął się nie najciekawiej. Ból głowy, małe oczka i totalna niechęć do wyjścia gdziekolwiek musiały zostać przezwyciężone wrodzonym poczuciem przyzwoitości i obowiązku. Choć zwykle miewam lekcje od 9:35 tym razem musiałam się stawić przed gabinetem s. Dyrektor w celu omówienia moich lekcji, które w poniedziałek hospitowała. Dotarłam punktualnie i dzielnie czekałam. Minęło 20 minut, a ja ciągle dekorowałam korytarz swą zirytowaną postacią. Okazało się, ze władza w tym czasie hospitowała pewnego nieszczęśnika. A zatem byłam w szkole kompletnie niepotrzebnie o dwie godziny za wcześnie. W domu został stos klasówek do sprawdzania, bo w pośpiechu ich nie spakowałam.
Na szczęście zwalczyłam w nocy zakusy szybkiego zaśnięcia i dla dwóch klas sprawdziany miałam.
W głowie kotłowało się wiele myśli. Wczorajsza wizyta stomatologiczna, podczas której dowiedziałam się że w najbliższym czasie stracę majątek, którego nie mam. Ból zębów i głowy, który utrudnia racjonalne myślenie. Świadomość nieładu jaki czeka na mnie w domu. Plucha za oknem, która potęguje uczcie przygnębienia.
Dyrektorka umówiła się ze mną na przerwie obiadowej, ale tez nie dotarła na spotkanie. Być może spotkamy się jutro.
Lekcje się skończyły, kółko teatralne też. Nacisnęłam czapę na głowę i dziarsko wyruszyłam do domu. Wpadłam jak szalona i nagle poczułam, że mam w sobie jeszcze nieco chęci walki. W ciągu godziny sprzątnęłam całe mieszkanko, przygotowałam obiad i pobudziłam załadowana pralkę do działania.
I dlatego siedzę teraz taka dumna z siebie.
Wróciłeś z tatusiem od babci zadowolony, uśmiechnięty. Bardzo lubię Cię przytulać i się odtęskniać. Na szczęście Ty tez to lubisz.
Teraz odtęskniasz się z tatusiem oglądając Króla Lwa III- to chwilowo Twoja ulubiona bajka.
No po prostu czuję, że Was kocham i na tym dziś postanawiam się skoncentrować.

Mama Gosia 2005-03-09 07:23:38

Od wczoraj łączysz imiona z rodzinnymi funkcjami. Pięknie mówisz dziadzio Lucio, tatuś Jajek, Mama Gosia- tu oczywiście rozpływam się cała w zachwycie i wzruszeniu. Najtrudniej wypowiedzieć Ci imię babci, ale i do Teresy dojdziemy. Jesteś małym promyczkiem, który już przed 6:00 rano rozdaje słodkie całusy i stanowczo woła mamo, tatuś choć! Potrafisz podbijać zaspane serca przytulankami, buziaczkami i czarowaniem połączonym z trzepotem rzęs.
Potrzebuję chyba kilku lekcji Twoje zapału i gotowości. Ty się nie wybudzasz z objęć Morfeusza, Ty się jemu wyrywasz. Nie jeden raz przyglądałam Ci się, kiedy głęboko spałeś i widziałam jak nagle siadasz, otwierasz oczy, zeskakujesz z tapczanu i wołasz pogodnie choć!

A mnie się nic nie chce. Właściwie to jest jedna rzecz, na która mam przeogromna ochotę. Marzy mi się piżamowy dzień, pełen lenistwa, z zimą szaro burą jedynie za oknem, z zabawami i pogaduszkami z Tobą właśnie. I żeby nikt nic od nas nie chciał, żeby z półek nie spoglądały na mnie klasówki czekające na komentarze. I chciałabym, abym przestała być taka potwornie senna.
Przyznam się szczerze, że chciałam się przygotować na spotkanie wiosny. Zaszalałam i przeprowadziłam na Sabie dietę 13-sto dniową. Było to wyjątkowo dziwne przeżycie. Nie było tam tęsknoty za jedzeniem, ale za smakiem. Nie było burczenia w brzuchu, ale totalne osłabienie. Schudłam, przyznaję, ale jakoś nie umiem się z tego cieszyć. Po raz kolejny stwierdzam, ze diety nie dla mnie. Czuć się dobrze muszę wewnątrz.
Teraz czuję się jak polarny miś, którego ciągle ktoś natarczywie wyrywa ze snu. Funkcjonuję jedynie do południa. Potem myślę już tylko o tym za ile godzin będę mogła położyć się w ciepłym łóżeczku i zasnąć.
Dopada mnie najzwyklejszy kobiecy dołek pozimowy w trakcie zimy. Czuję się niezgrabna, brzydka i średnio przydatna do czegokolwiek. No po prostu nic mi się nie chce. Gdzie się zgubił mój zapał i chęć do walki z każdym dniem?
Lepiej żeby się szybko odnalazł bo się psychicznie wykończę. Zjedzą mnie wyrzuty sumienia.
Z podziwem obserwuje Twój optymizm, wsłuchuję się w słowa, których wymawiasz już niesamowitą ilość. Każdego dnia zaskakujesz nas czymś nowym i wytrwale wyciskasz z nas łzy dumy.
Właśnie zawołałeś Gosia, a za oknem zaświeciło słońce.
Szkoda tylko, że za chwilkę pojedziesz do babci a ja skończę swoje zajęcie bez Ciebie dopiero o 19:00. Ach, ech i buuu.


PS Dziękuję moim mężczyznom za piękny tulipanowy bukiet!
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Mama_Gosia
mail: mjsolarscy@wp.pl

miasto: Częstochowa

Ja uczę Was, Wy mnie. Cudownie jest odkrywać z Wami świat
dzieciaki:
»Hubert
ur. 2003-07-03

» Aniołek Oskar
ur. 2002-05-28

»Kacper
ur. 2007-04-09

mój foto.dzieciak
urokliwiec
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-08


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: