Podziwiam 2005-08-13 21:32:36

- Huberciuku, dał Ci tatuś tościka?
- Nie smakuje mi tościk, smakuje mi ciastećko.

Tak, słodki z Ciebie syn i coraz bardziej samodzielny. Nagle sam zacząłeś się rozbierać, sam jesz, bawisz się mówiąc coś do samochodów. Ale na szczęście nadal podbiegasz do mnie spontanicznie i prosisz o przytulenie.

Aby sprowokować lato do przypomnienia sobie jak powinno być ciepło od czasu do czasu wybieramy się na lody. Wczoraj skonsumowałeś ze smakiem całego loda i chciałeś wracać po następny do sklepu. Starałam Ci się ten pomysł wybić z głowy. Byliśmy już w progu mieszkania, szedłeś za mną, poszłam do kuchni zostawić zakupy wróciłam po Ciebie i tu zastała mnie niespodzianka. Zobaczyłam Twoje pięty znikające za drzwiami klatki wyjściowej. Zaciekawiona Twoją odwagą i niecodziennym zjawiskiem zabawiłam się w detektywa. Najpierw małymi kroczkami a potem całkiem już śmiało poszedłeś w stronę…lodów. Złapałam Cię za blokiem. No mój drogi, ja rozumiem usamodzielnianie się, ale może nie w tak szybkim tempie. Chyba przygotowywałeś się do akcji od jakiegoś czasu, bo przez trzy dni cos pod nosem szeptałeś że masz pieniążki na duzią polcje lodów.

Wciąż nacieszyć się nie mogę Twoim rozgadaniem. Nie przestajesz nas zaskakiwać i prowokować do śmiechu.

Siedzimy przy stole razem z dziadziusiem. Zaczynasz stukać rytmicznie w stół. Dziadziuś pyta:
Grasz na trąbce?
- Nie.
- Na skrzypcach?
-Nie.
- Na pianinie?
- Nie.
- To na czym ty grasz?
- Na stole.

Mamy też nowego bajkowego bzika- Bob Budowniczy- ten zawsze da radę. Od kilku dni opowiadasz wszystkim, że jak spadnie śnieg to Mikołaj przyniesie Ci w prezencie Boba i kopalkę.


Kiedy zapisuję to wszystko Częstochowa rozbrzmiewa pieśniami pełnymi bożej miłości.
Coraz więcej utrudzonych drogą pielgrzymów dociera przed jasnogórski szczyt ze łzami w oczach i ukojeniem w sercu. Poczułam w tym roku tęsknotę za tymi wędrówkami, poszukiwaniami Boga w sobie, zmaganiami ze słabościami. Może za rok…
Póki co wychodzimy witać tych, którzy się odważyli, spodobało Ci się machanie, posyłanie całusów i wręczanie kwiatów.
Wczoraj byliśmy w Św. Annie, gdzie dotarła 294 Piesza Pielgrzymka Warszawska. Najwięcej entuzjazmu wywołała w Tobie rozśpiewana grupa z bębnem. Wśród tych tysięcy rozmodlonych ludzi jest też Twoja babcia. Pomagałeś w rozbijaniu namiotu i próbowałeś się wprosić do kilku sąsiednich. Widać, że ducha pielgrzymkowego poczuł byś bardzo szybko i z wielką ochotą.
Dziś spędziliśmy kilka godzin na tych rozśpiewanych szlakach. Śpiewałeś, biłeś brawo, machałeś, wysyłałeś całusy tym, którzy bez względu na psikusy aury śmiało szli przed siebie. My też dołączyliśmy na jednym odcinku do grupy 1, w której kilka lat temu poznaliśmy się : ja i Twój tatuś. Ach wróciło troszkę wspomnień.
Zaskoczyliśmy też pewną grupę 17stek i nieco poprzeszkadzaliśmy im w błogim odpoczywaniu na postoju.
Zauważyłam, że bardzo dobrze się czujesz w tłumie ludzi, dostajesz skrzydeł.
Teraz jesteś razem z tatą w Mstowie, gdzie dziś PP Warszawska nocuje.
Jutro dzień powitań.
Może pogoda pozwoli nam przejść kilka kilometrów.





Cogito ergo .. 2005-08-08 09:51:18

Jestem w jakimś przedziwnym punkcie życia.
Już od jakiegoś czasu staram się ubrać to w słowa, ale nie mogę. Potrzebuję i nie mogę.
Nie wiem skąd przyszło, kiedy sobie pójdzie i czego ode mnie chce to, co siedzi w mojej głowie. Wiem, że mi z tym nie najlepiej.
Zaczynam chować się w sobie.
Nie rozumiem, dlaczego właśnie teraz.
Mam wakacje, męża, którego kocham i Ciebie. Przecież powinnam mieć siłę, która góry przenosi.
Nie mam jej.
Zgubiłam też swój wrodzony entuzjazm.
Przyglądam się temu jak rośniesz, jak się zmieniasz. Widzę jak niewiele zależy ode mnie, jak bardzo jesteś oddzielny, choć z nas zrodzony.
Mamy teraz mnóstwo czasu na przytulanie, spacery, czytanie książek, oglądanie bajek i coraz ciekawsze rozmowy. Mówisz bardzo dużo i pięknie. Wzruszają mnie wszystkie Twoje:
- Nie, dziękuję.
- Tak, z psijemnością.
- Mamusiu wyglądaś ślićnie, wśpaniale.

Każde Twoje
- Kocham Cię mamuniu jest dla mnie słonecznym promykiem.
Bardzo lubię skradać się po cichutku i słuchać jak rozmawiasz z zabawkami, jak bawisz się samochodami, na których punkcie masz ogromniastego bzika.
Zaskakuje mnie Twoja wyobraźnia, umiejętność obserwacji świata, ludzi, pamięć, która wyławia sytuacje sprzed prawie roku i wykorzystuje do przeróżnych opowieści.

To wszystko sprawia, że czuję się szczęśliwa.

Mimo to jednak przewrotnie czuję się wypalona, zagubiona i przytłamszona.
Może to najzwyklejsze, najpospolitsze zmęczenie ciała. Oby. Wie jednak, że mojej głowie pozawijały się przedziwne i trudne sprawy, które ostatkami sił trzymam jeszcze w sobie. Nadal nie umiem wybuchnąć, wykrzyczeć ich, wypowiedzieć im wojny.


Gdyby nie było we mnie miłości, nie byłoby i mnie.

Może mój stan wynika z egoizmu, za dużo w tym wszystkim myślenia o sobie, może właśnie trzeba zapomnieć o tym co ja, moje. I wreszcie bez lęku oddać się spontanicznie temu, co wpisane w rolę żony, matki?
A jeśli to jest moment znalezienia w tym wszystkim siebie. Zawalczenia o swoje minuty w planie dnia pozbawione świadków.
To, co ja tu wypisuję chyba nie jest ani zrozumiałe, ani normalne.

Wrócisz niedługo od babci, przytulisz się i siła wróci. Mam nadzieję.







Posie Państwa 2005-08-02 22:43:33

Posie Państwa oto miś
Miś jest badzio gziećny dziś
cheeeetnie Państwu łape poda
Nie chce podać? MMMM to koda.

Ot, tak własnie slodko i spontanicznie zaskoczyłeś nas deklamacją wierszyka dwa dni temu. Jeszcze łzy wzruszenia nie obeschły, a ty dodałeś niemal na jednym wdechu:

Papuśko, papuśko powiedz mi coś na uśko
Nic nie powim boś ty plotkaś
powtuziś kaźdemu kogo potkaś.

To nie koniec nowości w naszym życiu.
Po powrocie z urlopu wreszcie postanowiłes pożegnać się z pampersami. Nie mamy jeszcze odwagi wypróbowywać tych umiejętności nocą, ale w dzień jesteś już dorosłym facecikiem.

Nadal budujesz zdania- tasiemce, buzia niemal Ci się nie zamyka. Postaram się wkrótce opisać nasz pozadomowy wypoczynek.

Pojawiają się takżde dociekliwe i podchwytliwe pytania.
Wczoraj:
-Babusiu dlaciego maluś nazywa się?
- Bo maluszek jest małym samochodem.
- Babusiu a dlaciego peziocik?

Wieczorem:
- Mamusiu jak nazywa się dlaciego?
Chwila namysłu i nagle eureka!
- Bambo kochanie.
- Noo tak!

Na szczęście w porę przypomniałam sobie, że rano uczylismy się wierszyka J. Brzechwy:
Ten słoń nazywa się Bombi,
ma trąbe lecz na niej nie trąbi.
Dlaczego nie bądź ciekawy,
To jego prywatne sprawy.

Wierszyk ten skłonił Cię podstępny młodzieńcze do dialogowej psoty następnego dnia:
- Mamusiu dlaciego malus nazywa się?
- Bo jest...
- Dlaciego? Nie bądź ciekawy, to jego prywatne sprawy.
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Mama_Gosia
mail: mjsolarscy@wp.pl

miasto: Częstochowa

Ja uczę Was, Wy mnie. Cudownie jest odkrywać z Wami świat
dzieciaki:
»Hubert
ur. 2003-07-03

» Aniołek Oskar
ur. 2002-05-28

»Kacper
ur. 2007-04-09

mój foto.dzieciak
W ¯egociñskim raju
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-08


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: