Hurrra 2004-09-17 16:25:47

Kochany, nie wiem czy nie kieruję Twych ścieżek ku wybiegom dla modeli. Oczywiście to niewinny żarcik. Mam swoje ulubione wydawnictwo (Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe), które przygotowało wyjątkowo ciekawe i atrakcyjne podręczniki, m.in. do języka polskiego.
W czasie wakacji zorganizowali oni konkurs fotograficzny. Zwycięzcą miał zostać ten, kto uchwyci jak najwięcej procent odpoczynku na zdjęciu.
Nie zastanawiałam się zbyt długo nad wyborem.
Wysłałam moje ulubione.



Ciebie zmęczonego odpoczynkiem w jacuzzi.
Właśnie przed chwilka otrzymałam zawiadomienie o wygranej. No, no synku. Gratuluję.
Nagroda jest być może symboliczna, ale i tak sprawia wielką radość. Dostaniemy zegar ścienny, książkę (czyli to co mamusia lubi najbardziej) i jakąś niespodziankę.
Oczyma wyobraźni już widzę jak śledzimy każdy krok naszego listonosza przez najbliższe dni.

Uciekamy? 2004-09-17 09:34:09



Zachciało mi się jakiejś ucieczki, morza, spaceru po plaży, słuchania jak szumi woda. Ale wiem czemu, ale wystarczą dwa dni w takiej scenerii aby czuć, że się zatrzymałam.
Codzienność gna jak pociąg pospieszny, a ja za często mam wrażenie, że nie wykupiłam w porę miejscówek i męczę się na roztrzęsionym, zadymionym korytarzu.
Twoje bieganie też przypomina jakieś zawody, olimpiadę życia. Nie możesz się nacieszyć nabyta umiejętnością samodzielnego przemieszczania się.
Kiedy wracasz od babci musisz pobiec do każdego pomieszczenia, dotknąć niemal wszystkie zabawki, powysypywać skarby z pudełek. Nad niczym się nie zatrzymujesz, nie masz czasu. Uff, można czuć się wyczerpanym samą obserwacją.
Ale z drugiej strony ten nieograniczony niczym entuzjazm, napady nieuzasadnionego śmiechu, oczy pełne zdumienia każdym odkryciem dodają sił. Mobilizują, zmuszają do dotrzymywania kroku.
Teraz śpisz. Przez żaluzje wkradają się promienie słońca. W domu panuje chłód i staram się przezwyciężać go kolejnym kubkiem gorącej herbaty. To będzie dobry dzień.
W szkole czekają mnie tylko dwie lekcje. Oddam uczniom sprawdziany, które wypadły bardzo korzystnie więc poprawie tym humor wielu rodzinom.
Czasem wyobrażam sobie ich powroty do domu w piątkowe popołudnia, miny zadowolonych rodziców, którzy dowiadują się o szóstkach, piątkach i czwórkach.

Już niedługo wszyscy zaczynamy weekend. Niech to będzie rodzinnie spędzony czas.
W sobotni poranek czeka nas wizyta na cmentarzu. Umówiliśmy się z kamieniarzem, który dokładnie wymierzy pomnik, na którym wreszcie stanie płyta należąca tylko do Oskarka. Może wreszcie wtedy poczuje choć przez chwilkę jak głaz spada mi z serca. Czas podreperować sumienie nadwątlone ciągłymi wyrzutami zaniedbania, psychicznej niemocy. Nigdy nie sądziłam, że wizyta w zakładzie z nagrobkami będzie dla mnie tak trudną, że tak długo nie będę umiała przekroczyć jego progu. To juz 2,5 roku. Ale udało się, choć nie obyło się bez łez.

Tata tata tata 2004-09-12 22:37:56

Mniej więcej tymi słowami (wyjątkowo urozmaiconymi) zaczynałeś i kończyłeś dzień. Przyczyna- wyjazd tatusia do Warszawy na egzamin.
Nie mogłeś sobie zupełnie z tym poradzić.
W piątek poważny problem zaczął się podczas kąpieli, bo woda to miła rzecz, zabawki to wielka uciecha, ale gdzie jest tata, który zawsze Cię myje, prowadzi wodne rozmowy, wyciera, ubiera w piżamkę? Smak mleka nieco ukoił żal, ale podczas nocnego przebudzania wołałeś "tata". W sobotni poranek nie było jeszcze najgorzej. Zadzwoniliśmy do tatusia i porozmawialiście sobie chwilkę. Potem przez jakiś czas nosiłeś z sobą telefon i wołałeś "tata" w wersji radosnej.
Prawdziwe męki zaczęły przezywać moje uszy po południu, kiedy podbiegałeś do okna, wołałeś tata w wersji pełnej tęsknoty, kazałeś ustawić się na parapecie i stukałeś w szybę. Potem przeszedłeś do etapu "taty" na nutę pełną rozpaczy, biegałeś po pokojach i rozczarowany mówiłeś "nene".
Zdesperowana, pomimo wiatru zrywającego czapki z głów, ubrałam Cię i poszliśmy na spacer w poszukiwaniu zaginionego taty. Po niecałych 30 minutach Twoim oczom ukazała się złota strzała. Jeszcze tak zadowolonego Cię nie widziałam. Piszczałeś, machałeś rączętami, tupałeś nogami.
Jeszcze nigdy nie przeżyłeś tak mocno rozłąki. A może po prostu wcześniej nie umiałeś tego wyrazić?

Wcale Ci się nie dziwię, kochanie. Twój tatuś potrafi cudownie zająć się Tobą. Podziwiam jego cierpliwość, pogodny ton, w jakim z Tobą rozmawia, sposób w jaki tłumaczy Ci rzeczy trudne. Mogłabym godzinami patrzeć na Was i słuchać. Jeszcze troszkę i pewnie nadejdzie czas męskich tajemnic. Wasza więź jest silna, i nie ma się co dziwić.
To tatuś intensywnie towarzyszył Ci od pierwszych Twych chwil po drugiej stronie brzucha. To on, pełen napięcia i niepewności wyczekiwał pod drzwiami Sali operacyjnej, to on pierwszy wziął Cię na ręce, pierwszy Cię przewinął. Z wielką radością i zaangażowaniem w pełni bierze udział w Twoim życiu. Uwielbia Cię kapać, z radością przytula się do Ciebie wieczorem i pomaga zasnąć, zawsze zwalnia się z pracy, by towarzyszyć nam podczas szczepień. To on nauczył Cię kopać piłkę, z nim z radością układasz klocki, dmuchasz balony, biegasz, siedzisz w samochodzie i włączasz przeróżne guziki, trąbisz, ku zaskoczeniu przechodzących w pobliżu ludzi.
Twoje oczy pełne są podziwu, kiedy na niego patrzysz. I wcale się nie dziwię. Masz wiele powodów do dumy.


Cudze dzieci uczyć idę 2004-09-08 08:55:19


Ty
już jesteś u babci. Pewnie szalejesz przed domem i sprawdzasz wszystkie kąty. A nóż coś się zmieniło od wczoraj. Masz już swoje rytuały: podlewanie kwiatków, przywitanie się z psem, próba ściągnięcia okularów z dziadziusiowego nosa, spenetrowanie szafek w kuchni. Jest tez i coś dla ducha, oglądanie obrazów, podziwianie widoków za oknem. Po tak intensywnym wstępie pójdziesz spać.
Może nawet już teraz popijasz mleczko i czujesz jak kleją Ci się oczęta.

Ja
za chwilkę pójdę do szkoły, aby otoczyć opieką inne dzieci, przekazać im coś ciekawego, przekonać, że literatura to niezwykła przygoda.
Opadły już administracyjne emocje, wczoraj uporałam się z biurokratycznymi wymogami wypełniania przeróżnych tabel, rozkładów. Wreszcie mogę wziąć głęboki, nieco już jesienny oddech i zacząć robić to, co lubię najbardziej - uczyć. Wszystkie kłopoty z dyrekcją zostawiam za drzwiami. W tym roku wszystkie klasy, które uczę są chłonne jak gąbki, ciekawe świata, radosne. Tak bardzo się starają aby zaimponować wiedzą mnie i kolegom. Bardzo lubię obserwować zwłaszcza czwarta klasą, zagubioną jeszcze, nieco wystraszoną. Zastanawiam się jaki Ty będziesz w ich wieku. To takie urocze, kiedy mały człowiek z wielkimi oczami pyta jakim kolorem podkreślić temat, co ma zrobić, gdy pojawi się kleks. Niemal widać jak bija im serca z emocji. Wszystko jest dla nich istotne, chcą jak najlepiej wypaść, jak najwięcej usłyszeć i poznać. Tak bardzo bym chciała, aby ten zapał towarzyszył im przez całe życie.


My
W nocy przebudziłeś się, postękiwałeś i szukałeś odpowiedniego miejsca dla siebie. Tu było za ciasno, tam za twardo. Oczytana zbyt mądrymi rzeczami zostawiłam Cię samego. Po chwili szlochałeś przerażony i długo nie mogłam Cię uspokoić. Zanosiłeś się płaczem przez sen. Niech się od nas odczepią wszelkie psychologiczne poradniki. Nie zostawię Cię już nigdy. Czego mam Cię w ten sposób nauczyć? Tego, że nie możesz na mnie liczyć, gdy Ci źle. Ani mnie, ani Tobie nie jest źle z tym naszym przytulaniem i głaskaniem. Dlaczego więc zaczęłam czuć jakieś głupawe wyrzuty sumienia, że niewłaściwie postępuje? To ja znam Cię od pierwszych sekund Twojego istnienia, nie książka. Będę bardziej ufała swojej intuicji.



Ty też rozpoczałeś rok szkolny 2004-09-02 22:26:31

Wiele stroskanych mam pisze o swoich pociechach, które stawiają pierwsze kroki w gronie przedszkolaków. Podczytuję ich przeżycia z wypiekami na twarzy. Nie mogę uwierzyć w to, że Ty też będziesz kiedyś taki dorosły. Nie pisałam niczego nowego by nie zagłuszać ich przeżyć. Bo czym może być zwyczajny dzień w porównaniu z takimi przedszkolnymi perypetiami.
Ale dopiero teraz oświeciło mnie, że przecież i u nas zmiany są czysto szkolne. Na szczęście to nie Ty idziesz do szkoły, nie Tobie szyć worek na kapcie będziemy. To ja po raz już szósty staje za biurkiem i przekazuję siebie, swoje pasje, wiedzę innym.
Tobie zmienia się natomiast rozkład zajęć domowych. A może powinnam napisać uatrakcyjnia? Bo gdzież może być weselej, jak nie u babci i dziadka? Do nich właśnie będziemy Cię zawozili od poniedziałku do piątku. Nie wyglądasz na zmartwionego tym faktem. Wręcz przeciwnie. Od rana wykrzykujesz "baba", "dziadzia", cały podskakujesz w foteliku, kiedy wjeżdżamy na ich plac. Wyciągasz ręce do baby i właściwie nasz odjazd nie robi na Tobie żadnego wrażenia. Wiesz, że za chwilkę będziesz szalał, odkrywał nowe rzeczy, smaki, śmiał się, piszczał. Przy rodzicach jest pewnie nieco inaczej.
Dziś miałam bardzo trudny dzień w pracy. Było mi ogromnie przykro. Zmęczona, sfrustrowana, z głową pełną niedowierzania wracałam do domu i czekałam pod blokiem aż przywiezie Cię wujek z babcią. Wyciągnęłam po Ciebie ręce a Ty złapałeś się babci i nie chciałeś puścić. Kiedy odjechali zacząłeś płakać. Oj wbiłeś szpilę w moje zbolałe serducho. Czy to oznacza, że ja jestem zazdrosna? Trudno mi z tymi wszystkimi uczuciami. Przecież powinnam się cieszyć, że jesteś tam szczęśliwy, radosny. I jestem. Ale, kiedy wybierasz babcię...Po 30 sekundach biegłeś już na huśtawkę, a w domu co chwilkę podchodziłeś, wtulałeś się i mówiłeś mi "Kokam". Dlaczego więc jest mi tak dziwnie w duszy?


info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Mama_Gosia
mail: mjsolarscy@wp.pl

miasto: Częstochowa

Ja uczę Was, Wy mnie. Cudownie jest odkrywać z Wami świat
dzieciaki:
»Hubert
ur. 2003-07-03

» Aniołek Oskar
ur. 2002-05-28

»Kacper
ur. 2007-04-09

mój foto.dzieciak
urokliwiec
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-08


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: