Rozmowy 2005-05-22 09:52:24

- Huberciku pójdziesz ze mną do sklepu?
- Ociwiście

- Czemu Twoje samochody nie jadą?
- Ciekają.
- Na co czekają?
- Na siatła.

- Chcesz herbatkę?
- Acha, no. Ciepłą nie golącą.

- Czemu tak drżysz?
- Boje sie czego nie wiem.

Jak ja lubię takie pogawędki. Wciąż nie mogę uwierzyć, że potrafisz już tyle mówić.

Zielona Szkoła przetrwania 2005-05-18 08:55:51

Mnóstwo wydarzeń w pozornie niedługim czasie już za nami. Powróciłam.
Zielona Szkoła była dla mnie całkiem nowym doświadczeniem, dla Ciebie nowością było przeżycie sześciu dni beze mnie. Dzień przed wyjazdem opowiedziałam Ci dokładnie gdzie jadę i dlaczego. Zapytałam tez co chciałbyś, abym Ci kupiła. Nie zaskoczyłeś mnie, kiedy z prędkością światła wystrzeliłeś słowo:
Brummba
I stało się w sobotni poranek, kiedy ty jeszcze sobie bardzo słodko spałeś wtulony w tatusia ja, mała, wystraszona mama z ogromną torbą, wyszłam na spotkanie nowej przygody.
Kiedy dotarłam pod szkołę czekał już na mnie autokar pełen uczniów. W ich oczach obaw nie dostrzegłam.
Dzień wcześniej sypał majowy śnieg, a tego poranka świeciło piękne słonko dając nam wielka nadzieję na ciepło. Tuz za Krakowem złudzenia zaczęły nas opuszczać. Najpierw spochmurniało, potem rozpadało się na dobre. Nadszedł czas na pierwszą korektę planów zdobywania szczytów. Postanowiliśmy zatrzymać się jedynie w Ludźmierzu i na Krzeptówkach a potem szybko udać się do Willi Cztery Pory Roku- zaczynałam rozumieć wybór nazwy przez właścicieli. Kiedy zadzwoniliśmy do nich okazało się, że musimy bardziej naokoło docierać do celu ponieważ mają właśnie awarię pozbawiającą cały dom zarówno wody jak i prądu. Deszcz chlupał nieziemsko po oknach autokaru a skrzydła nieco zaczynały nam opadać. Dodatkowo wjechaliśmy na paulińską Bachledówkę.
Wreszcie koło 15tej dotarliśmy na miejsce. Po krótkiej walce o pokoje i szybkim przebraniu się powędrowaliśmy do uroczej stołówki, gdzie czekał na nas pyszny i ciepły obiad.
Zadzwoniłam do Was, aby opowiedzieć co się wydarzyło ( do momentu dojazdu na miejsce chyba 5 razy) , ale Ciebie słyszałam jedynie w tle. Czyżbyś miał alergię na telefony komórkowe. Wystrzegasz się ich jak ognia. Kiedy zobaczyłam malownicze górskie krajobrazy poczułam jak daleko od Was jestem. Wtedy pierwszy raz łzy napłynęły mi do oczu.
5 kolejnych dni upływało na równie zwariowanych zmianach planu jak pierwszy. Byliśmy uzależnieni od pogody, która okazała się prawdziwą kapryśnicą. Jeden z uczniów wysyłając kartkę do mamy napisał: pogoda jest tak zmienna jak moje koleżanki.
Drugiego dnia, kiedy nagle ujrzeliśmy słońce podjęliśmy szybką decyzje o wędrówce Dolina Chochołowską. Nie zraziło nas nawet to, że w nocy napadało sporo śniegu. To była cudna wędrówka w poszukiwaniu śladów Ojca Świętego. Czułam się bliżej Niego. Szlak był pełen fioletowych krokusów, chatek, promieni słońca i uśmiechniętych dzieci. Cały czas myślałam o Tym, że muszę Was tu koniecznie kiedyś zabrać i pokazać jak uroczy jest świat.
Wieczorny telefon do domu spowodował, że cała zalałam się łzami. W dzień wśród ludzi łatwiej jest zapanować nad sobą. Liczne obowiązki nie dawały zresztą mi możliwości myślenia o sobie. I dobrze.
Wieczorem do tej samej willi dojechał Tomeczek ze swoją szkołą. Tatuś podał mi przez niego Twoje zdjęcie. Byłeś u fryzjera. Postawiłam sobie tę fotografię przy łóżku. Cały czas się do niej uśmiecham.
Popołudnie trzeciego dnia- Dolina Małej Łąki i Przysłop Miętusi- kiedy udręczeni i wyczerpani dotarliśmy na szczyt naszym oczom ukazał się mały misio wspinający się jeszcze wyżej. Zaskoczenie i niedowierzanie odczuwam do dziś. Niesamowite to przeżycie. Ciekawe czy byliśmy bacznie obserwowani przez Mamusię?
Tego dnia udało mi się przez chwilkę usłyszeć Twój głos. Pokonałeś swoje leki i zacząłeś ze mną rozmawiać. Twój głos to prawdziwy plaster miodu na sercu. Mam już dla Ciebie w plecaku prezent. Nosze go ze sobą cały czas i zastanawiam się jaka będzie Twoja reakcja, kiedy go zobaczysz.
Jeszcze niecałe dwa dni i będziemy razem. Biegam po Krupówkach, rozglądam się za drobiazgami dla Was. Zwiedzamy muzea i wyszukujemy śladów wiosny. No na litość boską toż to maj w pełni.
Im bliżej końca tym cieplej, słoneczniej. To było do przewidzenia. W piątek Dolina Kościeliska. Jak tam jest pięknie. Zobaczysz, jeszcze nie raz będziemy tu razem wędrowali.
Ostatnia noc jest szalona. My, psotna kadra, postanowiliśmy dostarczyć nowych emocji podopiecznym. Zorganizowaliśmy wraz z właścicielem, panem Maćkiem, nocne wędrowanie. Pobudka o północy dostarczyła nam szaleńcom sporo śmiechu. Oj różnie reagowali uczniowie na wieść, ze czas się ubrać ciepło i buty zakładać. Wędrowali w blasku pochodni nie wiedząc gdzie idą i jak długo będzie to trwało. Co chwilę słychać było plusk buta w błocie. Jeden z chłopców spokojnym, opanowanych głosem powiedział: nie oszczędzają nas. Drugi wytrwale przez pierwsze minuty próbował przypomnieć sobie jakie są pytania przypadków, jakby to było jedyną receptą na odzyskanie świadomości we śnie utraconej. Byłam urzeczona tym, że wszyscy w cichych komentarzach nadal kontrolowali swój poziom wypowiedzi i jeśli wymsknęło im się jakieś fajnie szybciutko się poprawiali. Po 1,5 godzinnym chlupaniu po błocie, ocieraniu się o drzewa, a na końcu walce z wypalającymi się pochodniami dotarliśmy do domu. Wszyscy już myślami byli w swoich łóżeczkach, ale oczywiście psotność kadry na tym się nie skończyła. Kto chciał wrócić musiał wypić coś wyjątkowo niesmacznego, ale za to wzmacniającego i rozgrzewającego. Receptury na wszelki wypadek nie zdradzę. Jeszcze podczyta mnie jakiś rodzic.
Po krótkiej ale za to jakże ekscytującej nocy nadszedł czas pakowania i powrotu do domów. Przed nami jeszcze tylko słoneczny Kraków, wspólny obiad i spacer pod Okno na Floriańskiej. A potem cała naprzód ku rodzinom.
Im mniej kilometrów przed nami tym większe uśmiechy na twarzach- głównie kadry, bo okazało się, że dzieci wcale nie są takie skore do powrotu.
Rozśpiewany autobus podjechał pod szkołę. Kiedy Was zobaczyłam przestałam widzieć to co działo się wokół. Pamiętam tylko jak przebierałeś nóżkami z radości, dałeś pi róże i wtuliłeś się we mnie mocno. Kontrola emocji zaszwankowała. Rozpłakałam się na dobre. Synku ja już nigdy nie chcę bez Was jeździć.
Zaraz po całuskach zajrzałeś do plecaka z pytaniem w oczach, gdzie ta rumba. Kiedy zobaczyłeś pomarańczowy autobus, który gra i któremu mrugają światła omal nie podskoczyłeś z zachwytu.
Przez następne 3 dni nie wypuszczałeś go z rak, mnie zresztą też. W nocy płakałeś przez sen, co chwilkę sprawdzałeś czy jestem. Ale przez cały czas mojej nieobecności byłeś bardzo dzielny. Tatuś zresztą też. Jesteście Kochani, a ja jestem z Was przeogromnie dumna. To była nasza wielka Zielona Szkoła przetrwania. Może przyznamy sobie jakąś odznakę?

Teraz jesteś już u babci, ja za chwilkę wybywam do szkoły. Dziś Ojciec Święty Jan Paweł II skończyłby 85 lat i sprawdzają się Jego własne słowa Nie wszystek umrę. To co niezniszczalne nadal w nas trwa. Porozmawiam o tym z uczniami.

Rozłączenie 2005-05-08 23:56:52

Jeszcze tylko przez 5 godzin będę w domu. A potem stanie się coś, czego przeogromnie się boję. Wyjeżdżam na Zieloną Szkołę do Zakopanego. Nie będzie mnie w domu przez 6 dni. Już czuję zbierające się pod powiekami łzy. Jeszcze nie wyjechałam, a już czuję jak bardzo za Tobą tęsknię. Nie wiem jak poradzę sobie bez Twojego
Mamuniu kocham, mamusiu na lące, mamuniu psitul
Jestem uzależniona od tych naszych słodkich czułości.
Każdego dnia uczysz się tak wielu nowych słów, reakcji, zaskakujesz nas umiejętnością wnioskowania, spostrzegania. Nadal masz niespożyte pokłady energii i dobrego humoru. Nie zrażasz się zmrożonym mieszkaniem, pluchą na dworze. Cieszysz się nawet, gdy w maju sypie śnieg.
Wczoraj kupiliśmy zielone kalosze z oczami i zębami krokodyla. Wykrzykiwałeś w sklepie
-Rety, ciesze
i tupałeś nogami z radości. Potem ochoczo poszukiwałeś kałuż aby móc zrobić chlup, chlup.
Kolejna pasja Twego życia to Stumilowy Las i jego mieszkańcy. Najbardziej bliski jest Ci mały, wystraszony Posiaczek. Ale oczywiście Kapouchy, Tygys, Kubuś, Maleńso, Kólik i psioły też oglądasz chętnie opowiadając wszystkim wokół co się dzieje. W ramach Pucharkowego szaleństwa kupiliśmy płytę z piosenkami i lubimy popląsać sobie rytmicznie śpiewając w głos Kumpli kilku weź....

Dzieciństwo to cudny czas.

Za dużo ostatnio nazbierało się obowiązków, zebrań, szkoleń. Nie nadążam za spisywaniem niesamowitych zdań, zabawnych słów i sytuacji, których stajesz się bohaterem. Boje się, że gdzieś nam to wszystko umknie.
żyję myślą o wspólnych wakacjach.
Kochanie zobaczymy się dopiero w sobotni wieczór. Mam nadzieję, że nie zapomnisz kim jestem. Gdybym tylko mogła zabrałabym Cię z sobą. Będę cały czas myślami z Wami, możesz być tego pewien. Najtrudniej będzie mi wspiąć się na szczyt matczynej rozłąki. Zobaczymy na jaką odznakę zasłużę.
Opiekuj się tatusiem.
Całuję i chyba się za chwilkę do Ciebie przytulę
Kocham
Dlaczego musimy się rozstać? Dlaczego jest tak zimno, dlaczego moja torba jest większa i cięższa ode mnie?
Już myślę o radości jaka będzie towarzyszyła naszemu spotkaniu za te 6 dni. Zaczynam odliczanie chwil bez Ciebie.
Nie powinno tak być.
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Mama_Gosia
mail: mjsolarscy@wp.pl

miasto: Częstochowa

Ja uczę Was, Wy mnie. Cudownie jest odkrywać z Wami świat
dzieciaki:
»Hubert
ur. 2003-07-03

» Aniołek Oskar
ur. 2002-05-28

»Kacper
ur. 2007-04-09

mój foto.dzieciak
Zmêczony luksusem
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-08


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: