Listopadowanie 2011-10-31 21:11:45

Noszenie listopada w sobie odbywa się coraz bardziej poza mną. Nie umiem tego wyjaśnić, zamknąć w słowach. Zaczynam oswajać swoje reakcje. Nauczyłam się być bardziej wyrozumiałą dla samej siebie. Już wiem, że kiedy październik chyli się ku końcowi i pachnie w powietrzu wspominanie, robię się drażliwa, ranią mnie słowa, irytuje banalność bardziej niż kiedy indziej. Nie trwonię czasu na oglądanie rzeczy, które nie wnoszą niczego wartościowego, intuicyjnie poszukuje ludzi, którzy rozumieją, innych unikam. Przemykam przez codzienność, by wieczorami móc schować się w pieleszach swojej tęsknoty.
Nauczyłam się prosić o przytulanie, o bycie dla mnie bardziej wyrozumiałym. Odkąd umiem z odwagą przyznawać, że jest mi trudno- robi się łatwiej.
To już 9 lat- ogromny szmat czasu, doświadczeń, dojrzewania do sytuacji. Na początku tej drogi nie uwierzyłabym, że ta rozłąka i uczucia jej towarzyszące mogą mieć tyle etapów, barw.
Wiesz przecież, że w naszych sercach żyjesz.

W tej listopadowości pamiętam o historiach tych, którzy nam towarzyszą, o innych uskrzydlonych rodzicach, którzy cierpią, niedowierzają, opłakują. I dla Was zapalimy światełko pamięci.
Jesteście nam bardzo bliscy.
I Ci nieuskrzydleni są częścią naszego życia. Przez tyle lat- jesteście niezwykli. Dziękuję.

Urodziny 2011-05-28 08:44:52

Kolejne bez tortu, bez świeczek i jakieś wyjątkowo trudne. 9-te.
Bywały lata, w których podkreślaliśmy swoją rodzinność, byliśmy dla siebie aniołami, delektowaliśmy się tym, że mamy siebie. Ale tym razem nie jest łatwo.
Przyglądałam się klasie w naszej szkole, z która przystąpiłbyś do pierwszej komunii, przygotowywałam dla różnych dzieci komunijne zaproszenia, albumy, widziałam dumnych i wzruszonych rodziców. Może to to wprowadziło zamęt i zwiększoną tęsknotę.
Ta noc była okrutna. Przez kilkanaście godzin znów w pamięci próbowałam urodzić Cię szczęśliwie- zasnęłam w okolicy godziny, w której przyszedłeś na świat. Do dziś boli mnie ta cisza, która wtedy nam towarzyszyła. Ciałem miotają drgawki, których nie mogli opanować lekarze- bo przyczyna ich powstała w mojej psychice...

Czasem w komentarzach czytuje pełne rozpaczy pytania Jak żyć?
Nie raz próbuje coś odpowiedzieć, siedzę przed klawiaturą, bezradnie poszukuję odpowiednich słów i... poddaję się.

Wiem, że da się. Mamy dwóch wspaniałych synów tu na ziemi, wreszcie ramiona wypełnione przytuleniem, ciepłe małe dłonie wplątane w nasze palce. Często w myślach powtarzam Bogu, jak bardzo dziękuję za każdą niezwykła chwile z nimi.
Ale jednocześnie towarzyszy mi przyczajony lęk, że kogoś z naszej naziemnej drużyny może nagle zabraknąć...

Albo przychodzi kolejny maj, kolejne rozterki, pytania czy ja, matka, mogłam coś więcej...

Ciągle balansuję pomiędzy szczęściem, tęsknotą, nadzieją i bólem, miłością i strachem.

To już chyba nieuniknione, kiedy jest się skrzydlatym rodzicem.

Dziś siadam z ciepłą herbatą i wspomnieniami ze wszystkimi, którzy są nam bliscy, a także z tymi, którzy też tęsknią, leczą swoje rodzicielskie poranienia.

Mamo! 2011-01-03 21:23:16

To słowo, którego nigdy od Ciebie nie usłyszałam realnie, ale mam wrażenie że szepczesz mi je do ucha.
Ale dziś nie chce pisać o sobie.
Dziś odczuwam podskórnie smutek, ból, rozpacz i niedowierzanie pewnej mamy, która straciła swoje długo wyczekiwane małe szczęście, które w niej rosło.
Przeszywa mnie cichy smutek dwóch rodzin, które utraciły matki pokonane rakiem.
Niemal słyszę płacz małych dzieci, które zostały bez ich ciepłych matczynych rąk i słów.

Dlaczego nie brzmi w tych sytuacjach banalnie...

Poświątecznie 2010-12-28 10:33:16

Miałbyś 8 lat- to niepojęte, niemożliwe, nierealne...
Chłopcy są coraz starsi, my nie młodniejemy,
a ciągle mi się wydaje, że to było wczoraj.
Nigdy nie zapomnę bólu pierwszej gwiazdki bez Ciebie. Kolejne były łagodniejsze, bo wypełnione rodziną poszerzoną, bez pustych ramion.
Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się przestać myśleć o tym, że mogłam coś zrobić, zapobiec, przewidzieć.
Codzienna gonitwa ułatwia spychanie natrętnych myśli w głębokie zakamarki. Święta, czas pochylenia się nad Świętą Rodziną, przyglądanie się małemu Dzieciątku sprawiają, że czuje mocniej i nasza rodzinność. Znów ukradkiem wycieram łzy wsłuchując się w pospieszne tuptanie Kacpra, poważne rozmowy między nim a Hubertem.
O Tobie tez rozmawiają
dla Kacperka jesteś tym bratem, któremu źli zabrali zdrowie

Synku, gdyby miłość mogła ocalać

Kolejny listopad 2010-11-01 18:01:52

Od trzech dni cmentarze pełne są ludzi, którzy pamiętają, świateł, które są tej pamięci dowodem.
Mamy za sobą trudny tydzień.
Najpierw odeszła Ciocia Hela... cudowna kobieta, piękny rocznik- papieski.
I wiem już, że wcale nie jest łatwiej, kiedy umiera ktoś, kto ma 89 lat.
W mojej pamięci pozostanie jako ciepła kobieta, pełna miłości, wewnętrznego pokoju i pogodzenia z tym, co zsyła jej Bóg.
A było tego wiele, 5 lat pracy w obozie podczas wojny, śmierć pierworodnego Syna, później nagła śmierć męża. To nie koniec życiowych trudów. Oprócz rozłąki, tęsknoty, był ból fizyczny, liczne dolegliwości, choroby, tracenie wzroku... Milion powodów do tego, by się rozsypać, ale nie ciocia...
Nie mogę napisać, że walczyła bo to nie odda jej charakteru, ona z hiobową pokorą przyjmowała kolejne paciorki i uśmiechała się. Każde spotkanie z nią, choćby najkrótsze, ulepszało druga osobę. Miała w sobie coś niezwykłego, jakby nosiła w sobie kawałek raju i obdarowywał nim innych.
Chciałabym mieć choć cząstkę jej siły i jej ciepła, cierpliwości.
Kiedy wracaliśmy z jej pogrzebu dowiedzieliśmy się o kolejnym odejściu.

Przyjaciółka rodziców, pani Bożena przegrała walkę z rakiem. Podstępna i nierówna to była rozgrywka. Najpierw leczenie, wyzdrowienie i radość a potem obezwładniający nawrót.
W sobotę uczestniczyliśmy w ostatnim pożegnaniu...


Oskarku, razem z Tobą jest coraz więcej ludzi o Wielkich Sercach.
Tęsknimy za Tobą.
Pamiętaj- W naszych sercach żyjesz...

W obliczu tragedii narodowej 2010-04-14 22:09:00

Do dziś z niedowierzaniem odtwarzam emocje i obrazy jakie spadły na nas jak grom z jasnego nieba. W jednej chwili Nasza Ojczyzna utraciła 96 niezwykłych osób, dla których słowo Ojczyzna oznaczało Boga, Honor, Miłość i oddanie. Cały świat wstrzymał oddech i zastygł w niezrozumieniu, zaskoczeniu i bólu. W głowach Polaków kołatało zdanie zasłyszane w mediach- Prezydent Lech Kaczyński nie żyje...

Komunikat prasowy: Samolot z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej i oficjalną delegacją państwa polskiego - w sumie 96 osobami na pokładzie rozbił się w okolicach Smoleńska.

I to już koniec? A może początek... Każde nazwisko z tej listy, to wielka historia, pogrążona w smutku i żałobie rodzina, przyjaciele. To obolała Polska... Trudno pisać, kiedy każde kolejne słowo, zdanie wydaje się zbyt mało pojemne, odpowiednie do sytuacji. Kiedy własne myśli Ne potrafią uporządkować w żaden odpowiedni tekst, szukam myśli innych.

10 kwietnia podczas Mszy św. Sprawowanej w intencji naszej Ojczyzny na jasnej Górze Przeor klasztoru O. Roman Majewski wypowiedział mocne słowa:

"Bracia i siostry katyńskiego lotu, co powiecie nam teraz, co powiecie Polsce, co powiesz nam Panie Prezydencie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, co powiecie wy, czcigodni małżonkowie Lechu i Mario Kaczyńscy, czyż nie osierociliście swej Ojczyzny " wołał w homilii przeor Jasnej Góry " Co powiecie biskupi i kapłani, co powiecie dzieci rodziny katyńskiej, co powiecie panowie ministrowie, panie i panowie Parlamentu Rzeczypospolitej, co wy powiecie panowie generałowie nam dziś? Powiemy wam: módlcie się o Boże miłosierdzie dla nas i dla Ojczyzny naszej, miłujcie Boga i Polskę"
"Matko, Królowo Polski, przyjmij twoje dzieci, które dziś stanąć miały nad grobami poległych oficerów żołnierzy wojska polskiego, przyjmij tych, którzy mieli wypełnić swój obywatelski, patriotyczny, narodowy obowiązek, Matko przyjmij ich do siebie" prosił Maryję kaznodzieja.

W telewizji mogliśmy słyszeć:

"Są pytania, których nie należy stawiać nawet Bogu" tak mówił metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz podczas mszy w intencji ofiar katastrofy. Duchowny dołączył do wiernych na warszawskim Kole, po zakończeniu ceremonii powitania trumny z ciałem prezydenta.
"Cisną się pytania: dlaczego? Czasem chcielibyśmy stawiać te pytania ludziom i kiedyś przyjdzie na to czas. Ale czas żałoby nie jest na te pytania właściwy. Czasem człowiek chciałby te pytanie postawić samemu Panu Bogu, ale są pytania, których nawet Panu Bogu nie powinno się stawiać. Niepojęte są nasze losy, te wszystkie sytuacje, które przeżywamy" - mówił na zakończenie mszy żałobnej na warszawskim Kole abp Nycz.



Msza św. w intencji zmarłego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i ofiar tragedii pod Smoleńskiem odbyła się też 11 kwietnia na Jasnej Górze w ramach obchodów 20. Pielgrzymki Rodzin Katyńskich. Eucharystii odprawionej o godz. 11.00 w Kaplicy Matki Bożej przewodniczył ks. Franciszek Dylus, kapelan Rodzin Katyńskich Ziemi Częstochowskiej, a koncelebrowało kilkunastu ojców paulinów na czele z generałem Zakonu OO Paulinów o. Izydorem Matuszewskim.
"W Katyniu i okolicach 70. lat temu umierał śmiercią męczeńską kwiat polskiej inteligencji. Z ziemi ojczystej uprowadzeni do ziemi nieludzkiej, tam kule sowieckiej nienawiści do tego, co polskie i katolickie, zabiły ponad 22 tys. Polaków, których bezimienne ciała wrzucono do zbiorowych grobów - mówił w powitaniu o. Mieczysław Polak podprzeor sanktuarium " Naród nasz stracił ludzi wspaniałych, gotowych służyć Ojczyźnie swoim życiem, elitę polskiej nauki i kultury, oficerów i podoficerów Wojska Polskiego, policji, profesorów, nauczycieli, lekarzy, artystów, prawników, księży, kapelanów wojskowych. Tak, jak 70. lat temu ziemię tę zbroczyła niewinna krew, tak wczoraj największą cenę poległym przed laty złożyli Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej z małżonką i najwyżsi dostojnicy państwowi kraju, politycy, ludzie kultury, członkowie Rodzin Katyńskich i duchowni z bp polowym Wojska Polskiego Tadeuszem Płoskim. Tej Mszy św. miał przewodniczyć Kapelan Federacji Rodzin Katyńskich ks. Andrzej Kwaśnik, który też tam zginął. Udawali się do Katynia, by oddać hołd zamordowanym żołnierzom, którzy wyznaczać będą przez długie jeszcze lata kryteria obywatelskiej godności oraz miłości Ojczyzny"
"Gromadzimy się dziś tutaj na Jasnej Górze, by usiłować zrozumieć znaki czasu, ten bardzo bolesny znak, i stać się wielką modlitwą "podkreślał w homilii ks. Franciszek Dylus jedną z takich otwartych ran pozostaje sprawa zamordowania polskich oficerów w Związku Sowieckim w roku 1940. Do tej rany dołączyła się od wczoraj nowa, jakże bolesna, spowodowana katastrofą i tragiczną śmiercią Prezydenta Rzeczypospolitej śp. Lecha Kaczyńskiego wraz z małżonką i z wielu czołowymi osobistościami nawy państwowej. Dziś dzieląc ból, żałobę i smutek z całą Polską, a zwłaszcza z najbliższymi tych, którzy zginęli w katastrofie, z ciężkim sercem w kolejnej Pielgrzymce Rodzin Katyńskich przychodzimy do Ciebie, Matko Zbawiciela i Królowo Polski. Spoglądamy z bólem na Twoją Cudowną Ikonę o twarzy znaczonej bliznami, aby przy Tobie, Stolico Mądrości umieć przyjąć i właściwie odczytać ów bolesny znak, zarówno ran sprzed 70. laty, jak i tej rany z minionego dnia"

Trzeba i nam z wiarą spojrzeć i przyjąć, i uwierzyć, że rany tych z Katynia, Miednoje Charkowa, Bykowni i tylu innych miejsc kaźni są dla nich i dla nas również ranami chwalebnymi, i takimi pozostaną w historii, bo są ceną wierności ich męstwa, ceną zapłaconą za ich święte credo, streszczające się zaledwie w trzech słowach: Bóg, Honor - co znaczyło dla nich sumienie - i Ojczyzna - mówił ks. Franciszek Dylus - I choć zostali uśmierceni, zwyciężyli duchem, są chlubą i chwałą naszego narodu, mimo całego tragizmu, jaki towarzyszył ich śmierci. To ich ofiara wciąż jeszcze w błogosławiony sposób ciąży, by obnażać do końca zbrodniczość tamtego bezbożnego systemu i pomaga wciąż jeszcze wyzwolić się pewnym kręgom narodów spod presji zakłamania, niewrażliwości sumienia, rozmywania prawdy i historycznej arogancji. Ostatnia też podróż Prezydenta ze swoją świtą służyła tej prawdzie, to oni chcieli oddać powinny hołd w imieniu całego narodu, tej ich wielkiej ofierze. Chcieli się pojawić z sercem pełnym wdzięczności, hołdu i modlitwy, na tym szczególnym miejscu na cmentarzu katyńskim"

"Nie dojechali na spotkanie z grobami, z mogiłami tych, co polegli, zostali zamordowani w Katyniu, ale w Chrystusie Zmartwychwstałym mamy nadzieję, że spotkali się z nimi w innym wymiarze świata, tam po drugiej stronie życia, gdzie teraz sięgają tylko oczy wiary i sięgają moce ducha -podsumował kaznodzieja -Nam zaś pozostawiają to ważne przesłanie wierności, wierności dziedzictwu, tak dziś nieraz marnotrawionemu . Uczmy się kochać ludzi, uczmy się szanować wartości, uczmy się szanować autorytety, uczmy się, więc u Stolicy Mądrości wyciągnięcia na każdy dzień najgłębszych wniosków z tego, co dziś przeżywamy, i co czynimy przedmiotem naszej modlitwy"

W ostatnich dniach wraz z uczniami zastanawiam się nad tym czy powinniśmy się wstydzić łez? Czym dla nas jest patriotyzm? Czym dla każdego z nas jest Polska? Czy potrzebuję odczuwania tożsamości narodowej? Co zostanie w naszej pamięci? Czy współodczuwanie bólu, rozpaczy zmieni nas w środku?

info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Mama_Oskarka
mail: mjsolarscy@wp.pl

miasto: Częstochowa

"Gdyby nasza miłość mogła Cię ocalić, nigdy byś od nas nie odszedł..."
dzieciaki:
»Oskarek
ur. 2002-05-28

» zm.
ur. 2002-06-04

linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-31


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: