Leśniów pamiętał 2008-10-12 20:54:56

Dziś w Leśniowie koło żarek w Sanktuarium Rodzin została odprawiona msza, podczas które jw szczególny sposób modliliśmy się za dzieci Utracone. Zaskoczyła mnie duża ilość rodzin po stracie. Kolejny dowód na to, że wciąż jest nas dużo więcej niż nam się wydaje. Byłam jedną z trzech osób dających świadectwo. Nie sądziłam, że emocje będą aż tak silne, myślałam, że jestem bardziej opanowana...

Wyłkałam tekst, który wcześniej przygotowałam:

Nasz syn Oskar nie żyje już od 6 lat i 4 miesięcy… Czas nie leczy ran, czas je jedynie oswaja. Na początku, tuż po pochowaniu, najtrudniej jest pogodzić się z tym, że świat się w żaden sposób nie zmienił, słońce nadal wschodzi, dorośli chodzą do pracy, dzieci do szkoły… dzieci, wszędzie widać dzieci… Jakże bolą wtedy puste ramiona, złaknione tulenia najdroższego skarbu. Dużo czasu musiało minąć, abym spokojnie umiała odwiedzać przyjaciół, kiedy widziałam rozrzucone zabawki, pękało moje serce, a ręka mocniej ściskała torbę, w której trzymałam małe, niebieskie znicze.
Mieliśmy dużo szczęścia, choć może to dziwnie zabrzmieć. Rodzina pomagała dyskretnie, umiejętnie odsuwając się w cień, kiedy tego potrzebowaliśmy. Przyjaciele umieli słuchać i płakać razem z nami. Wiemy jak bardzo potrzebne jest nazwanie tego, co nosi się w sobie. Po 5 miesiącach do śmierci Oskarka nosiłam już w sobie zapowiedź nowego życia. Dopiero wtedy dotarło do mnie, jak mądrym jest określenie bycia przy nadziei. Pan Bóg nam ją daje, ale my możemy jedynie pokornie prosić i czekać na rozwiązanie. Tak niewiele zależy od nas… Hubert, nasz drugi syn, przyszedł na świat 3 dni przed wyznaczonym cesarskim cięciem. Na moją prośbę. Choć był jeszcze malutki i potrzebował czasu, ja nie umiałam już żyć w niepewności. Każda kolejna godzina trwała wieczność. Byłam na granicy obłędu psychicznego. Nigdy nie zapomnę ciężaru łez, zapachów, kolorów w chwili, kiedy lekarz oznajmił, że urodziłam zdrowego syna.
Przytulaliśmy go nieustannie, nadrabialiśmy utracone pragnienia. Jego pierwsze 2 lata życia były niezwykłe. Przypominały wieczną euforie. Dziś wiem, że to dzięki dziesiątkom ludzi, którzy modlili się za naszą rodzinę. Bez tego, nic by się nie udało.
Dużo mówiliśmy o Oskarze, jeździliśmy razem na cmentarz, modliliśmy się, myśląc o nim. Ale popełniliśmy błąd wyjaśniając 3 -latkowi przyczynę śmierci. Utkwiło mu mocno w pamięci, że jego brat zmarł w szpitalu bo ciężko zachorował.
Kiedy w ubiegłym roku trafiliśmy z dwójką dzieci chorych na zapalenie płuc (1,5 roku temu nasza rodzina powiększyła się o kolejnego mężczyznę, żywiołowego Kacpra) Hubert był przerażony. Do dziś widzę jego załzawione oczy i słyszę jak mówi, że nie chce umierać. Powiedział też, że nie lubi już aniołów, że są zbyt piękne, tak piękne, że aż się ich boi. Do dziś nie umiem do końca zrozumieć tych słów.
Teraz nieco mniej mówimy przy dzieciach o Oskarze, bojąc się niewłaściwego nazwania. Ale nie przestaliśmy o nim pamiętać. Coraz więcej nosimy w sobie. Dopiero niedawno dotarł do mnie etap złości, gniewu. Krzyczę w sobie, kiedy widzę małżeństwa z trójką dzieci. Wycieram łzy, kiedy spotykam zerówiaków- Oskar też byłby wśród nich. W prozie życia często ból dopada mnie znienacka. Biorę prysznic i nagle przypominam sobie ten, podczas porodu- i już cofam się w sobie o te 6 lat. Nadal noszę w sobie żal, że nie umiałam urodzić własnego dziecka. Co z tego, że rozsądek mówi, że nie ma w tym mojej winy, serce ma żal. Czasem bawię się jak szalona z chłopcami i nagle wśród zabawek dostrzegam misia, który był kupiony dla Oskarka… i znów kurczę się w sobie. Robię banalne porządki w szafie i trafiam na maleńką skarpetkę ze śladami krwi… do końca dnia nie jestem już sobą. Najbardziej bolą dni urodzin, śmierci… przez pół roku budziłam się w środku nocy- o tej samej godzinie w której odszedł Oskar, boli listopad. Podczas pierwszych Świąt Bożego Narodzenia nie podeszłam nawet na chwilę do żłóbka, nie umiałam… przecież narodziny to radość, we mnie nie było radości.
Dziękuję mężowi, za to, że zawsze jest blisko, choć czasem nie bywa to proste. Często targają mną skrajne emocje. Nie zawsze umiem sobie godnie z nimi poradzić. Bywam nieraz bezwzględna dla tych, którzy w jakiś sposób chcą zranić moją rodzinę. Nie trwonię czasu na sprawy banalne, choć czasem tęsknie do umiejętności beztroskiego trwania.
Dziękuję Bogu za wszystkich trzech chłopców, czuję te małe skrzydła w pobliżu, ale mogę też prowadzić niezwykłe rozmowy z 5letnim Hubertem, śmiać się do łez z rozczulającym Kacprem, przytulić się do męża. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie wiara, bliscy, cuda , które się dzieją każdego dnia, niezwykli ludzie, równie mocno poranieni, których mogłam poznać poprzez fora dla rodziców. Wiem, że niektórzy z nich są tu dziś, jestem im ogromnie wdzięczna, pamiętam o ich dzieciach, ich ranach.
Z potrzeby serca powstało Stowarzyszenie Dlaczego. Jedna z założycielek po wysłuchani, przeczytaniu wielu zwierzeń stworzyła listę życzeń osieroconych rodziców. Chciałabym ją przeczytać. Nigdy nie wiadomo, kiedy słowa, które usłyszymy mogą stać się potrzebne. Czasem tragedia utraty dziecka spotyka naszych sąsiadów, znajomych z pracy, bliskich i dalekich. Nawet ja, choć wiem co to znaczy pochować własne dziecko, nie zawsze wiem jak się zachować
Lista życzeń osieroconych rodziców

1. Chciałabym, by moje dziecko nie umarło. Chciałabym je mieć z powrotem.
2. Chciałbym, byś się nie bał wymawiając imię mojego dziecka. Moje dziecko istniało i było dla mnie bardzo ważne. Potrzebuję usłyszeć, że było ono ważne także dla Ciebie.
3. Jeśli płaczę lub reaguję emocjonalnie, gdy mówisz o moim dziecku chciałabym, byś wiedział, że to nie dlatego, że mnie ranisz. Czuję wówczas, że pamiętasz; czuję twoją troskę! Śmierć mojego dziecka jest przyczyną moich łez. Rozmawiasz ze mną o moim dziecku, pozwoliłeś mi podzielić się smutkiem. Dziękuję Ci za to
4. Chciałbym, byś nie „zabijał” ponownie mego dziecka usuwając jego zdjęcia, rysunki, pamiątki ze swojego domu.
5. Bycie rodzicem w żałobie nie jest zaraźliwe, więc chciałbym byś mnie nie unikał. Potrzebuję Cię teraz bardziej niż kiedykolwiek.
6. Potrzebuje urozmaicenia, chcę usłyszeć co u Ciebie, lecz chcę, byś także słuchał mnie. Mogę być smutna. Mogę płakać, lecz chciałabym, byś pozwolił mi mówić o moim dziecku; to mój ulubiony temat.
7. Wiem, że często o mnie myślisz i się modlisz. Wiem, że śmierć mojego dziecka boli Cię także. Chciałabym o tym wiedzieć: powiedz mi to przez telefon, napisz list lub uściśnij mnie.
8. Chciałbym żebyś nie oczekiwał, że moja żałoba skończy się wraz z upływem sześciu miesięcy. Pierwsze miesiące są dla mnie szczególnie traumatyczne; chciałbym jednak być zrozumiał, że mój żal nie będzie mieć końca. Będę cierpiała z powodu śmierci mojego dziecka aż do ostatniego dnia mego życia.
9. Naprawdę staram się „zaleczyć”, chciałabym jednak byś zrozumiał, że nigdy nie będę w pełni wyleczona. Zawsze będę tęskniła za moim dzieckiem i będę pełna żalu, że już nie żyje.

10. Chciałabym byś nie oczekiwał ode mnie "NIE MYŚLENIA O TYM" lub "BYCIA SZCZ√äŚLIWĄ”. Nie sprostam żadnemu z tych oczekiwań przez długi czas.
11. Nie chciałabym traktował mnie jak „OBIEKT LITOŚCI”, chciałabym jednak byś pozwolił mi na smutek. Zanim się „wyleczę” to musi boleć.
12. Chciałabym byś zrozumiał, że moje życie roztrzaskało się w drobny mak. Wiem, że to przygnębiające być blisko mnie, gdy tak czuję. Proszę bądź cierpliwy w stosunku do mnie, tak jak i ja jestem.

13. Gdy mówię "U mnie w porządku", chciałabym, byś zrozumiał, że „NIE JEST MI DOBRZE”, a każdy dzień to zmaganie się ze śmiercią mojego dziecka.
14. Chciałabym byś wiedział, że wszystkie moje reakcje związane z żałobą są normalne. Możesz spodziewać się depresji, złości, wszechogarniającego poczucia beznadziejności i smutku. Proszę więc, wybacz mi, że czasem jestem cicha i wycofana, innym zaś razem irytuję się i zachowuje ekscentrycznie.
15. Twoja rada by "żyć dzień za dniem" i tak odmierzać czas jest doskonała. Jednak obecnie, dzień to zbyt dużo i zbyt szybko dla mnie. Chciałabym wiedzieć, że daję sobie radę z godzina po godzinie.
16. Zaproponuj od czasu do czasu pojechać ze mną na cmentarz, zapalić lampkę, pomilczeć chwilę. Nie za często, tylko czasami. Daj mi znać że pamiętasz.
19. Nie mów: jesteś młoda, będziesz miała kolejne dzieci. Być może będzie dane mi się cieszyć jeszcze nie jednym dzieckiem, najpierw jednak muszę opłakać to, które odeszło. I żadne inne dziecko mi go nie zastąpi.
20. Najważniejsze: Wspomnij czasem o mim dziecku. Nie udawaj, że nie istniało. Słowa mniej bolą niż uporczywe milczenie.
Magdalena Harrison

Nim skończę chcę ogromnie podziękować Ojcu Zbyszkowi, tutejszemu przeorowi, za tę niezwykłą mszę, za podjęcie się trudnego i niechcianego problemu, za przygarnięcie naszych skrzydlatych serc właśnie w tym niezwykłym miejscu, gdzie patrzy na nas Uśmiechnięta Matka Leśniowska. Ten wyraz twarzy, ciepłe oczy, naprawdę przywracają nadzieję, niejeden raz już się o tym przekonałam.

Artykuł 2008-10-08 20:52:23

W bieżącej "Niedzieli" w dziale Listy do Redakcji jest artykuł mojego autorstwa. Sporo kosztowało mnie jego napisanie. Może ktoś wybierze się na mszę, o której informuję

Jestem matką, która pochowała własne dziecko. Przyglądam się temu zdaniu z trwogą. Ileż ono posiada w sobie bólu, zdumienia, szlochu niemocy. To przecież nie mogę być ja, to niemożliwe. Nie można umrzeć i żyć dalej.
Jesteśmy rodzicami rozdartymi między ziemią, a niebem, potrzebującymi rozmowy o naszych dzieciach, których nie widać. Słowa powołują te małe istoty do życia, dzięki zainteresowaniu innych stają się ważne nie tylko dla nas, przywracają nam sens życia.
Raz w roku nadarza się szczególna ku temu okazja. 15 października jest na świecie obchodzony jako Dzień Dziecka Utraconego już od 20 lat. W Polsce wzmianka o tym dniu pojawiła się po raz pierwszy w roku 2004, kiedy powstało DLACZEGO – Organizacja Rodziców po Stracie oraz Rodziców Dzieci Chorych . Strata dziecka jest traumatycznym przeżyciem dla tysięcy rodziców. Dlatego w tym szczególnym Dniu, w wielu krajach ludzie przypinają różowo-błękitne wstążki, zapalają znicze, składają kwiaty w kościołach, szpitalach i na cmentarzach, wyrażając w ten sposób solidarność z osieroconymi rodzicami.
Idea 15 października jest związana z potrzebą zmiany sposobu postrzegania problemów, z jakimi borykają się osieroceni rodzice. W Polsce śmierć dziecka, które żyło na tyle krótko, że nie miało szans zaistnieć społecznie, jest wręcz negowana przez otoczenie, które odbiera rodzicom prawo do żałoby. Wypieranie z życia i świadomości istniejącego problemu spowodowane jest wieloma czynnikami. Jednym z nich jest ludzka niemoc zrozumienia bólu rodziców i brak pomysłu na odpowiednie zachowanie się wobec tragedii.
Ogromną pomocą w takiej sytuacji może stać się Lista życzeń Osieroconych Rodziców jaką przygotowało Stowarzyszenie Dlaczego na stronie www.dlaczego.org.pl.
Czytamy tam między innymi:
[…]
5.Bycie rodzicem w żałobie nie jest zaraźliwe, więc chciałbym byś mnie nie unikał. Potrzebuję Cię teraz bardziej niż kiedykolwiek.
6. Potrzebuje urozmaicenia, chcę usłyszeć co u Ciebie, lecz chcę, byś także słuchał mnie. Mogę być smutna. Mogę płakać, lecz chciałabym, byś pozwolił mi mówić o moim dziecku; to mój ulubiony temat.
7. Wiem, że często o mnie myślisz i się modlisz. Wiem, że śmierć mojego dziecka boli Cię także. Chciałabym o tym wiedzieć: powiedz mi to przez telefon, napisz list lub uściśnij mnie.
8. Chciałbym żebyś nie oczekiwał, że moja żałoba skończy się wraz z upływem sześciu miesięcy. Pierwsze miesiące są dla mnie szczególnie traumatyczne; chciałbym jednak być zrozumiał, że mój żal nie będzie mieć końca. Będę cierpiała z powodu śmierci mojego dziecka aż do ostatniego dnia mego życia.
[…]
Przede wszystkim jest to jednak miejsce w Internecie stworzone przez ludzi po stracie dla rodziców ze skrzydłami w tle, dla rodziców ciężko chorych dzieci. Ten niezwykły Ruch Wrażliwych Serc już na wstępie wita przestraszonych i obolałych odwiedzających słowami:
Witamy Cię na naszej stronie. Pragniemy by to miejsce stało się azylem dla osieroconych rodziców; a także tych, którzy borykają się z chorobą własnego dziecka. Zależy nam aby tacy rodzice stracili owo nieznośne poczucie wyjątkowości, którego zapewne doświadczają w swoim środowisku, by mogli podzielić się swoim bólem, tęsknotą, trudem, drobnymi radościami, by mogli opowiedzieć o swoim dziecku. Pamiętaj, nie jesteś sam.
Każdego roku Dlaczego przygotowuje listę najpilniejszych spraw. W tym roku pisząc o 15 października pragnie zwrócić uwagę na następujące problemy:
Postrzeganie śmierci dziecka, zwłaszcza gdy umiera ono w niemowlęctwie, jako społecznie nieważnej straty. Przekonanie, iż rodzice nie zdążyli się do dziecka przyzwyczaić, że jeśli nie będzie się o tym z nimi rozmawiać, będzie im łatwiej.
Odmawianie prawa do zobaczenia i pożegnania własnego dziecka, gdy urodziło się martwe lub zmarło po porodzie – mimo obowiązującego w Polsce prawa będącego po stronie rodziców.
Problem otoczenia wmawiającego rodzicom po stracie, iż następne dziecko będzie lekiem na to utracone; odmawianie rodzicom prawa do opłakania zmarłego, mimo iż psycholodzy od dawna twierdzą, iż niedokończona żałoba źle wpływa na stosunek do kolejnego dziecka.
Mimo najwspanialszego postępu medycyny, dzieci będą umierać zawsze. Tym ważniejsze jest, by takie tragedie nie były tematem tabu, by nie pozostawiać osieroconych rodziców w społecznej próżni, lecz by umożliwić im pełne przeżycie żałoby i uwrażliwić społeczeństwo na problemy owych rodziców.

Każdy osierocony rodzic zastanawia się jak kształtować świat wokół siebie, ten sam, który został pozbawiony kogoś niepowtarzalnego, pięknego, kochanego, wymarzonego, wyczekiwanego? Sama zadaje sobie pytanie czy to w ogóle jest możliwe?
Czy ja tego chcę? Gdzie jest moje miejsce? I po co mi to miejsce? Czas nie leczy ran.
To prawda znana najmocniej tym, którzy część swojej rodzicielskości oddali niebu.
Czas nie leczy ran, czas je oswaja.
Mijają dni, miesiące, lata, a my nadal swoje rany pielęgnujemy, czujemy się za nie odpowiedzialni, stają się nam potrzebne do życia tak samo jak miłość żyjących, jak powietrze. Potrzebujemy też wsparcia bliskich, mówienia o naszych dzieciach, modlitwy.
Niech 15 października stanie się mobilizacją dla nas wszystkich do odważnego zauważenia naszych problemów. Jest to bardzo szczególny dla nas dzień, uskrzydlony Dzień Dziecka pozbawiony kolorowych zabawek, beztroskiego śmiechu, przytulania i pocałunków. To dla nas dzień rozmodlenia, refleksji i zapalanych świeczek pamięci. Bądźcie wtedy z nami.
W tym roku Sanktuarium Leśniowskie pragnie się aktywnie włączyć w obchody tego święta. 12 października o godzinie 16.30 zaprasza wszystkich osieroconych rodziców, ich rodziny, bliskich i przyjaciół na Mszę Świętą. Po Eucharystii można będzie otrzymać indywidualne błogosławieństwo wypraszające siłę, nadzieję, wiarę.

info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Mama_Oskarka
mail: mjsolarscy@wp.pl

miasto: Częstochowa

"Gdyby nasza miłość mogła Cię ocalić, nigdy byś od nas nie odszedł..."
dzieciaki:
»Oskarek
ur. 2002-05-28

» zm.
ur. 2002-06-04

linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-31


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: