Niezawinione śmierci 2005-08-27 10:01:56

Nosze w sobie "Niezawinione śmierci" W. Whartona. Przez rok książka ta leżała na mojej półce, a ja nie miałam odwagi zaangażować się w jej treść. Wiedziałam przecież, że zawiera dużo cierpienia. Wreszcie dojrzałam do niej. Pierwsze rozdziały doprowadziły mnie do spazmatycznego szlochu. Powróciły wszystkie odczucia towarzyszące po utracie Oskara. Jednak teraz wiem, że lektura ta była mi również potrzebna z innego powodu. Wbrew logice dała mi ona poczucie spokoju. Upewniła mnie, że raz obrana droga uczenia się życia bez syna, ale i bez procesów sądowych, była słuszną. Nie byłabym w stanie przejść przez to, co stało się na trwałe częścią życia cierpiącego Whartona. Droga smutku i rozpaczy przeplatanej wciąż jeszcze niedowierzaniem jest wystarczająco trudna. Nie potrzebny mi w tym prawniczy język, walka. Ktoś życzliwy z ironią w glosie wyraził swoje niezrozumienie z chęci domagania się odszkodowania. Dziękuję- wystarczająco mocno paliły mnie w dłoni pieniądze, jakie otrzymałam jako zasiłek pogrzebowy.
Prawnicy mieliby orzec, jaka jest moja strata, jak duży ból? To tak jakby jakiś matematyk postanowił ułożyć wzór na naszą tragedię.
To nie jest moja droga.
Bardzo bym chciała, aby inni potrafili nie tyle to zrozumieć, co uszanować.
Odniosłam jakieś ciche zwycięstwo, choć w naszej sytuacji to bardzo niefortunne pojęcie. Nasz lekarz zmienił kraj i specjalizacje. Nie ma już nic wspólnego z porodami. I za to opatrzności dziękuję. Czuję się spokojniejsza.
I choć niestety wiem, że wciąż bliżej niż myślimy, umiera kolejne dziecko, kolejna matka walczy o życia, to wiem, że jego przy tym nie ma.
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Mama_Oskarka
mail: mjsolarscy@wp.pl

miasto: Częstochowa

"Gdyby nasza miłość mogła Cię ocalić, nigdy byś od nas nie odszedł..."
dzieciaki:
»Oskarek
ur. 2002-05-28

» zm.
ur. 2002-06-04

linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-31


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: