Podpuszczacz 2006-01-26 13:47:24

Podpouszczacz z Ciebie wyśmienity. Uwielbiasz wdawać się w coraz dłuższe dyskusje, zadajesz coraz więcej pytań. Nic więc dziwnego, że otoczenie stara się sprostać twoim wymaganiom. Czasem okazuje się, że wręcz je znacznie przewyższać.
Ostatnio zadałeś mi proste pytanie, na które postanowiłam jak najdokładniej odpowiedzieć. Wysłuchałeś tego wszystkiego cierpliwie, uśmiechnąłeś się, a kiedy skończyłam usłyszałam krótki, ale jakże celny komentarz:
- Ty to maś fantazie mamunia.

Wczoraj dziadziuś na pytanie:
- O cim lozmawiacie
dał się podpuścić i w kilkuminutowym skrócie zaczął wnukowi wyjaśniać co ważniejsze wątki. I też usłyszał trafne podsumowanie zakrapiane lekką ironią:
- No cio teś ci dziadziusiu chodzi po głowie.

W rozmowie telefonicznej z tatusiem wyciągnąłeś potrzebne Ci informacje i rzekłeś:
- to konieć, nie da się uklyć , topanohej (koniecznie czytane razem bo zawsze wypowiadane na jednym wdechu).

Pierwsze poranne pytanie jakie dziś padło:
- Mamuni ci maś jakieś kłopoty, ci mogę ci pomóć?

Kochanie- Twoje troska mnie rozczula atotalnie. Moim kłopotem jest to, że znów chorujemy, że marzy Ci się spacer a ja wciąż muszę powtarzać, że owszem pójdziemy, ale dopiero jak wyzdrowiejemy. Może i niewielki to kłopot, ale doskwiera. Bo żadna matka nie potrafi patrzeć ze stoickim spokojem na chore, pozbawione sił do zabawy dziecko, które ciągle popłakuje sobie po cichutku pociągając schorowanym noskiem.

Teatralne odsłony 2006-01-20 08:37:26

W ubiegłą niedzielę po raz pierwszy byłeś na przedstawieniu w prawdziwych teatrze. Podkreślam prawdziwym teatrze, ponieważ miałeś okazję wcześniej oglądać ciekawe przedstawienia w wykonaniu moich uczniów np. Spotkanie w Stumilowym Lesie.
Tym razem obejrzeliśmy rodzinnie Brzydkie Kaczątko. Musze tu z żalem stwierdzić, że było słabiutkie. Dobrze, że od czasu do czasu można było posłuchać piosenek, choć i te większości do najlepszych nie należały. Czterokrotnie wręcz się zbulwersowałam, ale może ja przewrażliwiona jestem, kiedy na scenie padały bardzo dobitne określenia uwłaczające czystości rodzimego języka. Nic tylko reżyserowi wypadałoby Słownik synonimów sprezentować, może biedak nigdy go w ręku nie miał. Postać myśliwego odegrana była z wielką przesadą, spora część dzieci ze łzami w oczach uciekała z sali. Słodką rekompensatą gorzkich przeżyć były ciastka i napoje w przerwie spektaklu.
I prawdę mówiąc jak wieczorem rozmawiałam z Tobą przed zaśnięciem to usłyszałam:
- Było bzitkie kaciątko, a ja zjadłem całe cistko czekoladowe, mniam, a ta dziecinka płakała bo się bała myśliwego, ja teś las się go bardzo wyśtlasiłem, a babajaga to tak ksiciała ziebym ją lepiej sisiał.

Miniony tydzień obfitował w wiele przeżyć, niestety niekoniecznie duchowych. Musiałeś przejść zabieg chirurgiczny, krótko trwał, ale przyniósł wiele łez, strachu i bólu. Dopiero po równych tygodniu odzyskałeś spokój ducha. Niech ten nas pamiętnikowy zapis upamiętni Twoje bohaterstwo. Po raz kolejny dałeś dowód tego, że jesteś bardzo dzielnym mężczyzną. Podziwiam Cię.

Za oknem mroźno i biało. Głowy telewizyjne pokazują różne mapy i straszą Cze czekają nas straszliwe mrozy. Liczę n a to, że prognozy się nie sprawdzą.
Za tydzień zaczynamy ferie zimowe. Nie mogę się doczekać tych wspólnie spędzonych dwóch tygodni. Ostatnio obowiązków przybyło tyle, że nie pamiętam, kiedy spędziliśmy ze sobą cały dzień. Źle mi z tym Kochanie.

To pa 2006-01-08 20:10:35

- Kiedyś buty ziałoził mi tatuś a dzisiaj ziałoziłem siobie siam. O i plawą na plawą- wykrzyknęło radośnie moje usamodzielniające się dziecię.
- To cieść, ide na śpacielek, to pa, ziałaś wlóce, ide po bułki świezie, bo się skorcił bułek na śniadanie to pa.
Słyszę, że poruszasz klamką.
- mamuniaaaa, no powiedz nie maś ciapki.
- Hubert, nie masz czapki, a na dworze jest bardzo zimno
- Nie maltw się, wciale tak nie wieje, poladze sobie, to pa.

Samodzielność spodobała Ci się tak bardzo, że zabawa w zakładanie butów i wychodzenie po sprawunki trwała dobrą godzinę.

Kolejne zakładanie butów:
- żłobiłem siobie zianiu, ale juś psieśtałem płakać. Płakałem psies dwa dni latek. Idę kupić samochód ś poduśką, to pa.

Spontaniczne wyznania i walka z pluchą 2006-01-03 19:11:42

Mamy nowy rok. Skłania to zawsze człeka poczciwego do przedziwnych konkluzji, podsumowań, wyliczania tego, co dobre, a co niepotrzebne.
Zawsze w końcówce roku popadam w melancholijne nastroje. Mam ochotę wtedy zaryć się jak krecik w ciepłą kołderkę i nie wysuwać spod niej nawet czubka nosa. Najchętniej budziłabym się piękną, ciepłą wiosną pełna inwencji twórczej i chęci do życia.
Miło było popatrzeć sobie na świat zasypany po brzegi śniegową kołdrą. Przytulnie to wyglądało, póki oczywiście nie trzeba było wychodzić z domu. Mieliśmy nawet śniegową przygodę sankową. W zaśnieżone sobotnie południe znaleźliśmy wreszcie od dawna wyczekiwane zawiadomienie, że na poczcie czeka na nas paczka świąteczna. Podjęliśmy szybką decyzję rodzinnej wyprawy, a może przeprawy, z wykorzystaniem sanek. Oczywiście na sankach siedziałeś Ty, siłą napędową był tatuś, ja ubezpieczałam tyły. Za każdym razem, kiedy pozwoliłam sobie na chwile nieuwagi lądowałeś w białej zaspie, wykrzykując:
- Tatuniu uwaziaj.
Nie było chodników tylko korytarze, tunele. Czułam się jak kret na biegunie północnym.
Dobrnęliśmy jakoś do celu, ścieżki do budynku jak na lekarstwo, po schodach pozostało wspomnienie, ale gdzie diabeł nie może... tam mamusia wejdzie.
Już po chwili wróciłam do Was z paczką pod pachą. Oczywiście nie miała szans nie odpakowana dotrzeć do domu. Zaintrygowany, z wielkimi, pełnymi zaciekawienia oczyma prosiłeś o zajrzenie do środka. Rozszarpaliśmy kilka warstw odgradzających nas od rozszyfrowania zagadki. Wreszcie zobaczyliśmy:
- samochód, ziółty samochód.
Schwyciłeś go mocno, siadłeś na sanki i kiedy rozejrzałeś się wokół z troską zapytałeś:
- mamuniu, jak my telas znajdziemy drogę do domku?
Znaleźliśmy, choć łatwo nie było.
Kiedy dotarliśmy do domku i nastało odtajanie organizmu poczułeś wielką senność. Zasnąłeś wtulony w kołdrę i...samochodzik.
Takie wyprawy są milutkie.
Ale wychodzenie każdego ranka do szkoły w ciężkich buciorach przez wodę i pluchowate zaspy milutkie już nie jest. Trzeba wielkiej siły charakteru, żeby wyjść z łóżka pełnego Twoich ciepłych rączek, porannych całusów na dobry dzień, sennego wtulania się. Takie chwile powinny trwać znacznie dłużej.
Kiedy przemierzałam dziś odległość między jedną szkoła, a drugą przez zamglony, zimny i rozpuszczony świat uśmiechałam się do letnich wspomnień. O ludzie, jak ja tęsknię za słońcem. Powinnam być misiem, przesyłać tę szarość. Ja chcę długich dni, ciepła, lekkich sweterków, sandałów na nogach, szumu fal, błogiego lenistwa, czasu na pasjonujące książki i długaśne rozmowy z przyjaciółmi.
Ale to mało realne przez najbliższe miesiące. Trzeba znaleźć jakieś lekarstwo na tę obezwładniającą senność. A może po prostu trzeba zaakceptować tę dziwną niemoc. Wolę siebie uśmiechniętą, pełną pogody ducha.
Dziękuję synku, że Ty jesteś moim słoneczkiem i rozśmieszaczem.
Ostatnio musieliśmy połykać trochę lekarstw, czasem trzeba było przełknąć dzielnie trzy wielgachne łyżki przeróżnych specyfików. Pewnego szarego poranka podczas konsumowania drugiej porcji szepnąłeś onieśmielony:
- Nie chciałbym naziekać, ale to lekalstfo jest wstlętne.

Podczas brawurowej zabawy postanowiłeś zdobyć szczyt kaloryfera. Wykrzyknęłam tylko:
- Hubert, nie podoba mi się to.
I po chwili słyszałam odpowiedź pełną stoickiego opanowania:
- śpodoba Ci się mamuniu.
Wczoraj wieczorem przytulałeś się raz do mnie raz do tatusia i czule szeptałeś
- Kochanie moje.
Wtulałeś się tak uroczo i rozdawałeś szczodrze całusy. Wtedy świat był cudny.
Mam nadzieję, że kiedy będziesz już nieprzyzwoicie dorosłym mężczyzną nadal będziesz umiał z czułością wyznawać uczucia.
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Mama_Gosia
mail: mjsolarscy@wp.pl

miasto: Częstochowa

Ja uczę Was, Wy mnie. Cudownie jest odkrywać z Wami świat
dzieciaki:
»Hubert
ur. 2003-07-03

» Aniołek Oskar
ur. 2002-05-28

»Kacper
ur. 2007-04-09

mój foto.dzieciak
Ktosiek samosiek
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-08


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: