Małe, wielkie rzeczy 2006-09-25 09:14:39

Mamy za sobą 3 tygodnie przedszkolnego trybu życia. Bywają wzloty i upadki. Choć nigdy nie powiedziałeś, że przedszkola nie lubisz to jednak każdego ranka wynajdujesz nowe argumenty, które pozwolą Ci zostać w domu. Najpierw budzisz się wraz z ogromną potrzebą przytulania się, potem rozglądasz się i zaczynasz wymyślanie:
- Ziośtanę tu w łóziećku i będę ciekał Aś wlecicie z placi
- Siam dziś będę się bawił
- Dziś nie mogę bo pada deszcz (za oknem ewidentnie świeci słońce)
Najczęściej jednak przyznajesz się, że wstydzisz się tam iść. Bardzo mocno przeżywasz te nowe realia, zasady, kolegów i koleżanki. Przecież nie znasz jeszcze dobrze reguł tej gry. Jestem jednak pewna, że świetnie sobie poradzisz z tymi nowościami w życiu. Wstyd, a raczej trema w końcu kiedyś znikną.
Po zachowaniu Twoje siostry potwierdziły nasze przypuszczenia- jesteś spokojnym, pogodnym i bezkonfliktowym człowiekiem, ale też prawdziwym indywidualistą, który najpierw musi dobrze poznać, poobserwować, pozastanawiać się zanim coś zrobi. Pewnie ta przedszkolna potrzeba przystosowywania się do pewnych zasad najbardziej Ci nie pasuje.
Efekty jednak tych trzech tygodni są już widoczne- polubiłeś sprzątanie swojego pokoju, nikt Cię do tego nie musi namawiać, z wielkim skupieniem dosuwasz krzesła do stołu, masz swoje nowe rytuały.
Mamy też za sobą niesamowitą mszę św., które przewodniczył ks. Bp Antoni Długosz. Powiedziałeś o nim, że jest szalony. Bo to prawda, to jest szaleniec Boży. Wyskakał z dziećmi tę mszę, wyklaskał i wyśpiewał, wszyscy byli zachwyceni. Wzruszyłam się, kiedy mówił że trzeba kochać rodziców, a ty wykrzyknąłeś:
-I moją mamunię i tatunia teś.

Opowiadał i pokazywał na rysunkach jak to się stało, że dziecko pojawiło się w rodzinie. Kiedy pokazywał mamusię z dużym brzuszkiem obserwowałeś Go w skupieniu i przytuliłeś się do mojego brzucha.
Te przedszkolne historie pochłonęły nas do tego stopnia, że to co istotne stało się tematem nr 2. Pod moim sercem rośnie mała iskiereczka, która w kwietniu pozwoli nam się poznać osobiście. Oswajamy Cię z tym wydarzeniem bardzo delikatnie, choć przyznać tez muszę, że bardzo nas zaskoczyłeś swoim szybkim kojarzeniem faktów.
Kiedy już wiedzieliśmy z tatusiem o tym, że jest nas więcej zaczynaliśmy od niby przypadkowych pytań o chęć rodzeństwa. Ponieważ wypowiadałeś się w tej kwestii bardzo przychylnie od czasu do czasu czytałam Ci bajki, w których także pojawiało się młodsze rodzeństwo. Któregoś wieczoru jeszcze raz spytałam, czy chciałbyś mieć brata lub siostrę. Tym razem potrzebowałeś konkretów:
-A gdzie będzie najpielf? W Twoim bziuśk?
- Tak.
- A potem się ulodzi w śpitalu i siostry go umują, ubiolą i psiniosą do Ciebie?
- Tak kochanie. Ale najpierw dzidziuś długo będzie w moim brzuszku, bo musi urosnąć. Najpierw brzuch będzie mały, a potem coraz większy.
- A teraz jest duzi ci mały
- hmmmm, no taki bardzo mały to on nie jest- przyznałam szczerze jako matka mająca problemy z tuszą
- To mozi pójdziemy do pana doktola i spytamy ci jeśt tam dzidziuś?
Co było robić - poszliśmy.
Teraz wszystko już jest jasne. Nie wszystko niestety jest proste. Ale cóż to za cud, na który czekać nie trzeba i dla którego nie trzeba by się było choć troszeczkę poświęcić.
Mamy już za sobą szybkie szpitalne wizyty, farmakologiczną pomoc, nie najlepsze moje samopoczucie. Najważniejsze jednak, że Iskiereczka rośnie, zdrowo rośnie.
Reszta niech będzie milczeniem.

Pierwsze koty za płoty 2006-09-04 13:23:47

Do sali weszłam z bijącym serduchem i zobaczyłam, jak leżysz na podłodze z samochodzikiem, kiedy Cię zawołałam miałeś troszkę strachu w oczach. Zobaczyłam mojego maleńkiego, bezbronnego Huberta i sece ścisnęło się jeszcze bardziej. Sistra powiedziała, że byłeś bardzo dzielny, nie płąkałeś,choć był moment,w którym byłeś tego bliski. Pytałeś też kiedy po Ciebie przyjdę. Miałeś swoje chwile izolacji- wolałeś z boku obserwować bawiące sę dzieci. Jeszcze bardziej czuję, że chciałabym móc w czapce niewitce siedzieć obok i obserwować, by potem lepiej zrozumieć Twoje rozterki.
Wychodząc mówiłeś, że było fajnie i że jutro też tam pójdziesz, ale z miłą chęcią wyszedłeś, nie oglądając się za siebie.
Boję się tego przedszkolnego przekracznia progu, oswajania bo czuję się bezradna, nie będę mogła tam z Tobą być, prezz swoje strachy i wątpliwości będziesz musiał przechodzić sam.
Mam tylko nadzieję, że nigdy nie zwątpisz w to, że bardzo Cię kocham i tak samo jak Ty po każdej rozłące nie mogę się doczekać spotkania z Tobą.
Przeżywam to, ze teraz musiałeś pojechać do babci, bo przede mną rozpoczęcie mojego roku szkolnego, tak bardzo bym chciała Cię teraz przytulić.

Miłego dnia 2006-09-04 08:01:23

Tak właśnie mnie pożegnałeś z uśmiechem na twarzy i z plecakiem na plecach. Dziś pierwszy dzień przedszkolnej przygody. Nie ukrywam, że mam lęk w sercu, nieco dumy, że już jesteś taki duży, ale i troski o to jak sobie poradzisz w tym kolejnym etapie życia.
Wygląda na to, że największe przerażenie w oczach mam dziś ja i dlatego właśnie odwozi Cię tatuś. Ja odbieram po obiedzie. Czy każdy rodzic w takim dniu marzy o tym aby dało się podglądać prezz szybkę co robi jego dziecko w tym świecie bez niego?
- Mamuniu to ja idę, ty zostań, miłego dnia, do ziobacienia wklótce.

I poszedłeś... Nadal nie mogę w to uwierzyć.
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: Mama_Gosia
mail: mjsolarscy@wp.pl

miasto: Częstochowa

Ja uczę Was, Wy mnie. Cudownie jest odkrywać z Wami świat
dzieciaki:
»Hubert
ur. 2003-07-03

» Aniołek Oskar
ur. 2002-05-28

»Kacper
ur. 2007-04-09

mój foto.dzieciak
to był grudzieñ
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-08-08


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: