Nastroju świątecznego - zero.
Przygotowań do świąt - żadnych.
Generalnych porządków - brak.
I dobrze :) Święta długo nadchodziły i szybko poszły.
Mimo kiepskiego nastawienia, czas minął nam miło,
spokojnie i leniwie. Do tego trochę radosnych pisków dzieci z okazji
wizyty św. Mikołaja, dobre jedzenie i słodkie nic_nie_robienie.
Tego mi było trzeba.
W prezencie od rodziców dostaliśmy - wolne w Sylwestra :)
Dawno tak fajnie się nie bawiłam. A zresztą, może nawet miałam okazję
się nieźle bawić całkiem niedawno, ale na pewno potrzebuję częściej.
Wróciliśmy do domu w Nowy Rok wczesnym popołudniem, a wieczorem poszliśmy na spacer do ogrodu niczym nocni ludzie.
Chodziliśmy po śniegu i z latarkami na głowach, a także w rękach, szukaliśmy skarbów i przygód.
Jak się okazało, że nic nie możemy znaleźć, dziewczyny postanowiły nas oczarować.
Pierwsza była Kaja. Musiała dokładnie obejrzeć co to za dziwna różdżka.
Po zbadaniu narzędzia pracy, poprosiła o drugie i zaczęła czarować.
Natalia pozazdrościła i też się przemogła.
Na koniec jeszcze zobaczyliśmy małego niebieskiego ducha.
Przestraszyliśmy się i pognaliśmy do domu ;)