Czarownica wstydliwa 2007-02-16 12:25:52 Niepotrzebnie się pojawiłam na balu. A może przeciwnie - za rzadko bywam w przedszkolu. Moja obecność sprawiła, że Kaja wstydziła się nawet wyjść na środek i powiedzieć za kogo jest przebrana. Nie ona jedna się wstydziła, ale jestem prawie pewna, że gdybym była daleko, nie zastanawiała by się ani chwili i pokazałaby swoje przebranie. A tak - chowała się za moją nogą, robiła dziwne minki i nie chciała się zaprezentować. Kaja nie dała się też umalować. Miała mieć namalowaną trochę groźną minę i ew. pajęczynę na twarzy. Nie było mowy o jakimkolwiek malowaniu.
Może w domu uda mi się jeszcze Kaję ubrać, wymalować, posadzić na miotle i sfotografować.
1,2,3, baba jaga patrzy! 2007-02-16 09:02:59 Za chwilę jadę pomóc Kai w przebieraniu się za czarownicę. Oprócz stroju, kapelusza i różdżki ma wielką miotłę, na której siedzi pająk i nietoperz.
Zdjęcia będą później :)
PS. Mam wrażenie, że jesteśmy jacyś dziwni... Inne dziewczynki to wróżki, królewny, pszczółki, a nawet będzie jedna panna młoda. My natomiast przebieramy dziecko za Babę Jagę z pająkiem do towarzystwa... Przydałaby się brodawka do przyklejenia na nos ;)
Metamorphosis 2007-02-07 22:00:41 Najbardziej widać zmiany po małym grzdylu W styczniu niemowlak pełną gębą a już we wrześniu - mała panienka :)
Kaja od początku do końca panienka, ale też wyraźnie inna. Ten czas to jednak nieźle pogina.
Nerwowa matka, humorzaste córki 2007-02-07 13:54:13 Kiedyś pisałam o tym, że mam życie różami usrane. Coś w tym jest bo niby różami, ale jednak usrane ;) Co z tego, że ogólnie jest fajnie, kiedy ja mam wyjątkowy talent do
dezorganizacji życia domowego, rodzinnego, zawodowego. Jedyny moment kiedy robię coś wyłącznie dla siebie to poranna i wieczorna toaleta (czasem przedłużona o lekturę ;) Nie mogę za często udowadniać jaka jestem beznadziejna, bo Siemion
wreszcie to zrozumie i mnie zostawi a w zamian weźmie kogoś kto ma
lepiej pod sufitem poukładane... Skoro już postanowiłam zaniedbać robotę i napisać parę słów to
odrobinkę nadrobię zaległości, a potem pewnie jak zwykle za miesiąc tu
zajrzę. Dziewczyny zaczęły rok całkiem nieźle. Natka po katarze, który trwał
przez ostatnie 4 miesiące roku 2006 wreszcie się z niego wykaraskała.
Kaja też na zdrowie nie narzeka, ale na wszystko inne owszem: - bo ty mi mamo na nic nie pozwalasz! - bo ty mi nie chcesz nic kupić! - bo ty nic nie rozumiesz! Do permanentnego złego humoru przyczynia się m.in. to, że Kajtek w
przedszkolu nie śpi i jak odbieram ją około 16:30 to pada na twarz,
zasypia na 10 min w samochodzie, po czym wkurza się nie_na_żarty jak ją
budzę. Poza tym wyobraźnia zaczyna działać na jej niekorzyść -
wszystkiego się bidula boi. Np. przed zaśnięciem łapie taką fazę, że
przez pół godziny (np. wczoraj) trzymam ją na kolanach i głaszczę po
głowie. Właściwie to pewnie ją głaskałam 7,5 minuty bo potem oczywiście
zasnęłam i obudziłam się z kręgosłupem wywróconym na lewą stronę i
złamanym wpół. Czasem udaje mi się poprawić humor panienki. Malowanie paznokci i buzi,
wspólne kolorowanie i oczywiście bajka lub gra na komputerze czynią
cuda.
Powinnam regularnie melisę pić, bo nerwus ze mnie straszny. Przez
ostatnie 3-4 tygodnie najbardziej mnie irytuje zachowanie Natki. Nie wiem co ona je albo pije, że o godzinie 21-szej dostaje przysłowiowego
kota i motorek w tyłku jej się nie wyłącza. Może w wodzie z kranu jest kofeina czy inna tauryna? Po kąpieli Kaja
usypia w miarę szybko a Natka świruje w łóżku przez dobre pół godziny.
Całkiem niedawno zaczęliśmy nawiązywać coraz bliższą znajomość z sąsiadami. Raz my u nich, potem oni u nas. Przydaje się taka sąsiedzka zażyłość - zabrakło im gazu i nie mieli ciepłej wody to całą rodziną się u nas kąpali :) Natalia bywa u nich bardzo regularnie, bo Ania-Niania zawsze na
spacerze spotyka ich opiekunkę lub babcię i po spacerze dziewczyny idą
się wspólnie bawić do Lilki.
Poza przyjaźnią z Lilą, Natkę ciągnie do nich jeszcze kot Fiodor i
Niedźwiedź. Sama bym się z tym miśkiem chętnie zaprzyjaźniła.
Dzisiaj Natalia nawet śpi razem z Lilą (a może z Niedźwiedziem?) a
Ania-Niania razem z babcią Krysią robią kartacze dla dwóch rodzin.
W piątek albo sobotę może nam się uda skoczyć bez dzieci na sąsiedzki wieczór dla dorosłych?? No i tak nam to życie płynie - miło, sympatycznie, nerwowo i trochę za szybko. Na koniec jeszcze ancymon wieczorny:
i ancymon popołudniowy
|
|