JAKLETKA - i wszystko jasne! 2004-10-29 12:37:51

Czasem to sie mozna zalamać.
Dziecko do mnie mówi, jasno, logicznie i tak wyraźnie jak tylko potrafi, a ja - tepak jeden - nie rozumiem.
Niestety często przez brak czasu przytakuje tylko idiotycznie, zamiast skupic sie przez chwile na przekazie kajtkowym.

Dzisiaj zawoze dziecko do babci przed praca:
- Mamo! Ja chce dżapkę!
- Oj skarbie, żabka niestety została w domu. Zapomniałam ją zabrać.
- Ale mamo ona jest w paski!
- yhy (żaba w paski?? tak, tak)
- Mamo! Daj mi dżapkę. Ona jest w paski!
Na szczęście po wrzuceniu prawego kierunku kąt widzenia zahaczył o pasiastą, polarową czapkę z pomponem i mi sie rozjaśniło (ugh...).

Całkiem niedawno u prababci (ciężki przypadek pomroczności jasnej u kajtkowej rodzicielki):
- Zobacz Kaja - prababcia ma niebieskie oczy, babcia ma niebieskie oczy, mama ma oczy niebieskie i ty też masz niebieskie oczy.
Kaja mysli przez chwile i mowi:
- Jakletka!

yyyy...
- Slucham?
- Jakletka!
- No tak, tak :) (tu wyjątkowo głupawy uśmiech na twarzy mamusi która cały czas nie wie o co chodzi)

Po chwili Kaja wraca do tematu i mówi:
- Kaja ma oczy niebieskie! Jakletka!
- Nie rozumiem :( - przyznaje sie dziecku bez bicia, co wywołuje irytację latorośli
- Jakletka! - wyraźnie podniesiony głos, a ja nic :-/
- JAKLETKA!!! - krzyk w połączeniu ze zmarszczonym czołem spowodował, że postanowiłam uznac 'jakletkę' za dobrze mi znane słowo i znowu - przytaknąć :-{

Całkiem niedawno Kaja powiedziała jednym tchem:
- Kaja ma oczy niebieskie jak niebo i jak nocniczek!
No! Teraz to się rozumiemy!
Rzeczywiscie nocniczek jest niebieski. Szkoda, ze nie używany.

Każdy inny kolor jest nadal porównywany do 'jakletki'. W końcu kredki są we wszystkich kolorach tęczy ;)

Wzruszający free-styler czyli Panna S. 2004-10-28 09:49:42

Pojechalam wczoraj do pracy metrem. Super sprawa. Chyba nabede droga zakupu bilet miesieczny i calkiem sie przesiade na MZK. Gazetke mozna poczytac, obejrzec rozne oryginalne egzemplarze homo sapiens... ;) i wcale nie jedzie sie dluzej niz samochodem. Czasem nawet sporo krocej.

Kaja okolo 15-tej tez wsiadla do metra z Bozenka. Jechaly, gadaly o zyciu i innych istotnych sprawach. Opiekunka wyjasnila dzieciakowi, ze jedzie do tatusia, wsiadzie z nim do samochodu i pojedzie po mamę. Kaja przemyslala sprawę, po czym udezyla w te slowa:
- mama S., tata S., Kaja S. (pod kazdym S. oczywiscie bylo pelne, dzwiecznie brzmiace nazwisko)

Bozenkę zatkało i nie bardzo wiedziala co powiedziec, wiec dziecko mowilo dalej:
- mama - Marta S., tata - Karol S. i Kaja S.
Tu juz i mnie zatkalo. Sama nie wiem czy wierzyc tak do konca w relacje opiekunki. Moze troche dziewczyna koloryzuje??

Pojechalismy cala rodzinka S. na maly rekonesans do nowego sklepu. Oczywiscie ja musialam najwiecej czasu spedzic w H&M. Generalnie nie lubie zakupow, a najbardziej nie lubie kupowac dla siebie, jednak ten sklep cos w sobie ma. Polubilam go za fajne rzeczy dla dzieci, a teraz powoli przekonuje sie do damskich polek.
Kaja miala wysmienity humor. Maciek mowi na nia Free Styler, bo mala wymachuje rekami, podkakuje i wykrzykuje rozne hasla niczym zawodowy raper czy inny hip-hopowiec. W jednym ze sklepow poszlam do przymierzalni i z daleka slyszalam tylko rechot mojej corki bawiacej sie w berka z tata i z wujkiem miedzy polkami, ciuchami i przymierzalniami.

Wydarzylo sie tez wczoraj cos bardzo dla mnie waznego i wzruszajacego. Niby otoczenie malo romantyczne, ale nie mialo to zadnego znaczenia.
Zanim dojde do sedna... Kaja ostatnimi czasy ma faze na 'małą dzidzię'. Lalka jest mala dzidzia, mis, butelka mleka, a nawet dlugopis czy olowek. Jedna z w/w rzeczy trzeba ulozyc wprawnym ruchem na przed ramieniu, mowic don czulym glosem i spiewac 'Kotki dwa'. Najczesciej jednak to Kaja jest mala dzidzia. Podchodzi wtedy do mnie lub taty wyciaga rece do gory, rusza nimi przedziwnie (niczym tancerka flamenco) i wydaje nieartykuowane jeczaco-buczace dzwieki (przeciez male dzidzie nie potrafia mowic). Oznacza to tylko jedno - trzeba ja wziac na rece i zrobic jej 'mala dzidzie'.

Wlasnie taka 'faza' naszla moja coreczke w sklepie. Wzielam ja zatem na rece, Kaja spojrzala mi gleboko w oczy, zlapala mnie za szyje, przytulila bardzo mocno i glosno powiedziala "KOCHAM CIÊ!". Nie potrafie opisac co czulam. Slyszalam to juz pare razy, ale raczej w wyniku rozmowy i jako odpowiedz na moje wyznania, a tym razem... To bylo tak wyjatkowe, ze zapamietam to do konca zycia :) Jak Kaja zobaczyla moja reakcje, zaczela powtarzac te slowa kilka razy, caly czas glosno i wyraznie, tak ze ludzie sie za nami ogladali (zazdrosnicy jedni).

Tym sposobem H&M i jego polki z ciuchami nabraly jeszcze innego wymiaru.

2222 2004-10-24 23:38:17

Dzis Kaja skonczyla 22 miesiace.

Zostaly jeszcze 2 miesiace do 2. urodzin.

Dzien byl wyjatkowo cieply - chyba ze 22 stopnie ;) Rozpalilismy wielki ogien, pieklismy kielbaski, pilismy piwko i bardzo dobrze sie bawilismy.

Kaja piekla z Mackiem chleb, a potem ze mna zbierala do wiaderka lesne skarby.



W nastepny weekend bedziemy dlubac w dyni. Przydalby sie jakis przepis, ktory pozwoli wykorzystac wydlubane z Haloweenowego stracha wnetrznosci.

Pozdrawiam!!

Ani, ani, ani! 2004-10-21 10:02:43

Czyzbysmy wkraczali w pierwsza faze buntu dwulatka? Nie to, zebym wiedziala jake sa fazy tego buntu, ale zdecydowanie cos sie dzieje z moja corka, a mianowicie wszystko jest na NIE. Ona NIC nie chce! Ona zostanie TU (gdziekolwiek jest oczywiscie) i nigdzie sie nie ruszy!

Przed wyjsciem na spacer: 'Nie ciem spaceru! Tu zostanem! Ani kurtki, ani butow, ani rajstopków, ani czapki, ani spodenek, ani wozka, ani domku, ani rajstopkow, ani rajstopkow... '

Z czasem po prostu brakuje slow do slowotoku, wiec trzeba powtarzac to samo :-/

Na spacerze: 'Do domku! Do domku!'
A że akurat byłysmy spory kawal od domu (pojechalysmy metrem) i dojechal tam do nas Siemion, to mowie do dziecka - 'wsiadziemy do auta i bedziemy szybciej w domu'
'Nie ciem auta! Tu zostanem! Ani wozka! Ani pociagu! Ani głowy! (?) Ani kurtki, ani spodenek, ani rajstopkow, ani fotelika, ani rajstopkow!'

Co ona z tymi rajstopkami??

Wieczorem w wannie:
'Nie ciem wandy!' (Wanda to nie ta co nie chciala Niemca - to po prostu wanna)

Siemion: Czego jeszcze nie chcesz?

Kaja: 'Wandy nie ciem, jaka nie ciem (raka), szamponu nie ciem, nogow nie ciem, simaka nie ciem, glowy nie ciem... nogow nie ciem i jaka nie ciem!

Wlasciwie to ona nic nie chce.
Czasami tylko chce kisiel :)

PS. Wpis zainspirowany przez Siemiona ;)

Cieplo-zimno 2004-10-20 10:16:18

Pogoda ostatnio malo przewidywalna - swieci slonce, ale wieje i jest zimno albo jest duze zachmurzenie, a w cieplej kurtce splywaja z czlowieka siodme poty.

Moze dlatego Kaja ostatnio bardzo niechetnie wychodzi na spacery? Ponoc poranny spacer to ostatnio seria porazek - najpierw ciezko sie wybrac, bo Kajtek nie daje sie wyciagnac, a jak juz sie uda to po 20 minutach dzieciak spi w wozku.

Mysle, ze jest jej za cieplo. Bozenka marznie, wiec Kaje tez stara sie ubierac bardzo cieplo. Efekt jest taki, ze Szkrab ma nieco skrepowane ruchy i pewnie sie tez przegrzewa.
Z kolei jak ja z nia wychodze - zakladamy cienką wiatroweczkę, wiec nie wiem czy nie przesadzam w drugą stronę...



Jestem zmeczona.
Nie bylismy w tym roku na zadnym dluzszym urlopie i bardzo mi tego brakuje. 5 dni wyrwane po slubie na wycieczkę do Kotliny Kłodzkiej to niestety za mało.
Marzył mi się wypad do ciepłych krajow, ale raczej nic z tego nie bedzie. Teraz mi sie marzy wyjazd w gory...
Jeszcze pare innych rzeczy mi sie marzy :) A marzenia sa po to, zeby sie spelnialy, prawda?

Dużo się dzieje 2004-10-18 13:52:32

Czasem trudno zdecydowac co opisac...

W piatek bylismy rodzinnie na zajeciach w przedszkolu. Ciesze sie, ze Siemion zobaczyl na czym to polega. Kontakt z innymi dzieciakami i ich rodzicami przez bite 2 godziny to niezly bodziec dla nas - starych koni, a co dopiero dla Kai. Na szczescie Kajtek chetnie sie bawi z innymi, uczestniczy w grupowych zajeciach pod dyktando pan prowadzacych i tylko czasem buntuje sie lub nudzi w jakiejs sytuacji.
Z kazdych zajec wynosimy 'dzielo sztuki'. Najpierw byla rybka, teraz jabluszko 'malowane' plastelina. Kaja tez coraz wiecej pamieta z kolejnych zajec. Regularnie podspiewuje sobie 'Jedzie pociąg z daleka...' i piosenke, ktora jest spiewana na przywitanie wszystkich dzieci.
Chcialabym wytrwac i chodzic z nia tam przez caly rok, bo wierze, ze da jej to dobre podstawy do funkcjonowania w przedszkolu i w ogole w grupie dzieci.

Sobotę spędziliśmy na wsi. Luz, blues, i te de. Naprawde dawno sie tak nie czulam - nikt mi nic nie kaze, nigdzie mi sie nie spieszy, nikt na mnie nie czeka. Lazilismy po lesie, zbieralismy grzyby, babralismy sie z dzieciakami w piachu, a potem zrobilismy...przedszkole. Z kolorowej bibuly, ligniny i patykow robilismy piekne kwiatki i spiewalismy piosenke o zuchu ;) Dobrze mi tam bylo i nie chcialo mi sie wracac.

Niedziela - rownie udana, mimo nerwowego poranka :) Po sniadaniu zrobilam zupe krem z cukini. Potem razem z Kaja upieklysmy murzynka. To niesamowite jaka dzieciak ma radoche kiedy widzi ze moze sie do czegos przydac. Wsypanie maki do miski i rozbicie jajek to ekscytujace wydarzenie na miare wizyty wujka Macka, ktory zreszta tez tego dnia sie pojawil :)
Odwiedzila nas znajoma rodzinka - Beti i Smiechu z malym Filipkiem. Dolaczyl Maciek z Monika i juz nas bylo osmioro razem z dziecmi.
Zjedlismy zupe do ostatniej kropelki i sio! na spacer.
Zjezdzalnie, karuzele i hustawki w polaczeniu z piaskownica i rzucaniem sie jarzebina to jest to co Filipki i Kajtki lubia najbardziej (z tym ze rzucanie uskuteczniali tatusiowie).
Po spacerze caprese i makaron z lososiem oraz murzynek produkcji Kajowej - wszystko wyjedzone do ostatniej kluski/okruszka/listka bazylii (cos mi wyszlo nie bardzo bo tak jakby caprese bylo z kluskami, makaron z okruszkami a murzynek z bazylia :-/ ).
I znowu moglabym tak siedziec do nocy, ale niestety kiedys trzeba bylo sie pozegnac.

Dluuuugi ten wpis wyszedl.

PS. Idziemy w tym tygodniu na koncert Kazika, a za dwa tyg. na musical. Qlturalnie sie robi Qrka wodna!

Sekrety rodzinne cz. I 2004-10-14 10:58:24

Niedawno pod wplywem wiadomosci o mobilnym doradztwie zawodowym (to tacy 'specjalisci', ktorzy jezdza po mniejszych miejscowosciach i doradzaja w szkolach 15-latkom jaki zawod wybrac) zaczela rozmyslac kim to ona tak naprawde chcialaby byc. Zaznaczam, ze moja mama ma 60 lat i na studia juz sie nie wybiera, ale jakby mogla to by poszla na weterynarie albo ogrodnictwo/architekture zieleni.

Co ja bym chciala robic? Nie powiem bo sie wstydze.

Ale najwiekszy szok przezylam jak uslyszalam co by moj tata zrobil gdyby sie cofnal w czasie - poszukalby bogatej zony.

Nadal nie moge sie otrzasnac z szoku.

Pozdrawiam!
Mam nadzieje, ze drugiej czesci "Sekretow" nie bedzie ;)

PS. Swoja droga jak 15-latek ma sie zdecydowac na odpowiednia sciezke kariery zawodowej??

Kup pan kapustę! 2004-10-13 13:33:29

Siedzimy sobie po pracy przy stole i jemy pyzy z miesem. Nota bene pyzy byly tylko dlatego, ze dobrze smakuja z podsmazana cebulka, a ostatnio przez przypadek kupilismy jej o 2 kg za duzo... Pyzy byly zatem podane z kilogramem cebuli (no moze troche mniej) i nie wiedziec czemu Kai nie smakowaly.
Mimo to siedziala sobie kolo nas na krzeselku, przy stoliku i pila herbatke. Herbatka sie rozlala wiec Kaja pobiegla po sciereczke. Od tej sciereczki zaczela sie bardzo rozbudowana abstrakcyjnie zabawa :)

Kajtek przyjrzal sie uwaznie i dostrzegl, ze na sciereczce sa namalowane pomidorki. Po chwili donosnym glosem zwrocila sie do mnie:
- chces kapuste?!
a ja na to wielkie oczy, ale staram sie nadazac i odpowiadam wyciagajac dlon:
- tak poprosze

i tu moje dziecko z wielką uwagą skubie kolorową scierke i kladzie mi na reku wirtualną kapustę, ktora ja ze smakiem zjadam :-0

Potem nastepuje okrzyk w kierunku Siemiona:
- kapustEEE??
tatus zablysnal i stwerdzil, ze on woli banana:
- a czy sprzedaje pani tez banany?
hmmm
(kaja) - chces banana??
(tata) - tak poprosze. Ile place?
(kaja) - :-o

Nie dosc, ze tata zaplacil za banana to jeszcze zjadl go tak dokladnie obierajac skorke i przezuwajac kazdy kes, ze jakby nie daj Boze wirtualna skorka upadla, na pewno bym sie na niej poslizgnela.

Tym sposobem Kaja wczoraj zarobila 8 groszy, ja zjadlam z piec glowek kapusty, a tata 2 banany :)

Zimowo... 2004-10-12 09:29:30

Dzis rano za oknem -4 stopnie. Szron na szybach samochodow - garaz to dobry wynalazek ;)

Wczoraj wieczorem poszlismy odwiedzic znajomych. Mieszkamy jakies 600 metrow od siebie, ale... pojechalismy samochodem bo bylo mi zimno, a Kaje ubralam w nowiutkie zimowe buty i puchowa kurtke po Paulince Skadii :)

Czy tylko mi jest tak zimno?
Zawsze jak sie zaczynają mrozne dni to przez jakies 2 tygodnie nie moge sie zaaklimatyzowac.

Uwielbiam patrzec jak Kaja bawi sie z dziecmi. Naprawde niezle jej to wychodzi. Jest speszona tylko przez mala chwilke i zaraz zaczyna wtorowac dzieciom gospodarzy w szalenstwach, wrzaskach i wyglupach.
Widac bylo, ze czteroletnia dziewczynka bardzo Kai imponowala. Zamiast do mamy, szla do kolezanki, lapala ja za reke i kazala sie prowadzic do zabawek. Kolega tez byl fajny, ale troche sie klocili, bo jak zwykle najciekawsza zabawka akurat jest zajeta i trzeba o nia walczyc.

To wlasnie z tymi znajomymi chcielismy zorganizowac mini-przedszkole. Bardzo zaluje, ze nic z tego nie wyszlo :(
Czasem spotyka sie na swojej drodze ludzi, ktorymi trudno sie nacieszyc. Mam wrazenie, ze znamy sie od wielu, wielu lat. To mieszane, polsko-angielskie malzenstwo. Nasze rozmowy tez sa pomieszane jezykowo, ale zawsze przy nich czas nam bardzo szybko mija i jak sie okazuje nie tylko nam sie nie chce wychodzic. Kaja wczoraj odstawila Reytana w progu wolajac "Zostanem! Nie idem!"

Doba powinna mieć 36 godzin.

Tajemniczy Michał 2004-10-11 14:24:03

Moja córka ma kolegę.
Nie znam gościa, ale ma ponoć na imię Michał. Kaja opowiada, ze na spacerze była z Michałem i że ona chce do Michała, a ja nie wiem o kogo chodzi ;-/

Dzisiaj rano rozmawialam z opiekunką i znowu się przekonałam, że Kaja nie zmyśla. Michał jest dwuletnim kawalerem, jeszcze nie na wydaniu, małomównym, głównie pokazującym paluszkiem o co mu chodzi, ale 'Kaja' podobno mowi glośno i wyraźnie :) Jego opiekunka - pani około pięćdziesiątki i nasza Bożenka przypadły sobie do gustu i chętnie razem chodzą na spacery.

Ciekawe co z tego wyniknie?

Wizyta w przedszkolu 2004-10-08 09:54:27

Wczoraj Kaja zaliczyła pierwszą wizytę w przedszkolu.
Byłyśmy na zajęciach, które mają m.in. na celu oswoić dzieciaki z odległą jeszcze przedszkolną perspektywą.

Zajęcia były w zwykłym, państwowym przedszkolu. W jednej sali bylo ogladanie zabawek, chowanie sie do domku, gotowanie zupy i oswajanie z sytuacją. Potem dzieci ustawily sie w pociąg, pani grala na gitarze i spiewala "Jedzie pociąg z daleka...", a dzieci w takt muzyki "przejechaly" do sali gdzie byly zabawy ruchowe, spiewanie i tance.
Po godzinie mala przerwa na przekąskę i picie. Uroczo wyglądają takie krasnoludki na mini-krzesełkach przy mini-stoliku zjadające mini-przekąskę.
Po przerwie przy tym samym stoliku dzieci robiły kolorowe rybki. Do kartonowej, białej ryby przyklejały pogniecione kawałki gazet, po czym malowały je farbami, a wlasciwie robily kolorowe stępelki kawałkiem gąbki.

Zabawa przednia. Kajtkowi bardzo się to spodobało.
Będziemy tam chodzić co tydzień i powstanie z tego galeria dzieł sztuki. Na razie mamy jeden eksponat - rybkę.

PS. Kaja miala najwiekszy brzuszek ze wszystkich dzieci. Znowu sie zestresowalam ;)

Pierwsze dwa wiersze 2004-10-07 10:03:28

Kaja jest uroczą gadułą. Ostatnio bardzo jej sie spodobało słowo 'chyba'. Prawie na każde pytanie odpowiada zaczynając od niego.

Kto to ścianę pomalował?
- Chyba Kaja pomalowała.

Kto puka do drzwi?
- Chyba tata puka.

Wczoraj wieczorem jak zwykle leżałyśmy w łóżku po kąpieli, 'czytałyśmy' książkę i rozmawiałyśmy o kotkach i pieskach.

Powiedziałam jej, że tata bardzo chciałby mieć pieska i zapytałam jak damy pieskowi na imię. Kaja na to:

'Simak, simak'!

:-o

a pochwili:
'Simak, simak wystaw jogi, dam ci seja na pielogi'

po czym prawie bez przystanku:
'na stoliku w pikoiku
stało mleczko i jajeczko
kotek wypil mleczko, a ogonkiem
STUK jajeczko'.

Ach...

Podpisano:
dumna mama

Zupa na denku wazona... 2004-10-05 14:56:27

Gotujecie czasem zupe gulaszowa?

Wczoraj smaze ja sobie wolowine na patelni, dodaje cebule, papryke, potem pomidory i to wszystko sobie rozkosznie 'pyrka' na wolnym ogniu. Po chwili CYK do duzego gara. Jeszcze chwile pachnace danie wydaje z siebie bulgoty, a ja w tym czasie ziemniaczki ciach, ciach, ciach... ale przeciez najpierw musze dodac wody.
Nie wiem skad sie we mnie czasem budzi przesadna precyzyjnosc, ale zamiast lac na oko, postanowilam odmierzyc na oko cztery kubki wody. Goracej wody.
Oczywiscie odmierzam nad garem, zeby nic na boki nie kapalo.

Raz.
Dwa.
Trzy. Trrrach...

...i po kubku zostało mi w dloni tylko wspomnienie po nim (czyli ucho). Cala reszta w dwoch kawalkach - denko i grubasne scianki, z gracja zanurzyla sie w kolorowych i pachnacych odmetach aromatycznej zupki.

Pech.

Do tego Kaja na reszcie odniosla sukces na polu walki z video. Wlozyla kasete. Musiala pilnie studiowac prawo Murphy'ego, bo wlozyla maslem do dolu. Teraz biedny sprzet szczerzy sie kawalkiem wystajacej kasety i czeka az Siemion znajdzie chwile i zreanimuje biedactwo.

Po tych pasjonujacych przygodach spac nie moglam do pierwszej i mnie dopadł kiepski nastroj. Dalej trzyma i nie chce puscic, a za oknem taka piekna jesien.

Urodziny wujka i pies Tyson 2004-10-04 11:29:56

Zwierzeco nam sie jakos w ten weekend zrobilo :)
W piatek kotek, w sobote Pawel i Basia, a w niedziele pies i dwa koty.
Poszlismy na obiad urodzinowy do mojego brata i jego dziewczyny, ktora tez obchodzila urodziny i imieniny. Trzy okazje w jednym obiedzie i trzy zwierzaki w jednym domu.
Koty byly zamkniete w lazience, wiec Kaja glownie szalala z Tysonem. Pies jest rasy powszechnie uwazanej za agresywna - amstaf. Ma dopiero 5 miesiecy, jest skory do zabawy, ale juz dosc duzy, wiec Kajtek nie ma z nim szans ;)
Na szczescie Kaja nie wykazuje tendencji sadystycznych, nie wsadza kijkow do psiego nosa i palcow w oczy. Raz tylko Tyson (co za imie!!) skoczyl z miloscia w oczach na Kaje, a ta natychmiast znalazla sie w parterze. Skonczylo sie odrobina strachu i dosc dokladnym wylizaniem buziaka...



Lazienki Krolewskie z Mackiem i paw 2004-10-04 11:12:01

W sobote po poludniu wybralam sie na pierwsze od wiekow babskie spotkanie. Sama, bez Dzieciaka. Rylo mi sie cieszylo na to spotkanie od co najmniej tygodnia i slusznie, bo bylo super :>

Siemion natomiast zapakowal Kajtka i pojechali do Lazienek na spotkanie z Mackiem i Monika.

Okazalo sie, ze Dzieciak nawiazal nowe znajomosci - poznal Pawla i Basie ;)

Jak wiadomo w Lazienkach nie brakuje wiewiorek i pawii. Maciek byl przygotowany na wszystko - w kieszeni orzeszki dla wiewiorek, gotowosc podsadzania Dzieciaka na duze wysokosci...



i gofry dla pawii :) Paw chodzil sobie bliziutko po trawie. Maciek mowi

- zobacz Kaja, to jest paw. Dasz mu gofra?

a Kajtek na to wyciaga raczke z gofrem i wola

- chodz Paweł, masz gofja, no chodz Paweł, chodz!!



W drodze powrotnej padla jak pies Pluto, wiec dopiero nastepnego dnia opowiadala mamie te przygody :)

Poranki z mamą i Kotek 2004-10-04 11:01:05

Kaja wstaje wczesnie. W piatek tez tak bylo i towarzyszyla mi jak zwykle w porannej toalecie.
- myjes glowe?
- tak, myje. A ty? Co robisz?
- stojem :)
...
- ale mas fajny tulban (z recznika na glowie)

Jak tylko wysuszylam glowe Kaja kazala sie (jak zwykle zreszta) posadzic na blacie przed lustrem. Koniecznie musi obserwowac jak mama sie maluje. Bierze wtedy moje pedzelki i tworzy. Radosna tworczosc objawia sie w postaci pomazanych cieniami policzkow i kredka ust albo nosa...

Ostatnio jednak pojawia sie wyrazne zyczenie: Namaluj mi kotka!



PS. Sorry, ze taki wielki :)

Uczuciowy tort :) 2004-10-01 09:12:17

Jesien to taka pora roku, ktora sprzyja nostalgii, przemysleniom i wspomnieniom.

Takie rozne mysli na temat zwiazkow mi od wczoraj chodza po glowie i przypomnialam sobie jak kiedys rozmawialam z Siemionem o tym czy milosc jest podzielna. Czy mozna tak samo mocno kochac dwie osoby?
Wymyslilam wtedy porownanie tego uczucia do tortu :)
To nie jest jeden wielki tort, ktory trzeba kroic na kawalki, dzielic miedzy meza, dzieci i dalsza rodzine, czy nawet psa. Wtedy kazdy kawalek bylby innej wielkosci, a to nie zawsze prawda, no i każdy kawalek smakowalby dokladnie tak samo. A przeciez nie mozna porownac milosci do meza z ta do psa...

Wniosek jest taki, ze kazda bliska mi osoba ma swoje wlasne, oddzielne piętro tortu. Kazde pietro ma inny kolor, smak, ale kazde jest przepyszne :) Czasem mam ochote pochlonac wszyskie naraz, ale to niebezpieczne - moze zemdlic. Musze sie nimi delektowac, doceniac ich smak i cieszyć się, że jest jeszcze gdzies tam w sercu miejsce na kolejne piętra miłości :))
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: malinka
mail: malynia100@wp.pl

miasto: Warszawa

W Malinowym Domu czyli leniwie-letnie, kolorowo-jesienne, iskrząco-zimowe i odświeżająco-wiosenne zapiski niecodzienne.
dzieciaki:
»Kaja
ur. 2002-12-24

» Natalia
ur. 2005-07-23

»Jagoda
ur. 2010-09-08

mój foto.dzieciak
W drogê!
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-07-21


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: