Do bani! 2006-01-31 13:10:45

Choroby to jednak kiepski wynalazek :(

Uwierzyłam w to, że bańki to świetny wynalazek, ale postawiłam je niestety nie do końca tak jak trzeba i nie przyniosły oczekiwanego ozdrowienia.

Kaja kaszle, prycha, kicha i ma zapalenie oskrzeli. Na wczorajszej kontroli u lekarza strasznie się wkurzyłam, bo po dwóch bańkowych sesjach miałam wielką nadzieję, że nie będzie nic słychać w oskrzelach :( Poddałam się i wzięłam antybiotyk, którego po raz pierwszy tak bardzo chciałam uniknąć.

To już jest któreś z kolei zapalenie oskrzeli i boję się jak nie wiem co, że poza przedszkolem, pogodą i innymi czynnikami zarazkotwórczymi przyczynia się do tego jeszcze nie zidentyfikowana alergia.



Szkoda mi Kajtka, bo siedzenie w domu już nie jest takie fajne jak przedszkole. Tam jest co robić, są koleżanki i koledzy, a w domu nudno.

Cieszę się za to, że Kaja była zdrowa na dzień babci i dziadka. Cudnie 'grała' na skrzypcach, flecie, bębnie i trójkącie. Mam nadzieję, że przegram też od kogoś film, bo sąsiad Kai tak zamaszyście udawał muzyka, że publiczność pękała ze śmiechu.

Pół roku 2006-01-23 17:28:49

Nie wiem czemu, ale dzieci jak się rodzą to w ogóle nie są do siebie bodobne :D

Taka Natalka na przykład:



Oko spuchnięte, nos nie ten, mazidłem wysmarowana... No nic ciekawego szczerze mówiąc ;)

A teraz? No oczywiście najpiękniejsze dziecko świata! Jak to własne dziecko - zawsze najpiękniejsze :)



Przy drugim dziecku czas szybciej leci, a mimo to matka więcej potrafi zrobić, bo jest lepiej zorganizowana. Drugie dziecko jest spokojniejsze, zdrowsze (matka nie wynajduje nadprogramowych chorób), weselsze, chudsze (matka nie przystawia do cycka przy każdym jęknięciu) no i trochę mniej wychuchane (to starsze potrzebuje znacznie więcej uwagi). Drugie dziecko kocha się tak samo mocno jak pierwsze, a może czasem się zdaje, że bardziej, bo to takie małe ;)
Fajne jest to, że do domu się wraca do DZIECI, a nie tylko do DZIECKA.

Tort był w sobotę. Natka jeszcze go nie próbowała. Poczekamy z tym do lata.

żałuję, że nie kombinowałam więcej przy zdjęciach Kai jak była mała.

Natkowe puzzle 2006-01-18 09:33:02

Natalia niebawem skończy pół roku.
Szkoda, że tak szybko mija ten czas, kiedy dziecko jest takie kruche, drobne, skrzeczące i przepięknie pachnące. Już niestety niepowtarzalny niemowlęcy zapach tak mocno pobudzający moje 'macierzyńskie' hormony w dużej mierze się ulotnił.

Mała cały czas czaruje nas swoim uśmiechem od ucha do ucha. Nawet jeśli ma gorszą noc, tak jak teraz przerywaną płaczem przez koszmarny, męczący katar, rano spojrzy na mamę albo tatę i śmieje się ile wlezie.
Teraz mamy jeszcze na tapecie repertuar iście operowy. Nati łapie tak niesamowicie wysoką częstotliwość głośnego i długiego pisku, że aż coś w uszach wibruje.

Nie wiem nawet ile teraz Młoda waży. Pewnie 8 kilo z hakiem. Ubranka nosi takie na 74 i w niektóre się nie mieści.
Nie przekręca się jeszcze z pleców na brzuch. No, może ze dwa razy jej się zdarzyło, ale nie pali się panience do tego. Mam się zacząć martwić? W końcu Kaja w tym wieku już robiła pompki i raczkowała :D

Katastrofa 2006-01-16 18:58:18

Ostatnio u nas ulubione opowiadania to Pan Kuleczka. Kto zna, ten wie, że poza Panem Kuleczką występuje tam Pypeć, Bzyk-bzyk i Katastrofa.

Kaja podchodzi do mnie jakieś 20 minut temu i uderza w te słowa:
- Dziękuję Ci mamo, że mnie nazwałaś Kaja a nie Katastrofa czy jakaś Tragedia.

Polecam się!

Innym hitem jest klikanie. Klikamy m.in. na stronie minimini.pl

Kaja - Mamo! Włącz mi stronę inententową
ja - a jaką?
Kaja - no tą wu wu mini mini e pel

Kaczki co jedzą wykałaczki 2006-01-12 09:43:07

Dziś po raz pierwszy Kaja zostaje w przedszkolu na leżakowanie.
Miałam jej zanieść do przedszkola poduszkę, poszewkę na kocyk i prześcieradło.

W domu Kaja ma pościej dużą, już taką dorosłą, a ta mała, do łóżeczka ze szczebelkami jest teraz dla Natki.
Innymi słowy wstąpiłam wczoraj do sklepu i kupiłam granatową pościel w kotki, kaczki i baranki.

Tata powiedział Kai, że w takiej pościeli będzie jej się śniło jak baranki jedzą firanki, kaczki jedzą wykałaczki, owieczki jedzą świeczki i koty jedzą galoty. Ta myśl towarzyszyła nam dziś przez całą drogę do przedszkola i jak tylko weszłyśmy, Kaja pochwaliła się swojej ulubionej pani co będzie jej się śniło.

A ja już wiem, że jutro będę jeszcze bardziej niewyspana, bo właśnie nabyłam drogą kupna Galę z filmem Monster. No chyba, że wytrzymam z oglądaniem do weekendu :)

Nie lubię! 2006-01-11 11:55:03

Nie lubię wstawać przed szóstą rano szczególnie jak położyłam się po północy i wstawałam 3 razy w nocy.

Nie lubię marudzenia Kajovego i jej robienia wszystkiego na opak po to, żeby matkę wkurzyć.

Nie lubię pani z góry, która za pośrednictwem mojej opiekunki złożyła mi kondolencje (sic!) z okazji posiadania dwójki dzieci.

Nie lubię kiedy Siemiona nie ma w nocy w domu.

Nie lubię bałaganu.

Nie lubię sprzątać.

Nie lubię nie mieć czasu.

Nie lubię być zmęczona i mieć podkrążonych oczu.

Nie lubię nie lubić.

A najbardziej to chyba nie lubię mandarynek, które się ciężko obierają.

Sanki to przeżytek 2006-01-10 09:57:05

Jak już wcześniej wspomniałam, okazało się, że zwykłe sanki są do bani :) Czasem się z nich spada, trzeba jechać z mamą albo z tatą, bo samej to trochę strach... Ale jabłuszko to jest to!

Pupa idealnie odbiera ukształtowanie terenu w postaci silnych wstrząsów, można uciec tacie, tak, że naprawdę nie może dogonić brzdąca



a przy hamowaniu śnieg leci prosto na buzię i wtedy dopiero jest wesoło!!



Dodam jeszcze fotkę ze światełka do nieba. Staliśmy daleko, ale widok był przepiękny :)

Przedszkole - reaktywacja :) 2006-01-09 10:11:42

Kaja bardzo długo nie była w przedszkolu. Tydzień przed świętami się rozchorowała, więc zależało mi żeby posiedziała w domu i się wykurowała.
Między świętami a Nowym Rokiem przedszkole było nieczynne, a Kaja w Sylwestra zaczeła znowu gorączkować i dostała kolejny antybiotyk na tydzień.
W sumie miała aż 3 tygodnie przerwy w edukacji początkowej, więc dzisiaj rano było trochę marudzenia i jęczenia, ale wreszcie została i teraz pewnie ćwiczy wierszyk na przedstawienie na Dzień Babci.

Chciałabym już Kaję zostawiać też na leżakowanie, ale Natalia jeszcze nie ma zamiaru spożywać nic poza mlekiem mamy. Odciąganie mleka nie należy do moich ulubionych czynności, więc na razie cały czas wychodzę o 13-tej z pracy, zabieram Kajtka i pędzimy do Natki. Dzięki temu tylko raz odciągam pokarm w pracy i raz wieczorem w domu.

Wczoraj był fajny dzień, bo wreszcie wyszliśmy na śnieg i jeździliśmy na sankach i jabłuszkach jak szaleni. Wieczorem z kolei pojechaliśmy do centrum oglądać Światełko do Nieba Jurka Owsiaka. Było krótko ale pięknie. Kaja aż piszczała z radości.

Trzymajcie kciuki, żeby po tym antybiotyku Kaja od razu nie złapała kolejnej infekcji :(

Wielce spóźniona i skrócona relacja 2006-01-05 11:23:18

Urodziny Kai były dość dawno.
Bal urodzinowy był jeszcze dawniej.
Nic nie poradzę, że zupełnie nie miałam ani ochoty, ani weny do pisania czegokolwiek w tamtym czasie, więc teraz króciusieńko zaznaczę, że wszystko było jak należy.

No, może nie do końca.

Rok temu zorganizowaliśmy urodziny Kai w domu, już po Nowym Roku i było naprawdę super, tyle tylko, że przygotowań i sprzątania po imprezie co niemiara. Postanowiliśmy więc tym razem wpuścić tę część naszej działalności w outsourcing :) Skorzystaliśmy z oferty sali zabaw dla dzieci Kids Play i zarezerwowaliśmy salę na tydzień przed świętami.

Kaja bardzo lubi tam chodzić, zjeżdżać, skakać i szaleć ile wlezie, ale prawda jest taka, że w weekendy tam panuje totalny chaos. Dziki tłum, krzyki, wrzaski, 4 jubilatów na raz, około 50 gości we wszystkich salach urodzinowych i do tego jeszcze z 50 dzieci 'z wolnej stopy'. Zorganizować i opanować w tym wszystkim grupę 12 gości, swoją dwójkę dzieci i jeszcze choć trochę rodziców to normalnie nie sposób.

Innymi słowy po 15 minutach prób zapanowania nad sytuacją postanowiliśmy się wyluzować, iść na żywioł i zostawić sprawy własnemu biegowi.
Trochę mi to wszystko nie pasowało. Nie specjalnie było jak udokumentować całe wydarzenie i nawiązać kontakt ze wszystkimi dzieciakami i rodzicami. W rezultacie nawet nie mam na zdjęciu tortu, który w pocie czoła sama popełniłam...

Nic to. Ważne, że Kaja się wybawiła za wszystkie czasy i wspomina wydarzenie z uśmiechem na twarzy, mimo, że zaraz po nim miała już 38,5 stopnia gorączki i dostała zapalenia oskrzeli :(

Na zdjęciu ciut, ciut widać świeczki. Dwie zgasły, jedna została na drugą turę dmuchania, ale dokładnie tak Kaja mówi jak widzi jakieś 3 przedmioty:
Zobacz - mam dwie lalki i jeszcze jedną!

Słodziakiem jestem! La, la, la.... 2006-01-04 11:07:51

Bardzo dobrze pamietam jak Kaja była mała i przez pierwsze miesiące dała do wiwatu przez kolki, nieprzespane noce itp. Potem jakiś czas oswajałam się z tym, że mniej płacze, a jak już miała te 10-12 m-cy to totalnie oszalałam na jej punkcie i zachwycała mnie na każdym kroku.

Natalka znacznie szybciej przeszła do etapu zachwycania.
Rano się budzi, nie krzyczy, nie płacze, macha sobie tylko łapkami a jak się do niej podejdzie to szczerzy te swoje zębiska, mruczy i guga.

Jeśli tylko ma starszą siostrę w zasięgu wzroku to już sam uśmiech nie wystarcza. Gęba bez przerwy się śmieje ale do tego jeszcze dołącza spontaniczny rechot i nieskoordynowane, energiczne ruchy wszystkich kończyn.

Ostatnio hitem jest wspólna wieczorna kąpiel dziewczyn. Nati jeszcze nie siedzi, więc potrzymuję jej głowę w pozycji leżącej a ona szaleje. Mostki robi, fika nogami, macha łapkami, pryska wodą, a jak Kaja zacznie się śmiać to już Natalka zalicza maksymalny odjazd - włącza turbodoładowanie i rechot jednocześnie.

Natalka jest totalnie słodka i urocza. Wiem co mówię! :)

Rok 2005 w pigułce 2006-01-02 11:36:22

Styczeń
Bal urodzinowy Kai z tortem Nemo



Luty
Śniegowe szaleństwa, sporty ekstremalne, wywroty i orzełki



Marzec
Ale jaja! Poza jajami to chyba mało charakterystyczny miesiąc był :)



Kwiecień
Wakacje w Egipcie. Niezapomniane, wyjątkowe, bardzo udane.



Maj
Upalny weekend na żaglach. Ogniska, kąpanie w jeziorze, komary, czyli stare dobre Mazury.



Czerwiec
Miesiąc pod znakiem wielkiego brzucha. Dobrze, że nie było gorąco.



Lipiec
Natalka już jest z nami. Ostatnie dwa tygodnie były ciężkie ale sam poród ekspresowy.




Sierpień
Pierwsza rocznica ślubu, oswajanie się z rolą podwójnej mamuśki.



Wrzesień
Babski wyjazd nad polskie morze. Siemion szaleje na maksa w nowej pracy i generalnie nie ma go w domu.



Październik
Wybory prezydenckie. Ciągle nie mogę zrozumieć jak to się mogło stać?! Dlaczego Kaczor a nie Donald?!?
Pamiętam, że tego dnia byli u nas znajomi z dzieciakami i każde chciało mieć fotkę z Natką.



Listopad
Mimo słoty za oknem, uśmiech od ucha do ucha



i dania jednogarnkowe, bardzo sycące



Grudzień
W grudniu dużo się działo - zaczęło się przedszkole, Kaja skończyła 3 lata, były święta, prezenty, Sylwester, ale to był miesiąc, który zapadnie mi w pamięć ze względu na Nikodema.


Zaczął się nowy rok. Kolejny rok wielkich zmian w naszym życiu.
2001 - rozwody, wspólne mieszkanie
2002 - Kaja
2003 - nic spektakularnego?
2004 - ślub
2005 - Natalia
2006 - przeprowadzka
Myślę, że ten rok będzie dla nas równie udany jak 5 poprzednich (o ile Kaczor nie narozrabia ;)
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: malinka
mail: malynia100@wp.pl

miasto: Warszawa

W Malinowym Domu czyli leniwie-letnie, kolorowo-jesienne, iskrząco-zimowe i odświeżająco-wiosenne zapiski niecodzienne.
dzieciaki:
»Kaja
ur. 2002-12-24

» Natalia
ur. 2005-07-23

»Jagoda
ur. 2010-09-08

mój foto.dzieciak
Kaja i Tomcio
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-07-21


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: