Akcja kupa... 2004-07-30 14:21:00

No tak, wiem, że tytuł jest nieco kolokwialny, ale ostatnio kupa absolutnie zdominowała życie naszego szkraba, a tym samym nasze.

Niestety jakieś 2 tygodnie temu Kajtek po spożyciu pierogów z jagodami lub jagód w jakiejkolwiek innej postaci (nie pamiętam co to było dokładnie) dostał zaparcia :-/ Po tygodniu nieświadoma niczego babcia znów dała dziecku coś z jagodami i akcja się powtórzyła. Te dwie sytuacje wystarczyły, żeby Kaja reagowała prawdziwą paniką jak tylko poczuje, że zbliża się Akcja 'K'.

Biega wtedy jak szalona z przerażeniem w oczach, krzyczy 'kupa, kupa!', płacze i z częstotliwością jakieś 15 razy na godzinę mówy 'Kupa jest'. My biegamy za nią, nosimy na rękach, próbujemy uspokoić, sprawdzamy pieluchę i zabawiamy. Mniej więcej po godzinie ciężkiej pracy pielucha rzeczywiście jest pełna...

Być może brzmi to teraz dość zabawnie i nie przeszkadza mi to ani trochę, ale dla nas to prawdziwy stres. Kaja dostaje codziennie syropek, który pięknie reguluje te sprawy i po prawdziwym zaparciu zostało tylko wspomnienie.

Ona jednak doskonale pamięta jak ją bolało raz czy dwa razy i strasznie się tego boi. Takiemu maluchowi nie sposób przetłumaczyć, że już jest dobrze i nie będzie bolało :( Mam nadzieję, że w miarę szybko sama się o tym przekona.

Czarna stopa, czyli tekst dnia nr 1 2004-07-27 15:02:09

Czemu nie, blog może być super miejscem na teksty dnia.

Właśnie mi się jeden przypomniał :D
Kajtek - bardzo spragniony nowych słówek 19-to miesięczny szkrab - bardzo sobie pobrudził nóżki chodząc na bosaka po balkonie (nie powinnam tego pisać bo to oznacza tylko tyle, że go dawno nie myłam :-/ ). Jak jej powiedziałam, że ma baaardzo brudne nóżki - usiadła na podłodze i z okrzykami typu "Łoooo..." przyglądała się czarnym podeszwom.

Mówię do niej - 'widzisz jaka czarna stopa'?

A Kaja na to - "czarna dupa" :-o Oczywiście przez nasz niepohamowany atak śmiechu, powtarzała to jeszcze z 10 minut ;)

Gadający Kajtek 2004-07-27 11:19:25

Kaja mnie ostatnio coraz częściej zaskakuje swoim słownictwem :)

Wczoraj poszłyśmy wieczorem na krótki spacer. Kaja piła sobie sok z kartonika przez słomkę. Oczywiście non-stop wyciągała i wkładała słomkę, próbowała pić bezpośrednio z kartonu i tak kombinowała, że cała była mokra :/ Wreszcie nie wytrzymałam, wziełam od niej kartonik, wypiłam soczek i szukałam kosza na śmieci. Kaja tak na mnie spojrzała i powiedziała: 'Nie ma soczku. Mama wypiła.' No to już jest bardzo porządny kawałek rozmowy, nieprawdaż? :)

Słów zna całą masę i ciężko by było wszystkie wymienić. Same zwierzaki to: żółwik, lew, zebra, tukan, żyrafa, hipcio, jeż, krokodyl, słoń, kot, pies, myszka, króliczek, małpa, wąż, papuga, ptaszek, osa, mucha, pająk, mrówki, komar... I pewnie coś jeszcze, ale nie przypomnę sobie teraz.

Podoba mi się jak odmienia różne wyrazy. Głównie jak czegoś albo kogoś nie ma, albo jak woła na coś lub kogoś. Już raz pisałam o dziadku. Dziadek to "dziadzik", a jak trzeba go zawołać to wychodzi "dziadziku!".

Chyba jednak założę "Zeszycik na teksty dnia" :)

Hurrra!! 2004-07-25 12:29:33

Dzisiaj wraca Kaja :)

Przyjeżdża razem z dziadkami. Szkoda, że dopiero wieczorem...

Idę się wziąć za jakąś robotę - szybciej czas mi minie.

Bajobongo - czyli szalone noce w wielkim mieście 2004-07-23 09:36:46

Kaja wraca już za dwa dni! Juhuuu!!

Okazuje się, że pod koniec jej nieobecności zaczynamy oboje z Siemionem korzystać, czerpać i cieszyć się chwilową wolną chatą.

No bo to faktycznie głupie nie jest ;)

Można np. szlajać się do godziny 22-giej po GM (to nie General Motors, ale Galeria Mokotów) w celu znalezienia butów do ślubu i wyjść stamtąd z tuszem do rzęs, kremem to twarzy i ambitną literaturą pt.: "Dokąd idzie Mysia".

Można kupić podwójne cebulowe krążki w McDonaldzie, zimne piwo spod samiućkich Tater na stacji benzynowej, usiąść na balkonie i delektować się upalnym wieczorem, trójkowym jazz'em, odgłosami usypiającego Ursynowa, a to wszystko przy świecach, na malutkich krzesełkach, bo większe na ten tyci balkon nie wejdą :/

Można też zaplanować sobie na piątkowy wieczór wyjście na dyskotekę :D Już teraz myślę co ja na siebie włożę. Nie byłam w takim lokalu już ho, ho, albo i dłużej, a tańczyć uwielbiam pasjami.

Chyba jednak moje dziecko coś po mamusi ma. Tańczy czasem tak, że aż kapcie spadają.

Wolna chata! I co z tego? 2004-07-21 14:27:54

Tak to jest - jak dziecko w domu, to się narzeka na brak czasu dla siebie, a jak się dzieciaka sprzeda dziadkom na tydzień to się narzeka na brak dzieciaka...
To chyba tylko przewrotna kobieca natura, bo Siemion wcale się nie smuci. Wręcz przeciwnie! Cieszy się i czerpie garściami same korzyści z tej sytuacji.

Kaja jest 300 km stąd. Ma tam piękną pogodę, szalejących za nią dziadków (sama za nimi też szaleje), ciocię Magdę, królika i rybki. Była jeszcze papuga, ale zdechła :-/ I to na dwa dni przed przyjazdem dzieciaka. Czyżby się czegoś obawiała??

No cóż. Jakoś przetrwam, choć pamiętam jak całkiem niedawno nie mieściło mi się w głowie jak można takie małe dziecko ZOSTAWI√Ü na tydzień :-O

Dobrze jej tam. Muszę w to wierzyć :)

info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: malinka
mail: malynia100@wp.pl

miasto: Warszawa

W Malinowym Domu czyli leniwie-letnie, kolorowo-jesienne, iskrząco-zimowe i odświeżająco-wiosenne zapiski niecodzienne.
dzieciaki:
»Kaja
ur. 2002-12-24

» Natalia
ur. 2005-07-23

»Jagoda
ur. 2010-09-08

mój foto.dzieciak
Jak robiæ zdjêcia dzieciom odc. 1
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-07-21


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: