Zastanawiam się co by tu zaliczyć do najistotniejszych wydarzeń ostatnich dwóch miesięcy...
Z pewnością będzie to kraksa Natalki w przedszkolu, po której wyglądała niewyjściowo. Nie mogę też pominąć urodzin Kai (czytaj: 22 sztuki dzieci z przedszkola w moim domu + jeden szalony naukowiec). Oczywiście dość istotne były również święta, ale... zacznijmy od kraksy.
Nie wiem jak ta dziewczyna to robi, ale zdecydowanie potrafi przyciągać niefartowne zdarzenia. Nie jestem w stanie policzyć ile razy w domu Natalia potknęła się na prostej drodze i walnęła buzią w coś, co musiało jej rozciąć wargę, a ja już miałam wizję wybitych 4 przednich zębów.
We wtorek, 4 grudnia, pobiła wszystkie swoje rekordy :(
W przedszkolu potknęła się w najgorszym momencie i miejscu jakie można sobie wyobrazić. Zbliżała się do "bujawki" dwuosobowej, no wiecie, takiej co to po dwóch stronach dzieciaki siadają i huśtają się góra-dół. Niestety dzieci faktycznie się na niej bujały. Natalia uderzyła buzią w siedzisko dziecka, które właśnie odbiło się do góry. Podobno aż ją odrzuciło...
Pierwszy widoczny skutek zderzenia to mocno rozcięta dolna warga.
Dopiero po pewnym czasie wystąpił duży obrzęk górnej wargi i praktycznie całej twarzy. Powstał wewnętrzny krwiak, który spowodował opuchliznę. Górna jedynka (o dziwo tylko jedna) była mocno cofnięta i wykrzywiona.
Pani stomatolog dała antybiotyk osłonowo na ten krwiak, żeby się nie przekształcił w ropień i stwierdziła, że z zębem na razie nic robić nie trzeba. Ząbek całkiem zgrabnie wrócił na swoje miejsce, ale niestety jest coraz ciemniejszy. W styczniu dowiemy się czy przypadkiem nie trzeba go usunąć.
Na tym zdjęciu jeszcze nie widać największej opuchlizny, która pojawiła się dopiero następnego dnia rano.