Miał raz tata grata fiata... 2006-05-30 22:33:57

...w nim dziurawy bak
świateł całkiem brak
a szyby w drobny mak
...

Nie pamiętam co było dalej ale ta piosenka bardzo mi się podobała. Były jeszcze ze 4 piosenki dla mamy, 3 dla taty, po wierszyku i na końcu sto lat :)

Zaangażowanie pełne, emocje wielkie, owacje na stojąco i poczęstunek na rozluźnienie. Wszystko nagrane skrzętnie na kamerę, która od urodzenia Kai była używana może 10 razy.



Bardzo lubię przedszkole Kai. Dobrze się tam czuję i wszystkie panie bardzo mi przypadły do gustu.
Ja wiem, to nie ja mam się dobrze czuć :) Odnoszę wrażenie, że Kaja jest tam też szczęśliwa.
Myślę, że trafiłam super - nie jest na pewno tak tanio jak w państwowym ale tez jak na prywatne - nie jest drogo, a atmosfera jest rodzinna, ciepła i serdeczna. Chciałabym, żeby Natka też tam za jakiś czas chodziła.

Poszukiwania 2006-05-30 13:16:50

Nie mogę się oprzeć pokusie.
Zacytuję kilka fragmentów ogłoszeń/korespondencji z opiekunkami.

1.
To może zczne od poczatku Mamm na imię Hania i mam 21 lat mieszkam obecnie w Olsztynie ale pod końniec lipca przenoszę się do Warszawy dlatego tak wcześnie szukan pracy żeby muc potem znaleść sobie i wynająć mieszkanie wmiere blisko pracy . Szukam mieszkania bo przeprowadzam się razem z narzyczonym do Wa-wy . Tak więc dzielnica dla mnie nie ma znacznia jaka to jest

2.
MAM WYKSZTAŁCENIE MATURALNE OPIEKOWAŁAM SI√ä DZIE√ÜMI SOMSIAD√ìW

3.
Jestem odpowiedzialną dyspozycyjną i godną zaufania młodą panienką
nick:princessa :-/

4.
mam 21lat bardzo kocham dzieci wychowałam nie jedno dziecko opiekowałam sie dziecmi z zawodu nie jestem niania ale umie opiekować siedzieckiem jestem osoba niepijaca ,wychowałam dzieci sasiadki dwie blizniaczki teraz sa juz duze dziewczynki dobrze wychowane


Ręce opadają.
Albo jednego zdania bez błędu nie potrafią napisać albo bzdury typu "mam 21 lat i wychowałam niejedno dziecko". Pffff... Ciekawe kiedy je wychowała.

Malinki głosu nie mają 2006-05-29 09:28:57

Odjęło mi mowę.
Nawet mnie tak bardzo gardło nie boli, ale choćbym nie wiem jak się starała, to nie dam rady powiedzieć nic głośno. Pozostaje szept teatralny. Dochtor mnie czeka o 10.

W Suwałkach było super! Wyluzowałam się, odpoczęłam i siedzenie w domu, przysypianie w ciągu dnia i pyszne kolacje późnym wieczorem to było to czego mi było trzeba.
Kaja też była w siódmym niebie - spacery z tatą i z Maćkiem, zabawa w chowanego, udawanie wiewiórek, pszczółek, łowienie ryb, duża ilość emocji, tlenu a potem snu. Rewelacja. Mimo kiepskiej pogody wyjazd można zaliczyć do udanych.

Następny za miesiąc na ślub Siemionowej kuzynki.

Drogowo-korkowy dzień matki 2006-05-26 09:35:57

Jedziemy na północ.

Nie jestem przekonana do tego pomysłu, ale zostałam przegłosowana.
Teściowie - absolutnie musicie!
Siemion - no tak, jedźmy.
Kaja - tak, tak! Chcę do babci!
Nati - hop, hop, papa, doldidoldi... co można uznać za wyjątkowo entuzjastyczną reakcję na ten pomysł.

Moja pesymistyczna połowa mi podpowiada, że:
- pogoda będzie do bani
- korki złożone z pielgrzymkowych autobusów nas wykończą
- Kaja nas zamarudzi na śmierć
- na miejscu posiedzimy na tyłkach w domu 1.5 dnia i znów w trasę :(

Może usiądę z tyłu z dziewczynami i będziemy całą drogę oglądać bajki? (Mój mąż-gadżeciarz sprawił, że jest to możliwe).

Mamuśki!!
Wszystkim Wam życzę najbardziej wzruszających, ciepłych i serdecznych życzeń od Waszych dzieciaków! Niech Wam się łza na rzęsie zatrzęsie, niech Was zacałują, wytulą i zasypią komplementami :)

Gaduły 2006-05-24 10:32:12

Dobijają mnie ostatnio noce. Niewyspanam strasznie, nerwy mi też puszczają jak Młodsza syrenę zapoda i nic jej nie zadowala. Po walce usypia, mi też się wreszcie udaje zamknąć oko i właśnie wtedy przychodzi Starsza oznajmiając smutno, że zwymiotowała...

Czasem mi się zdarza większa odporność na nocne pobudki, ale teraz jest kryzys.

Nie o tym chciałam.

Budowa postępuje. Są szanse na przeprowadzkę w okolicach wakacji (raczej sierpień niż czerwiec). W związku z tym ciągle trzeba się głowić nad farbą, lakierem, szafką, ścianką, płytką, tralką, itd. Nawet jadąc rano do przedszkola jest dobry moment na dyskusję o terakocie na taras. Problem polega na tym, że przy okazji terakoty moja mama ma w zwyczaju opowiedzieć mi historię życia 2 spotkanych wczoraj osób, opisać szczegółowo swoje samopoczucie, skrytykować mnie za ubieranie dzieci zbyt lekko i jeszcze 1001 innych rzeczy.

Efekt jest taki, że Kaja już po 3 minutach rozmowy zaczyna stanowczo domagać się zakończenia połączenia. Po dzisiejszej gadce stwierdziła:
"musisz powiedzieć babci, żeby tak dużo nie gadała, wtedy ja się nie będę tak bardzo denerwowała"

Co racja to racja :)


Zatrudnię... 2006-05-22 13:37:01

Niestety.
Mobilność Natki wzrasta a dyspozycyjność opiekunki wciąż maleje. Już tak nie mogę :(

Muszę znaleźć kogoś nowego i ta wizja mnie cokolwiek przeraża.
Chciałabym znaleźć taką samą nianię jak ta obecna, ale bardziej dyspozycyjną, a wiem, że to zbyt wygórowane oczekiwania...

Mobilność wzrosła 2006-05-21 17:34:00

Dzień 20 maja 2006 można oficjalnie uznać jako początek Natkowego raczkowania.
3 dni przed ukończeniem 10 miesięcy, 4 miesiące później niż siostra, 2 miesiące po czołganiu się niczym zawodowy żołnierz, Natka ruszyła z kopyta i teraz chwila moment, a ona już jest w innym pokoju.



Przedmioty najbardziej pożądane do analizy, najlepiej organoleptycznej to nocnik starszej siostry i kółka wózka, które jeżdżą jak wiadomo po wszystkim :/

Trzeba pomyśleć o jakiejś dość_krótkiej_smyczy ;)

Oko na Maroko a nos na Kaukaz 2006-05-19 09:32:00

Obie kobiety mają zapalenie spojówek.

Kaja wczoraj stwierdziła, że ma gila w oku wyciągając nagromadzoną w kąciku ropę.
Zaczęło się od Natalki - opuchnięte oko i lejąca się z niego prawie ciurkiem żółta wydzielina. Już następnego dnia Kaja w przedszkolu po spaniu nie mogła otworzyć oka, a dziś została w domu i mam nadzieję, że dochodzi do siebie.

Poza oczami niestety nosy też w nienajlepszym stanie. Smarkanie i pociąganie nosem odbywa się w trybie ciągłym. Obawiam się, że wersja optymistyczna - pójście do przedszkola w poniedziałek - nie dojdzie do skutku.

Przemywanie oczu i zakraplanie Biodacyny Natalce to straszna walka. Płacz, wrzask, rozpacz i histeria. Po całej operacji nastawiam się, że w odwecie zostanę ugryziona gdzie popadnie, a tu nie - Natul się przytula mocno i smutno zawodzi nad swoim losem. Ciekawe, że znajduje ukojenie w rękach oprawcy, a nie chce np. do tatusia :)

Nie liczę ile razy Kaja chorowała od września. Wolę tego nie robić, bo się kompletnie zdołuję.

Wyprawa do ZOO 2006-05-17 13:44:48

Trzeba będzie szukać po wakacjach innej opiekunki, bo nasza Bożenka robi się coraz mniej dyspozycyjna.
Ostatnio miała komunię swojej pierworodnej i w związku z tym nie było jej w pracy od czwartku do poniedziałku włącznie.
Jako że jedyna dostępna babcia również nie była dyspozycyjna, pozostało mi wykorzystanie kolejnych dni urlopu (na wakacje już chyba nie starczy) i spędzenie czasu z Natką na budowie i nie tylko.

W piątek nie zawiozłam Kajtka do przedszkola i pojechałyśmy do ZOO. Ja to czasem jednak miewam genialne pomysły!!! Pogoda była super, ludzi prawie wcale, zwierzęta dopisały... No tak to ja mogę i co tydzień do ZOO chodzić :)

Fotek właściwie z tej okazji nie będzie.
No może jedna. Z pająkiem ;)



Najciekawsze przedstawienie urządził nam miś polarny. Obok wybiegu białych niedźwiedzi był remont i robotnicy słuchali muzyki. Miś do tej muzy tańczył nam razowego hip-hopa. Ruszał głową góra-dół i w rytm tych ruchów cofał się krokiem przeplatanym. Wyglądało bosko! Wszyscy się śmiali w głos, a padli ze śmiechu jak gwiazdor postanowił nasikać na kolegę przechodzącego właśnie pod konstrukcją, na której był występ.

Otworzyli też nowy pawilon bezkręgowców. Miałam dreszcze i przez kolejne pół godziny ciągle mi się wydawało, że chodzi po mnie pająk. Tyle ptaszników, tarantuli i innych brzydactw na raz dawno nie widziałam. Kaja była zachwycona, a Natka przespała te atrakcje.

Był też plac zabaw, lody i wylegiwanie się na specjalnie do tego przeznaczonej polance. Innymi słowy było bosko.

Na koniec Kaja miała już tak zmęczone nóżki, że jechała razem z Natką na jednym wózku. Nawet jej za to podziękowała :)


Czasem robi to uroczo, ale bywa też niebezpiecznie od nadmiaru czułości :)

PS. Dałam czadu. Długo, długo nic, a tu nagle 3 wpisy w 20 min :o

Debiut na placu zabaw 2006-05-17 13:29:20

Obok Multikina jest plac zabaw, który zyskał u nas w domu ksywę "Kura".
Nazwa bierze się od wielkiego dmuchanego koguta (czemu w takim razie kura???) z którego można zjeżdżać. Rok temu Kaja miała chwilowy kryzys i nie mogła zjechać, więc weszłam do niej na górę.
Powiem tak - to nie jest zjeżdżanie tylko spadanie z pionowej ściany na łeb na szyję. Ja nie wiem jak ja to w ogóle zrobiłam, ale jakoś się zsunęłam (w ciąży będąc notabene).

Oprócz Kury/Koguta jest tam clown i słoń do skakania i mnóstwo innych atrakcji.

Ostatnio Natulek miał swój debiut na 'Kurze'. Oczywiście byłabym kompletnie walnięta gdybym ją z rzeczonej kury spuściła na dół, więc ograniczyłam się do clowna.




...i innych atrakcji.



Sie podobało :D

Zaległe majówki 2006-05-17 13:20:59

Weekend majowy, najdłuższy w tym roku spędziliśmy nietypowo - część razem, część oddzielnie, ale najważniejsze, że wszyscy byli zadowoleni i odprężeni :)

3 maja wyruszyliśmy wspólnie na tzw. łono, uzbrojeni w kiełbasy, ogórki kiszone i piwo. Nikogo kiełbasą nie atakowaliśmy. To kiełbasa została zaatakowana kijem po czym poddano ją torturom czyli podpalaniu.
Smakowało super.
Humory dopisywały i to tak ponadprzeciętnie. Nie pamiętam kiedy tak dużo rechotałam w głos :)


Mimo, że na zdjęciach tego nie widać, pogoda była bardzo sprzyjająca tego typu bumelowaniu.


Kaja przeszła samą siebie w akrobacjach


A tu właśnie dostawałam spazmów śmiechu. Udawałam konia a Kaja po 3-4 podrzutach spadała z wierzchowca i rżała tak zaraźliwie, że nawet teraz się śmieję ;)

Rok temu też byliśmy na pikniku w Powsinie, ale nie wspominam tego aż tak miło. Być może to ze względu na inną lokalizacją Natalki ;)

Maju-Maju.... 2006-05-04 11:36:38

Aż się boję pisać, żeby nie zapeszyć...

Maj rozpoczął się wyjątkowo miło. Zazwyczaj długie weekendy mnie rozleniwiają, wybijają z rytmu i powodują duże rozdrażnienie po powrocie do pracy, a tu proszę :) Zadowolona, uśmiechnięta, optymistycznie do życia nastawiona i znów o rok starsza Malina pojawiła się dziś w robocie.

Prawdopodobnie to pogoda i wczorajszy Super Piknik sprawiły, że czuję się dziś tak majowo :)
Niech ten nastrój nie mija zbyt szybko!
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: malinka
mail: malynia100@wp.pl

miasto: Warszawa

W Malinowym Domu czyli leniwie-letnie, kolorowo-jesienne, iskrząco-zimowe i odświeżająco-wiosenne zapiski niecodzienne.
dzieciaki:
»Kaja
ur. 2002-12-24

» Natalia
ur. 2005-07-23

»Jagoda
ur. 2010-09-08

mój foto.dzieciak
Wałek i babka
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-07-21


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: