Alergia na zakupy 2006-06-30 09:55:51

Jutro będziemy się z Siemionem bawić na weselu, więc rzutem na taśmę postanowiłam coś sobie kupić na tę okazję.
Nie powiem, żebym przepadała za tego typu imprezami, a już na pewno nie mogę powiedzieć, że lubię chodzić na zakupy.

To dla mnie tak koszmarnie stresujący obowiązek, że jak wracam do domu to czuję się jakby przejechał po mnie walec.

No bo jak można to lubić???

- Trzeba przejść jakieś 10 km w kółko galerii, żeby na coś się zdecydować.

- To co jest piękne na wieszaku/manekinie okazuje się że albo jest za drogie, albo rozmiarów odpowiednich na me powabne krągłości brak, albo kolor do mojej karnacji jest co najmniej nieodpowiedni, albo krój leży tak, że byłabym świetnym przykładem na to jak NIE należy się ubierać, a najczęściej wyglądam i czuję się w sukienkach jak ciotka rewolucji co mnie kwalifikuje do moherowych beretów (za moment to samo zakłada eteryczna blondynka i wygląda jak miss świata).

- Jak już się tak zdarzy, że wychodzę z przymierzalni, widzę zachwyt na twarzy mojej rodzicielki (o co niełatwo), kupuję i wychodzę ze sklepu to moje zadowolenie trwa jakieś 3,5 minuty bo okazuje się, że w sklepie obok jest coś lepszego, fajniejszego i tańszego, ale kasy już na to nie ma.

- Do kreacji zazwyczaj potrzebne są dodatki i tu kolejne 6 km drałowania.

Wniosek jest jeden. Tak oczywisty, że aż żal pisać. I nie chodzi o to, że jestem wymagająca czy wybredna.

Coś kupiłam. żadne tam tafty czy jedwabie. Skromny len ale liczę na to, że po pierwsze będę wyglądać trochę lepiej od wspomnianej ciotki rewolucji, a po weselu założę ten komplecik na wiele innych okazji.

Najmniejszy Koncert Świata 2006-06-29 09:41:33

Już straciłam nadzieję, że Siemion dostanie się na koncert Kultu dla 10 osób. Mój mąż chyba od kołyski Kultu słuchał. Wszystkie piosenki zna na pamięć a od kiedy Roxy FM ogłosiło tę imprezę to aż mu się śniło, że z Kazikiem na łące siedzi :D Przerzucił się z Antyradia na Roxy i nawet słuchał przez proxy.

Szkoda...

Ja już miałam trochę szczęścia w tej stacji. Wygrałam płytę Nickelback. Lubię. Szczególnie w samochodzie.

Fotel 2006-06-28 09:58:41

Nie widziałam się z Kają tydzień. Niesamowite jest powitanie po takiej rozłące. Najpierw trochę speszone spojrzenia, potem dziki pęd w ramiona mamy i taty, 'rozciskanie', przytulanie, tarmoszenie i ogólnie rzecz biorąc - radość wielka.

Historii też było bez liku. O jeziorku, działce, psach, kałużach...
Była też jedna o fotelu.

Wiesz mamo? Opowiem Ci jedną historię, dobrze? Babcia Halinka i dziadek Henio chciali jechać na wakacje. Nie było wtedy Magdy ani Maćka, ani Karola i nikt nie mógł się zająć psami. I wiesz co babcia zrobiła? Oddała psy do fotela!
W tym fotelu powiedziała takiemu jednemu panu, żeby dbał o pieski, karmił je, wyprowadzał na spacer i on obiecał, że się psami zaopiekuje.
Jak babcia wróciła z wakacji to pojechała do fotela, a tam Puszek na nią czekał i Wezyr też! Tak się psy cieszyły! Ale na początku to jakby babci nie poznały. Chyba w tym fotelu było im dobrze, wiesz?"


Dobry fotel nie jest zły, to na pewno.

Z innych zabawnych tekstów - przez 3 dni od powrotu byłam babcią. Ciężko się przestawić takiemu szkrabowi :)

Mój pierwszy raz 2006-06-22 09:28:41

Jak zwykle wszystko przeżywam 17 razy intensywniej niż Siemion. On wygląda jakby się niczym nie przejmował. Jaka przeprowadzka? Jakie płytki? Jaka budowa w ogóle???
Trochę mu zazdroszczę, ale on pewnie jest jak Shrek - ma warstwy. Ja jestem osłem - noszę swoje lęki niczym okrycie wierzchnie.

Jeszcze nigdy nie przeprowadzałam!!! To będzie mój pierwszy raz!!!
Przeprowadzka 7 lat temu na swoje od rodziców się nie liczy. Zabrałam wtedy trochę ciuchów, trochę książek, reszta (meble, szkło, agd) była kupiona i dowieziona ze sklepu do mieszkania.
Teraz będziemy zabierać wszystko. Wczoraj byłam w magazynie i poprosiłam pana Adama, żeby mi odkładał kartony na kupkę.
Jak już zrobią w domu podłogę na gotowo (chyba nawet dzisiaj lakierują) to pewnie każdy wyjazd na budowę będzie z workami albo kartonami. Można przecież wcześniej wywieźć ciuchy zimowe, książki, część szkła... Dzięki temu zrobi się w mieszkaniu więcej przestrzeni i lepiej będzie się je oglądało potencjalnym nabywcom.

Z kolei jak się wywiezie wszystko to też niedobrze. Najlepiej się mieszkanie sprzedaje jak jest jeszcze zamieszkane.

80 m kw na Kabatach sprzedam! Parking podziemny, piwnica, osiedle strzeżone przy samej Alei Kasztanowej :)

50 stopni w słońcu 2006-06-21 22:21:56

Tyle dziś zarejestrował termometr na budowie.
Dlaczego?
Dlatego, że więcej nie umiał.

U mnie w robocie klimatyzacja jest tylko u dużego prezesa. Nawet takie upały nie są w stanie mnie zmusić, żebym tam dobrowolnie przebywała dłużej niż muszę, więc się męczę. Stopy puchną, antyperspiranty się wytężają, brak tlenu dotkliwie daje się we znaki.

Do tego jeszcze wstałam dzisiaj lewą nogą. Na szczęście udało mi się zdecydować o kolorze ściany kominkowej i wreszcie podjęłam decyzję o płytkach w kuchni co odrobinę podniosło mnie na duchu. Najgorzej jak jest zbyt duży wybór. Oczopląsu można dostać.

Kaja w weekend została sprzedana do babci i cieszy się codziennymi kąpielami w basenie, spacerami na łonie natury i innymi atrakcjami na które rodzice na co dzień nie pozwalają. Wróci w piątek.
Natalia natomiast wychodzi na spacer wcześnie rano a potem siedzi w domu i gania na golasa.
Takie grzdylki małe to wiedzą co dobre :)

Już za momencik.. 2006-06-16 22:44:50

czyli za miesiąc z niewielkim hakiem czeka nas akcja P (czyt. Przeprowadzka).

Niewiele czasu a na budowie wciąż kable ze ścian wystają, kuchni nie ma, mebli nie ma, szaf wnękowych nie ma, lamp nie ma, pralki nie ma.... Może skupię się na tym co jest.

Jest Pan Bogdan - siła spokoju. Człowiek, który niejedną zmianę koncepcji zniósł, wszystko umie naprawić, poprawić, zmienić, przebudować i nadal umie się do nas uśmiechnąć.

Jest pierdolnik czyli chaos koncepcyjno-wykonawczy. Niewiadomo czy ten elektryk, który był jeszcze się pojawi i czy on w ogóle się zna. Jak zwykle, no po prostu ZAWSZE tak jest, że jak przyjdzie ktoś nowy to psy wiesza na tym poprzednim.
Ludzie działający w jednej branży ni cholery nie potrafią się szanować ani dogadać. Fryzjer, stomatolog, hydraulik, elektryk - każdy uważa, że ten co robił wcześniej to jakiś koszmarny ignorant i amator. Chociaż... może to lepsze niż np. średnio fajna zmowa 'coponiektórych' lekarzy. Jeden amputuje pacjentowi przez pomyłkę inną nogę niż potrzeba a jego szef twierdzi, że prawdopodobnie pacjent się złośliwie w narkozie na drugi bok przekręcił.

Ale nie o tym miało być.

Jest podłoga, łazienki, schody na strych.

Są pomalowane ściany.

Niebawem będą drzwi wewnętrzne, wszystkie przełączniki, listwy przypodłogowe i inne drobiazgi.

Około 10-12 lipca nastąpi montaż kuchni. Potrzebne nam będzie tylko kilka lamp, kij od szczotki między dwoma krzesłami jako szafa, materac i można mieszkać :)

Dzieci wywozimy z babcią na wakacje 15 lipca i rozpoczynamy walkę z pakowaniem, przewożeniem, rozpakowywaniem i układaniem.

Aha - jeszcze jest prawie gotowy ogród.

Ortopedał 2006-06-14 21:06:46

Ani chybi stara jestem.
Jedno kolano walnęło na nartach ale po operacji funkcjonuje nawet nieźle.
Drugie kolano intensywnie chrupie przy tzw. pełnym wyproście.
Od trzech miesięcy w prawym barku coś mnie rypie. Mocniej albo ledwie-co ale jednak rypie i nie chce przestać.

Poszłam ci ja do ortopedy. Wizyta dziś o 7:50. Wchodzę, a za biurkiem Koszałek Opałek siedzi. Aparycja wzbudziła uśmiech i prawie sympatię. Niestety Koszałek się odezwał i cały czar "prysł".

Po mojej próbie uprzejmego powitania burknął coś w stylu "Pani posiedzi tu no. Niech pani siedzi."

Siedzę.

Przerzucił ze cztery papierki, wziął papierek ode mnie i pyta czy ja pierwszy raz. Chciałam palnąć, że to zależy co, ale postanowiłam nie drażnić lwa. To chyba nie jego pora po prostu.
Skoro konwersacja została nawiązana, zaczęłam mówić, że byłam ze 2 lata temu (u innego lekarza) z kolanem. Najwyraźniej Koszałkowi wystarczyło proste TAK lub NIE. Odpowiedź pełnym zdaniem wywołała kolejną komendę:
"Pani posiedzi jeszcze".

Osłabił mnie.
Właściwie mogłam od razu wyjść.

Może i mnie boli ten bark, ale jego zdaniem nic tam się złego nie dzieje. Pewnie przeciążyłam. Pewnie przejdzie...

Jak to się dzieje, że człowiek tak ograniczony w kontaktach interpersonalnych kończy studia medyczne i faktycznie podejmuje praktykę? Usiłuje leczyć ludzi. Nie kumam.

Marynarka i piaskowa babka 2006-06-12 22:35:47

Wczoraj po raz pierwszy była pogoda adekwatna do daty w kalendarzu.

Zaszlelim i nad Zegrze pojechalim. Plaża, piasek, słońce i Młoda debiutująca w tych klimatach w stroju prawie marynarskim.

Rozwalają mnie jej minki, marszczony nosek i niekończąca się gadka. Skrzeczy, piszczy, charczy, gdacze, gulga, guga, mamuje i tatuje :) Jest boska.



Kaja natomiast pierwszy raz siedziała na rowerze. Wodnym.

Poza tym miała ubaw w piachu i cieszyła się Maćkiem, którego nareszcie było pod dostatkiem.
To lubimy.

Fazy oporu II 2006-06-12 09:32:59

Dawno temu był wpis Fazy oporu przy okazji sytuacji stresowej związanej ze ślubem.
Teraz są fazy oporu ze względu na budowę domu.

Zastanawiam się tylko na jakim etapie z Siemionem jesteśmy

zaprzeczenie
złość
testowanie
depresja
negocjacja
akceptacja

Chyba przechodzimy od zaprzeczenia do złości, więc najgorsze jeszcze przed nami.

W tym przypadku mimo wszystko wierzę w happy end, ale ja raczej z tych naiwnych...

Katastroficznie 2006-06-07 22:36:43

Jeśli ktoś tak lubi to polecam "Posejdona".

Na pewno poprzednia ekranizacja z lat siedemdziesiątych i tak będzie dla mnie filmem 'kultowym', ale ta wersja też zrobiła na mnie wrażenie. Może mi wiele do szczęścia nie potrzeba, ale wcisnęło mnie w fotel, Siemiona rękę też wygniotłam i wyszłam zadowolona.

Buzi, piątka i papa 2006-06-06 12:58:27

To nasz codzienny rytuał przy pożegnaniach w przedszkolu. Nie może zabraknąć żadnej części pożegnania, a czasem buzi jest kilka razy.

Wczoraj, przy tej beznadziejnej, deszczowej pogodzie, dzieciaki jechały na wycieczkę nad Zegrze. Dużo wcześniej jadły śniadanie, było sporo zamieszania a w dodatku zanim zdążyłyśmy się pożegnać, Kaja musiała zrobić siusiu. Do łazienki za chwilę wparowała cała grupa przedszkolaków więc wyszłam i czekałam na zewnątrz.

Czekam, czekam, a Kajtek nie wychodzi, więc zaglądam do środka a tam moje dziecko całe we łzach, zanoszące się od płaczu.

Zobaczyła mnie, podbiegła, rzuciła się na szyję i szlochając powiedziała, że myślała, że już poszłam, a przecież się nie pożegnałyśmy.

Zaskakują mnie takie sytuacje i wtedy zdaję sobie sprawę, że ciągle traktuję Kaję zbyt "dojrzale". Często też jestem pewna, że ona wejdzie w jakąś nową sytuację jak burza, a moje dziecko się wstydzi i musi długo się oswajać z ludźmi i otoczeniem.
Muszę przestawić swoje radary na odbiór i lepiej się dostroić do Kajtka, bo momentami niepotrzebnie dokładam jej stresów swoim zachowaniem.

Wycieczka mimo kiepskiej pogody była ponoć bardzo udana.


Natka natomiast jest już bardzo ruchliwą dziewczynką. Wszędzie sama pójdzie, stanie, zobaczy co jest na kanapie/stoliku/krześle i za chwilę to coś fruwa w powietrzu albo ląduje z hukiem na ziemii. Ten etap rozwoju dziecka jest chyba najbardziej absorbujący. Wcześniej jak posadziłam dziecko w zabawkach na dywanie to nie musiałam się martwić, czy przypadkiem za 13 sekund nie dobiera się do kółek wózka i nie próbuje ich przegryźć.

Zdarzają się też ciągle ruchy nieskoordynowane, a w konsekwencji tychże efektowne guzy na czole.

Innymi słowy Nati potrzebuje teraz bodyguard'a 24h na dobę.

Dzieciaki rządzą 2006-06-01 22:01:34

W ten dzień powinniśmy zamieniać się rolami. Niech dzieciaki decydują co, gdzie, jak i po co. O tym czy można słodycze, lody, kąpać się czy nie, chlapać na mamę, tatę, podłogę, iść spać czy nie, itd, itp.

Przy okazji niech też zdecydują co ma być na obiad i jaki ma być blat w nowej kuchni :)

Jedyny stały punkt programu to szlaban na wkładanie młodszej siostrze palców w oczy i robienie z niej poduszki/taczek/popychadła/gryzaka...

Udany był ten dzień.
Zaczął się od prezentów. W przedszkolu nie dość, że odświętny piknik w ogrodzie zorganizowali to jeszcze urodziny Bartka z tortem i ciachami się trafiły. Po przedszkolu lody, zabawa i wizyta w księgarni na bajkach Brzechwy tym razem czytanych przez panią Teresę Lipowską.



Wszystkie dzieciaki malowały buzie. Moje też.



Na koniec w wannie lizak tulipanowy równo konsumowany przez obie panny.

Innymi słowy przełamywanie barier na maksa.

Dobrze, że tylko raz w roku jest dzień dziecka, bo chyba kobiety by ważyły 2 razy tyle co ważą.

Kolejny dzień dziecka pewnie jednak będzie w weekend (babcia się zapowiadała), a w poniedziałek wycieczka z przedszkola autokarem nad Zegrze.

Nerwica Nocna 2006-06-01 09:57:48

Zaobserwowałam u siebie ciekawą przypadłość. Dla potrzeb wpisu nazwę ją Nerwicą Nocną.
Otóż dziecko moje młodsze budzi się 2, czasami 3 razy w nocy. Oczywiście sygnalizuje swoją pobudkę włączeniem syreny, od której trudno się nie zerwać na równe nogi. Mimo zerwania się, czynności wykonywane przeze mnie nocną porą są automatyczno-mechaniczne i czasem mocno_sensu_pozbawione.

Pierwszy odruch - smoczek do paszczy. Syrena ucichła można iść spać.
Bez sensu! Przecież WIADOMO, że znowu się włączy za 2 minuty.

Drugi odruch - ciepła woda do gardła. Czasem działa. Często jednak następuje wyplucie cieczy pod ciśnieniem.

Trzecim odruchem jest zapodanie ciepłego mleka, które ukoi dziecięce nerwy.

Wszystkie wymienione odruchy są przeze mnie wykonywane przy podniesionym poziomie adrenaliny z grymasem złości na twarzy.

Nastaje ranek. Czwarta trzydzieści powiedzmy. Wtedy już, nie wiedzieć czemu, moje reakcje są zdecydowanie bardziej 'wyjściowe', ludzkie, współczująco-matczyno-kojące.

Chyba jestem wilkołakiem.
info: kliknij aby zobaczyc wieksze

autor: malinka
mail: malynia100@wp.pl

miasto: Warszawa

W Malinowym Domu czyli leniwie-letnie, kolorowo-jesienne, iskrząco-zimowe i odświeżająco-wiosenne zapiski niecodzienne.
dzieciaki:
»Kaja
ur. 2002-12-24

» Natalia
ur. 2005-07-23

»Jagoda
ur. 2010-09-08

mój foto.dzieciak
Fajnie mieæ siostrê
linki: archiwum
202420232022202120202019201820172016201520142013201220112010200920082007200620052004

poczatek: 2004-07-21


subskrybcja jeśli chcesz otrzymywać @ o nowych wpisach na tym blogu, wpisz swój adres e-mail poniżej: